PRZYPOWIEŚĆ O SYNU MARNOTRAWNYM (Łk. 15; 11-32)

PRZYPOWIEŚĆ O SYNU MARNOTRAWNYM (Łk. 15; 11-32)

Jest to trzecia, przygotowana przez dwie poprzednie, scena rozdziału 15., pomyślane jako jedna przypowieść. Słusznie nazywana jest „Ewangelią w Ewangelii", gdyż stanowi szczyt orędzia Łukaszowego. Mówi o uroczystej uczcie, która przygotowuje Ojciec, i jąć się z Syna umarłego i zmartwychwstałego, zgubionego i odnalezionego.

Chodzi o jedną przypowieść. Ma ona tylko jedno ogólne znaczenie, w odróżnieniu od alegorii, gdzie każde słowo ma konkretne odniesienie historyczne. Nie oznacza l że poszczególne detale są niepotrzebne. Są one niejako strzałami wypuszczonymi przez dobrego łucznika. Wychodząc z różnych miejsc, zawsze trafiają w ten sam cel. Przypowieść w jest w stanie lepiej uchwycić rzeczywistość niż jednoznaczne i uproszczone pojęcie. Każdy element przypowieści naświetla jakiś aspekt tej rzeczywistości. Gdyby można go było pominąć, nie byłby opowiedziany.

Jeżeli zatem sens jest jeden, to każde słowo, dojrzały owoc pamięci sięgającej daleko wstecz, służy do podkreślenia go, uściślenia i wzbogacenia.

Tutaj odczytamy wszystko w świetle tego, co mówi Ojciec: „Trzeba się bawić". Zrozumieli to grzesznicy, którzy przygotowują ucztę Jezusowi. Sprawiedliwych są wezwań aby uczynić to samo.

Jest to przypowieść bardziej o Ojcu niż o „synu marnotrawnym" czy „starszym bracie". Ukazuje nam Jego bezwarunkową miłość do grzesznego syna, Jego radość, że syn do­strzegł w Nim Ojca, i wreszcie zaproszenie skierowane do sprawiedliwego, by rozpo­znał w nim brata.

Pierwszym zamiarem tej przypowieści jest doprowadzenie starszego brata do przy­jęcia Boga, który jest miłosierdziem. Odkrycie radosne dla grzesznika jest śmiertelną porażką dla sprawiedliwego. Ale tylko w ten sposób może on uwolnić się od szkodli­wej religii służalczej i przejść, jak Paweł, od bycia bez zarzutu w przestrzeganiu Prawa do ..najwyższej wartości poznania Chrystusa Jezusa", swojego Pana (Flp 3, 6. 8). Jest to nawrócenie od własnej sprawiedliwości do Bożego miłosierdzia.

Opowiadanie dzieli się na trzy części:

1.ll-20a: młodszy syn odchodzi od Ojca i wraca do Niego;

2. 20b-24: Ojciec wychodzi naprzeciw młodszemu synowi;

3. 25-32: Ojciec wychodzi, by przyprowadzić starszego syna.

Streszczając: Bóg koniecznie uznaje za dzieci wszystkich, tak sprawiedliwych, jak i grzeszników. Po prostu dlatego że jest Ojcem! Sprawiedliwy z zaciśniętymi zębami uznaje grzesznika za syna, ale nie za swego brata! Jest więc prawdziwym grzesznikiem. Trzeba, aby uznał drugiego za brata, utożsamiając się z nim. Tylko w ten sposób uradu­je się z miłości i uczty Ojca dla swego Syna, zgubionego i odnalezionego.

Wymaga to przejścia od religii służalczej do wolności dzieci. Jesteśmy kochani przez Boga nie dlatego, że jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że On jest naszym Ojcem. Przyjmując jako braci wszystkie Jego dzieci, stajemy się jak On, który jest miłosierdziem w sobie i dla wszystkich. Dlatego Żyd przyjmie poganina (por. Dz 10); Szczepan, męczennik Jezusa, przebaczy swoim prześladowcom (Dz 7, 60); Paweł, jako starszy brat (Flp 3, 6), uzna się za pierwszego spośród grzeszników (l Tm l, 15). Pozbywszy się chęci bycia na pierwszym miejscu jako nieskazitelny wyznawca, stanie się ostatnim ze wszystkich, najmniejszym spomiędzy świętych (Ef 3, 8), aby przyjąć wszystkich (Dz 28, 30).

Rozdział 15. jest komentarzem do Łk 6, 36 (i pośrednio także do Łk 11, 4). Opisuje nowe oblicze Ojca, tak jak doświadcza go Jezus, Jego prawdziwy Syn i nasz szczery brat. Nawrócenie będzie skierowaniem się do Tego, który jest całkowicie zwrócony ku nam, będzie uznaniem Jego miłości „uprzejmej, grzecznej i wdzięcznej" (Juliana z Norwich) wobec wszystkich swych dzieci. Dlatego sprawiedliwy musi przyjąć Boga, który kocha grzeszników. Nawrócić się do brata znaczy przyjąć Ojca. Po wstępie chciałbym przejść do egzegezy poszczególnych tekstów:

w. 11: «pewien człowiek.» To Bóg. Jest On zarazem ojcem i matką, prawem i miłością. Nieprzyjaciel ukazał nam Go jedynie jako prawo i utożsamił z napominającym nas su­mieniem. Dlatego Jezus podkreśla matczyne przymioty Ojca (Łk 6, 36).

«miał dwóch synów». Dwaj synowie wyobrażają ogół ludzkości. Zarówno grzesznicy, jak i sprawiedliwi są dla Niego zawsze i wyłącznie dziećmi. Dlatego lituje się nad wszyst­kimi i nie patrzy na grzechy. My nie wiemy, że On jest nam Ojcem i zapominamy, że jesteśmy dla siebie braćmi, chyba że zaczynamy spierać się o majątek (por. Łk 12, 13). On natomiast wie, że jesteśmy Jego dziećmi w Synu.

w. 12: «Ojcze». Tak nazywa go młodszy syn. Nie tyle ze względu na pozytywne uczu­cia, co raczej żeby pokazać swoje prawa. Zna go jako tego, który musi mu dać rzeczy. Czuje się związany z nim przytłaczającą więzią zależności. Choć bowiem żyje z jego majątku, to jednak odchodzi od niego, bo odczuwa go jako przeciwnika swej wolno­ści. Jest jak Adam!«część majątku, która mi przypada». Dopóki żył ojciec, do młodszego syna należało używanie jednej trzeciej majątku w gotówce, ale nie posługiwanie się nią i czerpanie korzyści. Głębokie pragnienia naszego serca kierują się ku temu, co Bóg ma na własność i czego my potrzebujemy. Stąd może zrodzić się zazdrość i niechęć wobec Boga jako naszego przeciwnika. «rozdzielił między nich majątek». Bóg jednak nie jest przeciwnikiem. Daje swoim dzieciom to, co ma. Więcej, już Adamowi dał tę równość z sobą, którą ten chciał Mu potem wyrwać (Rdz l, 27; 3, 5). Grzech polega na wykradaniu tego, co jest dane, na posiadaniu na własność tego, co może należeć tylko do drugiego. Bóg w rzeczywistości da człowiekowi nie tylko to, co jego zdaniem mu się należy. Da mu coś znacznie większego-swoje życie-stając się jego sługą i niewolnikiem. Każdy dar jako taki, choćby najmniejszy, jest znakiem innej rzeczywistości - oddania się dawcy. Żądania synów wobec Ojca (część majątku i koźlę), są zawsze mizerne w stosunku do daru, jakiego On chce nam udzielić - daru z sa­mego siebie.w. 13: «niedługo potem». Oto gorączka życia, pęd do używania! Nasze życie jest krótkie. Nic nie można poradzić, kiedy ktoś umiera i nikt nie jest w stanie uwolnić od piekła (por. Mdr 2, 1).«zabrał wszystko». Nie pozostawia nic z tego, co należy do niego. Zabiera wszystko. Brakuje tego, co istotne - umiłowania Ojca, od którego to wszystko pochodzi. Kto od­dala się od Boga, może jeszcze żyć Jego owocami: miłością, radością, sprawiedliwością i pokojem. Porzucenie Ojca szybko prowadzi do ogólnego niedostatku.«wyjechał do dalekiego kraju». Pierwsze słowa, które Adam skierował do Boga, brzmiały: „Ukryłem się" (Rdz 3, 9n). Uciekając, człowiek udał się do dalekiego kraju. Z dala od oblicza Boga i własnego. Ale z dala od kogo i od czego, skoro Bóg jest wszędzie i w sercu każdego? Właśnie z dala od wszystkiego i od samego siebie. Człowiek jest wszędzie obcy, będąc obcy dla swego oblicza.«tam roztrwonił swój majątek». Syn, z dala od Ojca, traci swoje dobra. Traci samego siebie, swoje bycie synem. Jest strumykiem odciętym od źródła, z którego wypływa.«żyjąc rozrzutnie». Człowiek, jedyne stworzenie świadome tego, że umrze, traci więź z własnym źródłem, szuka wszelkich możliwych okruszyn życia, aby zaspokoić swe pragnienie. Niepokojąc się, że wszystko jest nicością, daremnie zapełniamy pustkę wszystkim, zżeranym przez nicość. Twierdzić, że można używać życia bez Boga, to tak jakby chcieć oddychać bez powietrza. w. 14: «kiedy wszystko wydal». Człowiek z niepokojem wydaje całe swoje życie w obawie przed śmiercią.«nastał w tym kraju wielki głód». W „tym kraju", z dala od Boga, zawsze panuje wielki głód. Zaspokojona przyjemność podsyca głód, niepokój życia karmi się lękiem przed śmiercią. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z czasem głód staje się wielki, prze­możny i powszechny. Rozciąga się na cały „ten kraj", który daleki od Boga, pozostaje osamotniony i stale potrzebujący życia.«zaczął cierpieć niedostatek». Tym, co przybliża do Boga, jest potrzeba. Tylko On może wypełnić tę otchłań, jaką jest człowiek. Pochodzi od Niego i realizuje siebie, wracając do Niego. w. 15: «poszedł więc i zatrudnił się». Ten, kto odchodzi od Boga, swego prawdziwego domu, „zatrudnia się” do obcego, któremu oddaje swoją wolność. Kto cierpiał z powodu bliskości Ojca, idzie służyć obcym panom. Odepchnąwszy Boga, który zostawia wolność nawet wtedy, gdy ktoś błądzi człowiek z konieczności oddaje się na służbę bożkowi.«posłał go». Ten, kto oddala się od Ojca, staje się smutnym posłańcem bożka, który powierza mu zadanie zaspokajania jego obrzydliwości. Staje się niewolnikiem i zaprzedanym grzechowi.«żeby pasł świnie». Dla Żyda jest rzeczą ohydną karmić i paść coś nieczystego. Kto oddala się od Boga, pielęgnuje w sobie swoje niepodobieństwo do Boga i umacnia brak tożsamości z samym sobą.

w. 16: «pragnął najeść się». Jezus powiedział: „Szczęśliwi, którzy teraz jesteście głodni, ponieważ będziecie nasyceni" (Łk 6,21). Aby być nasyconym, trzeba najpierw rozpoznać, czego się pragnie. Prawdziwy pokarm dający nasycenie można odróżnić od innych, ponieważ tamte nie zaspokajają głodu.

«nikt mu nie dowal». Człowiek chciałby nakarmić się tym, co zadowala świnie, ale jakaś niewidzialna ręka przeszkadza mu w tym. Swą sytość znajdzie bowiem tylko u Ojca. Niemożliwość życia tym pokarmem świadczy o szlachetności człowieka. Za­wsze pozostaje przynajmniej tęsknota za Bogiem. w. 17: «wszedł w siebie». Przedtem był poza sobą, wyalienowany w swych pragnie­niach, które zamiast wyzwolić go, doprowadziły go do głodu. Jeszcze teraz nie wyraża żalu. Po prostu opamiętuje się. Stwierdza, że rzeczywistość okazała się inna od tej, jaką sobie zaplanował.«najemnicy mojego ojca». Uważa go za ojca i tak go nazywa, choć siebie nie uwa­ża za syna. Wprowadza porównanie z najemnikami. Instynktownie myśli, że alternatywą jest stać się jak starszy brat! Wciąż jeszcze powraca w nim fałszywy obraz Ojca.«ma pod dostatkiem chleba, a ja ginę tu z głodu». Widzi różnicę między tym, co jest ..tu”, a tym, co jest „w domu Ojca”. To różnica między rzeczywistością a pragnieniem, między głodem a sytością. W dzisiejszych czasach nicość - pustka grzechu przeżywanego aż do szaleństwa! - jest normalnym pedagogiem prowadzącym do Chrystusa (Ga 3, 24). Wielkim głodem jest odczłowieczenie człowieka, niedosyt istnienia, który każe szukać źródła życia. Za tak wielkim współczesnym niepokojem - któż go nie odczuwa? - leży upadek fałszywych wartości. W naszym wnętrzu jest tajemnicza arka, przed którą każdy bożek rozsypuje się jak Dagon. Z jego rozpadu powinniśmy wyciągnąć motyw nie tyle do rozpaczy, co do nadziei. Rozpada się tylko dlatego, że znajduje się w obliczu Obecności. w. 18: «wstanę i pójdę do mojego ojca». Pragnienie spotkania z Ojcem, kres drogi, jest początkiem ruchu. Wzrusza nas upór, z jakim ten nieszczęśnik nadal uważa Go za Ojca. Niezależnie od wszystkiego zawsze nim pozostaje. My możemy zaprzeć się bycia Jego dzieckiem, ale nie Jego bycia nam Ojcem. On tego nigdy się nie wyprze, dlatego zawsze możemy wrócić do Jego domu, choćbyśmy odeszli daleko od niego. Pragnienie powrotu pozostanie w nas zawsze. Tęsknota za Ojcem jest zasadnicza dla człowieka będącego Jego dzieckiem. Tęsknota oznacza ból powrotu. Jest to ból, który zna i wskazuje drogę do odnalezienia pokoju, a narasta w miarę oddalania się.« zgrzeszyłem przeciwko niebu i względem ciebie». Niebo należy do Boga. Względem ojca znaczy względem jego oblicza, którego syn jeszcze nie zna. Jeżeli zaprzestanie ucieczki i zwróci się do niego, dostrzeże uśmiech, z jakim Bóg zawsze na niego patrzył. w. 19: «już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Bycie dzieckiem nie jest kwestią godności czy zasługi. Jest faktem. Wypływa z ojcostwa, dzięki któremu jesteśmy tym, czym jesteśmy. Ojciec może być swobodny w wydawaniu na świat dzieci. Ale bycie dzieckiem nie jest już swobodą. Nie wybieramy ani kiedy, ani z kogo się naro­dzimy. Jednak również ojciec, odkąd dziecko istnieje, jest z nim związany ma więzią konieczną. Syn jeszcze nie zrozumiał, że Ojciec jest miłością konieczną i bezinteresowną. Myśli, by zrezygnować z jego ojcostwa, skoro nie zasłużył na nie.

«uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników». To grzech starszego brata, obecny również w młodszym. Zamartwia się co najwyżej tym, że nie będzie w stanie tego uczynić! Kto zna swój własny grzech, nie powinien zatrzymywać się na nim, ale powstać i pójść do Ojca.

w. 20: «wstał więc i poszedł do swojego ojca». Ważne jest powstanie ze swej nieszczęśliwej świadomości i własnego poczucia winy, by pójść w kierunku Ojca. Choćby droga od początku do końca była jeszcze całkowicie zajęta własnym Ja. Dopóki syn myśli o swoim głodzie i o swojej hańbie, o swoim grzechu i o swojej niegodności, jego aspiracją będzie stać się najemnikiem. Syn, który myślał, że ojciec jest panem, chce być jak on. to znaczy być panem samego siebie. Potem udaje się do pana, przyklejając się do tego, kto kazał mu paść swoje świnie. Pan, który przegrał z samym sobą, szuka jeszcze ojca, który będzie mu panem.

«kiedy jeszcze był daleko, zobaczył go ojciec». Ojciec widzi go zawsze, choćby był bardzo daleko. Co więcej, bliskość serca jest proporcjonalna do odległości. Żadna ciemność nie może uchronić go przed Jego wzrokiem Z powodu swego uczucia, tak starego, jak sam Bóg, jest On dotknięty nadwzrocznością starczą, to znaczy lepiej widzi tego syna, który jest dalej. Przywilej tych, co są daleko, oraz misja Jezusa : skierowana właśnie do nich znajdują korzenie w samym sercu Ojca.

«ulitował się».Nie ma w Nim miejsca na nienawiść czy złość, gdyż jest Bogiem, a nie człowiekiem mówi, że Bóg „nawraca się”, widząc skruchę Niniwy uchodzącej za niemożliwą do nawrócenia. W rzeczywistości jest On zawsze zwrócony na człowieka.

«pobiegł». Kiedy człowiek przestaje uciekać, zauważa, że Ten, przed którym ucieka z lęku, biegnie za nim, gdyż go kocha. Bieg Boga do człowieka był długi. I nie zakończy się, aż dosięgnie tego ostatniego.

«ucałował go». Pocałunkiem Ojca życia jest Jego ojcowska miłość do Syna. Dlatego człowiek wzdycha: „Niech mnie ucałuje pocałunkami swoich ust (por. Pnp l, 2). Wszystkie inne dary są zawarte w tym pocałunku, którym jest Duch Święty, wspólne życie Ojca i Syna, udzielone grzesznikowi.

w. 21: «syn mu powiedział: „Ojcze”». Syn nie śmie powiedzieć „mój”. Mimo wszystko jednak pozostaje przekonanie o Jego ojcostwie, pragnienie przynależenia. Tym niemniej jest jeszcze skoncentrowany na własnym grzechu. Nie zauważa jego wzroku, wzruszenia, szybkiego poruszania się, rzucenia się na szyję, pocałunku! Ta ślepota - która wydaje się wręcz niemożliwa - jest jego piekłem, zamykającym go w sobie. Nie wystarczy, że Ojciec okazuje mu swoją miłość. Potrzeba, aby ten gest uczynił syna nowym.

w. 22: «wtedy ojciec powiedział do swoich sług „Szybko"». Ojciec spieszy się. Wie, jak bardzo szkodzi synowi pomysł powrotu w charakterze sługi. Chce jak najszybciej zniweczyć kłamstwo, które go zabija. Dlatego przerywa mu i nie pozwala wypowiedzieć służalczego postanowienia. Jest zmęczony tym, że ma w domu sługi, a nie dzieci. Niech będzie mu synem przynajmniej ten wracający z daleka. Starczy, że ma w domu aż nadto sług w osobie starszego syna!«przynieście pierwszą szatę». Chodzi o tę, która jest „pierwsza” w porządku czasu i godności, czyli obraz i podobieństwo Boga, pierwotna chwała i piękno, które przyoblekały człowieka. Utraciwszy tę szatę z powodu grzechu, człowiek pozostał nagi. Ojciec w swej wyrozumiałości uczynił mu okrycia ze skóry zwierzęcej (Rdz 3, 21), czekając, aż da mu szatę duchową. Naszą „pierwszą" szatą chwały jest Jego bycie naszym Ojcem, czyniące nas Jego dziećmi. Ta szata nie może nigdy ulec zniszczeniu. Jest to nasza istota dzieci, zawsze pozostająca z Nim w Synu.«ubierzcie go». Tą szatą jest sam Chrystus, nowy człowiek, w jakiego przyoblekliśmy się.«pierścień». Grzesznikowi jako synowi należy się o wiele więcej, niż to sobie wyobrażał. Dopiero teraz ma tego świadomość. Pierścień z pieczęcią daje mu panowanie nad wszystkim.«sandały na nogi». Niewolnik nie nosi sandałów. Ale jego nogi już zbyt wiele chodziły po obcej ziemi, poznając nagość niewoli. Teraz, będąc wolnym jak Ojciec, wyrusza w tę drogę, podczas której nie napuchnie jego noga i nie zniszczą się sandały.

w. 23: «tłuste cielę, zabijcie je». To Chleb Królestwa, który Jezus współspożywa z grzesznikami, Jego życie, które staje się naszym życiem. On uwolnił nas od śmierci Prawa, stając się przekleństwem dla nas (Ga 3,13) i przybijając do krzyża nasze potępienie (Koi 2,14). Dzięki Jego ofierze my żyjemy i ucztujemy. Według starożytnych komen­tatorów tym tłustym cielęciem jest Baranek zabity z miłości, która była jeszcze przed założeniem świata (J 17, 24). Wszystkie uczucia Ojca (widzi, wzrusza się, biegnie, rzuca się na szyję, całuje) i Jego dary (najlepsza szata, pierścień, sandały) koncentrują się w spożywaniu ofiary z „pszenicznego" cielca i w świętowaniu.

«będziemy jeść i bawić się». To właśnie czyni Jezus z grzesznikami, mówiąc do swych uczniów: „Tak bardzo pragnąłem spożyć tę Paschę z wami" (Łk 22,15). Pragnie, abyśmy mogli jeść z Nim i żyć Nim w tej samej miłości Ojca. Jest to pragnienie Ojca. Jest to święto Eucharystii, radość Ojca w odnalezieniu Jezusa, Syna zgubionego dla nas. W Nim nawet ten najdalszy, który jest Mu najdroższy, odnajduje się w domu Ojca. Z Niego - zgubionego w śmierci i powracającego w świetle - Ojciec raduje się w pełni. W Tym, w którym wszystko zostało uczynione, wszystko jest już zjednoczone na nowo. w. 24: «bo ten mój syn był umarły, a znów ożył». Grzesznik jest nazwany „moim synem". Słowo to ma moc stwórczą. Nazywa nas dziećmi i czyni nimi, tak jak Jezusa w Jego chrzcie i przemienieniu. Jego miłość jest tak wielka, że nie tylko jesteśmy powołani do bycia Jego dziećmi, ale rzeczywiście nimi jesteśmy.«zaginął, a odnalazł się». Powracają echem sceny z zagubioną owcą i drachmą, ukie­runkowujące na scenę z Synem.«zaczęli się bawić». Nie zostało powiedziane: „bawią się”, ale „zaczęli się bawić”. To początek czegoś, co nie będzie miało końca. Ten fragment możemy porównać do Królestwa Bożego gdzie wiecznie będzie radość, ale także do radości jaką Bóg się raduje się z nawróconego grzesznika. w. 25: «starszy syn». Starszym synem jest Izrael, pierworodny Boga, figura każdego sprawiedliwego. Tu zaczyna się szczyt przypowieści, czyli spotkanie z tym, który musi być dopiero odnaleziony. Dla niego powrót do Ojca oznacza uczestniczenie w Jego uczcie wyprawionej dla brata.«na polu». Jeszcze nie jest w domu Ojca. Pracuje twardo, aby żyć zgodnie z poleceniem Boga.«był już blisko domu». Tym domem zamieszkałym przez grzesznika, który doświadczył przebaczenia, jest sarn Bóg, cieszący się i radujący z powodu Syna.«muzykę i tańce». Razem z ucztą i świętowaniem stanowią obrazy przedstawiające raj. To radosne życie wskazuje na różnicę między życiem sługi na polu a życiem syna w domu. Tutaj istnieje harmonia miłości wzajemnej oraz tańca Ojca i Syna w jedynym Duchu.

w. 26: «pytał». Sprawiedliwy nic nie wie o radości Boga. Nawet jej nie podejrzewa. Co więcej, jest dla niego podejrzana. Kiedy usłyszał muzykę i taniec, tak jak Jonaszowi nie podobało mu się to i oburzył się" (Jon 4, 1).

w. 27: «twój brat». Tak jak prorocy Izraela, tak i „jeden z synów sług” przedstawia sedno sprawy temu, który chce służyć Bogu. Mówi mu, że musi przyjąć „swojego brata”.

w. 28: «rozgniewał się». Złość jest bezsilną reakcją wobec zagrożenia. Postawę Ojca przeżywa jako uśmiercenie całego swego służalczego życia. Wali się fundament jego istnienia, jego najgłębsze przekonanie. Taki gniew jest przeciwieństwem współczucia, jakie żywi Ojciec. W zależności od oka dobrego lub złego ta sama rzeczywistość jest postrzegana jako śmiertelne zagrożenie lub nieskończona czułość.

«nie chciał wejść». Czas przeszły niedokonany wskazuje na czynność już istniejącą. Upór sprawiedliwego jest twardy jak upór Jonasza. Jeżeli miłosierdzie Boże dociera nawet do zwierząt, to jego nie dociera nawet do braci. Nie wchodzi do radości Boga. Brama uczty jest ciasna (Łk 13, 24), ale tylko dla niego. Przez bramę miłosierdzia wchodzą wszyscy grzesznicy, lecz spośród sprawiedliwych nie wchodzi nikt, gdyż tego nie chce.

«Wyszedł więc ojciec i pocieszał go». Bóg pocieszał Izraela przez proroków aż do Jana Chrzciciela, który „pocieszał i głosił dobrą nowinę" (por. Łk 3, 18), wzywając do na­wrócenia. Pocieszanie sprawiedliwego polega na nawracaniu się na radość Boga, który odnajduje grzeszników. Jest On Ojcem i kocha wszystkich. Teraz sam wyszedł z Synem, aby zaprosić wszystkich.

w. 32: «trzeba». Słowo to jest zawsze związane ze śmiercią Pana. Określa Boży plan objawiony w Piśmie. „Trzeba" właśnie, aby Syn umarł za nas, i byśmy w ten sposób zrozumieli, że Bóg jest zawsze z nami i daje nam wszystko, także życie.

«bawić się i radować». W tej zabawie możemy uczestniczyć tylko wówczas, gdy bę­dziemy się cieszyć radością Ojca z powodu brata. W tym właśnie dajemy dowód, że znamy Ojca.

«bo ten twój brat...». Wypełnienie Pism celebruje się w Eucharystii, uczcie Ojca z powodu Tego, który nie wstydził się nazwać naszym bratem). Zgubił się On aż po śmierć, by odnaleźć nas i przyprowadzić do życia.

Wszyscy jesteśmy zaproszeni, by stać się Jego dziećmi, żyjąc Synem. Niech nikogo nie zabraknie, także sprawiedliwego. Dopóki brakuje jednego, brakuje Tego, który stał się ostatnim ze wszystkich.

Wówczas będzie święto, radość, muzyka i taniec. Nastąpi powrót całego stworzenia do Ojca w Synu, w którym i dla którego wszystko zostało stworzone.

Czytający tę przypowieść naraża się na niebezpieczeństwo zamknięcia się w smutku. Rozpoznaje w sobie grzech młodszego syna, a do tego jeszcze i starszego. Potrzebujemy natomiast spojrzeć w serce Ojca, który zawsze przygotowuje święto dla Pierworodnego, zgubionego i odnalezionego. Takie jest nasze zbawienie i pełnia radości Boga!

kl. Tomasz Lipa

WSD w Świdnicy