Homilia na XVI NIedzielę Zwykłą "B" (19.07.2015)

Ks. Zbigniew Skuza

Dobry Pasterz, który nie wstydzi się wzruszenia

W sierpniu 1993 r., w Denver, podczas VIII Światowych Dni Młodzieży, na olbrzymim Mile High Stadium, papież Jan Paweł II spotkał się z tysiącami młodych ludzi, którzy, mimo sceptycznych prognoz, wypełnili stadion do ostatniego miejsca. Ojciec święty, wyraźnie wzruszony, patrzył na kolorową, rozradowaną rzeszę młodych. Gdy na wielkich telebimach pokazano zbliżenie Jego twarzy, widać było wielkie łzy, które spływały z Jego oczu…Kilka dni później, w jednej z amerykańskich gazet ukazał się wywiad z młodym chłopakiem, który opowiadał o swoim nawróceniu pod wpływem tego spotkania z papieżem. Powiedział: „Przyszedłem na to spotkanie trochę z nudów a trochę z ciekawości, bo namówili mnie koledzy. Byłem daleko od Kościoła i nie miałem zamiaru do niego wracać. Ale na stadionie, gdy w pewnym momencie na telebimie zobaczyłem łzy na policzku papieża, przeżyłem wstrząs. Pomyślałem: «Michael Jackson nie płakałby z radości, że jestem na jego koncercie. A papież płacze bo jestem tu z Nim»...To zrobiło na mnie ogromne wrażenie To był szok! I od tego momentu wszystko się zmieniło.”

1. Źli pasterze i zapowiedź Dobrego Pasterza

Starożytni królowie i władcy a także kapłani i odpowiedzialni za kult nadawali sobie często tytuł „pasterzy”. Miało to podkreślać, że pełniąc różne ważne funkcje publiczne, troszczą się o powierzony sobie lud tak, tak jak pasterz troszczy się o swoją trzodę i gromadzi ją wokół siebie zapewniając jej pożywienie i bezpieczeństwo. Pasterzem Izraela jest sam Bóg, jak przypomina dzisiejszy Ps 23. To On sprawia, że owcom „niczego nie braknie”, to On, „jak trzodę wiedzie ród Józefa” (por. Ps 80,1), to w Jego imieniu królowie, zarządcy, kapłani, mieli kierować ludem Izraela i zapewniać mu dobrobyt. Od nich oczekiwał lojalności, wrażliwości i troski, ale oni wprost przeciwnie, okazywali się złymi pasterzami, którym nie zależało na owcach. To karygodne zachowanie pasterzy piętnuje Jeremiasz, wielki prorok Izraela żyjący na przełomie VII i VI w. przed Chr., „sumienie swego narodu” i udręczony świadek jego upadku. Jeremiasz bez ogródek piętnuje arogancję złych pasterzy podkreślając dobitnie, że to właśnie z ich powodu lud cierpi i ostatecznie ulegnie potędze Babilonii. Prorok zarzuca pasterzom, że „prowadzą do zguby” i „rozpraszają” owce (por. Jr 23,1), sprzeniewierzając się radykalnie temu, do czego zostali ustanowieni. Zadaniem pasterza jest „gromadzić”, „zbierać” owce (por. Iz 40,11: J 10,16), tymczasem oni, wprost przeciwnie: „rozproszyli” je i „rozpędzili”. Jeremiasz, jednak, nie tylko piętnuje zło, lecz odwołując się do postaci Dawida zapowiada, że Bóg wzbudzi „Odrośl sprawiedliwą”, władcę, który zbawi swój lud, który „będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi” (Jr 23,5). Tak więc, dramatyczne proroctwo Jeremiasza skierowane przeciwko złym pasterzom, kończy się zapowiedzią zbawczej interwencji Boga zatroskanego o swój lud, Boga, który kolejny raz weźmie sprawy w swoje ręce i sam obejmie przywództwo nad swoją trzodą ustanawiając dobrych pasterzy, aby owce „nie bały się i nie trwożyły”(por. Jr 23,4). Jeremiaszowy pieśń smutku kończy się orędziem nadziei.

2. Jezus -  Pasterz o wrażliwym spojrzeniu

Kiedy mówimy o Jezusie, dobrym pasterzu, myślimy zwykle o Ewangelii według św. Jana i o słynnych słowach Jezusa: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce” (J 10,11). Tymczasem również dzisiejszy fragment Ewangelii według św. Marka, ukazuje Jezusa jako dobrego pasterza i spełnienie Jeremiaszowej zapowiedzi. Jezus jest ciągle pośród chorych i doświadczonych przez życie, oddany im bezgranicznie: „tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.” (Mk 6,31). A kiedy wraz z uczniami podejmuje próbę odpłynięcia łodzią „na miejsce pustynne osobno” aby odpocząć, „wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili” (Mk 6,33). Kiedy więc Jezus i uczniowie przybyli w miejsce planowanego odpoczynku czekał już na niego wielki tłum, określony wymownie starotestamentalną metaforą „jak owce nie mające pasterza” (Mk 6,34; por. Za 13,7; Lb 27,17; 1Krl 22,17; Ez 34,5.8). Wzrusza ten obraz ludzkiego udręczenia i kurczowe trzymanie się kogoś, kto może dać nadzieję i pomoc. Ale jeszcze bardziej wzrusza pełna dobroci reakcja Jezusa, opisana bardzo dokładnie przez ewangelistę czterema czasownikami: wyszedłszy, ujrzał, zlitował się, i zaczął ich nauczać (por. Mk 6,34). Wszystkie użyte tutaj czasowniki są w liczbie pojedynczej, wskazując na Jezusa, jako na tego, który rozumiejąc sytuację ludzi, rezygnuje z własnych planów i poświęca się im całkowicie jako dobry pasterz. Jezus najpierw „wychodzi” do nich i dlatego też jest w stanie ich ujrzeć. W życiu tak wiele zależy od spojrzenia: Jezus ma oczy otwarte, nie ucieka od ludzi. Wychodzi do nich i dlatego widzi. W scenach powołania które przytaczają ewangeliści spotykamy ten sam czasownik ujrzał (gr. eiden): Jezus najpierw ujrzał każdego z nich a potem ich powoływał aby za Nim poszli (por. Mt 1,16.19; 2,14). Wszystko zaczyna się od spojrzenia. Owocem tego spojrzenia jest uczucie głębokiej litości, współczucia, a nie jakaś tylko zdystansowana ocena sytuacji. Użyty tutaj grecki czasownik esplanchnisthē wyraża głębokie wzruszenie, a właściwie poruszenie wnętrzności na widok czyjejś niedoli, przejęcie się do głębi czyimś nieszczęściem (por. Mk 1,41; 8,2; 9,22; Łk 7,13; 10,33; 15,20). Z tego Jezusowego spojrzenia i głębokiej litości rodzą wreszcie się konkretne gesty: najpierw nauczanie (Mk 6,34) a potem rozmnożenie chleba (Mk 6,35-44). Jezus widzi człowieka integralnie, jego potrzeby duchowe i fizyczne. Swym słowem pełnym mocy (por. Mk 1,27) nasyca najpierw jego głód duchowy (por. Am 8,11-12) a potem daje mu chleb aby nie zasłabł w drodze. Jezus dobry pasterz, zatroskany o dobro swego stada daje mu prawdziwe życie i z perspektywy Krzyża wiemy, że jest to za cenę własnego życia.

3. Nie bójmy się delikatności

Jezus – dobry pasterz, który troszczy się o swoje owce uczy tej wrażliwości w przypowieściach: dobry Samarytanin (por. Łk 10,29-37) gdy ujrzał poranionego człowieka leżącego przy drodze nie przeszedł obok niego obojętnie jak kapłan i lewita, ale podobnie jak Jezus „gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko” a potem się o niego zatroszczył, robiąc wszystko co możliwe aby mu pomóc (por. Łk 10,34-35). Podobnie zachowuje się miłosierny ojciec, który wzruszył się głęboko widząc wreszcie syna powracającego do domu (por. Łk 15,11-32). Spotykamy w tych tekstach tę samą terminologię i ten sam sposób postępowania znany z Mk 6,34. Tutaj też spojrzenie staje się konkretnym działaniem podnoszącym ze smutku i poniżenia. Piękny jest człowiek, który umie prawdziwie patrzeć i nie boi się być wrażliwym, nie boi się być dobrym. Mówił o tym pięknie papież Franciszek w dniu 19 marca 2013 r., w inauguracyjnej homilii swego pontyfikatu, gdy nawiązując do postaci św. Józefa, powiedział:

Pamiętajmy, że nienawiść, zazdrość, pycha plamią życie! Tak więc opiekować się znaczy czuwać nad naszymi uczuciami, nad naszym sercem, gdyż właśnie z niego wychodzą dobre i złe intencje: te, które budują i te, które niszczą! Nie powinniśmy bać się dobroci ani też czułości! (…): troszczenie się, opieka wymagają, by były przeżywane z czułością. W Ewangeliach św. Józef jawi się jako człowiek silny, odważny, pracowity, ale jest w nim wielka czułość, która nie jest cechą człowieka słabego – wręcz przeciwnie – oznacza siłę ducha i zdolność do zwracania uwagi na bliźniego, współczucia, prawdziwej otwartości na niego, zdolność do miłości. Nie powinniśmy bać się dobroci, czułości!

Aplikacja

Trzeba troszczyć się o Jezusową wrażliwość dobrego pasterza. Nie trzeba wstydzić się wzruszenia, lecz być po prostu dobrym człowiekiem jak pięknie pisze Roman Brandstaetter, w swym „Psalmie o trzcinie”:

 

Z głębi mej nędzy wołam do Ciebie:

„Wysłuchaj mojego głosu i moich dziejów

I nakłoń uszy swoje na głos moich modlitw,

I uczyń mnie dobrym człowiekiem,

Albowiem tylko wówczas

Jestem,

Gdy jestem dobry.

Oto jedyna miara

Mojego człowieczeństwa

I istnienia”.