Homilia na Uroczystość Objawienia Pańskiego (06.01.2012)

ks. Marcin Kowalski

Światłość, której trzeba szukać

W Boże Narodzenie na wiele sposobów próbujemy sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: czym jest i co oznacza dla nas przyjście na świat Bożego Syna? Łukasz przedstawia je jako fakt historyczny, punkt zwrotny w historii ludzkości. Jan, w swojej mistycznej wizji, mówi o Słowie, boskim Logosie, który zamieszkując niebo, z miłości do nas przyjmuje ludzkie ciało. Wreszcie Mateusz w Ewangelii której słuchamy dzisiaj, opowiada o trzech królach, Magach, którzy wyruszają prowadzeni przez gwiazdę i znajdują Nowonarodzonego w Betlejem. Niech nas nie zmyli język opowiadania Mateusza i nie myślmy, że mamy do czynienia z pobożną legendą. Ta Ewangelia, o której głębi za chwilę się przekonamy, układa się w całość dzisiejszej Uroczystości, która za cel stawia sobie objawić lub odkryć, kim jest przychodzący do nas Jezus. Kim jest Ten, dla którego Mędrcy przebywają tysiące kilometrów? Kim jest Ten, którego boi się Herod i cała Jerozolima? Kim jest Ten, w którym, jak mówi dziś św. Paweł, Bóg kieruje do nas swoje ostateczne słowo (więcej objawień nie będzie…)?

1. Świat tonie w mroku

Zacznijmy od początku, czyli od pierwszego czytania z Księgi proroka Izajasza. Zanim Słowo Boże odkryje przed nami tożsamość Jezusa, pokazuje nam najpierw kondycję naszego ludzkiego świata. Izajasz pisze 60 rozdział swojej księgi w czasie powrotu z wygnania babilońskiego, w drugiej połowie VI w. przed Chr., kiedy do opuszczonej i zniszczonej w dużej mierze Jerozolimy powracają jej mieszkańcy. To moment niezwykłej radości, moment historyczny, moment odrodzenia narodowego. A jednak prorok nie ucieka się do narracji historycznej, do języka faktów, aby opisać powrót z Babilonii. Jego opis pełen jest metafor, które mają uruchomić wyobraźnie jego słuchaczy, ale nie tylko. Metafora ma także odkryć przed oczyma odbiorców to, czego nie widać obserwując powierzchownie tylko ziemską historię. Czego zatem nie widać, lub czego nie chcemy dostrzec wokół siebie?

Po pierwsze tego, że ten świat, nasz świat, tonie w ciemności. Pomimo szczęśliwego zwrotu w historii swojego narodu Izajasz jest realistą. Wracają do zniszczonego miasta, są słabi, na zewnątrz czeka wciąż wielu wrogów. „Bo oto ciemność (wciąż!) okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy” (Iz 60,2). Nasz ludzki świat, mówi prorok, tonie w mroku. Ciemność (Höºšek), o której pisze to ta sama ciemność, która pojawia się w opisie stworzenia (Rdz 1,2) oddzielona od światłości. To także uniwersalny symbol strachu (Iz 5,30) i śmierci (1 Sam 2,9), która zbiera wokół nas swoje ciągłe żniwo. „Okrywa” można także przetłumaczyć jako „pochłania”. Ciemność „pochłania” ludzki świat jak morze w Księdze Wyjścia pochłania Egipcjan (Wj 14,28). Jest jak gesty obłok, który spowija ludy. Tak przedstawia się kondycja naszego ludzkiego świata bez Bożej obecności. Na szczęści to tylko połowa prawdy o nas. Oprócz wszechogarniającej ciemności w świecie istnieje także Światło. Izajasz zwraca się do Jerozolimy: „Powstań, świeć” (Iz 60,1). Jerozolima nie posiada w sobie piękna ani światła, którym mogłaby świecić, wręcz przeciwnie leży zniszczona. Świeci światłem odbitym, światłem, które należy do Boga: „bo przyszło twe światło” (Iz 60,1). Do tego Bożego światła przyjść mają wszystkie narody wraz ze swoimi bogactwami (Iz 60,3). Synowie i córki prowadzeni z daleka to symbol życia, które powraca w to miejsce (Iz 60,4). Bóg, wkraczając w historię Izraela, uświadamia nam ile w naszym ludzkim świecie lęku, śmierci i mroku. Uświadamia nam jak bardzo potrzebujemy jego światła, aby być znakiem nadziei dla innych i aby nie poddać się ciemności. Światło Bożej obecności, które rozbłysło w murach Jerozolimy, przygotowywało objawienie Światłości Prawdziwej, Jezusa.

2. Jezus – Światłość odkrywa Boże tajemnice

W swoim Synu, jak mówi św. Paweł, Bóg odkrywa przed nami wszystkie swoje tajemnice. Jezus to ostateczne objawienie (apokalypsis) czyli od-krycie planów, które Bóg ma wobec nas. Plany te nieznane wcześniej zostały oznajmione apostołom i prorokom czasów Nowego Testamentu a przez nich nam, wierzącym wszystkich czasów (Ef 3,3.5). Mówią one, że już nie jeden naród, Izrael, ale wszyscy bez wyjątku są „współdziedzicami” i „współuczestnikami” Bożych obietnic, oraz tworzą „jedno ciało”, to jest Kościół. Jezus to zaproszenie skierowane do wszystkich. W Bożym planie zbawienia (oikonomia) (Ef 3,2) od-krytym przed naszymi oczyma w Jezusie, każdy z nas może stać się dzieckiem Bożym, każdy może odziedziczyć chwałę nieba, dla każdego stoi otwarte zwycięstwo nad grzechem i śmiercią. Jest tylko jeden warunek: uwierzyć w Jego Ewangelię, znaleźć w niej Światło swojego życia.

3. Światłość, której trzeba szukać?

I tak dochodzimy do dzisiejszej Ewangelii celowo pozostawionej na koniec tych rozważań. Ewangelia o Magach ze Wschodu często bywa interpretowana jako narracja o wydarzeniach trudnych do potwierdzenia, które prawdopodobnie nigdy się nie wydarzyły. Podobną historię o „magach” przybyłych z Syrii odnajdujemy w Żywotach sławnych filozofów Diogenesa Laertiusa (2.45). Podobno mieli oni przynieść Sokratesowi wiadomość o zbliżającej się śmierci. Czyżby Mateusz wzorował się na słynnym antycznym toposie literackim? Raczej trudno w to uwierzyć. Trudno odnaleźć punkt wspólny pomiędzy śmiercią Sokratesa a narodzinami Mesjasza, których wagę taka antyczna paralela mogłaby tylko zatrzeć. Antyczni magoi przybywający ze Wschodu wśród Persów i Babilończyków oznaczali „mędrców” lub „kapłanów”, ekspertów w zakresie astrologii i odczytywania snów. Według tych kryteriów prorok Daniel mógłby być również opisany jako „mag”. Bóg daje im znak ściśle związany z ich polem badań: ukazuje im gwiazdę na Wschodzie, które oznacza narodziny nowego króla w Izraelu.

Sam znak to zaledwie początek. Musiał za nim także stać nakaz wyruszenia w drogę, którzy magoi posłusznie wypełniają (Mt 2,1). Na tym także polega niezwykłość tych trzech postaci. To chyba jedyny znany przypadek astrologów, którzy, posłuszni nieznanemu im głosowi (Bożemu) wędrują za swoją gwiazdą. Co skłoniło ich do tego, aby wyruszyć w tę dziwną i jak to zwykle bywało w starożytności, niebezpieczną drogę? Czy zwierzyli się komuś z celu swej podróży? Gdyby to zrobili, możemy sobie wyobrazić pełne litości gesty ich sąsiadów i bliskich: „postradali zmysły”, „udają się w pogoń za gwiazdą”. Niezwykłość ich decyzji przypomina trochę odwagę Abrahama, który wyruszył z Charanu ufając tylko Bożemu głosowi (Rdz 12).

Gwiazda to tylko znak, nie żaden pewny drogowskaz. Mesjasza, który jest Światłością Narodów trzeba w pocie czoła i z narażeniem życia szukać. „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?”, pytają (Mt 2,2). Naiwni Mędrcy spotykają w Jerozolimie króla Heroda Wielkiego, który słynął z okrucieństwa, nieobliczalności i neurotycznego leku o władzę. To ostatnia osoba, do której powinni się zwrócić o radę, poszukując nowonarodzonego króla. Przerażony Herod zbiera kapłanów i uczonych w Piśmie, aby ustalić miejsce narodzin Jezusa (Mt 2,3-4). Wysyła Mędrców do Betlejem, nie wiedząc, że pomaga w ten sposób Bożym planom. Sam decyduje się jeszcze zostać w Jerozolimie (czyżby nie wierzył w biblijne proroctwa?) i przygotowuje plan B. Gdyby cała historia okazała się prawdą, magoi mają mu o wszystkim donieść i wówczas podejmie stosowne kroki (Mt 2,7-8). Naradza się z nimi potajemnie, nie chce dać poznać swoim dworzanom, że poważnie myśli o zagrożeniu. Może wówczas któryś z nich zdecydowałby się pozbawić życia znienawidzonego monarchę?

W narracji Mateusza jest więcej prawdy historycznej niż na pierwszy rzut oka można sądzić. Bardzo dobrze oddaje charakter Heroda Wielkiego i mechanizmy lęku o władzę. W tej historii widać także wyraźnie zderzenie Światła i Ciemności: naiwnych lecz Szlachetnych Mędrców i żądnego władzy, zakłamanego króla. Na szczęście nad Mędrcami czuwa wciąż sam Bóg. Ukazuje im się znów gwiazda, które napełnia ich niezwykłą radością i doprowadza aż do Betlejem (Mt 2,9-10). Wchodząc do domu widzą Dziecko z Jego Matką Maryją (Mt 2,11). Nie tak prosto dopatrzeć się w tej scenie narodzin króla. A jednak upadają przed Nim na twarz i oddają Mu pokłon (proskyneo), tak jak oddaje się pokłon władcy lub samemu Bogu. Ofiarowując mu „złoto”, i kadzidło” uznają królewską i boską godność Jezusa. Mirra to znak jego człowieczeństwa i zapowiedź przyszłej śmierci. Potem Mędrcy po cichu wracają inną drogą ostrzeżeni przez Boga (Mt 2,12). Do końca w tej historii prowadzi ich Boża ręka.

Aplikacja

Jakie przesłanie kryje w sobie Ewangelia i cała dzisiejsza uroczystość? Po pierwsze nasz ludzki świat od czasu grzechu pierworodnego tonie w mroku strachu i śmierci i nie ma w sobie dość siły, aby ten mrok rozjaśnić. Potrzebujemy Bożego Światła nadziei, przebaczenia i miłości. Jeśli chcemy być dla innych znakiem siły i oparciem musimy świecić światłem naszego Boga. Choć nosimy je w sobie, nie jest ono z nas.

Po drugie, Jezus to Tajemnica Tajemnic, Ten, który tłumaczy nasze życie, jego cel, początek i koniec. Nie wracajmy do pogańskiego poszukiwania najważniejszych odpowiedzi naszego życia w gwiazdach i horoskopach. Wróżki, media i inne formy okultyzmu opierają się na kłamstwie i czynią nas bezbronnymi wobec działania Złego. Prawdziwą odpowiedzią jest tylko Jezus, w którym Bóg daje nam rozpoznać nasze powołanie i naszą przyszłość.

Po trzecie wreszcie, Światłość Świata przychodząc nie oślepia swoim blaskiem i nie zmusza do tego, aby ją przyjąć. Boże drogi nie mają wiele wspólnego z naszą ludzką logiką. Jezus – Światłość chce być poszukiwany. Nie narzuca się, lecz pozwala znaleźć; nie oślepia, lecz pociąga; nie zmusza, lecz zaprasza. Trzeba dużo otwartości i jeszcze więcej odwagi, aby na takie zaproszenie odpowiedzieć i jak Mędrcy ze Wschodu wyruszyć w drogę. Do tego właśnie zapraszają nas święta Bożego Narodzenia. Wstań i idź na spotkanie Boga – prawdziwej Światłości twojego życia. Nie bój się swojego mroku i grzeszności. On przyszedł właśnie po to, aby je rozświetlić.

 

Jesteś na facebooku? My też! :)



"Scriptura crescit cum legente"
"Pismo rośnie wraz z czytającym je" (św. Grzegorz Wielki)

Każdy rozmiłowany w Słowie Bożym napotyka w Biblii fragmenty, które sprawiają mu trudność w interpretacji. Zachęcamy zatem wszystkich odwiedzających stronę Dzieła Biblijnego do zadawania pytań. Na każde pytanie odpowiedź zostanie udzielona w ciągu około tygodnia, a następnie będzie ona opublikowana w sekcji "Pytania do Biblii".

Kliknij TUTAJ, żeby przesłać pytanie.