Homilia na Środę Popielcową (09.03.2011)

Ks. Krzysztof Bardski

Prawdziwa pokuta i nawrócenie

1. Micwa duchowego szofaru

O nie byle jakim trąbieniu mówi Jezus w słowach: Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Tradycja Mojżeszowa zalecała używanie specjalnego baraniego rogu zwanego szofar. Jego przenikliwy dźwięk miał wzbudzać w sercu cheszbon hanefesz, czyli duchową refleksję prowadzącą do teszuwa, czyli nawrócenia. Barani róg przypominał też o całkowitym zawierzeniu Bogu, na wzór Abrahama - gotowego złożyć ofiarę ze swego syna - oraz Izaaka związanego na ołtarzu (aqeda). Zamiast syna, Abraham złożył miłą Bogu ofiarę z barana. Po dziś dzień wielkie święta Izraela rozpoczynają się od dęcia w szofar.

Jezus zachęca, by dźwięk szofaru nie był instrumentalizowany w celu wzbudzenia zachwytu innych: nie trąb przed sobą, aby cię ludzie chwalili. Innymi słowy: kiedy dajesz jałmużnę, niech dźwięk duchowego szofaru rozlega się w głębi twojego serca, aby wraz z jałmużną twoje serce zostało złożone w ofierze Bogu wraz z ofiarą nowego Izaaka – Jezusa.

Nie trąb na zewnątrz, aby duchowy szofar zabrzmiał w twoim sercu, gdy składasz jałmużnę.

2. Drzwi serca otwarte na oścież

Gdy chcesz się modlić. Wejdź do swojej izdebki i zamknij drzwi. Gdyby drzwi izdebki pozostały otwarte, każdy przechodzień mógłby zajrzeć i podziwiać pobożność rozmodlonego ucznia Jezusa. Jemu jednak chodzi o coś całkiem przeciwnego. To, co najważniejsze, dzieje się nie na pokaz. Nie po to, aby ludzie chwalili.

Zamknięcie materialnych drzwi izdebki ma przypomnieć o szerokim otwarciu duchowych drzwi serca. Modlitwa nie może skupieć się wyłącznie na moich problemach osobistych. Nie jest ubolewaniem nad wewnętrznym rozgardiaszem ani pedantycznym porządkowaniem sumienia. Modlitwa otwiera na Boga i otwiera na drugiego człowieka.

Zamknij drzwi izdebki, aby szeroko otworzyć swoje serce, gdy się modlisz.

3. Na czym polega posępny wygląd?

Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Starożytni komentatorzy Biblii wyznawali następującą zasadę: jeżeli jakieś słowo pojawia się tylko dwa razy w tekście Pisma świętego, wówczas należy zestawić te dwa wersety i przypatrzeć się, co z tego wyniknie. Tak się właśnie składa, że przymiotnik skythropos (posępny) występuje w Nowym Testamencie tylko dwa razy: w tekście dzisiejszego czytania oraz w scenie spotkania Jezusa z uczniami idącymi do Emaus: On zaś ich zapytał: „Co za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?” Zatrzymali się posępni (skythropoi) (Łk 24,17).

Uczniowie idący do Emaus byli posępni, gdyż wydawało im się, że Jezus nie spełnił ich nadziei. Spodziewali się odnowienia Izraela, a minęły już trzy dni od czasu, gdy ich mistrz został ukrzyżowany… Tymczasem ten Mistrz spotyka ich na drodze i towarzyszy im. W miarę jak wyjaśnia im Pisma i gdy łamie chleb na ich oczach, ich serce zaczyna pałać. Dokonuje się w ich wnętrzu przedziwna przemiana, w wyniku której powracają do Jerozolimy.

Taki jest właśnie sens postu. Post nie należy do przyjemności. Nic dziwnego, że podejmując go, czujemy dyskomfort, doświadczamy głodu. Prawdziwy post – czy to dotyczący pokarmu, czy innego rodzaju wyrzeczenia – prędzej czy później wywołuje głód. Ale to właśnie w ten sposób spotykamy Jezusa, który idzie razem z nami, by odmienić nasze posępne serca.