Homilia na Pierwszy Tydzień Biblijny (26.04-2.05.2009)

Ks. Józef Kudasiewicz

Kościół karmi wiernych chlebem życia
ze stołu Bożego słowa i Ciała Chrystusowego

(Medytacja na rozpoczęcie pierwszego tygodnia biblijnego w Polsce)

„Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma,
niech pała nasze serce gdy do nas mówisz”

(śpiew przed Ewangelią)

W drugą niedzielę Wielkanocy święta liturgia przypomniała nam radosną prawdę, że „Bóg jest zawsze miłosierny” (kolekta) i że miłosierdzie to objawił w sposób szczególny w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Liturgia dzisiejszej niedzieli tj. trzeciej Wielkanocy kładzie w nasze usta modlitwę do Pana Jezusa, żeby „dał nam zrozumienie Pisma i sprawił, by „pałało nasze serce, gdyż do nas mówi”. Słowa te zawarte są w śpiewie przed Ewangelią; podpowiadają one wiernym, że w głoszonej we wspólnocie Ewangelii mówi do nas sam Chrystus. Dobrze się więc stało, że właśnie tę niedzielę wybrano na rozpoczęcie pierwszego Tygodnia biblijnego w Polsce.

1. Dlaczego święta liturgia wzywa nas do modlitwy o zrozumienie Pisma? Odpowiedź na to pytanie daje nam dzisiejsza Ewangelia święta. Jest to zakończenie pięknej opowieści o uczniach z Emaus, do których przyłączył się Jezus. Uczniowie po spotkaniu z Jezusem „opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Go przy łamaniu chleba” (Łk 24,35).

Jak Go poznali? Należeli do wspólnoty uczniów Jezusa. Tragiczne wydarzenia Wielkiego Piątku sprawiły, że ci dwaj uczniowie załamali się i smutni wracali do Emaus. Oni się spodziewali, że Jezus wyzwoli Izraela z niewoli rzymskiej (24,21). Łączyli z Jezusem nadzieje polityczne. Dziś już trzeci dzień i nic takiego się nie stało. W drodze dołączył do nich Jezus. Nie rozpoznali Go. Nie od razu rozpoczął katechezę biblijną, lecz wsłuchiwał się w ich problemy i bolączki. Pozwolił wyrzucić z siebie to, co ich gniotło. Dopiero po tym egzystencjalnym wstępie rozpoczął katechezę biblijną w drodze: „Począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,27). Dopiero po tej długiej katechezie biblijnej rozpoznali Jezusa „przy łamaniu chleba” (24,35) w czasie Wieczerzy. Żeby ludzie smutni, boleśnie doświadczeni mogli rozpoznać Jezusa na wieczerzy potrzebna była długa katecheza biblijna. Być może w oparciu o to wydarzenie św. Hieronim skomponował piękne adagium: „Nieznajomość Pisma Świętego, jest nieznajomością Chrystusa”. Czy można nazwać kogoś prawdziwym chrześcijaninem, jeśli nie zna Chrystusa? Św. Augustyn tę samą prawdę w jednym ze swych listów wyraził pozytywnie: „In Seripturis discimus Christum” – „W Piśmie uczymy się Chrystusa”. Uczniowie z Emaus nie tylko rozpoznali Pana po biblijnej katechezie Jezusa, ale spotkanie to ich zmieniło: wrócili do Jerozolimy do wspólnoty uczniów, których pod wpływem wydarzenia Golgoty opuścili smutni i zawiedzeni: opowiadali co ich spotkało w drodze i jak Go poznali po łamaniu chleba (Łk 24,35). Dzięki katechezie biblijnej Jezusa rozpoznali Go „przy łamaniu chleba”. To spotkanie z Jezusem i rozpoznanie Go zmieniło kierunek ich drogi życia. Wrócili do wspólnoty uczniów, do Jerozolimy.

Z biblijnej katechezy Jezusa na drodze do Emaus płyną dla nas dwa wnioski: wniosek pierwszy – katecheza biblijna jest konieczna, by rozpoznać Jezusa w Eucharystii „przy łamaniu chleba” i owocnie uczestniczyć w tym łamaniu; uczestniczyć owocnie – to znaczy zmieniać się. Wniosek drugi – katecheza biblijna na drodze do Emaus jest pierwszą lekcją nowej ewangelizacji. Uczniowie z Emaus są typowym przykładem ludzi, którzy potrzebują nowej ewangelizacji. Należeli bowiem do uczniów Jezusa, ale go opuścili. Żeby mogli na nowo powrócić głoszący Ewangelię muszą zejść ze złotej, piętrowej ambony, zejść na drogę, po której kroczą ci załamani uczniowie i nie potępiać ich, ale pilnie wysłuchać ich bolączki i zarania, i na nowo, indywidualnie głosić im katechezę biblijną, jak Jezus i modlić się za nich, by wrócili. Nowa ewangelizacja jest indywidualna; łowi się dusze nie siecią, lecz wędką, którą jest Ewangelią.

2. Jest jeszcze inna racja dla której dzisiejsza liturgia wzywa nas do modlitwy w celu zrozumienia Pisma. Racją tą jest wielkość i świętość Biblii. Pismo Święte, według nauki Kościoła, jest Księgą natchnioną przez Ducha Świętego. Św. Paweł na krótko przed śmiercią, pisząc do swego umiłowanego ucznia Tymoteusza kładzie mu na serce nakaz korzystania z nauki Pisma Świętego, które jest stosowane do kierowania człowieka na drogi zbawienia. Zachętę kończy uwagą: „Wszelkie Pismo przez Boga natchnione jest pożyteczne do pouczania, do przekonywania, do napominania, do kształcenia w sprawiedliwości” (2 Tm 3,16). Kilka słów wyjaśnienia. „Wszelkie Pismo” oznacza te księgi, które Tymoteusz, syn Żydówki, znał od dzieciństwa, a mianowicie Stary Testament, który Żydzi uważali za święty. Pismo Święte sprowadza liczne i wielkie korzyści, ponieważ jest ono skutkiem „tchnienie Bożego”, a więc inspirował je Bóg. Jest dziełem bosko-ludzkim. Św. Piotr (2 P 1,20) potwierdza boską genezę natchnienia: „Żadne proroctwo Pisma nie podlega prywatnemu wykładowi. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili [od Boga] święci ludzie”. Tenże Autor (2 P 3,15) stawia na równi z „innymi Pismami” tj. ze Starym Testamentem, listy św. Pawła, przyznając im tę samą powagę i łącząc ich powstanie „z boskim aktem mądrości”. Można więc powiedzieć, że natchnienie rozciąga się na obydwa Testamenty.

Ojcowie Kościoła pogłębiają i konkretyzują tę naukę. Papież Grzegorz Wielki uczy, że tak prorok (autor natchniony), jak i wierny (czytelnik Pisma) znajdują się pod tchnieniem Ducha. W komentarzu do Ezechiela powie, że przez święte wypowiedzi jesteśmy ożywiani Duchem Świętym. A św. Hilary doda: „Wszystkie słowa Boże zawarte w Piśmie (...) pełne są Ducha Świętego”. Teologia zgodna jest z nauką św. Jana, który ma bardzo ciekawe zdanie Jezusa: „Słowa które Ja wam powiedziałem są Duchem i życiem” (J 6,63). Pisząc „Duch” z dużej litery, rozumie się ten orzecznik w sensie Ducha Świętego. Co to znaczy? W słowach Jezusa działa Duch, który daje życie. Uczniowie Jezusa często nie rozumieli Jego słów, ponieważ nie przyjęli jeszcze Ducha Świętego (J 7,9). Dopiero po wydarzeniu paschalnym Duch będzie „w nich” (J 14,7c); będzie ich nauczał (J 14,26); doprowadzi do pełnej prawdy (J 16,13), tzn. będzie im wyjaśniał prawdę słów Jezusa; będzie te słowa wyjaśniał i interioryzował w sercach uczniów. Będzie wyjaśniał i interioryzował również słowa Jezusa o Najświętszej Eucharystii. W „wielką tajemnicę wiary” możemy się zagłębiać i nią żyć oświeceni przez Parekleta – Ducha Prawdy. Jezus obiecał: „On was wszystkiego nauczy” (J 14,26).

Duch Święty nie tylko daje nam wniknąć w głębię Eucharystii, ale On swoją mocą przemienia dary ofiarne – chleb i wino w Ciało i Krew uwielbionego Pana. Kapłan wyciągając ręce nad chlebem i winem wypowiada epiklezę tj. przyzywa Ducha Świętego: „Uświęć te dary mocą Twojego Ducha, aby stały się dla nas Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Po słowach tych klęka celebrans i klękają wierni. Jest to znak wiary w cudowną przemianę. Bez Ducha Świętego Eucharystia byłaby zwykłą stypą pogrzebową i pustą ceremonią. Dopiero tu widzimy, jak głęboki jest związek między Pismem Świętym a Eucharystią. Duch Pana inspiruje Pismo i sprawia obecność Uwielbionego Chrystusa w Eucharystii. I Pismo Święte i Eucharystię ożywia ten sam Duch Pana. Kto o tym nie wie ten nigdy nie pokocha Biblii i nie zanurzy się w „wielkiej tajemnicy wiary”.

3. Na tych dwóch wielkich prawdach wiary chrześcijańskiej opiera się nauka Kościoła o dwóch stołach, którą tak sformułował Sobór Watykański II: „Kościół zawsze otaczał czcią Boże Pisma, podobnie jak i samo Ciało Pańskie. Zwłaszcza w liturgii świętej bierze ciągle chleb życia ze stołu Bożego słowa i Ciała Chrystusowego i podaje wiernym” (KO, 21). Prawda ta była bardzo żywa w Kościele pierwotnym. Św. Augustyn w jednej z homilii pytał wiernych, co im się wydaje ważniejsze słowo Boże, czy Ciało Pańskie? Sam im podpowiedział: i jedno i drugie. Dziś nie ma takiej wrażliwości pastoralnej. Jakże często zamiast stół Słowa serwuje się modrość czysto ludzką; panoszy się przykładomania a nawet polityka. Zastanówmy się ile czasu poświęcamy na inicjację eucharystyczną – przygotowanie do pierwszej Komunii Świętej, a ile na inicjację biblijną? W Orędziu do ludu Bożego XII generalnego Synodu Biskupów (2008) Kościół został nazwany „Domem Słowa”: Podobnie jak Mądrość Boża w Starym Testamencie zbudowała sobie dom pośród ludzi, wsparty na siedmiu kolumnach (Prz 9,13), tak i Słowo Boże ma swój dom w Nowym Testamencie. Domem tym jest Kościół, a jego modelem pierwsza wspólnota z Jerozolimy. W tym Kościele-Domu rozbrzmiewa „Katecheza, której celem jest pogłębienie u chrześcijan rozumienie tajemnicy Chrystusa w świetle Słowa, aż cały człowiek będzie nasycony Jego światłem” (Jan Paweł II). „A szczytową formą głoszenia jest homilia, która do dziś dla wielu chrześcijan jest najważniejszym momentem spotkania ze Słowem Bożym. Pełniąc tę posługę kapłan winien też stać się prorokiem” (Orędzie, 7). W tym kontekście przypomina Orędzie biblijną katechezę Jezusa na drodze do Emaus oraz naukę Soboru Watykańskiego II o dwóch stołach. Co to znaczy? Odpowiedź jest jasna: imperatyw karmienia wiernych z dwóch stołów obowiązuje w Kościele również dziś. Przypomnienie tego było głównym celem Synodu Biskupów. Zlekceważenie tego wezwania byłoby lekceważeniem Kościoła.

4. Czas na wnioski i podsumowanie. Na Międzynarodowym Kongresie Liturgicznym w Asyżu (12–22 IX 1956) Augustyn Bea, profesor Instytutu Biblijnego w Rzymie, późniejszy kardynał, wygłosił referat pt. „Duszpasterski walor słowa Bożego w liturgii”. W podsumowaniu powiedział: „Mistyczna więź istniejąca między słowem Bożym i chlebem życia sprawia, że kapłan skupia w sobie dwie funkcje: jest on „miniser verbi i minister sacramenti (...) Kapłan, który umiałby dobrze sprawować Świętą Ofiarę fractio pauis, a nie umiałby łamać wiernym chleba słowa Bożego, byłby kapłanem tylko połowicznie” (tłum. S. Czerwik). Mocne słowa! Można je odnieść nie tylko do kapłanów, ale i do wiernych. Kto często zbliża się do stołu chleba, do Eucharystii, a nie czuje potrzeby stołu słowa Bożego, ten jest wiernym połowicznym. Jeżeli może być połowiczny wierny, to może być również połowiczny jakiś konkretny Kościół lokalny. Zapytajmy samokrytycznie? Czy nasz polski Kościół nie jest taki połowiczny, karmiony tylko przy jednym stole? Świetnie nam wychodzą paraliturgiczne nabożeństwa, gorzej przepełniona słowem Bożym Wigilia Paschalna.

Dlatego bardzo jest potrzebne i na czasie „Dzieło Biblijne” Jana Pawła II. Ono zorganizowało pierwszy tydzień Biblijny w Polsce (III Niedziela Wielkanocna). Przygotowano na ten tydzień materiały. Włączyły się w to dzieło co wrażliwsze na Boże słowo media katolickie. Dzieło to pobłogosławił Benedykt XVI z wyżyn Watykanu.

Jaka ma być nasza postawa wobec tego Dzieła? Postawmy sobie dwa pytania! Pierwsze niech sobie postawią słudzy słowa – czym my karmimy lud Boży na stole Słowa? Nędzną polewką, tylko ludzka mierzwą, polityką, czy zdrowym pokarmem biblijnym? Czy ja nie jestem kapłanem połowicznym? Drugie należy do słuchaczy słowa – czy mamy głód Bożego słowa? Ten głód jest znakiem zdrowego chrześcijaństwa. Czy zaglądamy do Świętej Księgi również poza świętą liturgią?

Wszyscy razem módlmy się w dzisiejszej liturgii: „Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma” i żyć nimi. Amen.