Homilia na IV Niedzielę Adwentu "B" (21.12.2008)

„Święty spokój” wobec Bożych planów, czy „pokój święty” od Boga.

Coraz częściej w kontekście świąt Bożego Narodzenia można usłyszeć, że ludzie sobie życzą świętego spokoju, albo, że chcą mieć święty spokój. To wyrażenie tak bardzo ambiwalentne zawiera w sobie zarówno pozytywny jak i negatywny wydźwięk. W świetle dzisiejszego Bożego wezwania płynącego z całości Liturgii Słowa wynika, że „święty spokój” jest darem Boga a nie wytworem zabiegów ze strony człowieka. Dlatego też, jeśli człowiek dostraja swoje życie do planów Bożych doświadcza bezpieczeństwa i pewności.


1. Obietnica

Kiedy osiągnięta została jedność całego Narodu Wybranego w postaci zjednoczenia ziem Judy i Izraela, król Dawid doświadcza szczytu swojego panowania. Jest świadom, Komu to wszystko zawdzięcza i dlatego przenosi znak Bożej obecności – jakim była Arka Przymierza – niemalże pod swój dach. Czyni tak, bo widzi błogosławieństwo, jakiego doświadczają Ci, u których ona przebywa. Umieszcza ją w pobliżu swoje pałacu z myślą wybudowania świątyni. Człowiek, który doświadcza bezpieczeństwa i spokoju chce to samo zagwarantować Bogu. Arka Przymierza, która nie jest narażona na niebezpieczeństwo ze strony wrogów Narodu Wybranego została sprowadzona do świętego miasta, aby być widocznym znakiem Bożego błogosławieństwa. I tak się faktycznie dzieje! Ale tak naprawdę to nie Dawid sprowadził Arkę do Jerozolimy tylko Pan Bóg. W świetle faktów – jakie towarzyszą jej historii – można zobaczyć jak został realizowany ścisły plan Boży, a to oznacza całkowitą zmianę perspektywy. To nie ludzi punkt widzenia, ale Boży punkt widzenia jest właściwy. Dlatego też w samej Jerozolimie w dniach pokoju była potrzebna bezpośrednia interwencja Boga, nawet w życie samego proroka, aby skorygować ludzkie myślenie. To nie człowiek może zagwarantować bezpieczeństwo i stabilność Bogu, lecz to Bóg daje człowiekowi solidny i niezawodny fundament. Zamiana ról na skutek podszeptów szatana, które rozpoczęły się w raju: „wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa”, itd. (por. Rdz 3,5) wciąż sprawia, że człowiek chce dopasować Boga do swojego obrazu i podobieństwa. Ta zamiana ról wciąż – choć być może podświadomie – porządkuje myślenie człowieka, któremu z trudem przychodzi żyć na obraz i Boże podobieństwo. Dawid musi więc zestroić się z planami Bożymi i zrozumieć, kto komu daje gwarancję stabilności. Wielki król też musi zmienić myślenie. Pomaga mu w tym Boży człowiek, jaki był prorok Natan. W takim oto kontekście pojawiła się obietnica, która w przyszłości będzie miała przeogromne konsekwencje. Sam Bóg zbuduje dom dla Dawida, czyli ustanowi jego trwałą dynastię. Sam Bóg zbuduje także świątynie – przybytek, który w osobie dawidowego potomka będzie zapoczątkowaniem nowego królestwa. Będzie to dom dla Bożego Ludu, w którym przebywać będzie on u siebie bezpieczny i w pokoju (2Sm 7,10). Klimat zapowiedzi i obietnicy w chwili zwiastowania w Nazarecie zamienia się w rzeczywistość.

2. Wypełnienie

Maryja też otrzymuje obietnicę, ale nie musi zmieniać swojej mentalności, gdyż żyje na obraz i Boże podobieństwo. Dlatego Anioł nazywa ją pełną łaski. Sam Bóg Ją chroni i przyozdabia, pomimo tego, że mieszka poza Jerozolimą w prowincjonalnej i półpogańskiej Galilei. Nie zarządzała królestwem i nie myślała o materialnym darze, który byłby jakimś zabezpieczeniem dla Boga. Co więcej była przeciwstawieństwem Dawida, który chciał podarować Wszechmogącemu dom asekurujący bezpieczne przebywanie Arki Przymierza. Dlatego też znamienny jest fakt, że o ile zwiastowanie Zachariaszowi narodzin syna odbywa się w świątyni, o tyle zwiastowanie Maryi dokonuje się w ubogiej izbie domu, którego figurą jest świątynia. Ona sama staje się Nową Arką dla Bożej obecności, gdyż Ten, którego ma porodzić będzie wypełnieniem i realizacją wszystkich obietnic złożonych wcześniej Dawidowi, także tych dotyczących świątyni, jako miejsca spotkania człowieka z Bogiem. Nie Maryja snuje plany jak zagwarantować bezpieczeństwo Bogu, ale Bóg pyta ją o zgodę dla swoich planów, aby zagwarantować w osobie Jezusa bezpieczeństwo człowiekowi. Święty spokój Matki Najświętszej zostaje zburzony. Możemy wyobrazić sobie jak bardzo Słowa Anioła zaniepokoiły tę młodą dziewczynę. Pomimo tego była jednak otwarta na plan Boży i pokornie przyjęła na siebie trudy współpracy z Bogiem dla wypełnienia złożonej przed wiekami obietnicy. „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (1,38)

3. Aktualizacja

Słowa Anioła wprowadziły Maryję w zakłopotanie, gdyż przesłanie Boże zawsze powinno poruszać każdego, kto ma z nim styczność. A jeśli Boże Słowo jest przyjmowane pod dach naszego serca Wierny Bóg spełnia swoją obietnice.  Od chwili wypowiedzenia przez nas „tak” dla planów Bożych rozpoczyna się w naszym życiu boska przygoda. Wierny Bóg realizuje złożone nam obietnice, począwszy od tej pierwszej, którą jest bycie na obraz i boże podobieństwo. Maryja, ponieważ wypełniała nie swoją, lecz Bożą wolę, ponieważ zdała się zupełnie na to, czego Bóg od niej żądał, została przez wszystkie pokolenia nazywana błogosławioną (por. Łk 1,48). To wraz z Nią śpiewamy dziś w psalmie responsoryjnym nie tylko refren „Na wieki będę sławił łaski Pana”, ale każdą pojedynczą strofę wyrażającą wierność Boga wobec danych człowiekowi obietnic. Dlatego też św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu wskazuje nam drogę realizacji dzisiejszego Bożego wezwania płynącego z Liturgii Słowa. Końcowa doksologia, z jaka mamy do czynienia w Liście do Rzymian jest inspirowana na Księgach mądrościowych. Bóg jest w nich przedstawiany jako prawdziwa Mądrość ukryta dla tych, którzy są zaaferowani są poszukiwaniem bezpieczeństwa i pokoju w rzeczach materialnych. Tylko Bóg ma „moc utwierdzać” człowieka posłusznego wierze.

Bóg będący przedmiotem chwały oprócz tego, że daje poczucie pewności i bezpieczeństwo to pomaga jeszcze człowiekowi zrealizować w pełni jego prawdziwą tożsamość. Bóg rzeczywiście od zawsze o nas myślał, kochał nas przez całą wieczność. Od zawsze mamy miejsce w Jego sercu. Również nam, jak Maryi, Bóg pragnie odsłonić to, co pomyślał dla każdego z nas. Tak więc Jego wola nie jest jakimś przymusem, lecz okazaniem nam Jego miłości, Jego planu wobec nas. Jest tak wzniosła, jak sam Bóg. Aby jednak plan Boży spełnił się całkowicie, Bóg żąda zgody człowieka. Tylko w ten sposób wypełnią się słowa ewangelii, które On wypowiedział w stosunku do człowieka. Czasem jednak to, czego Bóg żąda od człowieka wydaje się absurdem. Wydaje się, że byłoby lepiej postąpić inaczej. Człowiek ma wręcz ochotę, by doradzać Bogu, by Mu powiedzieć co robić – na wzór króla Dawida, który pragnie zbudować dom dla Boga.  Św. Paweł wskazuje nam jednak, że musimy uwierzyć, że nic nie dzieje się przez przypadek, ale „zgodnie z objawioną tajemnicą dla dawnych wieków ukrytą, teraz jednak ujawnioną” (Rz 16, 25-26). Żadne radosne, obojętne czy bolesne wydarzenie, żadne spotkanie, żadna sytuacja w rodzinie, pracy, szkole, żadne okoliczności stanu zdrowia fizycznego lub duchowego nie są bez znaczenia. Wszystko: zdarzenia, sytuacje, osoby - zawiera przesłanie od Boga. Wszystko przyczynia się do wypełnienia planu Bożego, który odkrywamy powoli, dzień po dniu, spełniając jak Maryja wolę Bożą. W przeddzień Świąt kontemplujących tajemnicę Bożego wcielenia nie tylko możemy podziwiać jak misteryjnie Bóg buduje dom spotkania człowieka z Bogiem w Jezusie Chrystusie, ale już teraz swoim życiem w „tym domu” powinniśmy oddawać chwałę Bogu poprzez przyjmowanie Jego woli i mówieniem Mu „tak” dla budowania „pokoju świętego”.

Ks. Wacław Borek