Homilia na XXX Niedzielę Zwykłą "A" (25.10.2008)

Most między niebem a ziemią

Ciekawe, jaki obraz mógł mieć przed oczyma Jezus opisując Prawo i Proroków zawieszonych na przykazaniu miłości? W tamtych czasach nie budowano jeszcze mostów wiszących, które Jezus mógłby podać za przykład. Greckie słowo kremannymi, którego używa tu Mateusz może oznaczać tarcze lub zbroje zawieszone jako trofea wojenne, talizman (Ez 13,18) lub Ziemię unoszącą się w próżni (Hi 26,7). Opisuje się nim także ciało wiszące na krzyżu (Pwt 21,22; Ga 3,13), a Łukasz (19,48) w obrazowy sposób mówi o ludziach, którzy wisieli wręcz na ustach Jezusa. Czasownik u Mateusza wyraża niewątpliwie ścisłą zależność, ale także fakt, że to miłość spaja i nadaje całościowy charakter Prawu Bożemu.

1. Akashi Kaikyo

Akashi Kaikyo, tak nazywa się najdłuższy i jeden z najwyższych mostów wiszących na świecie, leżący w Japonii pomiędzy wyspami Sikoku i Awaji. Prawie 300 metrowe pylony nieznacznie jedynie ustępują wieży Eiffla. Długość wszystkich kabli użytych do budowy mostu wynosi 300 000 kilometrów, wystarczyłoby to na okrążenie Ziemi siedem i pół razy. Cieśnina Akashi jest niewdzięcznym miejscem do budowy mostu. Architekci musieli uwzględnić zmienną pogodę, silne wiatry, opady, huragany, tsunami i trzęsienia Ziemi. Prace trwające 10 lat (1988-1998) przerwało właśnie gigantyczne trzęsienie ziemi w Kobe w 1995 roku. Zginęło w nim 5 000 ludzi, 300 000 straciło dach nad głową. Jednak konstrukcja Akashi Kaikyo pozostała nienaruszona! Wydłużeniu o 80 cm uległy jedynie odległości między pylonami. Trzęsienie ziemi miało moc 7.2 stopni w skali Richtera, most wytrzyma 8.5 w skali Richtera i napór wiatru wiejącego z prędkością 290 km na godzinę.

Co wspólnego ma to cudo techniki, najdłuższy wiszący most świata z dzisiejszą Ewangelią? Więcej niż może nam się na pierwszy rzut oka wydawać. Most Akashi Kaikyo zawieszony został na dwóch potężnych pylonach, które są w stanie oprzeć się wiatrom i trzęsieniom ziemi, utrzymując 181 000 ton stali. Dziś Jezus mówi o podobnej konstrukcji: dwóch przykazaniach miłości, na których opiera się (dosłownie w tekście greckim – wisi) całe Prawo i Prorocy. Jeśli myślicie, że trudno jest zbudować most o dwóch przęsłach, spinający jedną z najruchliwszych i najniebezpieczniejszych cieśnin świata, co powiecie o konstrukcji, która ma wytrzymać napór wszystkiego, co niesie z sobą ludzkie życie? O takim cudzie architektury mówi dziś Słowo Boże.

2. Kodeks Przymierza

Przykazanie miłości zazwyczaj kojarzy nam się z Nowym Testamentem i jest znakiem rozpoznawczym chrześcijaństwa. Tymczasem odziedziczyliśmy je przecież wraz ze Starym Testamentem i historią narodu wybranego. W Księdze Wyjścia w rozdziale 20 opisywany jest moment, kiedy na górze Synaj Bóg objawia Mojżeszowi Prawo Dziesięciu Przykazań. Jeśli ktoś cierpliwie czyta dalej, dowiaduje się, że nie są to jedyne prawa, jakie Izrael otrzymuje wówczas od swojego Boga. Po dobrze znanych Dziesięciu Przykazaniach wkraczamy w Kodeks Przymierza (24,7), który ciągnie się od Wj 20,22 do 23,33. Prawa, które tu znajdujemy, niewątpliwie są starożytne, podobne do praw mezopotamskich i kananejskich, starsze od podobnych kolekcji w Pwt 12-26 i Kpł 17-26. Odzwierciedlają one sytuację Izraela w czasach sprzed wygnania, sytuację narodu widzianą z perspektywy małej wioski, w której jak w soczewce skupiają się wszystkie problemy.

W Wj 22,20-26 dochodzimy do przepisów dotyczących najsłabszych i najbardziej narażonych na wyzysk biedę grup społecznych. Cudzoziemcy lub obcy (hebr. ger) to odpowiednik współczesnego uchodźcy lub emigranta, który opuszcza swój dom rodzinny z powodu wojny, głodu lub prześladowania, aby poszukiwać nowej ojczyzny (Wj 2 Krn 2,16; 2 Sam 4,3; Ru 1,1). Izraelici mają się z nimi obchodzić dobrze, pamiętając, że sami także byli obcymi w Egipcie (Wj 22,20). Dwie kolejne grupy z marginesu społecznego, które Prawo otacza szczególną opieką, to sieroty i wdowy. Ze względu na to, że są one pozbawione naturalnej opieki ze strony rodziny, zyskują potężnego opiekuna w Bogu, który obiecuje zemstę wszystkim, chcących ich poniżać i krzywdzić (Wj 22,21-23). Wreszcie zakaz lichwy i prawo dotyczące zastawu ma za zadanie chronić życie tych, których bogactwem jest często jedynie płaszcz, służący im jako okrycie w nocy (Wj 22,24-25). Także w tym przypadku, Bóg staje w ich sprawie jako rzecznik. Powtarza on, że słucha głosów tych, którzy żalą się przed nim, ponieważ jest pełen współczucia, łaskawy i kochający (Wj 22,26). Przypomina się tu scena, kiedy Bóg odpowiada na krzyk swojego ludu uciskanego w Egipcie (Wj 3,7). Hebrajskie hanun (łaskawy, współczujący), którym opisuje się tu sam Pan, to właściwie jego imię własne, w Biblii trzynaście razy opisuje się nim wyłącznie Boga.

Pośród ludu nomadów i obcych osiadłych w Kanaanie, w starożytnym biblijnym Izraelu odnajdujemy wrażliwość i solidarność, której często próżno byłoby szukać w naszych cywilizowanych prawach. Przykazanie miłości bliźniego w Księdze Wyjścia nie odnosi się tylko do samego Izraela, chociaż o nim mówi się tu najwięcej, ale obejmuje także cudzoziemców mieszkających pośród ludu Boga. Co najważniejsze, Kodeks Przymierza bierze w obronę grupy, które według naszej wolnorynkowej filozofii skazane byłyby na wieczny margines i przegraną – sieroty, wdowy, dłużnicy. Skąd w Izraelu tyle wrażliwości na los drugiego? Odpowiedzi w jakimś sensie udziela sama Księga Przymierza, a właściwie jej struktura. Otóż Kodeks Przymierza znajduje się pomiędzy dwoma ważnymi częściami Księgi Wyjścia, opisującymi otrzymanie Dekalogu na górze Synaj (Wj 20,1-20) oraz zawarcie Przymierza (Wj 24). Zamysł autora, który w jednym miejscu zebrał starożytne prawa, jest prosty: pokazać, że wszystkie przepisy, według których Izrael organizuje swoje życie, biorą swój początek na Synaju, są interpretacją Dziesięciu Przykazań i mają swoje źródło w woli samego Boga. Życie z nim przypomina życie w rodzinie, w której Bóg jak Ojciec troszczy się o swoje najsłabsze dzieci. Zycie w rodzinie nakłada także zobowiązanie na wszystkich, aby troszczyć się o siebie nawzajem. Więcej nawet, od tego jak troszczymy się o innych zależy nasza relacja z Bogiem. Miłość bliźniego to praktyczne wypełnienie Dekalogu. Od niej zależeć będą także losy przymierza, jakie Bóg zawarł ze swoim ludem. Tak troska o innych staje się regułą życia w Bożej obecności.

3. Jezus interpretuje Pisma

Jezus na pewno znał Księgę Wyjścia i jej prawa łączące w jedno miłość Boga i bliźniego. W Ewangeliach widzimy go, jak w twórczy sposób interpretuje on Pisma i tradycję swojego narodu. Okazją staje się kolejna konfrontacja z faryzeuszami, którzy u Mateusza opisani są, w bardziej niż gdziekolwiek indziej krytyczny sposób, jako jego przeciwnicy. Jeden z nich, znawca Prawa, wysuwa się przed szereg i w imieniu wszystkich zadaje podchwytliwe pytanie: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?” (Mt 22,36). Pytanie nie należy do najłatwiejszych, głowiły się nad nim już autorytety rabinackie. Hillel streszczał całe Prawo w swojej słynnej złotej regule („Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”). Simlai twierdził, że już Dawid w Ps 15 zredukował 613 przykazań Mojżesza do 11 najważniejszych; Izajasz (33,15-16) do 6; Micheasz (6,8) do 3; Amos (5,4) i Habakuk (2,4) do 1. Co odpowie Jezus? Każda odpowiedź na nowo rozgrzeje stare kontrowersje i może przyczyni się wreszcie do usunięcia ze sceny niewygodnego nauczyciela.

Jezus odpowiadając cytuje Pismo, modlitwę Shema odmawianą przez pobożnego Izraelitę kilka razy dziennie: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.” (Pwt 6,5). Przykazanie miłości Boga jest pierwsze i najważniejsze. W nim skupiają się wszystkie inne przykazania, bo wzywa ono do posłuszeństwa Stwórcy i wszelkim ustanowionym przez niego prawom. Warto przy tej okazji wspomnieć, że miłość ta nie ma nic wspólnego z uczuciami, które zazwyczaj przychodzą nam do głowy, kiedy słuchamy o sercu i duszy. Dla antycznych serce to ośrodek, w którym człowiek podejmuje swoje decyzje, odpowiednik naszej woli i sumienia. Dusza, to zasada życia, nośnik wszelkich życiowych energii i ludzkiej kreatywności. Wreszcie umysł, oznacza władze intelektualne. Miłość do Boga ma angażować całego człowieka i całe jego życie, poczynając od głębi wewnętrznej osoby, a kończąc na wszystkim, w czym wyraża się ona na zewnątrz, w jego pracy i zaangażowaniu w sprawy świata.

To jednak tylko polowa odpowiedzi Jezusa. Jako twórczy nauczyciel, wzorem rabinów swoich czasów, sięga on po technikę zwaną gezerah shawah, łącząc ze sobą na zasadzie podobieństwa dwa fragmenty biblijne, tak, aby nawzajem się uzupełniały i tłumaczyły. Drugie przykazanie, podobne do pierwszego (chodzi o podobieństwo istotowe, homios, nie powierzchowne) brzmi: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,39). Jezus znów cytuje dosłownie Pisma Kpł 19,18. Następnie dodaje: „Na tych dwóch przykazaniach opiera się (w tekście greckim dosłownie zawieszone jest) całe Prawo i Prorocy” (Mt 22,40). Innymi słowy, nie da się zachowywać przykazań Prawa, nie zachowując przykazania miłości Boga i bliźniego.

Ciekawe, jaki obraz mógł mieć przed oczyma Jezus opisując Prawo i Proroków zawieszonych na przykazaniu miłości? W tamtych czasach nie budowano jeszcze mostów wiszących, które Jezus mógłby podać za przykład. Greckie słowo kremannymi, którego używa tu Mateusz może oznaczać tarcze lub zbroje zawieszone jako trofea wojenne, talizman (Ez 13,18) lub Ziemię unoszącą się w próżni (Hi 26,7). Opisuje się nim także ciało wiszące na krzyżu (Pwt 21,22; Ga 3,13), a Łukasz (19,48) w obrazowy sposób mówi o ludziach, którzy wisieli wręcz na ustach Jezusa. Czasownik u Mateusza wyraża niewątpliwie ścisłą zależność, ale także fakt, że to miłość spaja i nadaje całościowy charakter Prawu Bożemu. Grecki rdzeń krem-aster używany jest także na określenie mięśni, które wiążą i podtrzymują wnętrzności ciała ludzkiego, a krem-astos oznaczać może liny podtrzymujące główny maszt okrętu. Innymi słowy, miłość to siła podtrzymujące naszą religijność, podobna do grawitacji, utrzymującej Ziemię w przestrzeni, mięśni, podtrzymujących nasze ciało i lin napinających żagle i maszt okrętu.

4. Walka w Tesalonikach

Wreszcie tekst św. Pawła z 1 Listu do Tesaloniczan doskonale nadaje się na praktyczne podsumowanie rozważań o życiu w miłości. Odczytujemy dziś w liturgii fragment ze wstępu do pierwszego z Pawłowych listów, napisanego do jednej z pierwszych wspólnot, które Paweł założył w Europie podczas swojej drugiej podróży misyjnej (AD 50-51). Po pozdrowieniu (1,1) Apostoł przechodzi do dziękczynienia za dzieło wiary”, za „trud miłości” i za „wytrwałą nadzieję”, o jakiej wciąż słyszy w Tesalonikach (1,3). Paweł wspomina swoje głoszenie w mieście (stolica rzymskiej prowincji Macedonii), które dokonywało się nie tylko poprzez słowo, ale przede wszystkim poprzez moc Ducha i poprzez osobisty przykład (1,5). Wiemy, że Tesaloniki były jedną z najbiedniejszych gmin spośród tych, które założył Paweł (2 Cor 8,2). Chrześcijanie utrzymywali się z ciężkiej pracy swoich rąk, której przykład dawał także sam Apostoł, zajmujący się wyrobem namiotów (1 Tes 4,11). W dodatku Paweł pisze do gminy dotkniętej prześladowaniami (przyjęli słowo pośród wielkiego ucisku 1,6) przychodzącego prawdopodobnie od ich rodaków Greków (1 Tes 2,14). Mimo to wspólnota trwa w radości Ducha Swiętgo, naśladując wiarę Apostoła. Dzięki ich wytrwałości nauka Pana stała się głośna nie tylko w Macedonii, w której Paweł po raz pierwszy postawił swą stopę na gruncie europejskim, ale także w Achai, w Koryncie, skąd pisze swój list (1,7-8). Tesaloniczanie stali się, według słów Apostoła, żywym świadectwem wiary dla otaczających ich, rodzących się gmin chrześcijańskich.

Nie zapominajmy jednak pierwszych słów, jakimi Paweł opisywał jedną ze swych najlepszych i najbardziej oddanych wspólnot chrześcijańskich. To „trud miłości” i „wytrwałość w wierze” pośród prześladowań przyniosły im miano prymusów pomiędzy uczniami Jezusa. To świadectwo wiary, w którym naśladowali Apostoła, nie głosząc Ewangelii tylko słowem, ale czynem, pracą i zaangażowaniem w sprawy młodego Kościoła. Zycie według przykazań miłości to trud, a często także prawdziwa walka. To walka ze światem, który w imię swych egoistycznych interesów spycha chrześcijan i Ewangelię na margines, odmawia im realnego głosu i udziału w życiu społecznym. To także walka z naszym egoizmem, który często powstrzymuje nas przed zaangażowaniem się w sprawy wiary, w czynny udział w życiu wspólnoty Kościoła, w rozwiązywaniu jego problemów, w obronę praw i wartości chrześcijańskich. Chrześcijaństwo w naszym wydaniu to zbyt często introwertyczne skupienie się na mojej relacji z Bogiem, zbyt rzadko walka i praca dla jego królestwa, zaangażowanie w obronę nienarodzonych, w pomoc biednym i potrzebującym obok mnie. Czy czytając list Pawła mogę odnieść do siebie słowa Pawła o przykładzie wiary, mojej wiary, która promieniuje i zdobywa innych dla Jezusa?

5. Most miedzy niebem i ziemią

Dwa przykazania miłości zostały pomyślane, aby, jak słynny most z cieśniny Akashi, unieść na sobie cały ciężar, tysiące ton ludzkiego życia. Pierwszy filar relacja z Bogiem, nasza modlitwa i życie sakramentami, jest absolutnie najważniejsza. To prawdziwy fundament naszego życia, nośnik naszych życiowych energii i wszelkiej kreatywności, jaką jest w sobie zdolny pomieścić człowiek. Jednak, czym byłby most z jednym tylko pylonem? Niedokończoną konstrukcją, ruiną pośrodku zatoki, która nikogo nie przeprowadzi na drugi brzeg. Dlatego konieczny jest drugi filar, nasza miłość bliźniego. Tylko na tych dwóch rzeczywistościach można zbudować cokolwiek trwałego. Miłość Boga bez miłości bliźniego jest martwa i zakłamana (1 J 4,20). Podobnie miłość bliźniego bez Boga szybko przekształca się pogoń za własnym ego i wykorzystywanie innych. Powinni o tym pamiętać wszyscy, którzy promują ateistyczny humanizm, wszyscy, którzy reformują Europę wyrzekając się odniesienia do tradycji i wartości chrześcijańskich. Dla nas chrześcijan dzisiejsza Ewangelia to potężna lekcja. Jeśli tylko na dwóch przykazaniach miłości oprzemy nasze życie, mogą próbować swoich sił burze, osobiste tsunami, globalne kryzysy. Przetrwamy trzęsienia silniejsze niż 8,5 stopni skali Richtera. Nasz zycie opiera się na potężnym fundamencie. Jest jak most, zawieszony pomiędzy niebem i ziemia, po którym zmierzamy do naszego Boga i prowadzimy do niego innych. Jesteśmy prawdziwym cudem Bożej architektury.


Ks. Marcin Kowalski