Homilia na IV Niedzielę Wielkanocną "A" (07.05.2017)

Ks. Tomasz Bąk

Na wzór Dobrego Pasterza

Wśród bardzo podobnych do siebie obrazów, przedstawiających Dobrego Pasterza, jest przynajmniej  jeden taki, który różni się od pozostałych. To obraz namalowany przez hiszpańskiego artystę – Kiko Arguello, będącego równocześnie założycielem ruchu neokatechumenatu. Dobry Pasterz z tego obrazu nie jest już taki piękny. Jest poraniony, ubrany w poszarpane i pobrudzone szaty. Na jego twarzy widać uczucie bólu. Na rękach trzyma owieczkę, która również przeszła przez cierpienie. Dobry Pasterz z tego obrazu wygląda tak, jakby dopiero co skończył walkę, stoczoną w obronie niesionej na rękach owcy.  Dlaczego ten obraz hiszpańskiego artysty różni się tak bardzo od pozostałych przedstawień Dobrego Pasterza? Pewnie dlatego, że jest bardzo prawdziwy. Dobry Pasterz to taki, który za swoje owce oddaje życie, umiera za nie dzień po dniu.  

Dzień dzisiejszy, przeżywany w Kościele jako Niedziela Dobrego Pasterza, kieruje nasze myśli ku tym, którzy stoją na czele chrześcijańskiej wspólnoty. Liturgia podpowiada, iż wzorem dla nich powinien być sam Chrystus, który w dzisiejszej Ewangelii dokonuje niejako autoprezentacji, przedstawiając siebie jako Dobrego Pasterza.  Mowę Jezusa z dzisiejszej Ewangelii można podzielić na dwie części. Pierwsza z nich to tzw. mowa zagadkowa (J 10,1-5), po której następuje wyjaśnienie (ww. 7-18). W mowie zagadkowej z jednej strony spotykamy aluzję do codziennych czynności pasterzy, którzy wprowadzali owce na noc do zagrody aby zabezpieczyć je przed kradzieżą i dzikimi zwierzętami. Taki obraz jest dla nas jak najbardziej zrozumiały. Z drugiej jednak strony pojawiają się pewne szczegóły, które mogą wydawać się nieco dziwne i wymagające wyjaśnienia. Ewangelista podaje na przykład, iż pasterzowi owiec drzwi otwiera odźwierny (w. 3). To obraz obcy dla środowiska pasterskiego. Przy prostych „drzwiach” do zagrody, zrobionych może naprędce z połączonych ze sobą gałęzi, nie było kogoś takiego jak odźwierny. Jego funkcja kojarzy się nam bardziej z wejściem do pałacu lub na dziedziniec świątynny, przy którym stały pilnujące porządku straże.  Dodatkowym elementem, komplikującym rozumienie mowy Jezusa jest grecki rzeczownik aule, tłumaczony tradycyjnie jako „owczarnia”. W znaczeniu najbardziej dosłownym odnosi się on do dziedzińca świątynnego, ograniczonego ogrodzeniem, chroniącym przed wchodzeniem niepożądanych osób.  

Dziwić też może samo zachowanie pasterza i owiec. Pasterz przychodzi do owczarni oficjalną drogą, przez bramę, po to aby owce z tej zagrody wyprowadzić, wołając je po imieniu (w. 3). Celem nie jest więc obrona zwierząt przed niebezpieczeństwami, ale wyprowadzenie ich na zewnątrz. Mogą zdumiewać te informacje, podawane przez Jezusa. Nie dziwi też reakcja słuchaczy, którzy nie pojęli tego, co im mówił (w. 6).  Pierwsza część to zatem mowa zagadkowa, trudna do zrozumienia, budząca pewne wątpliwości i stawiająca znaki zapytania. Po niej następuje wyjaśnienie, w którym Jezus najpierw nazywa siebie „bramą”, a później – we fragmencie następującym bezpośrednio po zakończeniu dzisiejszej perykopy – utożsamia się z „dobrym pasterzem” (ww. 11-18). Jezus jest „bramą”, przez która można wejść do „owczarni”, czy na dziedziniec Świątyni. Kto tę „bramę” zaakceptuje, będzie w stanie wejść do środka. Wszyscy inni to „złodzieje i rozbójnicy”. Jeżeli ktoś wejdzie przez Jezusa, będzie zbawiony (w. 9). Innej drogi nie ma.  

Jezus jest też tym, który wyprowadza zgromadzone owce z „owczarni”. W tym przypadku „owczarnia” czy „dziedziniec Świątyni” mogą być rozumiane jako cały Stary Testament. Przywódcy duchowi i religijni zgromadzili lud na tym dziedzińcu i otoczyli ograniczeniami Prawa. Teraz nadeszły czasy Jezusa, który zgromadzone „owce” wyprowadzi na nowe pastwiska. Będzie ich przywódcą. Będzie je bronił, ochraniał, a równocześnie będzie znał wszystkie po imieniu. Relacja z owcami z jednej strony odznacza się autorytetem, a z drugiej pełna jest delikatnej miłości, stanowiącej o osobowych relacjach pomiędzy Pasterzem i każdą z owiec. A zatem już nie ograniczona przestrzeń, pilnowana mnożonymi nakazami i zakazami, ale Chrystus – Pasterz idący na czele i „owce” w wolności i z miłości kroczące za Nim.  Owczarnia Chrystusa nie jest zamknięta. Każdy może do niej wejść, o czym zapewnia św. Piotr w swoim pierwszym przemówieniu po Pięćdziesiątnicy (I czytanie). Mówi do Żydów: dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których Pan, Bóg nasz, powoła (Dz 2,39). Trzeba tylko wejść bez omijania czy unikania Chrystusa. On jest jedyną „bramą”. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony (J 10,9).  

Dobry Pasterz to Chrystus na czele „owczarni” i na krzyżu. Dobry Pasterz to św. Piotr, umierający męczeńską śmiercią w Rzymie. Dobry Pasterz to św. ojciec Maksymilian, oddający życie w bunkrze głodowym. Dobry Pasterz to bł. ks. Jerzy Popiełuszko, upominający się o prawa do godziwego życia robotników. Dobry Pasterz to św. Jan Paweł II… Dobry Pasterz to także niejeden proboszcz, wikariusz, czy ojciec zakonny, który dzień po dniu, tak jakoś zwyczajnie, może bez rozgłosu i przelewanej krwi troszczy się o powierzone sobie „owce”.  Prośmy za nich i za całą naszą wspólnotę tak, jak czyniliśmy to już na początku Mszy świętej: „ Wszechmogący, wieczny Boże, prowadź nas do niebieskich radości, niech pokorny lud dojdzie do Ciebie, podążając za zwycięskim Pasterzem”. Amen.