Homilia na XI Niedzielę Zwykłą "A" (18.06.2017)

ks. Zbigniew Grochowski

„Na dobrej drodze ku zbawieniu”

Życie jest wędrówką. Życie wiary jest pielgrzymką. Aby osiągnąć zbawienie, nie wystarczy jednak tylko wyznaczyć sobie właściwy cel. Trzeba jeszcze na tej drodze wytrwać do końca.

1. Bóg wybawia i prowadzi

Wczytując się w dzisiejsze Słowo Boże zauważamy w pierwszej kolejności prawdę o tym, że Pan Bóg pochyla się nad człowiekiem i widząc jego kiepską kondycję, różne dręczące go problemy, bolączki, choroby czy zniewolenia, przychodzi mu z pomocą. Pierwsze czytanie przytacza wypowiedź Pana Boga u stóp Świętej Góry, gdy Izraelici rozbili obóz na pustyni Synaj. Przypomniał On – za pośrednictwem Mojżesza – że wyzwolił naród izraelski z Egiptu poprzez wielkie dzieło wyjścia z domu niewoli i poprowadzenia go przez pustynię. Pan Bóg niósł ich jak gdyby na orlich skrzydłach i przyprowadził do siebie. To wyzwolenie Izraelitów z niewoli egipskiej staje się typem uwolnienia człowieka z jeszcze większego nieszczęścia, z jeszcze gorszej niewoli: z grzechu. Mówi o tym wyraźnie drugie czytanie, w którym święty Paweł kilkakrotnie powtarza, iż Chrystus umarł za nas jako za grzeszników, by nas usprawiedliwić, by przez własną śmierć pojednać nas z Ojcem. Tym samym Pan Bóg jednocześnie sprawia, że dostępujemy zbawienia przez życie Jezusa Chrystusa. Czytając natomiast ewangelię zauważamy, że rzeczywiście Chrystus przybył na ten świat, aby nieść człowiekowi uzdrowienie i uwolnienie, i by zagwarantować mu pełnię życia. Znakiem zapowiadającym dzieło zbawienia było choćby to, że On sam osobiście – a także poprzez swoich uczniów – uwalniał wielu ludzi spod władzy duchów nieczystych i leczył wszelkie choroby i wszelkie słabości. Mówi ewangelia, że uczniowie w imię Jezusa mieli nawet wskrzeszać umarłych. Bóg zatem rzeczywiście, i na kartach Starego Testamentu, ale zwłaszcza w Nowym Przymierzu wybawia człowieka z grzechu i wszelkiej opresji, i chce go skutecznie poprowadzić do wiecznego zbawienia.

2. Jesteśmy owcami Boskiego Pasterza

Pierwsze czytanie stwierdziło, że Pan Bóg przywiódł naród Izraela do siebie i wzywa go do posłuszeństwa swemu głosowi. Ma prawo przypomnieć się w tym momencie przypowieść o Dobrym Pasterzu (por. J 10), w której jest mowa o owcach rozpoznających głos swego boskiego Opiekuna i idących za Nim, nie reagujących natomiast na głos kogoś obcego. Dobitnie mówi o tym dzisiejszy psalm, a w nim zwłaszcza refren, który wspólnie kilkukrotnie powtarzamy: „my ludem Pana i Jego owcami”. Także Ewangelia pokazuje Jezusa w roli Dobrego Pasterza, pełnego litości nad ludźmi „znękanym i porzuconymi, jak owce nie mające pasterza”. Dlatego Jezus wysyła swoich uczniów, aby zebrać swój lud, by chronić go od wszelkiego zła i zapewnić pełnię życia.

3. Trzeba wytrwać na Bożej drodze

To, że człowiek znajduje swoje miejsce w Bożym stadzie jeszcze nie przesądza o jego życiu wiecznym. Pierwsze czytanie mówi, że chociaż Izraelici wyszli już z Egiptu i są na dobrej drodze do Ziemi Obiecanej, to jednak z powodu szemrania i buntu krążyli po pustyni przez 40 lat. Co więcej, pokolenie, które wyszło z Egiptu, ostatecznie nie weszło do Ziemi Świętej. Dlatego pojawia się tam jednocześnie stwierdzenie, że należy strzec przymierza z Bogiem i pilnie słuchać Bożego głosu. Dodane jest do tego wezwania zdanie warunkowe, zainicjowane słowem „jeśli”, z którego wynika, że to od człowieka (w dużym stopniu) zależy, jaki będzie jego ostateczny los. Pan Bóg wiele uczynił już dla ludzi, ale każdy z nich musi okazać posłuszeństwo Bożemu przymierzu. Powracając do słów psalmu widzimy, że skoro jesteśmy owcami Pana, to możemy sobie wyobrazić i taki obraz: owce wyszły już z zagrody i idą za Pasterzem, ale nie oznacza to, że każda owca na pewno dojdzie na pastwisko. Przecież którejś z nich może wpaść do głowy nierozsądny pomysł, aby oderwać się od stada i pójść sobie inną drogą. I zgubi się taka owca na pustyni, a może nawet zginie z powodu głodu i pragnienia lub rozszarpie ją zgłodniałych wilk, czekający tylko na taką okoliczność. Na potwierdzenie tej prawdy przywołajmy raz jeszcze dzisiejszą ewangelię: na liście apostołów widnieje też imię dramatycznego ucznia, Judasza. Jego też powołał Pan; również jego posłał, by w imię Jezusa głosił Ewangelię, uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych… Judasz wszedł na dobrą drogę: poszedł za Chrystusem.. ale jako że jego serce nie przylgnęło do Mistrza w sposób autentyczny i pełny (nie był on lojalny wobec wspólnoty apostołów – przecież podkradał pieniądze wspólnoty [por. J 12,6] – oraz w pewnym momencie zaczął spiskować z arcykapłanami przeciw Jezusowi), wiemy jak tragicznie zakończyło się to jego apostołowanie: zdradził Pana, a potem – w rozpaczy – wymierzył sobie samemu najwyższą karę.

4. Aplikacja

1. Czy dziękuję Bogu za dar zbawienia? Czy dostrzegam Jego codzienną opiekę nade mną – że uwalnia mnie od grzechu, że uzdrawia moją duszę i ciało, że troszczy się o mnie, karmi każdego dnia..

2. Czy nie popadam w pokusę samowystarczalności polegającej (między innymi) na tym, że chcę zrzucić z siebie jarzmo Bożych Przykazań i iść sobie własną drogą przez życie, kształtując je tylko według własnych pomysłów? A przecież to może sprawić, że – porzucając wędrówkę Bożą drogą, Jezusowymi śladami – zaprzepaszczę tak wielki dar, jakim jest dla mnie wieczne zbawienie.