Homilia na XX Niedzielę Zwykłą "B" (19.08.2018)

ks. Piotr Kot

Eucharystia przemienia i nasyca tylko mądrych

Co to znaczy być mądrym w oczach Boga? Dlaczego ludzki rozum musi się otwierać na wiarę? Do czego prowadzi życie bez mądrości Bożej? Czy można żyć Eucharystią bez zrozumienia i przyjęcia jej tajemnicy? Czym w swej istocie jest Eucharystia? Te trudne pytania warto sobie postawić w czasie rozważania czytań na najbliższą niedzielę. Poprowadzą nas one od uczty przygotowanej przez Mądrość, do Eucharystii, której tajemnicy – paradoksalnie – nie zrozumieją wybitni intelektualiści żydowscy, słuchający Jezusa w synagodze w Kafarnaum.

1. Uczta Mądrości

W starożytności, zwłaszcza w świecie greckim, przy różnych okazjach organizowano uczty (tzw. sympozja), które stanowiły dobrą przestrzeń dla wymiany myśli filozoficznej oraz dla zaprezentowania poezji i pieśni. Najczęściej do udziału w uczcie byli zapraszani znaczący goście, którzy w przyszłości mogli odpłacić gospodarzowi tym samym.

Tymczasem uczta opisana w Księdze Przysłów ma zupełnie inny charakter. Jest bowiem przygotowana dla „prostaczków” (dosł. dzieci, naiwnych, prostych, nie kalkulujących) i dla tych, „którym brakuje mądrości” (dosł. którzy stracili sens życia). Mamy więc przed sobą ludzi, którzy nie są w stanie sami z siebie zatroszczyć się o swoje życie i potrzebują pomocy. Do tej pory chodzili za głupcami, którzy wykorzystywali ich do własnych interesów. Teraz zostali zaproszeni przez Mądrość, która postanowiła zaspokoić ich potrzeby bez ponoszenia przez nich jakichkolwiek kosztów. Ciekawy jest fakt, że Mądrość jest przedstawiona jak ojciec w Łukaszowej przypowieści o synu marnotrawnym (Łk 15). Ci, którzy mogli korzystać z jej dobroci, opuścili ją (stąd wezwanie: „niech przyjdą”, a dosł. „niech powrócą”, „niech się nawrócą”), ale ona konsekwentnie wyczekuje ich powrotu. Mądrość nie poddaje się zwątpieniu i rezygnacji. Przygotowuje ucztę i wysyła służące z zaproszeniem. Mądrość jest łaskawa, dobra i pełna miłości.

Aby uczestniczyć w uczcie trzeba spełnić tylko jeden warunek: odwrócić się od zwodniczych obietnic głupców i z ufnością zwrócić się w stronę Mądrości.

W obrazie Mądrości z Księgi Przysłów widzimy uosobienie samego Boga. On nigdy nie rezygnuje z człowieka, choć ten raz za razem odwraca się od Boga i słucha głosu ducha tego świata. Pomimo ludzkiej zdrady Bóg nieustannie posyła swe słowo i zaprasza człowieka do odnowienia przymierza. Ostatecznym i najmocniejszym Słowem Boga wysłanym do świata stał się Jego Jednorodzony Syn – Jezus Chrystus. Dzięki Niemu Bóg mógł przygotować dla człowieka najwspanialszą ucztę – Eucharystię, na której każdy może zaspokoić głód życia. Żeby tak się stało, potrzebna jest jednak wiara, która otwiera na przyjęcie tego, czym w swej istocie jest Eucharystia.

2. „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie w sobie, (…) ma życie wieczne”.

Nauczanie nad Jeziorem Galilejskim, w którym Jezus wskazuje na swoje Ciało i Krew jako jedyne źródło życia człowieka, kończy się wybuchem silnej kontrowersji wśród Żydów i zwątpieniem uczniów. Nawet wcześniejsze słowa o tym, że On „zstąpił z nieba” (6,41), nie wzbudziły tak ostrego sprzeciwu, jak jednoznaczny warunek zbawienia, który Jezus przedstawia w synagodze w Kafarnaum: „Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało za życie świata. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.

Konsternacja, która objawia się wśród zebranych Żydów, jest całkowicie uzasadniona. W tym momencie Jezus nie stosuje bowiem języka symbolicznego. Mówiąc o spożywaniu Ciała i piciu Krwi, odwołuje się On do procesów znanych z codziennego życia podtrzymywanego przez pokarm, który trzeba jeść, gryźć, w pewien sposób niszczyć oraz napój, który trzeba wypić.

Wydaje się, że ludzie słuchający Jezusa, mają zamknięte uszy i słyszą tylko to, co chcą usłyszeć. Jedyne o czym myślą, to doczesne potrzeby biologiczne i pragnienie posiadania wystarczających środków do przetrwania kolejnego dnia na tej ziemi. Tymczasem w słowach Jezusa wybrzmiewa zupełnie inne przesłanie, które jest dostępne na drodze wiary. Może je usłyszeć tylko ktoś, kto nie ogranicza swego życia do konsumpcji, ale przeżywa je w synowskiej relacji do Boga, od którego otrzymał życie z Ducha (J 3,5-6).

Najistotniejsze przesłanie nauczania Jezusa w synagodze w Kafarnaum, związane z Pokarmem, który od chwili Wcielenia Bóg daje światu, zawiera się w dwóch wyrażeniach: „mieć życie w sobie” (6,53) oraz „mieć życie wieczne” (6,54). „Życie w sobie” i „życie wieczne” to dwa owoce, które posiada człowiek na skutek spożywania Ciała i Krwi Jezusa. W swej istocie są one tożsame, choć wskazują na dwa różne procesy.

„Mieć życie w sobie”. To krótkie stwierdzenie wskazuje na kondycję człowieka, który w codziennym postępowaniu nie kieruje się własną wizją życia, ale przyjmuje punkt widzenia Ojca w niebie. Na skutek tego w jego życiu, w jego relacjach z innymi, objawia się ten sam Duch, którym był namaszczony Jezus Chrystus. Jest to Duch miłości, który przekształca człowieka w dar dla innych.

„Mieć życie wieczne”. Z kolei to wyrażenie wskazuje na możliwość uczestniczenia w życiu Boga, w życiu wiecznym. W całej pełni stanie się ono udziałem tych, którzy zostaną rozpoznani przez Ojca jako ci, którzy noszą w sobie podobieństwo do Jego Syna. Ich znakiem rozpoznawczym będzie postępowanie według tego samego Ducha, który objawił się w dziele zbawczym Jezusa Chrystusa.

Mówiąc o swym Ciele i Krwi, Jezus nauczający w synagodze w Kafarnaum zapowiada Eucharystię. Będzie ona dla uczniów jednocześnie pokarmem i szkołą. Podczas Eucharystii On sam będzie ich karmił swoim Ciałem, to znaczy swoim życiem, ofiarowanym ludziom w akcie największej miłości. Podczas Eucharystii Jezus będzie też poił uczniów swoją Krwią. Picie Krwi będzie jednoznacznie wyrażać gotowość do konfrontacji ze złem i nienawiścią obecnymi w świecie, bez domagania się odwetu i dochodzenia ludzkiej sprawiedliwości.

Rodzić życie w drugiej osobie, a więc „mieć życie w sobie” (tzn. być życiodajną siłą) może tylko ten, kto jest gotowy – jak Jezus – stracić, oddać swoje życie. Moc do tego można czerpać z Eucharystii, ale tylko wtedy, gdy nie jest ona przeżywana jedynie jako konieczny akt religijny. Czerpać z Eucharystii moc do życia w miłości, do życia z Ducha, może tylko ten, kto godzi się przeżyć w sobie to, co dla Jezusa oznaczało „wydać swe Ciało” i „przelać Krew”. Do takiego „życia eucharystycznego” może uzdolnić człowieka tylko wiara. Jest ona bowiem bezgraniczną ufnością w moc Boga, który oddaje życie temu, kto umiera dla siebie, pragnąc na wzór Jezusa spełniać wolę Ojca. Tylko taki człowiek, napełniony mocą z wysoka, pozwala by inni odbierali mu to, co w rzeczywistości jest jego własnością: jego życie, racje, prawa, dobra materialne. To jest trudne, ale nie jest niemożliwe. Udowodnił to Jezus, który przyszedł od Ojca, aby po ludzku stracić wszystko. Ale przecież krzyż nie był końcem historii Jezusa. Jej zwieńczeniem było zmartwychwstanie i chwała. Eucharystia w swej istocie jest wejściem w komunię z taką historią Jezusa: przez krzyż do życia w chwale Ojca. Mogą to pojąć tylko ci, którzy mają w sobie mądrość Bożą.

Aplikacja

W kontekście dzisiejszego słowa Bożego warto zastanowić się nad tym, za kim idę przez życie? Kto kształtuje mój światopogląd, moje patrzenie na świat i życie? Czy pogłębiam swoją wiedzę religijną, zwłaszcza przez rozważanie słowa Bożego.

Jak przeżywam Eucharystię? Czy jest ona dla mnie jedynie koniecznym obowiązkiem? Czy podczas Eucharystii wchodzę w komunię z Jezusem, z Jego Duchem? Jakie konsekwencje w moim codziennym życiu ma fakt, że spożywam Ciało i Krew Jezusa Chrystusa? Co konkretnie oznacza dla mnie „napełniać się Duchem Jezusa” oraz „uczestniczyć w Jego życiu”?