Homilia na I Niedzielę Adwentu "C" (02.12.2018)

ks. Marcin Zieliński

Powolny wzrost w oczekiwaniu na nadejście Pana

Oczekiwanie na przyjście Pana jest ważnym wezwaniem dla wierzących i dzisiejsze czytania mówią nam zarówno o tym oczekiwaniu, jak i o sposobie objawienia się Pana. Spróbujemy wniknąć w tę logikę oczekiwania i zastanowić się również nad momentem przyjścia Jezusa na końcu czasów.

1. Zapowiedz pojawienia się Odrośli Pana

Pierwsze czytanie przywołuje obraz odrośli, pędu, który wyrasta z pnia Dawida i zapowiada przyszłe królowanie potomka Dawida. Motyw tej odrośli pojawia się często w Starym Testamencie. Wystarczy przywołać proroka Izajasza, który mówi: „..wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni” (Iz 11,1). W kontekście sądu oraz kary, która spada na narody, a także ogólnego chaosu, przypominającego znaki poprzedzające nadejście czasów ostatecznych, Bóg mówi o pojawieniu się sprawiedliwego króla. Ta różdżka wyrasta z pnia Dawidowego, który wydawał się już być martwym. W ten cudowny sposób realizuje się Boża obietnica wiecznej dynastii dawidowej i mesjasza, który z tej dynastii miał pochodzić. Podobnie u proroka Zachariasza mamy słowo „odrośl”, które odnosi się do sprawiedliwego sługi, który zostanie zesłany narodowi jako realizacja „cudownej obietnicy” i przyszłej nowej świątyni (por. Za 3,8; 6,12-13). Słowo użyte przez Zachariasza to dokładnie to słowo, które odnajdujemy w dzisiejszym czytaniu („potomek sprawiedliwy”). W tradycji żydowskiej przepowiednie Izajasza i Zachariasza były łączone, bo w podobny sposób opisywały nadejście mesjasza. Autorzy natchnieni posługują się obrazem pędu wyrastającego z korzenia, który wydaje się już obumarły. Poprzez ten pęd, z pozoru kruchy i niewiele znaczący (jest tylko jeden w morzu zniszczenia i zagłady), Bóg  realizuje swoje obietnice i dokonuje zbawienia. Co istotne, pęd ten, pomimo długiego oczekiwania, nie wyrasta natychmiast, rośnie raczej powoli. Mamy tu do czynienia z pewnym procesem, ukazującym, że w trudnych czasach i nieprzyjaznych warunkach, wbrew ludzkiej logice, rodzi się i wzrasta to, co stanie się przyczyną zbawienia ludzi.

2. Dynamiczne objawienie się na końcu czasów

Samo wzrastanie Jezusa jako Boga-Człowieka w Nazarecie było takim właśnie powolnym procesem, którego kulminacją było objawienie się Izraelowi poprzez cuda, znaki i słowa, aż do momentu zmartwychwstania. Opisując drugie przyjście Jezusa, Ewangelia nie używa już obrazu skromnej odrośli. W przeciwieństwie do pierwszego czytania, w którym użyty znak (odrośl) kojarzy się raczej z powolnym wzrostem, u św. Łukasza mamy obraz dynamicznego wkroczenia Boga w historię świata. Samo zburzenie harmonii i zniesienie odwiecznych praw rządzących stworzonym światem jest podkreśleniem dynamiki tego objawienia. Dla Żydów i Greków świat był rzeczywistością rządzącą się pewnymi niezmiennymi prawami, na które człowiek, mimo wysiłków, nie miał żadnego wpływy. Badacze potrafili przewidzieć ruchy ciał niebieskich, odkryć pewne prawidłowości w stworzonym świecie, które objawiały istniejący w nim porządek. Nie byli jednak w stanie z żaden sposób nimi "wstrząsnąć" czy je zmienić. Dostrzegali swą małość w obliczu ogromu stworzonego przez Boga kosmosu. Jednocześnie Biblia ukazuje ów ogromny świat jako pyłek, kroplę wody, coś wręcz mikroskopijnego w relacji do samego Boga, który jest nieogarniony (por. Mdr 11,22). Ostatni dzień, dzień sądu, objawi w całej pełni tę nieskończoną wielkość Boga.

3. Jak oczekiwać nadejścia Pana?

Jak należy się przygotować do tej manifestacji Boga na końcu czasów? Samo objawienie się Boga wśród strasznych znaków sugerowałoby postawę bogobojności, pokory i uznania Bożej wielkości. Teksty dzisiejszej niedzieli doprecyzowują niektóre aspekty chrześcijańskiego oczekiwania.

 Pierwsza istotna cecha tego oczekiwania wydaje się być połączona z cierpliwością, zaufaniem i brakiem lęku przed tym wydarzeniem. Choć wydarzenia opisywane w Ewangelii budzą zrozumiałą trwogę (mamy tu do czynienia z końcem ziemskiej rzeczywistości, momentem sądu i dlatego słyszmy o ludziach mdlejących ze strachu), dla wierzących jest to moment zwycięstwa i radości. Owo podniesienie głowy jest znakiem zaufania i nadziei na rychłe zrealizowanie się Bożych obietnic, przede wszystkim obietnicy wybawienia. Św. Łukasz używa tu słowa apolytrosis, które pierwotnie opisywało uwolnienie poprzez wpłacenie daniny albo okupu, a w Nowym Testamencie odnosi się do zbawienia, które dokonało się poprzez ofiarę Chrystusa (por. Rz 3,24). Uczniowie Chrystusa powinni więc oczekiwać na zbawienie ze spokojem, mając świadomość, że Bóg dokonał już odkupienia i teraz przychodzi po tych, którzy go wiernie oczekują.

Drugie wskazanie to wezwanie do miłości, które pojawia się w 1Tes. Bratnia miłość ma kwitnąć między chrześcijanami, tworzącymi początkowo niewielką grupę, która nieustannie się rozrasta, ożywiana miłością. Ta miłość przejawia się w szczerej trosce o brata i to ona jest konieczna do osiągnięcia świętości i właściwego przygotowania się na przyjście Pana. Jest to nieustanny proces wzrastania, podobny do powolnego wzrostu wspominanej odrośli, który prowadzi do stawania się coraz doskonalszym. W tej miłości nieustannie się dojrzewa i ten postęp powinien realizować się nieprzerwanie, aż do samego końca ludzkiego życia.

********

 Dzisiejsze teksty zachęcają do cierpliwego wzrastania. Samo nadejście mesjasza poprzedzone było długim oczekiwaniem i było wezwaniem do cierpliwej modlitwy. Również oczekiwanie na jego drugie przyjście na końcu czasów ma być okresem spokojnej pracy, przygotowywania się, doskonalenia duchowego, unikania zła. Nawet jeśli przejawy tego zła często budzą nasze obawy czy wątpliwości, musimy nieustannie troszczyć się o duchowy wzrost i nie tracić nigdy nadziei.

Pięknym obrazem tego wzrostu może być róża z Hildesheim, uważana jest za najstarszą żywą różę na świecie. Według legendy róża rośnie tu przynajmniej od IX wieku, kiedy to cesarz Ludwik I Pobożny, jeden z synów Karola Wielkiego, zgubił się w lesie w trakcie polowania i kazał odprawić mszę w intencji odnalezienia drogi. Relikwiarz maryjny z kaplicy królewskiej został zawieszony na czas mszy na gałązce dzikiej róży. Po mszy jednak nie dawał się zdjąć, co cesarz odczytał jako znak, że właśnie w tym miejscu ma powstać nowe biskupstwo poświęcone Marii, której symbolem jest róża. W czasie II wojny światowej róża została spłonęła wraz z katedrą. Pomimo zwęglonych łodyg, zaczęła odrastać i zakwitła, i to zachęciło wiernych do podjęcia wielkiego trudu odbudowy całej katedry. Niech ten przykład umocni nas w przekonaniu, że powolny duchowy wzrost zakorzenia nas głęboko w Bogu i nawet wielkie kataklizmy dziejowe nie są w stanie zniszczyć tego Bożego życia, które nieustannie w nas rozkwita.