Homilia na Niedzielę Wielkanocną (20.04.2019)

Ks. Janusz Kręcidło MS

Ujrzał i uwierzył (J 20, 8). Droga wiary Umiłowanego Ucznia Jezusa

Słowa z dzisiejszej ewangelii „Ujrzał i uwierzył” (20, 8) są komentarzem narratora do tego, czego doświadczył Umiłowany Uczeń Jezusa, gdy wszedł do pustego grobu. Umiłowany Uczeń to postać w Ewangelii św. Jana, która ukazywana jest jako przykład idealnej wiary. Autor ewangelii pokazuje różne etapy tej wiary, której najwyższym stopniem jest wiara w Zmartwychwstałego Jezusa i świadczenie o Jego nieustannej obecności w Kościele i w świecie. Przyjrzyjmy się kolejnym etapom dojrzewania wiary Umiłowanego Ucznia i spróbujmy odnaleźć w nich siebie.

1. Spoczywa na piersi Jezusa

Umiłowany Uczeń to postać, która pojawia się jedynie w Ewangelii św. Jana. Po raz pierwszy spotykamy go podczas ostatniej wieczerzy Jezusa z uczniami. Święty Jan nie podaje nigdy imienia tego ucznia. W ten sposób eksponuje prawdę, że najważniejszą cechą ucznia Jezusa jest to, że jest on miłowany przez Mistrza. Każdy z nas – uczniów Jezusa – może i powinien przejść drogę wiary Umiłowanego Ucznia. Brak imienia jest wyraźnym zaproszeniem do tego, by osobiście „wcielić się” w tę postać.

Podczas ostatniej wieczerzy Umiłowany Uczeń spoczywał na piersi Jezusa (13,23-25). Słowo „pierś” jest odpowiednikiem oryginalnego greckiego rzeczownika kolpos oznaczającego także „łono”. Stwierdzenie „spoczywał na łonie/piersi” jest metaforycznym określeniem niezwykłej zażyłości, która łączyła tego ucznia z jego Mistrzem. Była to zażyłość intymna, przyjacielska. Umiłowany Uczeń powierzał w tym geście Jezusowi cały swój los. Charakterystyczne jest też to, że rzeczownik kolpos pojawia się w Ewangelii św. Jana jeszcze tylko jeden raz – w 1, 18, na końcu prologu, gdy jest mowa o tym, że Jezus Chrystus jest Jednorodzonym Bogiem, który jest „w łonie” Ojca. A zatem zażyłość Umiłowanego Ucznia z Jezusem powinna być wzorowana na relacji Ojciec – Syn, czyli na wewnętrznym życiu Trójjedynego Boga.

2. Trwa pod krzyżem

Po raz drugi spotykamy Umiłowanego Ucznia w momencie agonii Jezusa na krzyżu (19, 25-27). Stoi on pod krzyżem Jezusa, w godzinie próby wiary, wraz z Jego Matką i kilkoma innymi kobietami. Inni uczniowie – zwłaszcza Judasz i Piotr – zawiedli. Zgorszyli się cierpieniem i krzyżem Jezusa. Przestraszyli się, nie wytrwali w wierze. Umiłowany Uczeń podejmuje ryzyko, trwa przy Jezusie do końca, nawet w wtedy, gdy wydaje się, że fundament jego wiary legł w gruzach. Jezus nawet z krzyża troszczy się o jego przyszłość. Adoptuje go, czyni go swoim bratem, powierza mu los swojej Matki a Matkę prosi, by opiekowała się nim. Umiłowany Uczeń to ktoś, kto przynależy do duchowej Rodziny Jezusa i Maryi.

3. Myśli, wyciąga wnioski i wierzy, nie widząc

Ewangelia przeznaczona na dzisiejszą niedzielę zmartwychwstania przedstawia trzeci epizod, w którym pojawia się postać Umiłowanego Ucznia (20, 1-9). Rzecz dzieje się w poranek zmartwychwstania. Umiłowany Uczeń oraz Piotr, zaalarmowani przez Marię Magdalenę o tym, że grób jest pusty, udają się pośpiesznie do niego. Narrator opatruje sytuację po wejściu Umiłowanego Ucznia do grobu Jezusa krótkim komentarzem: „Ujrzał i uwierzył” (20, 8). Jest to komentarz, który prowokuje czytelnika do zadawania pytań. Co oznacza to stwierdzenie? Przecież wierzył już wcześniej!? Był Umiłowanym Uczniem Jezusa, najbliższym Mu, najbardziej wytrwałym!? Przeszedł przecież próbę zgorszenia krzyża!? Dlaczego autor komentuje, że właśnie teraz uwierzył?

Chce w ten sposób uświadomić czytelnikom ewangelii, że poprzednie etapy wiary Umiłowanego Ucznia – choć bardzo ważne – były tylko przygotowaniem do wiary prawdziwej, tzn. wiary w zmartwychwstanie Chrystusa. Paradoks tego komentarza polega na tym, że autor pisze, iż Umiłowany Uczeń „ujrzał”, ale czytelnik ma świadomość, że grób jest pusty i na pewno nie mógł on ujrzeć Jezusa. Ujrzał jedynie pusty grób i poukładane płótna. A zatem uwierzył w to, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał na podstawie przesłanki, którą była pustka grobu. Wyciągnął więc prawdziwy wniosek z przesłanki, która była z pozoru „pusta”. Jest to sygnał dla czytelnika, że prawdziwa wiara w Zmartwychwstałego – będąca jedynym autentycznym typem wiary – nie polega (tu na ziemi) na oglądaniu Boga, lecz na myśleniu i wyciąganiu wniosków z przesłanek, tzn. „znaków”, które Bóg daje i które dla innych mogą być zupełnie puste.

I oto my dzisiaj, w dniu zmartwychwstania, stajemy w tej świątyni przed pustym grobem Jezusa. Co z tą pustką zrobimy? Jaki wniosek wyciągniemy z tej przesłanki? Jak ta pustka grobu wpłynie na nasze dalsze życie? Czy my też ujrzymy i na nowo z jeszcze większą determinacją uwierzymy w Zmartwychwstałego?

4. Rozpoznaje obecność zmartwychwstałego Pana i świadczy o niej

Ostatni fragment Ewangelii wg św. Jana, w którym pojawia się Umiłowany Uczeń, to scena objawienia się zmartwychwstałego Chrystusa swoim uczniom nad Jeziorem Tyberiadzkim (J 21, 1-14). Uczniowie wybrali się na nocny połów ryb, który okazał się zupełnie bezowocny. Rankiem zmartwychwstały Jezus, którego nie rozpoznali, stanął na brzegu i polecił im ponownie zarzucić sieci. Po cudownym połowie mnóstwa ryb, Umiłowany Uczeń rozpoznał, że osoba na brzegu to zmartwychwstały Pan i poinformował o tym pozostałych uczniów. To wyjątkowość jego wiary w Jezusa sprawiła, że jako jedyny spośród siedmiu uczestników połowu był w stanie rozpoznać Zmartwychwstałego.

Sytuacja połowu obrazuje tu pracę ewangelizacyjną Kościoła na wodach świata. Skuteczność tej pracy jest uzależniona od posłuszeństwa słowu Zmartwychwstałego oraz od autentycznej wiary, która potrafi odczytywać prawdziwość zmartwychwstania z „pustych” z pozoru przesłanek. Umiłowany Uczeń potrafi rozpoznawać obecność zmartwychwstałego Pana i świadczyć o niej wobec innych, dlatego że wcześniej „ujrzał i uwierzył”.

Analiza postaci Umiłowanego Ucznia w czterech jego pojawieniach się w Ewangelii św. Jana uzmysławia nam, że także nasza wiara jest rzeczywistością dynamiczną – podlega rozwojowi albo regresowi. Najwyższym stopniem tej wiary jest wiara w to, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał. Taka wiara uzdalnia nas do rozpoznawania Jego obecności w codziennych wydarzeniach naszego życia i do dawania innym świadectwa o tym, że „Jezus żyje”.

 

ks. Mariusz Szmajdziński

Patrzmy w górę!

Chrystus zmartwychwstał! Nasze oczekiwanie się skończyło. Nasza nadzieja się spełniła. Wszystko dziś głosi triumf życia nad śmiercią: wystrój kościoła, procesja rezurekcyjna, nasz radosny śpiew, bicie dzwonów, a przede wszystkim pusty grób. Wysłuchaliśmy Ewangelii, jak Apostołowie zaglądają do jego wnętrza i nikogo tam nie znajdują. To napełniło ich wiarą i dało moc do składania świadectwa. Święty Paweł w drugim czytaniu przynagla nas dziś, abyśmy szukali tego, co w górze. Więcej, nakazuje on wręcz: „Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi”.

Do tego, co w górze. Czyli gdzie?  

Co to znaczy dążyć do tego, co w górze? Dzisiejsza uroczystość jest dopełnieniem świąt paschalnych, a zatem jest to dopełnienie przejścia – przejścia w wielu wymiarach: ze śmierci do życia, z niewoli do wolności, ze starości do nowości, z grzechu do łaski, z przekleństwa do pojednania. Zawsze jest to jednak przejście do bycia z Bogiem. Bliskość z Nim usuwa wszelki lęk, który jest wrogiem miłości. Lęk bowiem niszczy każdą ludzką relację, zabija zaufanie, wierność. Człowiek bez lęku może stanąć prosto, bo wie, że nie ma żadnych powodów, aby musiał się ukrywać. Życie bez lęku daje pełną i prawdziwą wolność. Dar zmartwychwstania przynosi jednak człowiekowi jeszcze więcej. Pozwala mu wznosić się ku górze. W tym właśnie kryje się tajemnica pełni życia i dlatego Paweł Apostoł wzywa, abyśmy szukali w górze Chrystusa i jednocześnie miejsca dla siebie, bo tam jest nasza prawdziwa ojczyzna (por. Flp 3,20). Dokonuje się to przez przejście ze śmierci duchowej zadanej przez grzech do nowego życia dla Boga i w Bogu. Chrystus, który jest naszą Paschą, stał się naszym zmartwychwstaniem zarówno w wymiarze duchowym, jak i fizycznym. Zmartwychwstał On zatem dla nas. Wchodząc z otchłani śmierci obdarza nas darem, który wynosi nas w górę, do królestwa Boga Ojca. W ten sposób zostaje zmieniony tor ludzkiego życia, który wiódł w dół, w przegraną, w śmierć. Tę prawdę Paweł Apostoł wyraża dziś w słowach: „Wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale”.

Chrystus schodzący w dół

Kilka wersetów wcześniej względem dzisiejszego drugiego czytania znajdują się znamienne słowa, mówiące, że Bóg „skreślił zapis dłużny” (Kol 2,14). To znaczy, że Chrystus przyniósł nam pełne uniewinnienie. W takim przypadku wszelkie akta procesowe muszą zostać całkowicie usunięte. Dobrze o tym wiemy z najnowszej historii i obecnych wydarzeń. Wszystko musi zostać zniszczone: wina, oskarżenie, poszlaki, wyrok, kartoteka, teczki czy bilingi. W Chrystusie siła tego wszystkiego została przełamana. On przynosi pełną wolność. Jest to dar usprawiedliwienia, dzięki któremu stajemy się ponownie sprawiedliwymi i świętymi wobec samego Boga – Jego dziećmi, którzy uczestniczą w życiu wiecznym. Od uwielbionego Jezusa każdy wierzący dziedziczy Jego życie i chwałę. Wszystko to rozpoczęło się w ofierze oczyszczającej krwi Chrystusa, którą przelał na krzyżu, a zakończyło w zwycięskim fakcie zmartwychwstania. W tej szczególnej walce definitywnie została pokona śmierć jako ostatni wróg (por. 1Kor 15,26). Ta walka trwała od początku historii człowieka i trwa do dziś. Ilu ludzi bowiem próbuje osiągnąć nieśmiertelność? Jednak zwyciężył tylko Ten, który jest pełnią życia i ma moc udzielić je każdemu. Nasze usprawiedliwienie zatem ma swój jedyny i bezpośredni związek ze zmartwychwstaniem Chrystusa: „On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia” (Rz 4,25). Byłoby więc wielkim błędem sądzić, że Jezus zmartwychwstał jedynie dla siebie. Jego powstanie z martwych implikuje wskrzeszenie nas wszystkich. Tę prawdę potwierdza Paweł Apostoł w słowach: „Chrystus zmartwychwstał jako pierwociny tych, którzy posnęli” (1Kor 15,20). W Starym Testamencie pierwociny (grec. aparchē, czyli dosłownie od/z-początku) stanowiły dar, który jako pierwszą część żniw przynoszono i składano Bogu w ofierze. Było to dziękczynienie za owoc ziemi, plon, który się narodził w ziemi danej przez Boga. Nie stanowiły one oczywiście całego żniwa, lecz jedynie jego część. Tak samo Chrystus, będąc Pierworodnym z umarłych (por. Kol 1,18), zapowiada to, co ma stać się udziałem wszystkich wierzących.

Patrzeć na Chrystusa – ujrzeć i uwierzyć

Dziś jest pierwszy dzień tygodnia, dzień Kościoła, uroczystość triumfu życia. Radujemy się tą niezwykłą pierwszą niedzielą w historii Kościoła. Musimy jednak, jeżeli naprawdę pragniemy uczestniczyć w tej chwale, „ujrzeć i uwierzyć” jak Apostołowie z dzisiejszej Ewangelii. Przestrzenią, w której przez wiarę spotykamy Zmartwychwstałego Chrystusa, jest Eucharystia – sakrament Jego obecności pośród nas. Przełamany chleb, który staje się Ciałem Chrystusa, powinien nie tylko otwierać nam oczy, jak niegdyś uczniom z Emaus (por. Łk 24,31), ale wznosić nasz wzrok ku górze. Na Eucharystię powinniśmy patrzeć oczami Piotra z dzisiejszej Ewangelii – wzrokiem, który przebija ciemności śmierci, kamienie grobu i już dostrzega chwałę, która ma się w pełni objawić, „gdy się ukaże Chrystus, nasze życie”. Będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy uwierzymy w pusty grób. W takim grobie nie ma już na czym zatrzymać wzroku i dlatego trzeba go wznosić wzwyż – tam, gdzie przebywa Żyjący. Patrzymy nie w dół, ale w górę. „Patrzmy na Chrystusa!” (Hbr 12,2).