Homilia na IV Niedzielę Zwykłą "A" (02.02.2020)

Ks. Janusz Kręcidło MS

Klucze do szczęścia

Bóg pragnie szczęścia każdego człowieka. Stworzył nas z miłości i próbuje tak prowadzić przez życie, byśmy przeżyli je w poczuciu szczęścia i spełnienia oraz osiągnęli wieczne szczęście. Prawdą jest również to, że każdy człowiek pragnie być szczęśliwym. Życie ludzkie tak naprawdę to nieustanna pogoń za szczęściem. Dlaczego więc te dwa pragnienia tak często nie mogą się ze sobą spotkać? Dlaczego tak trudno nam być szczęśliwymi?

Odpowiedź leży chyba w tym, że bardzo często nasze wizje bycia szczęśliwym są fałszywe i różnią się zasadniczo od Bożej wizji szczęścia. W skrajnych przypadkach podejmowane przez nas próby uszczęśliwienia za wszelką cenę siebie i naszych bliskich mogą prowadzić nawet do samodestrukcji. Gdzie więc szukać prawdziwego szczęścia? Na czym ono polega? W czytaniach mszalnych, którymi Kościół nakrył dla nas dziś stół Bożego słowa znajdujemy kilka istotnych podpowiedzi.

1. Diagnoza sytuacji i starotestamentowa podpowiedź

Nasze wyobrażenia o tym, co powinno się stać, byśmy byli ludźmi szczęśliwymi ewoluują w ciągu naszego życia. Inne oczekiwania co do własnego szczęścia ma małe dziecko a inne osoba dorosła. Co więcej, my sami, w różnych okolicznościach życia, inaczej wyobrażamy sobie swoje szczęście. Jeżeli nas samych lub kogoś kogo kochamy dotknie ciężka lub nieuleczalna choroba, wydaje się nam, że do szczęścia potrzebne jest tylko jedno – zdrowie. Gdy je jednak odzyskujemy, potrafimy się nim cieszyć zazwyczaj krótki czas i mało dziękujemy Bogu za ocalenie. Potem często bywa tak, że przygasa w nas świadomość daru zdrowia, który otrzymaliśmy od Boga, popadamy na nowo w marazm i czujemy się nieszczęśliwi, nawet wtedy, gdy mamy wszystko, co z pozoru powinno wystarczyć nam do szczęścia. W sytuacjach zaś, gdy choroba lub nieszczęście nie opuszcza nas przez dłuższy czas, popadamy w totalne poczucie bycia nieszczęśliwym i niejednokrotnie nie znajdujemy w życiu już żadnych powodów do szczęścia. Nasze większe lub mniejsze życiowe nieszczęścia mogą nas całkowicie na sobie zafiksować i zablokować poczucie bycia szczęśliwym. Dlaczego tak jest?

Otóż trudne życiowe sytuacje, przez które musimy przechodzić, są dla nas szansą do przebudzenia i do poszukiwania prawdziwego trwałego szczęścia. Prorok Sofoniasz, autor pierwszego z dzisiejszych czytań, pokazuje jaką dyspozycję wewnętrzną powinni mieć ludzie, którzy chcą znaleźć klucze do szczęścia: Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy pełnicie Jego nakazy; szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory (…) Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości(…). Fundamentem szczęścia człowieka jest zatem to, by we wszystkim szukać Pana, tzn. dostrzegać jego miłującą obecność w każdym życiowym wydarzeniu, zwłaszcza wtedy, gdy wydaje się On być nieobecny. To „nastrajanie się” na Boga i interpretowanie każdego wydarzenie w Bożej perspektywie jest koniecznym warunkiem, by wśród życiowych dramatów nie popaść w przekonanie, że Bóg się nami nie interesuje. Takie fałszywe przekonanie mogłoby doprowadzić nas nawet do rozpaczy, będącej skrajnym przypadkiem poczucia bycia nieszczęśliwym. Kolejny istotny warunek bycia szczęśliwym, to postawa pokory wobec Boga i innych ludzi. Sofoniasz powtarza to dwukrotnie, przez co chce nas uwrażliwić na wagę tego warunku. Im więcej w nas pychy, tym bardziej nieszczęśliwi jesteśmy. Pokora wyzwala nas od samych siebie, zwłaszcza od naszych chorych ambicji, i pozwala nam pełniej zawierzyć nasze życie Bogu. Następnym warunkiem szczęścia jest poszukiwanie sprawiedliwości i łącząca się z tym postawa nie czynienia nieprawości. Sprawiedliwość to stan równowagi w relacjach z Bogiem i z ludźmi. To świadomość, że Bóg za dobro, które czynimy, wynagradza nas dobrem i że za zło innym wyrządzone spotka nas zasłużona kara. Nasze rachunki z Bogiem i z ludźmi wcześniej, czy później zostaną wyrównane. Należy więc wystrzegać się nieprawości, by mieć „czyste sumienie”. Człowiek z sumieniem obciążonym winą nie może być szczęśliwy.

2. Jezusowa „opcja dla ubogich”

Jezus w dzisiejszym, jakże dobrze nam znanym fragmencie Ewangelii św. Mateusza, formułuje chrześcijańskie zasady szczęścia. W oryginalnym greckim tekście ośmiu błogosławieństw w miejscach, gdzie czytamy „błogosławieni” mamy termin „makarioi”, który dosłownie oznacza „szczęśliwi”. Jezus podaje nam tu zatem klucze do szczęścia, recepty na szczęście! W historii Kościoła wielokrotnie pytano: Do kogo adresowane są te zasady? Do kapłanów i zakonników, czy też do wszystkich? Czy należy nimi żyć na co dzień, czy też są to zasady życia na czasy ostateczne, tuż przed powtórny przyjściem Chrystusa na ziemię? Byli i tacy, którzy sugerowali, że są to zasady życia absolutnie utopijne i niemożliwe do zrealizowania, że według takich zasad będzie się żyło dopiero w niebie.

Dzisiaj uważa się najczęściej, że Jezusowe osiem błogosławieństw to zasady życia bez których chrześcijanin nie może tak naprawdę szczęśliwie przeżywać swojego życia. Bez wprowadzanie w życie etyki opartej na ośmiu błogosławieństwach nie ma mowy o szczęściu ani w wymiarze osobistym ani społecznym. W czym tkwi moc tych Jezusowych obietnic? Patrząc na nie zdroworozsądkowo, można by łatwo zauważyć, że człowiek, który radykalnie wcielałby je w życie na zasadzie pewnego ascetycznego treningu, szybko przekonałby się iż jest to droga ekstremalnie posuniętych wyrzeczeń i społecznego poniżenia. Jako „sztuka dla sztuki” błogosławieństwa stałyby się tak naprawdę – paradoksalnie – drogą do destrukcji człowieka. W czym zatem leży istota wcielania błogosławieństw w chrześcijańskie życie? Kluczowe tutaj jest to, że poprzez praktykowanie życia błogosławieństwami człowiek staje się wolny i stwarza dzięki temu w sobie przestrzeń dla Boga. Deficyty będące konsekwencją podjętych intencjonalnie wyrzeczeń oraz krzywd doznanych od ludzi stają się szansą, by Bóg stawał się coraz bardziej całym naszym życiem. W tym właśnie tkwi najgłębszy sens ośmiu błogosławieństw.

3. Aplikacja

Kościół wzywa nas dzisiaj słowami Apostoła Pawła z drugiego z czytań mszalnych: Przypatrzcie się powołaniu waszemu! (1Kor 1, 26). Nasz Pan, znając nasze poczucie małości, ułomności, nasze ubóstwo, pokorę, łzy, cichość, poczucie niesprawiedliwości i krzywdy, prześladowania, które znosimy od innych a także to, że staramy się być sprawiedliwymi i miłosiernymi, zachowywać czystość serca, wprowadzać pokój itp., przypomina nam z całą mocą, że jesteśmy na właściwej drodze: Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, upodobał sobie w tym, co niemocne, aby mocnych poniżyć (…). Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi.