Tęsknoty, ciasnoty, czyli życie w sieci

 

Dobre słowo 01.08.2013 r. – wspomnienie św. Alfonsa Marii Liguoriego, biskupa i doktora Kościoła

 

Wj 40,16-21.34-38; Ps 84,3-6.8.11; Dz 16,14b; Mt 13,47-53

 

Tęsknoty, ciasnoty, czyli życie w sieci

W trzynastym rozdziale Ewangelii Mateusza Jezus opowiada przypowieści o królestwie Bożym, które podobne jest do ziarnka gorczycy, do ziarna posianego na różnej ziemi, pada na różne podłoże, do gospodarza, który zasiał dobre nasienie na swojej roli. Wreszcie kończy się ten długi rozdział i przypowieści Jezusa króciutką przypowieścią o sieci.

Podobne jest królestwo niebieskie do sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Jezus tłumaczy, że przypowieść opowiada o sytuacji, jaka nastąpi na końcu świata. Aniołowie wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą tych pierwszych w piec rozpalony. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Tę króciutką przypowieść z poprzednią przypowieścią – o chwaście i o pszenicy – łączy prawdopodobnie to, że w królestwie Bożym, czy właściwie w królestwie, które już dziś rośnie w naszym świecie, jest miejsce tak dla złych, jak i dla dobrych. Tak jak na Bożej roli pojawiają się także chwasty, które cierpliwie będą czekały do żniwa, aż wreszcie oddzieli się je od pszenicy, tak też w Bożej sieci, zagarniającej ryby różnego rodzaju, zdarzają się i takie, które będą musiały być odrzucone przez rybaków, bo nie nadają się do spożycia, są nieczyste. One trafią po prostu na jakieś Boże śmietnisko – ludzie ukazani w symbolu tych ryb zostaną wrzuceni w piec rozpalony.

Powstaje więc pytanie o to, dlaczego w Bożym świecie, w którym tyle jest przecież Jego obecności i mocy, wciąż zdarza się zło i niedoskonałość. Dlaczego w naszym życiu wciąż pojawia się tyle potknięć, słabości i grzechów? Zapewne taki jest generalny sens tej przypowieści, ale spróbujmy sobie ją połączyć z dzisiejszym psalmem i zwróćmy uwagę na sam obraz sieci, która zagarnia wszystko, ryby wszelkiego rodzaju.

Sieć to oczywiście Boża wola, Boży plan, Boże pragnienie i powołanie skierowane do każdego bez wyjątku. Bóg pragnie zbawić ludzi i wejść w życie każdego z nas. Może nam się wydawać, że ta Boża obecność, ręka, miłość nie ogarnia nas wszystkich, ale de facto wszyscy znajdujemy się w Bożej sieci i okaże się to na końcu czasów. Boża sieć, mimo że niewidoczna, pozostawia sporo miejsca do tego, żeby w niej pływać. Bóg rzeczywiście nie narzuca się ze swoją obecnością. On ukaże się wyraźnie na końcu czasów, czy na końcu naszego życia, kiedy będziemy musieli właśnie przed Nim zdać sprawę.

Z każdym dniem ta sieć przyciąga nas do Boga. Z każdym dniem stajemy coraz bliżej Jego sądu, momentu, kiedy zdamy sprawę z naszego życia. Każde przybliżenie oznacza także pociągnięcie sieci, czyli de facto robi się w niej coraz mniej miejsca. Często narzekamy w życiu na te momenty, w których robi nam się ciasno życiowo – czy to w naszym małżeństwie, czy byciu księdzem, osobą konsekrowaną, czy też zwyczajnie w osobistym życiu brakuje nam przestrzeni życiowej. Bóg wydaje się zaciskać zbyt mocno swoją sieć, nie pozwala nam rozwinąć skrzydeł, czy – używając morskiej metafory – pływać tam, gdzie byśmy chcieli. Buntujemy się wówczas przeciwko temu i narzekamy na problemy czy kryzysy przychodzące na nas. De facto to kolejne przyciągnięcie sieci Bożej, mające na celu nie tyle ograniczyć naszą przestrzeń życiową, co sprawić, że będziemy bliżej Niego.

Bóg zaciskając trochę swoją sieć, przyciąga nas do siebie. Nie ogranicza w niczym naszej wolności. Chociaż robi się ciasno, to Boże pociągnięcie zbliża nas coraz bardziej do królestwa.

Spróbujmy w tym kluczu popatrzeć na sytuacje, w których odnajdujemy jeszcze mało Bożego światła, gdzie robi nam się po ludzku po prostu ciasno, brakuje nam przestrzeni. Problemy, sytuacje, myśli, relacje i ludzie zaczynają nam doskwierać, sprawiać trudność. To jest moment, kiedy stajemy bliżej Pana i bliżej siebie. Robi się ciasno, ale po to, abyśmy doświadczyli bardziej bliskości drugiego i bliskości samego Pana.

W tym kluczu także spróbujmy przeczytać Psalm 84, towarzyszący dzisiejszej liturgii. Jest to bardzo piękna pieśń pielgrzymów, opowiadająca o drodze do sanktuarium:

Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich. Serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego. Nawet wróbel znajduje swój dom, a jaskółka gniazdo, gdzie złoży swe pisklęta: przy ołtarzach Twoich, Panie...

Żydzi wędrujący do świątyni jerozolimskiej przez pustynię także mieli nieustannie przed oczyma obraz przedsionków Pana, w których, jak ptak zmęczony wędrówką, mogli znaleźć odpoczynek.

Gdybyśmy tak patrzyli na Boże plany i na Bożą sieć, która wydaje się wokół nas zaciskać, gdybyśmy w ten sposób patrzyli na Boży sąd, który przecież opisuje dzisiejsza Ewangelia, to myślę, że nie przerazilibyśmy się, nie balibyśmy się go tak w naszym życiu. Gdyby naszym wędrówkom tu, na ziemi, towarzyszyła tęsknota, gdybyśmy rzeczywiście pragnęli Pana i tęsknili za Nim, żaden sąd, żadni aniołowie oddzielający złych od dobrych, żadna zaciskająca się sieć, która zbliża nas powoli do tego sądu, nie byłaby nam straszna. Przypomina to trochę sytuację z dziećmi, które nie są przecież idealne. Kiedy długo nie widzą swoich rodziców, to nawet jeśli zrobiły coś nie tak, to po prostu rzucają się im w ramiona, nie myśląc o tym, że ojciec, czy mama będą wypominali to, co było złego. Bo dziećmi powoduje tęsknota. Nie boją się, nawet jeśli będą musiały ponieść jakąś karę za swoje zachowanie.

W tym kluczu spróbujmy przeczytać także Ewangelię o Bożym sądzie. Nasze życie z każdym dniem zbliża się do Tego, który jest ucieleśnionym miłosierdziem, ale także Sędzią. Jego sieć pociąga nas wszystkich, bez wyjątku. W tej sieci może zrobić się odrobinę ciasno. Czy wówczas myślimy o tym, że On pragnie naszej bliskości, że z każdym dniem pociąga nas bliżej siebie? Czy w ten sam sposób pragniemy także i my Jego bliskości? Na ile w kluczu tej bliskości czytamy wszystko, co do nas przychodzi, jako pociągnięcie ku Panu? W jaki sposób patrzę na Boży sąd, a także na koniec mojego życia, który się zbliża? Czy pragnę go, czy pragnę nieba tak, jak autor Psalmu 84 pragnie przedsionków Pana? Czy rzeczywiście jeden dzień w Jego przybytkach jest lepszy niż tysiące innych?

Otwórz, Panie, nasze serca, abyśmy zatęsknili za Twoją obecnością. Abyśmy jak dzieci także potrafili się rzucić w Twoje ramiona. Abyśmy w kluczu tej tęsknoty czytali wszystkie wydarzenia, w których nie ograniczasz naszej wolności, przestrzeni życiowej, ale pociągasz nas ku sobie, byśmy w tym ostatnim, niewysłowionym momencie mogli rzucić się w Twoje ramiona. Amen.

Ksiądz Marcin Kowalski