Dobre Słowo 27.09.2012 r. Chroń nas, Boże, przed bezużytecznymi wnioskami

Dobre Słowo 27.09.2012 r.

Chroń nas, Boże, przed bezużytecznymi wnioskami

Duchu Święty, Ty prowadzisz Kościół, świat, każdego człowieka, do pełni prawdy. Proszę Cię: zmiłuj się nad nami i oczyść nas z półprawdek, z kłamstw, z kłamstewek. Otwórz nas na Jezusa, który jest prawdą wyzwalającą.

Właściwie ci, którym brakuje czasu na refleksję, nie mają szans na dojście do głębi, jaką kryje w sobie codzienność i jaką niesie ze sobą słowo Boże, tę codzienność rozświetlające.

Kohelet najwyraźniej siada sobie w tym, co go spotyka i otacza i w sobie samym próbuje doszukać się czegoś głębiej. Jego refleksja idzie wbrew pozorom po linii nadziei, ale nadziei, która ma swoje bardzo głębokie podstawy i niesie jakąś trwałość. Jego pozorne marudzenie i narzekanie tak naprawdę zmierza do odkrycia czegoś, co daje człowiekowi prawdziwą radość i szczęście. On do tego będzie dochodził. Kohelet zdobywa się na refleksję organizując sobie na to czas, siadając, a nie tylko biegnąc w życiu. To przemijanie ma sens – jak mówił Jan Paweł II w Tryptyku rzymskim.

Słowo Boże zaprasza nas dziś do postawienia sobie prostego pytania: Czy w tym, co dzieje się w moim życiu, ja mam czas, mam możliwość – z której też korzystam – żeby się zreflektować, żeby głębszą refleksją objąć to, co się rozgrywa, to, ku czemu zmierzają moje działania? Po co ja to robię? Po co wstaję rano? Dla kogo podejmuję to, co tak szumnie zwie się życiem?

Taka refleksja czy zdolność do refleksji jest w nas wpisana. Z niej można skorzystać w różny  sposób. Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. Słyszy, że niektórzy, patrząc na to, co czyni Jezus, mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Herod jest bombardowany zdarzeniami, które chcą w nim wzbudzić refleksję. Każdy z nas jest bombardowany wydarzeniami, które chcą w nim wzbudzić refleksję. Ta refleksja nie ma pozbawiać nas nadziei i patrzeć na naszą codzienność jak na nielogiczny bezsens, ale jak na rzeczywistość niezwykle mobilną działaniem Boga, dynamiczną, skierowaną konkretnie do każdej i każdego z nas.

Jak słyszymy w relacji św. Łukasza, Herod korzysta z tej refleksji w bardzo okrojony sposób: Jana ja ściąć kazałem. Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę? I chciał Go zobaczyć. Do nas też – jeśli słuchamy słowa Bożego – docierają informacje o tym, że Jezus działał cuda. I działa cuda. Jeśli patrzymy na życie i słyszymy niektóre świadectwa, to dostrzegamy, że tak się dzieje i obecnie. Pytanie: Czy mamy w sobie na tyle odwagi, by podjąć refleksję, żeby samych siebie zapytać: Czemu ma służyć to, że przychodzą do mnie takie informacje, że jestem zapraszany przez Boże słowo do refleksji? Niech nas Bóg broni przed tym, byśmy w tej refleksji byli samotni czy też skazani na jakąś pustkę, beznadzieję czy obijanie się o zupełnie bezużyteczne wnioski. Niech nas Bóg przed tym broni. I niech ta refleksja będzie zdecydowanym zerwaniem z obciążającą nas samotnością. Bo tę refleksję podejmujemy jako Lectio divina, czyli Czytanie we dwoje, razem z Panem, który rozświetla naszą codzienność Ewangelią. On przez swoje życie i śmierć rzucił światło na naszą codzienność, na nasze życie i zmagania.

Panie, Ty chcesz, abyśmy podejmowali refleksję. Spraw, aby z tej refleksji dziś zrodziło się kolejne zbliżenie do Ciebie, kolejna cierpliwość, kolejne miłosierdzie, kolejne przebaczenie i kolejne światło trwałej nadziei.

Ksiądz Leszek Starczewski