Dobre Słowo 01.08.2012 r. „Moje serce jest tak Twoje, że...”

Dobre Słowo 01.08.2012 r.

„Moje serce jest tak Twoje, że go sama nie poznaję”

Boże Ojcze, przez Jezusa, w Duchu Świętym, daj nam odkryć siebie takimi, jakimi Ty nas widzisz.

Ciąg przypowieści Jezusa dochodzi dziś do miejsca, w którym pojawiają się dwie bardzo króciutkie – o skarbie i perle. Jest w naszych sercach coś ze skarbu bardzo głęboko ukrytego, niedostępnego z przeróżnych powodów. Jest gdzieś ukryta w naszych relacjach taka siła bogactwa, której często pośpiech, czy przyzwyczajenie, nie pozwala odnaleźć.  I jest wreszcie w nas niesamowity potencjał radości pochodzącej od samego Boga – radość pełna, często kneblowana przez różne troski i smutki.

Piękno perły to coś, co swoim spojrzeniem na nas potrafi uchwycić tylko Bóg. Jeżeli słuchamy Jego słowa, zaprasza nas, tak jak chłopiec wpatrzony w swoją dziewczynę, do przyjęcia miłości, do przyjęcia słowa, które otwiera i pozwala dostać się do głęboko schowanych w nas ogromnych sił i pokładów życiowej energii, która swoje jedyne źródło ma w spojrzeniu Boga – w Jego oczach, w Jego słowie. To nie jest tylko poezja i piękne gadanie, nieprzekładające się na życie. Jeśli tak odbieramy spojrzenie Boga na nas, oznacza to jednoznacznie, że jest coś głęboko nie tak w naszych relacjach z Panem Bogiem. Coś tąpnęło, dotykając nas tak bardzo boleśnie, że gdy słuchamy Jego słowa, aż ściska serce, że tego nie doświadczamy. Budzi się może nawet bunt, rozpacz, że to są tylko słowa.

Jeremiasz staje wobec takiego właśnie problemu. Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, pochłaniałem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego. Bo imię Twoje zostało wezwane nade mną, Panie, Boże Zastępów. I nagle okazuje się, że stając z tym słowem wobec swoich rodaków, spotyka się z radykalnym odrzuceniem i z niesamowicie bolesnym załamaniem. Biada mi, matko moja, żeś mnie porodziła, męża skargi i niezgody dla całego kraju. Nie pożyczam ani nie daję pożyczki, a wszyscy mi złorzeczą. Nigdy nie zasiadam w wesołym gronie, by się bawić. Pod Twoją ręką siadałem samotny, bo napełniłeś mnie gniewem. Dlaczego mój ból nie ma granic, a rana moja jest nieuleczalna, niemożliwa do uzdrowienia? Jesteś więc dla mnie zupełnie jak zwodniczy strumień, niepewna woda. Jeremiasz wylewa przed Bogiem całą swoją biedę – w lekcjonarzu w tytule jest nawet słowo rozpacz.

Jezus w przypowieści mówi, że ten, kto znalazł ukryty skarb, sprzedał wszystko, kto zalazł drogocenna perłę, uczynił to samo i kupił tę rolę, gdzie był skarb, i kupił tę perłę. Jeremiasz jest właśnie na tym etapie – on sprzedaje swoją samotność. Sprzedaje swoją biedę, utyskiwanie, zamulenie, odrzucenie. Sprzedaje to Bogu, a Bóg od niego kupuje.

W jaki sposób można kupić ludzką biedę i odrzucenie, ból, który nie ma granic, ranę nieuleczoną i niemożliwą do uzdrowienia? W jaki sposób Bóg może to odkupić od nas? Pan mówi: Jeśli się nawrócisz, dozwolę, byś znów stanął przede Mną. Jeśli zaś będziesz wykonywać to, co szlachetne, bez jakiejkolwiek podłości – wraca motyw otwartości, uczciwości, bycia na bieżąco przed Panem – będziesz jakby moimi ustami – będę przez ciebie przemawiał. Wtedy oni się zwrócą ku tobie, ty się jednak nie będziesz ku nim zwracał. Nie uzależnisz się od nich. Nie będziesz szukał swojej wartości w tym, czy cię rozumieją, czy też odrzucają. Uczynię z ciebie dla tego narodu niezdobyty mur ze spiżu. Będą walczyć z tobą zapowiada to Bóg – lecz cię nie zwyciężą, bo jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić, mówi Pan. Wybawię cię z rąk złoczyńców i uwolnię cię z mocy gwałtowników. Taką obietnicę składa Bóg. To jest Jego słowo. To spojrzenie na sytuację nieuleczalnych ran, bólu bez granic, samotności, która boli, której nie da się ogarnąć. Jedyne, co można z nią robić, to sprzedać. Sprzedać smutki, ból i samotność. Bóg to kupi. Przez nasze nawrócenie, przez zwrócenie naszego serca, Bóg pozwoli nam odkryć w sobie ten skarb.

Ale wydaje się, że to nie wszystko. Bo kiedy człowiek znalazł skarb w roli, ukrył go ponownie. Jest niezmiernie ważne, żeby podejmować usilne starania, wysiłki, współpracując z natchnieniami Bożymi, by chronić nasze życie – ono jest ukryte w Chrystusie – by chronić ten skarb. Nie rzuca się pereł przed wieprze. Absolutnie priorytetowe jest to, by dbać o intymne relacje z Panem Bogiem. Ja Cię i Ty mnie intymnie traktujesz, Boże. Intymność ma w sobie odcienie subtelności. Posiada nawet język, slang zrozumiany tylko dla tych, którzy kochają.

Natrafiłem ostatnio w Internecie na piosenkę, która oddaje tę intymność, spojrzenie Boga dostrzegające w nas skarb, perłę drogocenną. Spróbujmy wyobrazić sobie, że On tak właśnie patrzy na nas. Tak mówi, jak ten chłopiec, który wyśpiewuje dziewczynie swoją miłość:

Jeszcze śpisz
za rzęsami schowana.
Błękit nieba
uwięziony w Twoich oczach.
Ciepły głos
jeszcze w ustach uśpiony.
W Twoich włosach
jeszcze śpi wiosenny wiatr.

Jeśli chcesz,
wypuść spod powiek wiosnę,
wypuść błękit radosny
w moje niebo...

Taką prośbę kieruje do nas Bóg: Wypuść ten skarb, tę perłę, to, co jest w tobie ukryte. Wypuść spod powiek w moje niebo.

Dalej słyszymy to, co odkrywa ona, czym sama jest zafascynowana, kiedy słyszy, jak jest widziana, kiedy doświadcza takiej bliskości, której nie może jej dać nikt inny poza ukochanym. Postawmy się w roli osoby, w której zakochał się Bóg, prośmy Pana o takie doświadczenie. Ona odpowiada:

Jeszcze śpię
w Twoje myśli wsłuchana,
w ciepły oddech 
i tak znaną melodię. 
Moje serce 
bije przecież tak samo. 
Jest tak Twoje, 
że go sama nie poznaję.

Jest w nas ukryty skarb, drogocenna perła. Jeśli będziemy spoglądać na siebie tak, jak widzi nas Bóg, nie będziemy mogli poznać sami siebie i swojego serca.

Panie, daj nam doświadczyć spotkania z Tobą w tych klimatach, które może stwarzać i stwarza tylko Twoje słowo i Twój Duch. Stwórz, Boże, we mnie serce czyste. Odnów we mnie moc ducha. Przywróć mi radość z Twojego zbawienia.

Ksiądz Leszek Starczewski