Przychylnie Dobre Słowo 26.06.2011 r.

Dobre Słowo 26.06.2011 r.

Przychylnie

Panie Jezu, tak wyraźnie stawiasz dziś przed nami prawdę o tym, że według porządku miłości powinieneś być na pierwszym miejscu. Proszę Cię, zmiłuj się nade mną, zmiłuj się nad tymi, którzy zdecydują się podjąć te rozważania, żeby tak było teraz i w naszym życiu. Żeby nikt – ani ktoś nam przychylny, przyjemny, jak małe dziecko, ani ktoś będący nam ciężarem, z kim jesteśmy w trudnej relacji – nie odebrał nam teraz uwagi i skupienia na Tobie, żebyśmy głęboko przylgnęli do prawdy, jaką nam objawiasz. Ta prawda nas wyzwala, zbawia, otwiera nam oczy na Ciebie i Twoją obecność.

Przepiękne jest dzisiejsze słowo, jak zresztą każde. Z niego jedna perełka mocniej przykuła moją uwagę: Ty jesteś blaskiem ich potęgi, a przychylność Twoja dodaje nam mocy. Psalmista odkrywa prawdę niosącą ogromne pokrzepienie: Bóg jest zawsze przychylny człowiekowi. To bardzo istotna prawda, o którą w świetle dzisiejszego słowa zapytajmy siebie na samym początku tych rozważań: Jak ja postrzegam Boga? Nie jest to pytanie o to, czy chodzę do kościoła, czy się modlę, spowiadam – to nie jest to pytanie. To jest pytanie: Jak ja postrzegam Boga w moim życiu? Jak On widzi mi się? Psalmista odkrywa Go jako przychylnego człowiekowi, jako Tego, który nieustannie nam błogosławi, podnosi nas, który wciąż uzdalnia do życia. Nie ma na świecie człowieka, którego Bóg w swej przychylności nie uzdalniałby do życia.

Jest to pytanie kluczowe, a wynikająca z niego odpowiedź może pomóc nam zrozumieć wiele wydarzeń i sytuacji w naszym życiu: Jak postrzegam Boga? Czy jest przychylny, czy też strasznie obciążającym, ścigającym mnie, nieczułym i bezdusznym Bogiem? Mamy w sobie tendencję do pewnej powierzchowności i ucieczki od pytań. Łatwiej nam może czegoś wysłuchać i zupełnie to zostawić. A słowo Boże stawia bardzo mocno to pytanie. Ktoś zauważył: Ty mi nie mów, czy się modlisz, czy nie, czy chodzisz do kościoła, czy nie. Nie mów mi nawet, w jakiego Boga wierzysz. Pokaż mi tylko, jak traktujesz ludzi, jakie jest twoje podejście do nich, a ja ci powiem, w jakiego Boga wierzysz. Spójrzmy na podejście do ludzi, żyjących obok, bliskich, otwartych na mnie, uczynnych, a także do ludzi strasznie trudnych w relacjach – Jezus mówi nawet o nieprzyjaciołach – do ludzi, którzy mi błogosławią i tych, którzy mnie przeklinają. Jakie mam podejście do nich? – To jest kalka  tego, jaki obraz Boga w sobie noszę: czy Bóg, w którego wierzę, jest Bogiem przychylnym, czy też z przychylnością nie ma nic wspólnego.

Oczywiście celem tego pytania nie jest pognębienie nas czy wywołanie świadomości destrukcyjnej. To jest pytanie oczyszczające. Bo Bóg przedstawiający się jako przychylny uzdalnia do tego, by tak Go widzieć. My sami z siebie nie potrafimy zobaczyć takiego Boga. To jest łaska: widzieć Boga, który jest przychylny. Sami z siebie nie umiemy wzbudzić w sobie zdrowego poczucia grzeszności, to znaczy takiego, które pozwala nam nazwać grzech po imieniu, wyznać go, umrzeć dla niego i iść dalej. To jest łaską: widzieć Boga, postrzegać Boga. To nie są wymogi dotykające przepisu urzędowego, ale to jest łaska, której Bóg nie skąpi nikomu. Przyszliśmy po tę łaskę. Bóg jej nie skąpi.

Co zrobić, aby na tę łaskę odpowiedzieć? Co zrobić, aby obraz przychylnego Boga w nas wzrastał? Bo to nie jest jednorazówka. Codziennie są zakusy na to, by mieć obraz Boga bezdusznego, oddalonego, nieczułego. Codziennie rodzi się i budzi się w nas – używając języka św. Pawła – stary człowiek, który chce zagarnąć ten obraz i powiedzieć: Dzisiaj to już po tobie. Dzisiaj się wszystko kończy. Dlatego Bóg – nieustannie przychylny człowiekowi – w swoim słowie uzdalnia nas do tego, aby taki Jego obraz był w nas codziennie odnawiany. Księga Lamentacji mówi: Co rano odnawia się ogromna Twa wierność. Co rano. Każdego ranka. Jak śpiewamy w jednej z piosenek: Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada, nie pozwól nam przespać poranka. Nie pozwól mi przespać Twojej przychylności, Boże, i daj, bym przekazał tę przychylność innym ludziom.

Co zrobić, aby tę przychylność odkrywać? Po pierwsze, codziennie sięgać do Bożego słowa. To nie jest przesada, ale normalny sposób życia chrześcijanina, katolika: codziennie sięgać do Bożego słowa, by odczytać przesłanie, które Bóg daje, choćby nawet z codziennych czytań. By odkryć Bożą przychylność. Jeśli nie karmimy się codziennie Bożym słowem, ale czymś innym – np. plotkami, telewizją – to nie dziwmy się, że obraz Boga, jaki będziemy mieć w sobie, nie ma nic wspólnego z przychylnością. Będzie On dla nas Kimś, kto tylko stawia wymagania, kto nieustannie – używając potocznego języka – czepia się nas. A już na pewno nie jest Kimś, kto podnosi, uzdalnia do dźwigania następstw grzechu, krzyża, do wyrywania się szponom starego człowieka.

Po pierwsze: codzienne słuchanie Bożego słowa. Jeśli nie stanie się to dla nas wyzwaniem, to możemy zapomnieć o żywym kontakcie z Bogiem, bo wiara rodzi się ze słuchania słowa. Trzeba to powiedzieć bardzo mocno i jednoznacznie! Jeśli nie mamy kontaktu z Bożym słowem, wiara nie zrodzi się z oczekiwania na cud, że się coś zmieni w moim życiu. Nic się nie zmieni na lepsze, jeśli nie mam kontaktu z Bożym słowem, jeśli nie odpowiem Bogu darem mojego czasu, który ofiarowuję Mu, aby On mógł mnie w tym czasie zmieniać, posyłając słowo. Kontakt z Bożym słowem, który rodzi wiarę, rodzi też odpowiedź: Tak, Boże.

Rozpoznaje Boga i Jego słowo pewna kobieta – bogata, ale jednocześnie biedna. Jest bogata w to, co materialne, ale brakuje jej relacji szczególnie akcentującej rolę kobiety – macierzyństwa. Ona rozpoznaje męża Bożego w Elizeuszu, który odpowiada na jej zaproszenie: zawsze zapraszała go do spożycia posiłku. Ilekroć więc przechodził, udawał się tam, by spożyć posiłek.

Ta kobieta mówi swojemu mężowi coś niebywałego: Oto jestem przekonana, że świętym mężem Bożym jest ten, który ciągle do nas przychodzi. Otwiera swoje serce. Jest to konkretna odpowiedź na rozpoznanie obecności Boga. Rozpoznanie obecności Boga, to nie powiedzenie: Tak, jestem wierzący. Ona otwiera swoje serce, dom, przygotowuje mały, górny pokój – z niebywałą precyzją autor Drugiej księgi królewskiej o tym pisze – obmurowany. Wstawia do niego łóżko, stół, krzesło, lampę – proste rzeczy, bo przez prostotę wyraża swoją odpowiedź na to, że rozpoznała i gości Boga w tym człowieku.

Odpowiedź na rozpoznane słowo, jak czyni to kobieta, wyraża się w bardzo konkretnych, prostych zachowaniach, w traktowaniu drugiego człowieka.

Po drugie kobieta służy Elizeuszowi, bo sama odpowiedź na słowo nie wystarczy. – Pokaż mi, jak traktujesz ludzi, a ja ci powiem, w jakiego Boga wierzysz. Ty mi się nie deklaruj, czy jesteś protestantem, katolikiem, prawosławnym. Pokaż mi, jak traktujesz ludzi. Pozwól, że przyjrzę się tobie i twoim relacjom.

Drugi element odpowiedzi, która pozwala dostrzec przychylność Boga, to czynna służba. Wiara działa przez miłość – mówi św. Paweł. Miłość jest bardzo konkretną, otwarta na dialog, ma czas. Miłość upomina, wyraża swój gniew i oburzenie, kiedy ktoś niszczy relacje. Miłość potrafi milczeć, przebacza. Jest to bardzo praktyczna miłość, która służy, otwiera swój dom i serce.

Po trzecie, aby odkryć przychylność Boga, niezmiernie ważne jest to, aby ci, którzy spotykają się z nami, mogli Go doświadczać od nas, mogli dziękować: Bogu dzięki, że przyszedłeś. Bogu dzięki, że cię widzę.

Błogosławiony jest lud, błogosławiony człowiek, który umie się cieszyć tym prostym przesłaniem dzisiejszego słowa.

Błogosławiony człowiek, który odpowie sobie na pytanie: Jak postrzegam Boga i na ile w moim postrzeganiu Boga jest obraz Jego przychylności?

Błogosławiony człowiek, który nie po powierzchni, ale głębiej przylgnie do Pana Boga, który w tej chwili do niego przemawia w czasie łamania słowa.

Pomóż nam, Boże, abyśmy nie przespali dzisiejszego dnia, spotkanych ludzi, tematów, które ktoś będzie chciał z nami poruszyć, ofiarowanego nam przez kogoś czasu. Pomóż nam także, dobry i miłosierny Boże, odpowiedzieć na te dary bardzo konkretnie.

Jedna pani przyznająca się do tego, że jest katolicką aktorką, w czasie wręczenia jakiejś nagrody powiedziała: Czymże odpowiedzieć na miłość? Ktoś mi powiedział, że na miłość nie da się niczym odpowiedzieć. Ale to nieprawda. Na miłość można odpowiedzieć miłością – bardzo konkretną, bardzo mądrą, niemającą w sobie nic wspólnego z naiwnością.

Boże, Ty wszystko możesz. Spraw, abyśmy przyjąwszy to słowo, zastosowali je w życiu odkrywając Twoją przychylność.

Ksiądz Leszek Starczewski