Głupiutka bliskość Słowa (25 XII 2010 r.)

Dobre Słowo 25.12.2010 r.

Głupiutka bliskość Słowa

Boże Ojcze, Ty wypowiadasz się do nas przez Jezusa – Słowo wcielone. Dziękujemy Ci za to, że mocą Ducha Świętego, przez Jezusa, czynisz nas uczestnikami Twojego życia. Pozwalasz nam czerpać ze zdrojów zbawienia. Obdarz nas łaską pokory, byśmy przyjęli dar zbawienia ofiarowany przez Jezusa w mocy Ducha Świętego – właśnie teraz.

Wokoło sporo słów. Wyłapać z nich jakieś znaczące – to dopiero sztuka. Nie bez przyczyny jest natłok słów – śpiewanych, pisanych, czy mówionych. Mamy przecież dar mowy. Niektóre słowa wychodzą bokiem – albo są tak słodkie, że aż mdłe, albo niosą strach i odbijają się tak silnym echem, że spać nie dają. Są też słowa niosące nadzieję.

Kto jak kto, ale Pan Bóg świetnie orientuje się w realiach i z pewnością wie, że mamy dużo słów. To głupie myśleć, że słowo może jeszcze dziś coś znaczyć, bo każdy głupi widzi, jak mało znaczyć mogą słowa. Ale – powiedzmy to sobie uczciwie – nasz Pan Bóg, po ludzku, jest głupiutki. Przesadziłem? Zgorszyłem? Nie odwołuję – po ludzku jest głupiutki. Tak, tak… Stworzył świat Słowem. Zbawia go także Słowem, tyle że Wcielonym – takim, które można zobaczyć i dotknąć. Spodobało Mu się zbawić świat przez głupstwo głoszenia Słowa. Wielokrotnie i na różne sposoby to czynił przez wieki, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. To Jego mocne i dobre Słowo stało się Ciałem. Mało tego – stało się Ciałem i zamieszkało między nami.

Wszystkim, którzy Je przyjęli dało i wciąż daje moc, aby odkrywali swoją wartość jako dzieci Boga. Dziecko Boga w Betlejem – w żłobie?! No, czyż nie ciekawa kompozycja? Kto w to uwierzy? Słowo przyszło do swojej własności, a swoi nie uwierzyli. Można czuć się specem od oceniania tego, co jest wiarą, a co nie i... nie uwierzyć, że Pan Bóg wybiera to, co głupie w oczach świata. Można nazywać się dzieckiem Boga i… nie przyjąć Dziecka Boga.

Betlejemski klimat pasterzy i zwierząt to rzeczywiście Boży pomysł. Jakiej wymaga pokory! Czemu? – Bo myśli moje nie są myślami waszymi – mówi Pan.

Odwieczne Słowo staje się Ciałem i zamieszkuje z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą – powie kiedyś ten sympatyczny Dzieciak, dziś leżący w żłobie.

To mocne słowa. Silne obecnością Ducha Świętego, który i dziś czyni Jezusa obecnym. I dziś chce budzić w nas nadzieję. I dziś pragnie odnowić w nas relację ze Słowem. Prowadzi nas do pełni zbawienia.

Są słowa, w których możesz doświadczyć obecności człowieka. W których wręcz wyczuwasz jego wsparcie i mocną, podtrzymująca cię troskę. Pamiętam, jak po niezdanym egzaminie, jednym z ważniejszych w seminarium, przeżyłem silne zdołowanie. To był dla mnie ogromny szok. Masakra. I do tej chwili dźwięczą mi w uszach i kołaczą w sercu słowa, które powiedziała mi moja kochana Mamuś przez słuchawkę w telefonie: Synu, proszę cię, znieś to jakoś z godnością. Niby niewiele, ale ile w tych słowach mocy. Mówiła to z taką troską, że wręcz wyczuwałem jej obecność przy mnie w tym trudnym, oj, bardzo trudnym dla mnie czasie.

Są momenty, kiedy brakuje słów. Może to zachęta, żebyśmy szukali tego jednego Słowa, które zbawia nie tylko nas, ale i cały świat? Jest takie jedno Słowo, które oznacza Imię i niesie zbawienną ulgę. To Imię Jezus. Takie krótkie, jedno Słowo? Kiedy starą Eskimoskę zapytano, dlaczego pieśni jej plemienia są tak krótkie, odpowiedziała: „Ponieważ wiemy tak wiele”. Jezus – tak krótko, a tak wiele.

Zaproszeni jesteśmy dziś do tego, aby przyjąć Słowo, aby modlić się o przyjęcie Słowa, aby odkryć, że każdy, kto przyjmuje Słowo, otrzymuje moc, by stawać się ciągle na nowo dzieckiem Boga, żeby oczami dziecka Bożego patrzeć na to, co Boże nie jest, dostrzegać, że to, co głupie, odrzucone poza centrum miasta, co znajduje się poza modą, w ubogiej betlejemskiej grocie – jest obecne i prawdziwe.

Każdy, kto wezwie Imienia Pańskiego będzie zbawiony.

Panie Jezu, wyzwalaj w nas mocą Twego Ducha odwagę troski o Słowo i Jego Wcielenie.

Ksiądz Leszek Starczewski