„Nieświąteczny” Pan Bóg (02.01.2011r.)

Dobre Słowo 2.01.2011 r. – II Niedziela po Narodzeniu Pańskim

„Nieświąteczny” Pan Bóg

Słyszałem teorię, że można się zmęczyć świętami. Niektórzy nawet mówią, że po urlopie przydałoby się jeszcze z tydzień wolnego, żeby dojść do siebie. J Coś w tym pewnie jest.

Dobry Pan Bóg nie męczy się i nie nuży. Chce do nas przemawiać słowem żywym. Jego słowo nie jest otwieraniem starych konserw i żywieniem się pokarmem z zapasów. To jest żywe słowo, dlatego na początku poprośmy, aby to słowo do nas też dotarło.

Boże Ojcze, Ty mówisz do nas słowem żywym, które nie jest magią i nie czaruje nas. Ono jest słowem bardzo konkretnym. To nie są jakieś ogólniki o tym i o tamtym, tylko bardzo konkretnie chcesz do nas trafić. Tym Słowem jest Twój Syn, Jezus Chrystus, który mieszka między nami i jest tu obecny żywy. Dziękuję Ci, Ojcze, za Twoje działanie i słowo. Proszę Cię, abyś przez Jezusa mocą Ducha Świętego pomógł nam usłyszeć i przyjąć Twoje słowo, pomógł nam uciec przed pokusą oceniania tego słowa i ulec jego mądrości, która chce nas napełnić, umocnić i rozradować tym, że jesteśmy autentycznie tu i teraz kochani, wyposażani w moc do życia.

Słyszałem o jeszcze jednej teorii, że dzisiaj ludzie, czyli my, nie narzekają tylko na jedną rzeczywistość. Przywykliśmy narzekać już na wszystko. Rzeczywistością, na której brak nie narzekamy, jest rozum. Każdy mówi, że wie swoje, że jemu nie trzeba tłumaczyć, że on już swoje przeżył, doświadczył i jest mądry.

Pismo Święte inaczej ustawia kwestię mądrości i dziś bardzo konkretnie o niej do nas mówi. Mądrość pochodzi od Boga i swoje źródło ma w Nim. Autor Księgi Syracydesa nawet ją uosabia, przypisując jej cechy osobowe, które mądrość Kościoła odkrywa w Jezusie Chrystusie, Synu Boga. Ta mądrość zamieszkała pośród nas. Pismo Święte o mądrości mówi w troszkę innych klimatach, niż przywykliśmy słyszeć.

Czym jest mądrość w Piśmie Świętym? Jak ją można zdobyć? Gdzie jej szukać? I po co jej w ogóle szukać?

Mądrość w Piśmie Świętym oznacza posłuszeństwo sercem i czynem słowom Boga. Kiedy Salomon – król znany z wielkiej mądrości – prosił Boga o ten dar, to prosił o serce słuchające. Jest to serce, które zasłuchało się w słowo Boga i stosuje je w życiu. Serce słuchające nie tylko potrafi odróżnić dobro od zła i wybierać, pochwalać dobro, ale jest to serce mądre, które stosuje w praktyce, w życiu, to, co usłyszało od Boga. Po co? – Czy po to, żeby nie drżeć przed Bogiem? Żeby spełniać jakieś nakazy urzędnika – Pana Boga? Żeby być zestresowanym nieustannym napięciem, czy zadowoliłem, czy też nie zadowoliłem Boga? Czy mnie ukarze, czy pogłaska? – Nie, nie, nie.

Dlaczego więc mamy słuchać słowa Bożego? – Po pierwsze dlatego, że ono napełnia pokojem. Pokój mój daję wam. Daje prawdziwy pokój. Takiego pokoju świat nie da. Taki pokój może dać tylko Bóg. Jest to pokój głęboki. Nawet w najbardziej trudnych i traumatycznych doświadczeniach, które chcą za wszelką cenę go zburzyć, ten pokój, pochodzący od Boga, dotyka głębiej.

Po drugie dlatego, że mądrość, którą daje Bóg, napełnia radością. Bo jeżeli Bóg zapewnia w swoim słowie, że nie zostawia i nie opuszcza swoich wyznawców, że przeprowadzi ich przez ogień i przez wodę, symbolizujące ogromne żywioły, którym człowiek nie jest w stanie sprostać, to ten, kto ufa Bogu, jest wewnętrznie przekonany, że nic, co spotkało go w życiu, nie wymknęło się spod Bożej kontroli. I że wszystko z tymi – jak mówi autor Listu do Rzymian – którzy kochają to słowo, kochają mądrość Boga, współdziała dla ich dobra. Szokująca często prawda – wszystko, co dzieje się w życiu, z tymi, którzy ufają Bogu, Jego mądrości, a nie ludzkiej mądrości, współdziała dla ich dobra. Po pierwsze napełnia to pokojem, a po drugie radością.

Po trzecie napełnia przekonaniem, głęboko dotykającym rzeczywistości, że Bóg jest między nami. Jego obecność i miłość, to nie tylko słowa, których mnóstwo wypowiadamy w dzisiejszym świecie. Ktoś wręcz zauważył, że mamy inflację słowa – więcej pada słów niż konkretnych czynów. Bóg nie tyle słowem kocha, ile kocha Słowem Wcielonym, czyli Słowem, które pośród nas zamieszkało i jest obecne.

Gdy mówimy o mądrości, objawianej nam przez słowo, to jest ona daleka od rozpaczy. Szuka pokoju i dąży do niego. Jest daleka od narzekania i utyskiwania. Napełnia głęboką i nie do odebrania, przenikającą serce radością. I wreszcie napełnia przekonaniem, że Bóg jest między nami.

Z dzisiejszego słowa chcą do nas dotrzeć pytania: Na ile w moim codziennym życiu uwzględniam obecność Boga? Skoro słowo mądrości, to nie tylko wypowiadane słowo, ale konkretny czyn, to na ile w praktyce stosuję się do obecności Boga? To znaczy, na ile nie tylko mówię, że wierzę, ale co z tego wypływa? Jaki był mój ostatni czyn, który potwierdził, że uwzględniam obecność Boga w moim życiu? Jeden, konkretny.

Jeżeli mamy spotkać się z Bogiem, który do nas mówi w sposób żywy, to Bóg dialoguje i nas pyta. Czy chce nas przez to pytanie oskarżyć? – Nie. Oskarża tylko jeden – jak mówi Pismo Święte – oskarżyciel naszych braci i sióstr, czyli zły duch. Od samego rana próbuje wbijać nam w głowę i w serce negatywne, destabilizujące myśli, albo podsuwać przekonania odrywające nas od rzeczywistości, od naszych możliwości, zdolności, pokazując nam zupełnie nierealny obraz nas. Bóg nie oskarża, ale pyta, czy jest uwzględniany.

Czy Jego imię pojawia się na naszych ustach? Św. Paweł mówi: W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Okres Bożego Narodzenia ułatwia nam troszkę to zadanie, bo w kolędach śpiewamy imię Jezus. W niektórych kolędach czy pastorałkach bywa pewna przesada, kiedy występują zdrobnienia, niekoniecznie służące ukazaniu obrazu prawdziwego i obecnego Boga.

Na ile uwzględniam w sposób konkretny, przez widoczny czyn, że Bóg jest między nami? Ten Bóg, który – jak mówi św. Paweł – jest tak bliski, że w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.

Dobry Panie Boże, Ty pragniesz, abyśmy rozpoznawali Cię w naszym konkretnym i codziennym życiu, żebyśmy nie czekali na jakieś fajerwerki, ale przez bardzo konkretne, codzienne okoliczności życia zdobywali tę mądrość, która od Ciebie pochodzi i sprawia, że cokolwiek dzieje się w naszym życiu, to lgniemy do Ciebie. Oczyść nasze spojrzenie na życie w tym rozpoczynającym się roku. Pomóż nam dostrzegać, że Ty nie zdrzemniesz się ani nie zaśniesz. Nie próżnujesz. Nie jesteś Wielkim Nieobecnym, ale jesteś żywy i prawdziwy w każdej chwili naszego życia.

Pomóż nam tak zadbać o wiarę, aby nasza troska o kontakt z Tobą, obecnym w Kościele w słowie, w Eucharystii, w modlitwie, w sakramentach, była priorytetem tego roku. Żeby to było to, co znajduje się na pierwszym miejscu listy życzeń. Nawet wyprzedzając życzenie zdrowia. Pomóż nam i zmiłuj się nad nami, bo wszyscy potrzebujemy Twojego miłosierdzia, aby rozpoznać, że nie wyprowadziłeś się z tego czasem dziwnego świata, ale pośród nas żyjesz i działasz.

Ksiądz Leszek Starczewski