Badajcie...(07.01.2011r.)

Dobre Słowo 7.01.2011 r.

Badajcie...

            Boże Ojcze, jesteś wszechmogący. Dziękuję Ci za to, że przez Jezusa okazujesz nam Twoje miłosierdzie. Proszę Cię, abyś usunął z nas wszelką letniość, abyś dotknął tych miejsc w naszych sercach, które nie chcą Cię słuchać, bo już sobie poustalały, jak ma wyglądać spotkanie z Tobą. Proszę Cię, abyś w Twoim miłosierdziu, mocą Ducha Świętego, obudziła w nas uczniów i uczennice zdolne do słuchania, do przyjmowania Twojego słowa i do stosowania go w życiu. Zmiłuj się nad nami, bo bardzo potrzebujemy Twojego miłosierdzia. Bardzo potrzebujemy Twojej pomocy, bo ta część nas, którą Twoje słowo nazywa starym człowiekiem – ubierając się w pozory pobożności i zasłuchania – ma gdzieś, co do nas mówisz. Budź w nas świadomość Twojej bliskości i konkretnych decyzji, do których nas wzywasz mówiąc: Nawracajcie się!

            Św. Jan namawia nas do zrobienia doktoratu. Tak wynika z fragmentu rozważanego dzisiaj w Kościele: Badajcie duchy. Zadanie bardzo istotne, zwłaszcza jeżeli zechcemy chwileczkę zastanowić się nad ilością myśli nawiedzających nasze umysły. Naukowcy wyliczyli, że dziennie jesteśmy w stanie wyprodukować od osiemdziesięciu do stu dwudziestu tysięcy myśli, w tym miażdżąca większość to myśli o sobie.

            Badajcie duchy, znaczy także: badajcie myśli, badajcie nastroje, badajcie natchnienia w was obecne. Badajcie. Papież Jan Paweł II wspomniał kiedyś, że nie jesteśmy odpowiedzialni za myśli, które do nas przychodzą, ale za to, co z nimi robimy, jakie decyzje podejmujemy pod ich wpływem.

            To zadanie jest bardzo istotne i niezwykle praktyczne. Św. Jan przychodzi nam z konkretną pomocą, zachęcając do tego typu postaw, zachowań, ponieważ postawa badania duchów, bycia doktorem w świetle wiedzy, którą daje nam Boże słowo, może przynieść i często przynosi wielką ulgę naszym sercom. Sprawia, że uspakajamy nasze serca przed Bogiem. Serca trzeba uspokajać, bo one będą wariować – podobnie, jak myśli. Pamiętamy św. Katarzynę ze Sieny, która mówiła, że u niej w głowie, na poddaszu, mieszka kilka wariatek.

            Badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Św. Jan podpowiada nam: Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, każda myśl, każde natchnienie, każdy nastrój, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele – to znaczy, że wpisał się w rzeczywistość ludzką od A do Z, od alfy do omegi, we wszystkie okoliczności życia, każdą sytuację prześwietlił swoją Ewangelią – jest z Boga.

Warto siebie samych pytać, szczególnie w sytuacjach, kiedy podejmujemy decyzję, czy zbliża nas ona do Boga, czyni Boga ludzkim, czy też od Niego oddala?

Czy to, co myślę na swój temat, szczególnie po sytuacji upadku, grzechu, zbliża mnie do Boga, czy też od Niego oddala?

Wiedzmy o tym, że nikomu tak, jak Panu Bogu, nie zależy na tym, abyśmy zbliżali się do Niego.

Czy nasze myśli, nastroje, zbliżają nas do Niego?

Św. Jan, który jest realistą, dodaje: Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga. To znaczy, nie uznaje Jezusa, jako obecnego w konkretach życia, w najdrobniejszych szczegółach, przejętego naszym życiem w każdej komórce, w każdej mikrosekundzie – Jezusa, którego to wszystko bardzo zajmuje. To, że my nie czujemy Jego pragnień, nie oznacza, że On nie pragnie. Musimy się zdecydować, czy nasze nastroje decydują o tym, jaki Jezus ma nastrój, czy decyduje o tym Jego pragnienie. Czy moje uczucia, chcenie lub niechcenie, jest ważniejsze niż to, co słyszę w słowie? A w słowie słyszę, że Jezus gorąco pragnie spożyć z nami Paschę, to znaczy, gorąco pragnie z nami przechodzić przez wszystko, co jest w ciele, czego doświadczamy. On sam w ciele przyszedł na ziemię, w ciele znosił chłód, odrzucenie – nie było dla Niego miejsca – w ciele cierpiał od swoich bliskich, bo przecież przyszła rodzina, aby Go uspokoić, bo odszedł od zmysłów. W ciele umarł, w ciele został pogrzebany, w ciele zmartwychwstał i w ciele wstąpił do nieba. Badania wykazały, że znakomita część katolików twierdzi, że ciało nie zmartwychwstanie, do nieba pójdzie tylko dusza. Biblia mówi bardzo wyraźnie, że Jezus w ciele wstąpił do nieba.

Każdy duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga. Jest to duch antychrysta. Św. Jan podpowiada nam bardzo praktyczną rzecz, że po podjęciu naszych decyzji, po przyjęciu nastrojów, zbadaniu i zadaniu pytania, czy zbliża mnie to do Boga, ma się to przekładać na postawę Jezusa, a postawa Jezusa jest bardzo konkretna – Jezus jest dla: dla innych, dla nas, dla naszego zbawienia. Antychryst jest dla siebie, skupia się na sobie, tylko i wyłącznie koncertuje się na sobie – egoista. Św. Jan mówi, iż pojawiło się wielu antychrystów. My często chcielibyśmy przypisać takie cechy Stalinowi, Hitlerowi, Bin Ladenowi, a ci antychryści mieszkają w naszych domach. Mało tego – przebywają w naszych sercach. Trzeba sobie zdawać z tego sprawę, że część naszego serca ma tendencję antychrysta. Trzeba badać, którą część tego serca dopuszczamy do głosu w podejmowaniu różnych decyzji, starań, bo jest ono rozbite aż do zmartwychwstania, kiedy nastąpi synchronizacja.

To jest duch antychrysta, który – jak słyszeliście – nadchodzi i już teraz przebywa na świecie.

Jest to zaproszenie Bożego słowa do tego, abyśmy robili jednak doktorat i badali duchy. Aby było to nasze codzienne zadanie. Aby nasze myśli nie przepływały bezwiednie, ale byśmy rozeznawali. Trzeba być czujnym. Oczywiście nie chodzi tu o jakieś napięcie nerwicowe, czy ta myśl jest od Boga, czy nie, ale o świadomość, że mam badać, rozeznawać, że jestem do tego wezwany przez Boże słowo.

Wielką pomocą w tym wszystkim jest świadomość, którą św. Jan budzi słowem: Wy, dzieci, jesteście z Boga i zwyciężyliście ich – antychrystów – ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie. Tylko nawiążcie z Nim łączność. Spotkajcie się ze swoim sercem – z tą częścią serca, która nazywa się nowym człowiekiem, duchem pochodzącym od Boga. W was jest większa moc, niż całe zniechęcenie i zło świata. Tak mówi nam dziś Pismo Święte. Od momentu namaszczenia mamy tę moc.

Św. Jan podkreśla mocno: większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie. Nawet, kiedy okaże się, że tak pogubicie się w swoim sercu, iż zacznie was ono oskarżać, to Bóg jest większy od waszego serca.

Jezus przychodzi, aby objawić tę moc, pokazać, że jest większy od tego, który jest w świecie. Podejmuje bardzo konkretną i dość ostrą decyzję – opuszcza Nazaret. Tak, przychodzą takie momenty w naszym życiu, że potrzebujemy odwagi do pewnych zmian, radykalnych decyzji. Jeżeli przez dłuższy czas coś jest zawieszone, to się wykończymy. Mówią, że kiedy chodzisz po górach, musisz podjąć jakiś krok, gdyż najgorsza jest stagnacja. Może złamiesz nogę – trudno – ale podejmij krok. Zero stagnacji, nie przedłużaj, bo to męczy i rozwala.

Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu ziem Zabulona i Neftalego. Tam zaczyna wypełniać słowo proroka Izajasza, kierując światło wielkie do ludu siedzącego w ciemności. Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci – myślenie świata zmierza do śmierci – wzeszło światło.

Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Nawracajcie się, albowiem Syn Boży jest pośród was. Duch większy od waszych przeciwności, grzechów, zwątpień, błędów życiowych, jest blisko, przebywa w was. Nawracajcie się, zwracajcie się ku Niemu z całą biedą, z całym strachem, z całą goryczą, rozczarowaniem, z całym bólem różnych podejrzeń, osądów nieraz bezdusznych, z całą lawiną doświadczeń związanych z jakimś przygnębieniem, troskami. Nawracajcie się, zwracajcie się z tym wszystkim do Pana, który jest większy od tego wszystkiego. Bo Ten większy jest blisko was. Św. Paweł powie, iż w rzeczywistości w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.

Jesteśmy zaproszeni, aby się zwracać ku Niemu. W ten sposób poznamy ducha prawdy i ducha fałszu. A prawda jest Osobą – jest Nią Jezus Chrystus. Prawda to nie rzecz, nie spekulacje, opinie, ale Osoba. Życie też nie jest bagażem doświadczeń, zaskoczeniem czy przykrością, ale jest Osobą. Droga także nie jest jakimś kierunkiem, traktem, jest Osobą – Jezusem Chrystusem.

Panie Jezu, dziękujemy Ci za to, że głosisz nam swoją Ewangelię o królestwie i że tym słowem leczysz nasze chore podejście do świata, do drugiego człowieka, do siebie samych. Dziękujemy Ci, że wzywasz nas do nawrócenia, to znaczy, do nieustannej czujności, abyśmy jednak robili ów doktorat, nawet gdy przyjdzie nam robić go do końca życia.

Ksiądz Leszek Starczewski