"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z XIV Niedzieli Zwykłej (9. 07. 2006)

Słabość człowieka i moc Boga

Ez 2,2-5; Ps 123; 2 Kor 12,7-10; Mk 6,1-6

Panie Jezu, który chcesz do nas przemawiać, porusz nasze serca, abyśmy uwierzyli, że teraz też do nas mówisz, że przychodzisz do swoich krewnych, których nabyłeś na krzyżu świętą Krwią, i że chcesz mówić z Serca do serca. Uzdolnij nas łaską pokory i zasłuchania, rozważania, przejęcia się Słowem i zastosowania go w życiu.

Choćby cały świat wyśmiewał proroków, to jednak ich potrzebuje. Pan – jak słyszeliśmy w tym tygodniu przez usta proroka Amosa – właśnie przez proroków objawia swoje zamiary wobec ziemi, wobec świata i wobec Kościoła. Potrzebujemy proroków, czyli jak słyszeliśmy we wczorajszych rozważaniach – osób, które nie tylko stwierdzą, że jesteśmy beznadziejni, że jesteśmy słabi, grzeszni, że znowu zawiedliśmy siebie, drugiego człowieka czy Boga… Ale prorok to ktoś, kto potrafi powiedzieć, co zrobić z tym dalej, w którą stronę się udać, jak przetrzymać czas odkrycia w sobie słabości, jak przetrzymać czas odkrycia w sobie ruiny – tak, jak ruinę przeżywało święte miasto Jerozolima, kiedy odstąpiło od Pana.

Potrzebujemy proroków. Potrzebujemy osób żyjących pośród nas, wziętych z nas i głoszących Słowa Pana, bo to Pan przemawia przez proroków. Ezechiel przyznaje się: Wstąpił we mnie duch i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił.

Pan posyła swojego Ducha, aby uzdolnić słabego człowieka do tego, by mężnie, dzielnie, głosił Jego Słowo. Pan jest Kimś, komu naprawdę zależy na losach tego świata. Potrzebujemy proroków, czyli osób, które nie tylko będą mówiły o wzroście gospodarczym, nie tylko będą kłócić się między sobą o podział władzy, nie tylko będą kreowały świat wedle rozrywki, użycia, ale potrzebujemy osób, które staną się znakiem sprzeciwu.

Świat sprzeciwia się prorokom. Jedno z najbardziej autentycznych potwierdzeń tego, że ktoś jest prorokiem, to właśnie fakt, że jest znakiem sprzeciwu. Że nie mówi się o nim tylko dobrze ani tylko źle, ale że mówi się o nim różnie. Tak, jak różnie mówiło się o proroku naszych czasów – Janie Pawle II. Niezapomniane komentarze padały przed wizytą papieża w Kielcach, kiedy kładziono nowy asfalt: Tyle pieniędzy, tyle wydatków… Niezapomniane teksty wypowiadano o papieżu, kiedy chorował: Dosyć. Niech się poda do dymisji. I mnóstwo innych, a przy tym cierpienia, które ponosił, które na sobie dźwigał – konsekwencje głoszenia Słowa...

Potrzebujemy proroków. Prorok to ktoś wzięty z ludzi, ktoś, kto chodzi po ziemi. Prorok to ktoś, kto zakorzeniony jest w świecie, chociaż z tego świata nie jest.

Kiedy Paweł odkrył posłannictwo, jakiego pozwolił doświadczyć mu Pan, kiedy odkrył moc działającego w nim Ducha, odkrył również swoją słabość. Dostrzegł to, że przy takiej dawce działania Ducha Bożego w nim, przy takich objawieniach, których doświadczył, dostał też wysłannika szatana – oścień dla ciała, słabość. Wołał wtedy tak, jak woła każdy słaby człowiek: Odejdź ode mnie. Trzykrotnie prosił o to Pana… A Pan mu odpowiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». I w słabości Pan potrafi objawić wielką moc, a może przede wszystkim moc w słabości się doskonali.

Najchętniej więc będę się chełpił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Im bardziej człowiek przyznaje się przed Bogiem do swoich słabości, tym więcej Bóg może zdziałać w jego życiu. A im bardziej chełpi się z tego, co to on nie może, jakich to on nie ma planów, ile to on nie ma sił, a jakie zamierzenia, tym mniej w nim miejsca na Ducha Pana. Postawiony na nogi Ezechiel i słaby Paweł są tego dowodem.

I ostatnia prawda – często jest tak, że mając obok siebie proroka, żyjąc w jego towarzystwie, nie doceniamy tego. Często jest tak, że wiele sytuacji, zdarzeń, które prorok zapowiada, głosi, przyjmujemy jednym uchem, a drugim wypuszczamy. Nie przejmujemy się tym zbytnio, tak jak ludzie nie przejęli się zbytnio nauczaniem Proroka największego z największych, namaszczonego Duchem Pana – Jezusa, który głosząc w swoim rodzinnym mieście Ewangelię, został zlekceważony. Wytknięto Mu wszystko, wypunktowano Go w całej rozciągłości. Znamy Cię… Wiemy, kim jesteś… Znamy Twoje słabości.

Nie jest prosto księdzu głosić Słowo Boże wśród swoich. Nie jest prosto mówić o Panu Bogu wśród tych, z którymi jest bardzo zżyty. Nie jest prosto… A jednak Pan i takim sposobem chce głosić Siebie Samego. Chce głosić światu zbawienie, chce głosić zbawienie tym, którzy są obok Niego. Potrzebna jest wiara…

Prośmy zatem dziś w sposób szczególny o dwie rzeczy. Po pierwsze: abyśmy mieli pośród siebie proroków, którzy będą głosić Słowo Boże w sposób jasny, czytelny i zrozumiały – słowem i swoim zachowaniem. Aby im nie brakło wytrwałości w głoszeniu Słowa. Po drugie: aby nam nie brakło wiary w to, że rzeczywiście Bóg przemawia przez słabych ludzi i objawia moc w słabości.

Panie, dziękujemy Ci za dar Kościoła. Dziękujemy Ci za dar proroków. Dziękujemy Ci za tych, którzy z oddaniem pełnią służbę w Twoim Kościele. Dziękujemy Ci za nas samych, którzy też jesteśmy wezwani do tego, by swoim stylem życia głosić pośród różnych osób, wydarzeń, sytuacji, to, że należymy do Ciebie i do Ciebie należy cały świat.

Pozdrawiam w Mocy Miłości Pana – ksiądz Leszek.