'Dzielmy się Dobrym Słowem" - z Bł. Czesława kapłana (20.07.2006)

Zaufaj Słowom nadziei!

Iz 26,7-9.12.16-19; Ps 102; Mt 11,28-30 

Dziś Boże Słowo szczególnie chce napełnić ludzi zgłodniałych nadziei. Dni usłane nadzieją niosą sens życia.

Źródłem nadziei jest Wszechmoc Boża. Czerpiąc natchnienie z tej Wszechmocy, prorok Izajasz głosi dziś, wyśpiewuje, psalm nadziei. Znękane, spustoszone, zdruzgotane, pełne gruzów dziedzictwo wybranego, umiłowanego narodu, znękane serca, dziś są uwzględnione w sposób szczególny. W proroctwie Izajasza – psalmie nadziei – te serca mają szansę odzyskać swój blask, odnaleźć właściwy pokój i rytm bicia.

Ścieżka sprawiedliwego jest prosta, Ty równasz prawą drogę sprawiedliwego. Także na ścieżce Twoich sądów, o Panie, my również oczekujemy Ciebie; imię Twoje i pamięć o Tobie to upragnienie duszy.

Cali utkani jesteśmy z tęsknot za Panem. Tego nie da się wymazać. Niestety, można to zniekształcić, można pokaleczyć, ale nie da się wymazać. Każda komórka, każde miejsce ludzkiego serca, ludzkiej duszy i ciała tęskni za Panem. Czasem jest jak spękana, zeschła ziemia, wyglądająca kropelki wody.

Jeżeli serce odkrywa Źródło tych tęsknot – odkrywa Pana – wówczas inaczej przyjmuje wydarzenia życia. Inaczej, to znaczy: odczytuje ich wymowę. Potrafi dostrzec w nich ślad obecności Pana, który spieszy z nadzieją – nawet, jeśli naokoło są gruzy. Pan równa drogę sprawiedliwego, prawą drogę sprawiedliwego – to znaczy: wyprowadza sens z pozornie bezsensownych wydarzeń, u tych osób, które Mu ufają, które w prostocie serca idą za Nim, które swoje tęsknoty kierują do Niego. Ogarnia nadzieją serca postępujących sprawiedliwie, to znaczy: przyjmujących świat, wydarzenia, osoby, jako dary pochodzące od Boga.

Dusza moja pożąda Ciebie w nocy, duch mój poszukuje Cię w swym wnętrzu. Tak, nawet, kiedy okaże się, że pojawia się jakiś sąd, oddzielenie, kryzys, jakieś trudne wydarzenie, dusza nie przestaje szukać, pożądać Pana. Szuka w nocy, penetruje w swoim wnętrzu. Musisz tu być, Panie. My również oczekujemy Ciebie – także na ścieżce Twoich sądów. Nawet, jeżeli nie wiemy, co z tego wyniknie, oczekujemy Ciebie.

Gdy Twe sądy jawią się na ziemi, mieszkańcy świata uczą się sprawiedliwości. Panie, użyczysz nam pokoju, bo i wszystkie nasze dzieła Tyś nam zdziałał. Cóż mam, czego bym nie otrzymał? – powie św. Paweł. – Wszystko pochodzi od Pana. Wszystko – przyjmowane w Jego świetle – nabiera sensu.

Panie, w ucisku szukaliśmy Ciebie, słaliśmy modły półgłosem, kiedyś Ty chłostał, kiedyś doświadczał nas potężną dawką bólu, kiedy zasypały nas gruzy, przysypał nas proch. Wówczas półgłosem słaliśmy do Ciebie modły. Ale do Ciebie, Panie, bo do kogo pójdziemy – mówi Piotr. – Ty masz słowa życia wiecznego.

Jak brzemienna, bliska chwili rodzenia, wije się, krzyczy w bólach porodu, tak myśmy się stali przed Tobą, o Panie. Nie będziemy ukrywać, że w takich trudnych chwilach, staliśmy się jak kobieta, która bliska chwili rodzenia, wije się, krzyczy w bólach porodu.

Poczęliśmy, wiliśmy się z bólu, jakbyśmy mieli rodzić; ducha zbawczego nie wydaliśmy ziemi i nie przybyło mieszkańców na świecie. To nie od nas zależą losy świata. Choć człowiek często zdaje się być ich panem.

Ożyją Twoi umarli, zmartwychwstaną ich trupy, obudzą się i krzykną z radości spoczywający w prochu, bo rosa Twoja jest rosą światłości, a ziemia wyda cienie zmarłych. Jest nadzieja! Nawet, kiedy znajdujemy się w obliczu prochu, nawet, kiedy znajdujemy się w obliczu trupów, kiedy odczytujemy te wydarzenia jako martwotę, kiedy nie jesteśmy w stanie odnaleźć w nich życia, Ty, Panie, sprawisz, że to życie wróci. Tylko i wyłącznie spojrzenie na wydarzenia w świetle działania Boga jest w stanie te wydarzenia napełnić sensem.

Bóg z wyżyn nieba spogląda na ziemię. Pan spogląda na nas z wyżyn tych tęsknot, które w nas się budzą – tęsknot za Panem przychodzącym do nas nieustannie i wciąż. W świetle tych tęsknot jesteśmy w stanie odczytać wydarzenia i ich wymowę.

Ty zaś, o Panie, trwasz na wieki, a imię Twoje przez wszystkie pokolenia. Powstań i okaż litość Syjonowi, bo nastała pora, byś się nad nami zmiłował. Przyszedł już czas, Panie! Już czas, Panie, abyś ujął mnie na nowo. Twoi słudzy bowiem miłują jego kamienie, żalem ich przejmują jego gruzy. Patrzą na kamienie i myślą o świątyni. Patrzą na gruzy, na popiół, i wspominają Twoje wielkie działa. Twoje wielkie i niezwykle mocne Miłością wkroczenie do serc. Bo Pan odbuduje Syjon i ukaże się w swym majestacie. Psalmista wyśpiewuje nadzieję. Przyczyni się ku modlitwie opuszczonych i nie odrzuci ich modłów.

Należy to spisać – mówi psalmista – dla przyszłych pokoleń. Dla mnie, dla ciebie, zostało to spisane. Jest Słowo, jest nadzieja. Już jest nadzieja!

Pan spojrzał z wysokości swego przybytku, popatrzył z nieba na ziemię, aby usłyszeć jęki uwięzionych, aby uwolnić skazanych na śmierć. Pan spogląda z nieba i takiego spojrzenia oczekuje od nas. Uczymy się tego. Nieraz nam to zupełnie nie wychodzi. Nieraz patrzymy tylko po ziemsku, tylko docześnie, tylko do zakrętu. Wtedy pojawiają się gruzy. Wtedy pojawiają się różnego rodzaju tąpnięcia. I wtedy pojawiają się przykre doświadczenia, których celem nie jest poniżenie i ośmieszenie nas. Ich celem jest nauczenie nas spojrzenia na życie oczami Boga, z innej pespektywy. Z innej – nie znaczy z gorszej.

Jezus, który dostrzega i uwzględnia naszą kondycję, który potrafi wejść w położenie człowieka – i wchodzi w to położenie – dziś w sposób szczególny ujmuje utrudzonych i obciążonych. Do nich zwraca się ze słowem nadziei: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście. Przyjdźcie! Nie wymyślajcie innych sposobów rozwiązania! Nie szukajcie innych pocieszeń! Po prostu przyjdźcie! Przyjdźcie! Zbierz się i przyjdź! Zabiorę się i pójdę do mojego Ojca, i powiem mu wszystko... Przyjdźcie do mnie wszyscy.

Chrystus nie zaprasza nas w innym celu, jak tylko po to, by nas pokrzepić. Nie zaprasza, aby jeszcze dołożyć, aby ośmieszyć, aby powiedzieć, że to nie jest problem, to sobie wymyśliłem… Przyjdźcie, a Ja was pokrzepię. Dam światło. Ale przyjdźcie! Przyjdźcie do Mnie!

Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie. Weźcie ten styl życia, ten styl spełniania przykazań wyrażonych w Prawie, styl reagowania na Boga, świat i człowieka. Weźcie to jarzmo, uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Znajdziecie! Pokrzepię was, znajdziecie ukojenie! Nawet, gdyby trzeba było to ukojenie i pokrzepienie uzyskać za cenę wylanych łez, za cenę pęknięcia serca we wszelkich jego szczelinach.

Jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. Klucz Miłości, klucz spojrzenia na nasze życie ogromnie zatroskanego Pana, sprawia, że dźwiganie codzienności staje się słodkie i lekkie, nawet, kiedy trzeba przeżywać przykrości.

Jest nadzieja. Została spisana. Właśnie, droga siostro i drogi bracie, została ci posłana. Masz ją podaną, jest przed tobą. Przyjdź! Weź! Utrudzony, obciążony... Jest! Nie uciekaj! Nie ścigaj się z Miłością! Zaufaj jej!

Dziękujemy Ci, Panie, że w Mocy tej Miłości zwracasz się do nas i że rzeczywiście przychodzisz w darze Słowa. Dziękujemy Ci, że rozważając to Słowo, znajdując dla niego czas, znajdujemy siebie – takich, jakich Ty nas widzisz.

Pozdrawiam w Mocy Miłości Pana –

ksiądz Leszek