Samotność

 


Samotność jest dramatycznym doświadczeniem. Pierwszy człowiek, stworzony w raju i mający Boga za towarzysza, czuje się samotny, pragnie kogoś, z kim mógłby dzielić swój czas. Pragnie kogoś podobnego do siebie. Bóg widzi samotność Adama („Nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam...”) i stwarza mu kogoś, kto go doskonale dopełnia, z kim może tworzyć „organiczną całość”. W ten sposób na pierwszych stronach Biblii mówi się o jednym z najistotniejszych pragnień człowieka: pragnieniu bycia z innymi, pragnieniu bycia dla kogoś.

W jednym z utworów grupy Dżem znajdują się poruszające słowa: „Siedzę i tonę i tonę we łzach, bo jest mi smutno, bo jestem sam. Dławi mnie strach. Samotność to taka straszna trwoga...” („List do M.”). Doświadczenie samotności to coś, co nas przeraża. Nasze życie nie jest istotne dla nikogo, nikt o nas się nie troszczy, jesteśmy skazani na samych siebie. Przypomina się historia syna marnotrawnego z Ewangelii św. Łukasza, który po opuszczeniu domu ojca znajduje się w dalekiej krainie i zostaje opuszczony przez wszystkich, nikt nie troszczy się o niego.

Samotność nie jest stanem naturalnym dla człowieka. Potrzebujemy dobrego towarzystwa i wiele pięknych rzeczywistości, jak miłość, przyjaźń, rodzina, modlitwa, nawet zbawienie są związane z obecnością innych osób u mojego boku. Oczywiście momenty ciszy, samotności i kontemplacji są piękne, ale tylko dla kogoś, kto ma przyjaciół, znajomych i miłości.

Pragnienie posiadania głębokich więzi z innymi jest więc najgłębszą potrzebą każdego człowieka. Nie chodzi tu o obecność tylko fizyczną, ale o prawdziwą więź duchową. Można żyć w małżeństwie i czuć się samotnym (przypomina się ironiczny i raczej pesymistyczny aforyzm Czechowa: „Jeśli boisz się samotności, nie żeń się!!”), można żyć w celibacie i cieszyć się przyjaźnią i miłością wielu osób.

ks. Marcin Zieliński