ks. Krzysztof Bardski
Ewangelia radykalnych wyborów
Dzisiejsza Ewangelia stawia nas wobec radykalnych decyzji. Do niczego nas nie zmusza, ale ukazuje w całej jaskrawości przeciwstawne cele, ku którym mogą się kierować ludzkie drogi.
1. Droga światła i droga ciemności: „światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”.
Nie tylko w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju Bóg oddzielił światłość od ciemności. Nasi pra, praprzodkowie o wiele bardziej dramatycznie od nas doświadczali rozdziału pomiędzy światłem a mrokiem. W świetle widzieli grożące im ze strony dzikiego zwierza niebezpieczeństwo, potrafili odnaleźć drogę do swojej jaskini, rozpoznawali twarze bliskich im osób. W ciemności natomiast mogli nadepnąć na jadowitego węża, runąć w przepaść lub nie zauważyć czającego się wroga.
Jezus zaprasza nas na drogę światłości. Nie tylko tej, która czyni lżejszym i bezpieczniejszym nasze codzienne życie, ale która nadaje mu najgłębszy sens. W Jezusie i z Jezusem możemy wędrować przez ten świat ciesząc się pewnością wiary. Czyli będąc przekonani, że cokolwiek się wydarzy, zawsze możemy mieć w Nim oparcie i pociechę.
Idąc drogą ciemności, każdy krok napawa nas wątpliwościami i rozpaczą. Droga ciemności niczego nam nie sugeruje, niczego nie podpowiada – z pozoru wydaje się dawać nam niczym nie ograniczoną wolność wyboru. Nie wiemy, czy idziemy we właściwym kierunku, wciąż zawracamy lub obezwładnieni lękiem stoimy w miejscu.
Iść drogą światła z Jezusem czy drogą ciemności bez Niego?
2. Droga Prawa i droga łaski: „Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa”.
Gdzieś w głębi tęsknimy za uporządkowanym życiem. Jeżeli ktoś powie nam jasno i węzłowato, co robić a czego nie robić, co jest dobre a co złe, co jest „wolą” Boga a co nie jest – łatwo mu ulegamy. Stąd tylko krok do totalitaryzmu. Na takiej potrzebie uporządkowanego życia żerowali dyktatorzy, twórcy sekt i wielu innych ideologicznych oszustów.
Jezus natomiast zaprasza nas na drogę „łaski i prawdy”, czyli mówiąc dzisiejszym językiem – „bezinteresowności i autentyzmu”. Tyle razy papież Franciszek przypomina nam, że chrześcijaństwo to nie zbiór nakazów i zakazów, norm i schematów, ale bliskość wobec drugiego człowieka i czułe zapatrzenie się w jego twarz. W tej twarzy rozpoznamy Jezusa. W twarzy drugiego człowieka może rozpoznać Jezusa nawet ten, kto nigdy o nim nie słyszał.
3. Droga przyjęcia i odrzucenia: „Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”.
Trzeci wybór, wobec którego stawia nas dzisiejsza Ewangelia, można by sformułować innymi słowami: Kurczowo trzymać się tego, co nasze, pewne, sprawdzone, czy otworzyć się na to, co niespodziewane, ryzykowne, wymagające?
Dla rybaków z Galilei, podobnie zresztą jak dla uczonych w Piśmie z Jerozolimy, przyjście Mesjasza było wydarzeniem rewolucyjnym. Przyzwyczaili się do tego, że na Mesjasza należy czekać. Potrafili tak formułować swoją doktrynę, by postać Bożego Pomazańca gościła w odległej przyszłości zwanej czasami ostatecznymi lub „światem, który ma nadejść”. Tymczasem On stanął pośród nich.
My też ulegamy pokusie, by Jezusa zamknąć w sferze tradycji, pobożności, mistyki. Tymczasem On przychodzi w sposób zaskakujący. Nie tylko w słowie Biblii albo w misterium Eucharystii, ale – jak mawiała Matka Teresa z Kalkuty – w „odrażającym przebraniu najbiedniejszego spośród ubogich”.