Ks. Henryk Witczyk
Boleść człowieka – miłość Jezusa
„Liczne są boleści grzesznika,
lecz łaska ogarnia ufających Panu”
(Ps 32,10)
Ewangelia ukazuje wzruszające spotkanie: człowieka trędowatego i Jezusa. Opowiedziane na samym początku Markowej ewangelii o działalności Jezusa, który przynosi ludziom miłującą Obecność Boga (Królestwo Boże – por. Mk 1,15). Co ono nam objawia:
- o człowieku?
- o Jezusie?
Jakie ma ona znaczenie dla nas?
1. Liczne są boleści grzesznika i jedno pragnienie – miłości oczyszczającej
Trędowaty, który przyszedł do Jezusa, wyraził swe wielkie pragnienie. Świadczy o tym fakt, że upadł przed Nim na kolana, a następnie gorąco prosił: „Jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Pragnął być oczyszczonym z trądu, który sprawiał, że był de facto jak ktoś martwy. Miriam, siostra Mojżesza, obsypana trądem była „jak martwy płód, który na pół zgniły wychodzi z łona swej matki”.
Co więcej, więcej tradycji biblijnej nawiązującej do wydarzenia z życia Miriam, tę straszną chorobę uważano za konsekwencję grzechu, wyraźny znak winy ciążącej nad człowiekiem z powodu popełnionego wcześniej zła. Gdy bowiem Miriam buntowała się przeciw Bogu, który wybrał Mojżesza, a nie ją i Aarona, „oto stała się nagle biała jak śnieg od trądu. Gdy Aaron do niej się zwrócił, spostrzegł, że była trędowata.Wtedy rzekł Aaron do Mojżesza: «Proszę, panie mój, nie karz nas za grzech, któregoś my się nierozważnie dopuścili i jesteśmy winni. Nie dopuść, by ona stała się jak martwy płód, który na pół zgniły wychodzi z łona swej matki». Wtedy Mojżesz błagał głośno Pana: «O Boże, spraw, proszę, by znowu stała się zdrowa»” (Lb 12,10-12). Bóg wysłuchał wstawienniczej modlitwy Mojżesza.
Podobnie cierpi człowiek trędowaty – nieczysty z ewangelii. Można powiedzieć za autorem Ps 32,10, że nosi w sobie liczne boleści: straszna choroba, wykluczenie z rodziny i społeczności, wyłączenie ze wspólnoty modlitewnej, a nade wszystko przygniatający ciężar winy i grzechów. Co więcej, w świetle późniejszego nauczania Jezusa nieczystym jest człowiek nie tyle z racji trądu czy złamania przepisów dotyczących pokarmów, co z powodu swoich grzechów: „Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym….Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym»” (Mk 7,15.21-23).
Trędowaty, który sam uznaje siebie za nieczystego, nosi w sercu wielkie pragnienie: pragnienie miłości, która mogłaby go przemienić. Dlatego swoje spotkanie z Jezusem rozpoczyna od bardzo znamiennego zdania: „Jeżeli chcesz…”, które w gruncie rzeczy jest wielkim pytaniem: „Jeżeli mnie miłujesz.....”.
2. Liczne są gesty Jezusa i jedna odpowiedź – miłość przemieniająca
Na pełną wiary prośbę trędowatego o oczyszczenie Jezus odpowiedział w sposób przerastający najśmielsze jego oczekiwania. Spełnił kilka czynności, które ewangelista skrupulatnie wylicza, aby pokazać nam, jak szczodra jest miłość Jezusa:
- ulitował się, poruszyło się Jego serce pełne miłosierdzia względem człowieka, który jest nieczysty;
- wyciągnął rękę, znak swej mocy uzdrawiającej;
- dotknął go, aby wyrwać go z izolacji i włączyć do wspólnoty z sobą i innymi ludźmi;
- powiedział: „Chcę, bądź oczyszczony”, czyli przemienił jego ciało i duszę, a uczynił to kierując się najgłębszą miłością (wskazuje na nią Jezusowa wypowiedź „chcę” – wola Jezusa to Jego miłość, poprzedzona prośbą trędowatego, „jeżeli chcesz”).
3. Aktualizacja
Na rodzące się w bólu opuszczenia wielkie pragnienie człowieka-grzesznika – pragnienie miłości oczyszczającej, Jezus przynosi swoją odpowiedź: zrodzoną w Jego sercu, zaskakującą, przełamującą odwieczne bariery - swój czyn miłości przemieniającej. Takie spotkanie przeżywamy zawsze wtedy, gdy przychodzimy w szczerości serca do Jezusa, odsłaniając przed Nim nasze rany i wypowiadając nasze bóle. Dziej się to nade wszystko wtedy, gdy upadamy na kolana u kratek konfesjonału, nosząc w sercu wielkie pragnienie: „Jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić”.
Jak wyznaje Leonardo Mondadori w książce „Nawrócenie” (wyd. Gaudium), nie ma większej radości dla człowieka (choćby był magnatem w świecie biznesu i kultury, jak on nim był), niż ta, której doznaje człowiek wtedy, gdy po szczerze przeżytej spowiedzi podnosi się z kolan.
Podobnie mówi dzisiaj psalmista:
„Szczęśliwy ten, komu została odpuszczona nieprawość,
którego grzech został puszczony w niepamięć.
Szczęśliwy człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy,
w którego duszy nie kryje się podstęp.
Cieszcie się sprawiedliwi i weselcie w Panu,
wszyscy o prawym sercu, wznoście radosne okrzyki!”
Cieszmy się z psalmistą! Cieszmy się z ewangelicznym człowiekiem oczyszczonym z trądu – ciała i duszy!
Cieszmy się z niezliczoną rzeszą ludzi, takich jak Leonardo Mondadori, jak wielcy i znani święci, którzy będąc grzesznikami zostali przemienieni miłością Jezusa. Jeżeli my już teraz możemy się też do nich w jakimś stopniu zaliczać – dziękujmy Panu naszemu, Jezusowi Mesjaszowi, który przynosi nam miłującą Obecność Boga! Równocześnie prośmy o umocnienie, abyśmy byli w stanie tę miłującą Obecność – jak Jezus i wraz z Jezusem – nieść tym naszym barciom i siostrom, którzy jeszcze jej nie doznali, a liczne są ich boleści i żyją jak trędowaci.
Zachęca nas do tego dzisiaj również gorąco św. Paweł, wskazując na swój przykład: „Bądźcie naśladowcami moimi tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa”.