Ks. Henryk Witczyk
Pocieszcie, pocieszcie mój lud !
Liturgia Słowa drugiej niedzieli Adwentu rozpoczyna się od niezwykle doniosłego apelu, z jakim prorok Deutero-Izajasz w imieniu samego Boga zwraca się do słuchających go: „Pocieszcie, pocieszcie mój lud!”. Ma na myśli lud Przymierza, który został uprowadzony z własnego kraju do niewoli w Babilonii. Zburzenie świątyni i Jerozolimy, zapędzenie do upokarzającej niewoli z dala od rodzinnej ziemi – to były główne powody smutku i cierpienia wygnańców, którzy pędzili nędzne życie nad rzekami Babilonu. Pogrążonym w bólu i tęsknocie prorok obwieszcza radosną nowinę: będą pocieszeni przez Boga.
Ta sama dobra nowina dociera dzisiaj także do nas – ludzi żyjących w wolnym kraju na początku 21-go wieku. Również my, jakże często zasmuceni, rozczarowani, nieraz wręcz zrozpaczeni potrzebujemy pocieszenia. Wyczuwamy, że ma ono równie ważne znaczenie dla nas. Pytamy zatem – wsłuchując się w treść wszystkich dzisiejszych czytań – o pocieszenie, które miałoby stać się naszym udziałem. W jaki sposób Bóg pociesza? Jak czyni to dzisiaj?
1. Bóg posyła proroka – wyprowadza z niewoli grzechów
Prorok oznajmia ludowi siedzącemu w niewoli, że jego nieprawość została już odpokutowana: „Jeruzalem odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób za wszystkie swe grzechy”. Zanim przyszła niewola, lud nie słuchał Bożych posłańców. Brnął w grzechu bałwochwalstwa. Przyszła ciężka kara w postaci zburzenia miasta i świątyni – i życia na wygnaniu. Ale Bóg postanowił wyprowadzić swój lud z tej po ludzku patrząc beznadziejnej sytuacji. Prorok zwiastuje, że oto nadszedł czas, kiedy to sam Bóg wkracza do działania: „Oto wasz Bóg! Oto Pan, Bóg, przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę”. On wyprowadzi swój lud z więzienia w Babilonii. Ale lud ten musi spełnić jeden warunek: „Przygotujcie na pustyni drogę dla Pana, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu!”. Każdy Izraelita winien przyjrzeć się drodze swego życia. Prorok mówi za pomocą metafory: „Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką”. Doliny rozpaczy należy wyrównać nadzieją; góry pychy zniweczyć pokorą; urwiska krzywd wyrównać zadośćuczynieniem; strome zbocza niesprawiedliwości i kłamstwa przemienić w pole sprawiedliwości i prawdy.
Dokładnie tę samą metodę pocieszenia zwiastuje Jan Chrzciciel, który działa sześć wieków później, już w Palestynie – nad Jordanem. Cały kraj napełniło jego wołanie: „Prostujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!”. Mieszkający w Judei żydzi reagowali na ten głos: „Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy”. Chcieli słuchać proroka, który w imieniu Boga wzywał do nawrócenia i objaśniał, na czym ono w swej istocie ma polegać: na zachowywaniu reguł sprawiedliwości w wykonywaniu zawodu i dzieleniu się własnymi dobrami z ludźmi potrzebującymi pomocy. Przyjmując na serio słowa proroka wzywającego do nawrócenia, wszyscy oni przyjmowali od Jana chrzest w rzece Jordan i wyznawali przy tym swoje grzechy. Następnie wracali do Jerozolimy, do innych miast i wsi – pełni radości. Bo doświadczyli, że przez słowa i gesty proroka sam Bóg wkroczył w ich życie. Zdjął z ich ramion ciężary grzechów i win. A skruszone pokutą serca napełnił swoim pokojem. Spełniają się w nich słowa psalmisty: „Będę słuchał tego, co mówi Pan Bóg: oto ogłasza pokój ludowi i świętym swoim”.
Deutero-Izajasz jak i Jan Chrzciciel – to dwaj prorocy, przez których Bóg potrafił pocieszyć swój lud. Był ten lud uwikłany w swoich grzechach (wręcz przez nie trzymany w niewoli jak w więzieniu z daleka od ojczyzny), ale Bóg zechciał go pocieszyć: podźwignąć z upadku, wyprowadzić z ciemności niewoli do światła swej Chwały napełniającej świątynię. Zaiste, spełniły się słowa prorockiej obietnicy: „Wtedy Chwała Pana się objawi, zobaczy ją wszelkie ciało”.
2. Bóg posyła Jezusa – wprowadza w świat Miłości i Mocy
Rozbrzmiewające w pierwszym zdaniu dzisiejszej liturgii Słowa orędzie o Bogu, który pociesza, obejmuje także działanie przychodzącego Jezusa. Co więcej, ono jest decydujące! Jan Chrzciciel, prorok pocieszenia, oznajmia ludowi: "Idzie za mną mocniejszy ode mnie (…). Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”. Pierwsze działanie Boga, który pociesza lud nawracający się poprzez odpuszczenie mu grzechów, znajduje swoje dopełnienie w działaniu Jezusa. Chrzest Janowy i związane z nim wyznawanie grzechów domaga się chrztu Jezusowego. Na czym on polega? Chrzest to w istocie swej zanurzenie – ale już nie w nurtach rzeki, lecz w tym nieskończonym wręcz oceanie Bożej Miłości, jakim jest Duch Święty. Jezus rodzi się z Ducha Świętego. Zostaje Nim napełniony w momencie chrztu w Jordanie – i niesie Go wszystkim, którzy Go oczekują i otwierają się na Jego słowo, na Jego obecność, na Jego przyjaźń.
Ten przynoszony przez Jezusa Duch jest dla człowieka największym Pocieszeniem! Wszak On jest i Mocą Bożą i Miłością Bożą! On jest najbardziej potrzebny człowiekowi osłabionemu i osamotnionemu z powodu swoich grzechów. Samo uwolnienie z grzechów byłoby krótkotrwałym pocieszeniem, gdyby nie dopełniło go to drugie Pocieszenie – zanurzenie w strumieniu Jego miłości i mocy! Dopiero chrześcijanin napełniony Duchem Świętym jest człowiekiem w pełni pocieszonym przez Boga. Co więcej, potrafi pocieszać innych tak jak Jezus – niosąc w sobie Miłość i Moc Bożą, Ducha Chrystusowego.
3. Aktualizacja – Bóg pociesza także dzisiaj!
Kiedyś w prasie ukazało się świadectwo nawróconego przywódcy młodzieżowego gangu. Tak Nicky Gruz opowiadał o sobie i o tym, jak za sprawą młodego kapłana przeżył nawrócenie i został napełniony miłością do Jezusa: „Miałem osiem lat, kiedy moja matka wyrzekła się mnie. Powiedziała mi, że jestem synem diabła i że mnie nie kocha. Sprawiło mi to wielki ból”. I dalej opowiada jak wiele zła czynił jako przywódca gangu młodzieżowego, który sobie przyrzekł, że nie będzie już nigdy ani kochał, ani płakał. Strzelał z dachu do kogo się dało, walczył z innymi gangami, wraz z kolegami ciągle był zamykany przez policję. Cieszył się, że wrogowie czują przed nim respekt. Rozrabiał na dyskotekach. „Pewnego razu wszedł mi w oczy miejscowy ksiądz. Nie mogłem ścierpieć jego widoku. Podszedłem do niego, uderzyłem go w twarz…czego tu chce u licha. Nie ma tu czego szukać! Zmiataj stąd, jeśli ci życie miłe… Odpowiedzia mi: Już idę. Chciałem ci tylko jedno powiedzieć…Nicky…Jezus cię kocha….Jezus kocha cię…. I poszedł. Przez dwa tygodnie prześladowały mnie te słowa. Kiedy dowiedziałem się, że ten ksiądz ma mówić do młodzieży, wsadziłem pistolet do kieszeni i poszedłem na spotkanie z nim. Tenże ksiądz mówił do młodych rzeczy, których ja nigdy dotąd nie słyszałem. Mówił o Jezusie, który dostał się w ręce wrogów. Ja wiedziałem, co to znaczy dostać się w ręce wrogów. Oni Go bili, opluli, katowali…Zdenerwowałem się. Pomyślałem sobie – gdybym ja tam był, nigdy by tak się nie stało. Dalej słyszałem, że Jezus chciał cierpieć, że życie oddawał za innych. Czułem się jak rażony piorunem. Czy to mogło być prawdą? To prawda, że Jezus mógł mnie kochać? Ale kto jest gotowy tyle cierpieć, to musi rzeczywiście bardzo kochać – zacząłem więc rozmawiać z Jezusem….Jezu, Ty mnie kochasz, nawet takiego jakim jestem? Ja Ciebie też będę kochał. Ofiaruję Ci moje życie. Zanim to powiedziałem, piekło goryczy i nienawiści zniknęło z mojego serca…byłem wolny jak ptak na błękitnym niebie”.
Bóg pocieszył młodego człowieka, który żył w niewoli grzechu nienawiści. Nie tylko wyzwolił go z niej, ale nade wszystko napełnił jego serce swoją miłością i mocą, konieczną do ofiarowania Mu swego życia. To Boże pocieszenie przyszło do niego przez kapłana – odważnego proroka Jezusowej miłości i przez kapłana pełnego Ducha – Miłości i Mocy.
Przeżywając drugi tydzień Adwentu spójrzmy najpierw na siebie. Odkryjmy, jak bardzo potrzebujemy Bożego pocieszenia – przez rekolekcje prowadzące do nawrócenia i wyzwolenia z grzechów. Jak bardzo potrzebujemy także zanurzenia w Jezusowej Miłości i Moc – choćby na adwentowej adoracji Najświętszego Sakramentu! Uczyńmy naszym to żarliwe wołanie psalmisty: „Boże, okaż swą łaskę i daj nam zbawienie!” Udziel nam łaski pocieszenia w konfesjonale i daj nam Pocieszyciela w Eucharystii! Jak wielu wokół nas, wręcz w naszych rodzinach takich osób jak ów młody Nicky Gruz, którzy wyczekują Twojego – Bożego pocieszenia! Możemy je im zanieść, ale najpierw pociesz nas samych i napełnij miłością i mocą Ducha – Pocieszyciela!