Ks. Marcin Zieliński
Boże upodobanie do małych rzeczy
Dzisiejsze czytania potwierdzają, że Bóg, realizując swój zbawczy plan, często posługuje się rzeczami drobnymi, prostymi osobami, tym wszystkim, co w oczach świata jest mało znaczące. Ten kontrast między skromnym początkiem oraz cudownym efektem finalnym potwierdza, że to właśnie On, Stwórca, osobiście angażuje się i realizuje coś, co, według ludzkiej oceny, jest po prostu niemożliwe czy trudne do zrealizowania.1. Wielkie znaczenie małych rzeczy
Prorok Micheasz działał w VIII w. p.Ch., w kontekście upadku Samarii (721) i zagrożenia dla Jerozolimy. Pochodził on z niewielkiej miejscowości Moreszet-Gat, znajdującej się prawdopodobnie między Hebronem a Aszdodem. Niewiele wiemy o jego życiu czy wpływach politycznych, należy przyjąć, że nie był on znaczącą postacią dla ówczesnego świata. Został on jednak wybrany przez Boga, aby przekazać Jego Słowo. Te fakty potwierdzają to, co zostało powiedziane na początku: zupełnie nieznany człowiek, pochodzący z mało znaczącego miasta, przekazuje wszystkim wolę samego Stwórcy. Ta wola również jest zaskakująca. Oto niewielkie miasto stanie się miejscem narodzin potężnego władcy. Choć jest najmniejsze i ostatnie z miast, Bóg wybrał je, aby dało początek czemuś wielkiemu. Tu przypomina się historia Gedeona, który jako sędzia pokonał nękających jego ziemię Madianitów. On także był na początku sceptyczny, mówiąc aniołowi: „Ród mój jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa, a ja jestem ostatni w domu mojego ojca” (Sdz 6,15b).
Skromne pochodzenia nowego króla jest w kontraście z jego potęgą. Najpierw zostaje podkreślone, że jego panowanie będzie nawiązaniem do czasów antycznych, w praktyce do pierwszego człowieka Adama, który w imieniu Boga panował nad całym stworzeniem. Nadejście nowego króla będzie więc powrotem do złotego okresu w historii ludzkości. Nowy władca będzie sprawował swą władzę dzięki pomocy ze strony Boga i w Jego imieniu, i jego panowanie będzie miało charakter uniwersalny, obejmie całą ziemię. Przyniesie ludziom pokój (shalom), który dla żydów oznaczał stan dobrobytu i szczęśliwości z Bogiem, prawdziwy „złoty wiek”.
2. Radość spotkania
Wypełnienie proroctw następuje w momencie narodzin Jezusa, który przychodzi na świat w małym miasteczku, fakt praktycznie niezauważony przez wielkich ówczesnego świata. Jego matka, Maryja, doświadcza Bożej mocy i absolutnego wyróżnienia w momencie, gdy ze skromnej i pobożnej dziewczyny przeistacza się w matkę Syna Bożego. Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam spotkanie tej właśnie Matki Bożej z inną kobietą, która również dostąpiła wielkiej łaski-Elżbietą.
Maryja jest ukazana w momencie, kiedy zaczyna do niej docierać prawda o szczególnym wybraniu. Wydaje się, że rozbrzmiewają jeszcze słowa anioła Gabriela, gdy decyduje się udać w góry, aby odwiedzić swoją kuzynkę. Bycie matką Boga nie zmienia jej zupełnie, gdyż nie ma konieczności zmiany czegokolwiek. Maryi są obce pragnienia zaszczytów, uznania, odbieranie hołdów. Nie zmienia się, pozostaje skromną i głęboko wierzącą, taką jak w momencie wybrania, gdy Bóg spojrzał na nią ze szczególną miłością.
Jej wizyta u Elżbiety nie jest z pewnością powodowana chęcią sprawdzenia, czy słowa anioła są prawdziwe. Maryja wierzy bez zastrzeżeń, udaje się do Elżbiety kierowana pragnieniem pomocy i uczestniczenia w szczęściu swojej krewnej. W tej scenie odnajdujemy pewien aspekt, który doskonale oddaje ducha świąt bożonarodzeniowych. Jest to idea spotkania. W czytanym dziś fragmencie Ewangelii spotykają się Bóg z człowiekiem i efektem tego jest radość Elżbiety, napełnionej Duchem Świętym oraz radość Jana Chrzciciela, który wydaje się wręcz tańczyć w łonie swej matki. Jest to też spotkanie między ludźmi, którzy cieszą się z doświadczonych łask i pragną bez zazdrości czy zawiści cieszyć się z innymi tym, co otrzymali od Boga. Scena ta ukazuje nam prawdziwy klimat świat, które muszą być zawsze spotkaniem z Bogiem w liturgii czy na modlitwie, ale mają też charakter rodzinny, są spotkaniem ludzi, którzy pragną sobie okazać wzajemną życzliwość.
3. Prawdziwa wartość osoby
Ta idea spotkania ukazuje nam, jak istotni są w Bożej perspektywie ludzie jako nosiciele łaski Bożej. Są oni zawsze w centrum uwagi Boga. Również List do Hebrajczyków ukazuje, że najistotniejszy jest dla Boga człowiek. Bóg nie potrzebuje rzeczy materialnych, jego pragnieniem jest stworzyć głęboką więź miłości z każdym człowiekiem. Pragnąc zbawić świat, Bóg posłużył się człowiekiem. Mógłby teoretycznie zadowolić się ofiarami materialnymi czy ofiarami ze zwierząt, ale byłoby to w pewnym sensie urągające godności człowieka. Nie można bowiem przeliczyć wartości człowieka na większe czy mniejsze ofiary. Nawet tysiące ofiar nie mają takiej wartości jak jeden człowiek i jego życie. Z tego powodu zbawienia człowieka musiało się dokonać poprzez ofiarę innego człowieka. Z tego powodu Bóg posyła swojego Syna, z tego powodu cierpi On mękę, aby pokazać nam, jak bardzo jesteśmy cenni w Jego oczach - tylko Boży Syn, który stał się człowiekiem (nie żadne ofiary materialne) był nas w stanie odkupić. List do Hebrajczyków podkreśla wyraźnie, że taki rozwój historii zbawienia i odkupienia był wyrazem woli Boga. Bóg, który zawsze traktował człowieka jako partnera w zbawczym dialogu, pragnie go zbawić w sposób adekwatny do jego godności.
Wnioski:
1. Święta mają zawsze wymiar spotkania z Bogiem, ale także z człowiekiem, tym spotkaniom powinna towarzyszyć zawsze radość
2. Wartość ludzkiego życia i istnienia jest tak wielka, że nie sposób jej przeliczyć na jakiekolwiek rzeczy materialne
3. Upodobanie Boga dla rzeczy małych zachęca nas do odpowiedniego dystansu wobec „rzeczy wielkich” tego świata i jednocześnie do odkrycia, że drobne gesty i rzeczy są istotne w oczach Boga