Homilia na III Niedzielę Wielkanocną "B" (26.04.2009)

Ks. Henryk Witczyk

Pismo Święte – tu jest Pan!

Na pierwszy rzut oka księga Pisma Świętego niczym się nie różni od innych ksiąg czy książek, jakie są w naszych domach. A jednak dzisiaj rozpoczynamy tydzień biblijny – jako czas wysławiania Boga za niezwykły Dar – właśnie za dar Pisma Świętego!

Jednak ta wielka prawda o Biblii rozbija się o nasze niedowierzanie. Czy to rzeczywiście zmartwychwstały Jezus jest obecny pod postacią Pisma Świętego? Czy nie jest ono powszechnie szanowaną księgą, ale jedynie dlatego, że opowiada o pradawnych wydarzeniach i ludziach sprzed trzech czy dwóch tysięcy lat? Ważne argumenty, które przemawiają za tą niezwykłą prawdą o Piśmie Świętym, znajdujemy w liturgii Słowa trzeciej niedzieli Wielkanocy. Jakie to są argumenty?

1. W Piśmie Świętym rozbrzmiewa głos zmartwychwstałego Jezusa


W śpiewie przed ewangelią słyszeliśmy niezwykłe zdanie: „Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma, niech pała nasze serce, gdy do nas mówisz”. Jest ono piękną i wierną parafrazą słów, które wypowiedzieli uczniowie idący do Emaus: „I mówili nawzajem do siebie: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?»” (Łk 24,32). To wielce zastanawiające, że zmartwychwstały Jezus, gdy chciał ich przekonać o tym, że żyje i że ma im do przekazania najważniejszą prawdę o swoim zmartwychwstaniu, nie posłużył się jakimiś nadzwyczajnymi formułami dowodowymi, ale Pismami. Przytaczał wybrane przez siebie fragmenty, wyjaśniał ich prorocki sens, a nade wszystko łączył je ze swoją osobą. Co więcej, starożytne już wówczas słowa Pism (Pięcioksięgu, Proroków, Psalmów), uczynił własnymi – słowami zmartwychwstałego. To przy pomocy tych, jakże dobrze znanych im słów, zdań, psalmów, wyroczni prorockich i opowiadań nawiązał z nimi dialog. Co więcej, to właśnie one rozpaliły ich serca. Usłyszeli w nich głos Jezusa – wskrzeszonego z martwych. Te Pisma (księgi Starego Testamentu) czekały całe wieki, aby zmartwychwstały Jezus mógł je uczynić swoimi – słowami, w których mógł rozbrzmiewać boski głos Mesjasza.

Ten sam boski głos zmartwychwstałego Mesjasza rozbrzmiewa w księgach Nowego Testamentu. Najpierw w Ewangeliach, w których dzięki zmartwychwstaniu jak żywy brzmi głos Jezusa nauczającego, pocieszającego i objawiającego tajemnice Królestwa. A następnie w listach i pismach, które przez apostołów kieruje do swego Kościoła. Świadczy o tym pierwsza scena z Księgi Apokalipsy. Apostoł Jan – gdy doznał zachwycenia w dzień Pański, posłyszał, „za sobą potężny głos jak gdyby trąby mówiącej: «Co widzisz, napisz w księdze i poślij siedmiu Kościołom: do Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardów, Filadelfii i Laodycei». I obróciłem się, by widzieć, co za głos do mnie mówił; a obróciwszy się, ujrzałem siedem złotych świeczników i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego w szatę do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. (…) W prawej swej ręce miał siedem gwiazd i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry” (Ap 1,10-13.16). Dzień Pański to dzień zmartwychwstania – uprzywilejowany czas, w którym zmartwychwstały Jezus – Syn Człowieczy przemawia do swego Kościoła, który trzyma w swej potężnej prawicy. Jan słuchał uważnie tego głosu, a następnie zapisał w słynnych listach do siedmiu Kościołów. Podobnie zmartwychwstały Jezus mówi najpierw do Szawła, następnie do apostoła narodów Pawła. Przez jego listy dociera do nas dzisiaj głos Pana!


2. W Piśmie Świętym oglądamy osobę Jezusa – Pana


Święty Łukasz – w czytanej dzisiaj ewangelii – koncentruje naszą uwagę na oglądaniu Jezusa. Najpierw uczniom, do których Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, „zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha”. Zmartwychwstały Pan stanowczo wyrzuca im tego rodzaju postawę nieufności: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?” (w. 38). Następnie, „po tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi”. A gdy „jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia”, zaczął spożywać kawałek pieczonej ryby.

Najbardziej zaskakujące jest to, że na końcu tego złożonego procesu odkrywania rzeczywistej, cielesnej obecności Jezusa jako zmartwychwstałego, On sam odwołuje się do swoich słów sprzed Paschy i do Pisma Starego Testamentu. Czyni to w bardzo znamienny sposób: „Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy” (ww. 44-47).

Aby w słowach Pisma uczniowie mogli odkryć obraz Jezusa, obraz najważniejszych wydarzeń Jego życia, musieli otrzymać specjalną pomoc – światło Boże: zmartwychwstały Pan „oświecił ich umysły”. Ten wspaniały dar Bożego światła, które jest potrzebne do tego, aby człowiek oczami ciała i oczami wiary (ducha) i widział Mesjasza. Bez niego oczy człowieka pozostają na uwięzi (jak uczniów idących do Emaus) albo w ogóle są zawiązane. Wówczas nie jest on w stanie czytać księgę objawienia Bożego i widzieć w niej Boga. O tym zdumiewającym zjawisku mówi prorok Izajasz: „Bo Pan spuścił na was sen twardy, zawiązał wasze oczy wieszczków i zakrył wasze głowy jasnowidzów. Każde objawienie jest dla was jakby słowami zapieczętowanej księgi. Daje się ją temu, który umie czytać, mówiąc: «Czytaj ją, prosimy». On zaś odpowiada: «Nie mogę, bo ona jest zapieczętowana». Albo dają księgę takiemu, który nie umie czytać, mówiąc: «Czytajże to», a on odpowiada: «Nie umiem czytać»” (29,10-11). Bez rozumienia Pisma człowiek pozostaje ślepy. Takie było głębokie przekonanie pierwszych chrześcijan. Wierzyli oni, że Pismo jest światłem, które wskazuje drogę: słowa proroków – pisze św. Piotr – są jak „lampa, która świeci w ciemnym miejscu” (por. 2 P 1,19). Jezus dodaje, że oprócz światła, które jest w słowie Bożym, potrzebne jest jeszcze światło zmartwychwstania. W Nim ma ono swe źródło. To ono ostatecznie pozwala oczom człowieka widzieć – tak w Piśmie (ST) jak i w Ewangelii (NT) – wyraźny obraz i obecność Jezusa – Mesjasza.

Są ludzie, którzy nie widzą ani obrazu, ani obecności Jezusa Mesjasza w Piśmie Świętym. O tej kategorii ludzi wierzących w Boga, ale nie odkrywających w słowach Pisma Chrystusa, Jego boskiej Chwały objawionej w zmartwychwstaniu, mówi najpierw św. Paweł: „Ale stępiały ich umysły. I tak aż do dnia dzisiejszego, gdy czytają Stare Przymierze, pozostaje nad nimi ta sama zasłona, bo odsłania się ona w Chrystusie. I aż po dzień dzisiejszy, gdy czytają Mojżesza, zasłona spoczywa na ich sercach. A kiedy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada. Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański – tam wolność. My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3,14). Do opisanej tu przez Apostoła grupy trzeba dodać koniecznie współczesnych ateistów, agnostyków, racjonalistów, którzy czytają Pismo i widzą w nim jedynie zbiór starożytnych ksiąg mądrościowych bądź opowieści o dawnych czasach i ludziach (niesławne Opowieści biblijne, Z. Kosidowskiego).

Uczniowie, o których mówi dzisiejsza (Łukaszowi) ewangelia, odkryli w słowach Pisma obraz Paschy Jezusa – obraz doskonale korespondujący z rzeczywistą osobą ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana – cierpiącego i uwielbionego Mesjasza. Podobnie mówi Piotr do mieszkańców Jerozolimy: „Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych… A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał”.

Podobnie Piotr i wszyscy apostołowie (pierwsze czytanie) dzięki uważnej lekturze ksiąg (Proroków; Pisma), rzetelnej medytacji, a następnie kontemplacji – polegającej na spojrzeniu przez ich pryzmat na historię, w której zresztą sami uczestniczyli – pozwoliła im odkryć w słowie Bożym żywy obraz Mesjasza, który przyszedł. Nam, którzy czytamy te święte księgi Pisma dzisiaj – ta sama wnikliwa lektura, medytacja i kontemplacja – pozwala oglądać oczami duszy Jezusa, który żyje, mówi, czyni znaki, cierpi, przychodzi jako Zmartwychwstały, a nade wszystko jest z nami. To dzięki tym świętym księgom Pisma ST i NT człowiek – także ten żyjący w XXI wieku – nie jest sam!

Bo Pismo Święte to Chrystus zmartwychwstały, który do nas mówi i jest z nami – aż do skończenia świata! Ale dodajmy od razu – jest z nami na tyle, na ile my otwieramy Pismo, aby je czytać, medytować, kontemplować, a ostatecznie według niego postępować i żyć jako uczniowie Mesjasza.

Krótko mówiąc, Pismo Święte to w gruncie rzeczy dar świętej obecności Jezusa. Pod postacią księgi Pisma – tak jak pod postacią chleba i wina – Bóg daje nam żywą i aktywną obecność zmartwychwstałego Jezusa. Ono pozwala nam Go słyszeć i widzieć zmartwychwstałego. Dzięki niemu spełnia się proroctwo: „W ów dzień głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widzieć.Pokorni wzmogą swą radość w Panu, i najubożsi rozweselą się w Świętym Izraela” (Iz 29,18-19). Będą się weselić, bo usłyszą i zobaczą Pana!


3. Pismo Święte kształtuje świadków Jezusa – Pana


Dzięki lekturze Pisma Świętego również my możemy być świadkami żyjącego Jezusa dzisiaj – jak Piotr, Jan, Paweł i inni apostołowie! Mamy bowiem szansę – czytając, medytując i kontemplując Pismo jak apostołowie – słyszeć głos zmartwychwstałego Pana i widzieć Jego aktywną i dynamiczną Osobę, Jego Obecność w naszym indywidualnym i kościelnym życiu. Bez Pisma Świętego chrześcijanin może być najwyżej myślicielem religijnym, a Kościół instytucją większego lub mniejszego pożytku publicznego. Nigdy świadkiem Jezusa Mesjasza, Syna Bożego, który stał się człowiekiem – ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana!

Człowiek współczesny, który na serio bierze Ewangelię (i całe Pismo Święte), żyje w obecności zmartwychwstałego Jezusa. Zmienia się jego system wartości, znika doskwierające w świecie laickim poczucie pustki i bezsensu, na twarzy pojawia się autentyczna radość życia, a w oczach nadzieja.

Przykładem takiego człowieka, który dzięki słowom Ewangelii wyrwał są ze współczesnego świata i jego beznadziei (przykrywanej rozrywkami, szukaniem miłego towarzystwa, a równocześnie światem smutnym i bez celu) jest Leonardo Mondadori. W książce pt. „Nawrócenie. Historia pewnego człowieka” (wyd. Gaudium, Lublin 2003) ten czołowy włoski biznesmen, szef największego koncernu wydawniczego o nazwie „Mondadori”, przyjaciel ludzi z elity polityczno-kulturalnej współczesnych Włoch, z opowiada o swoim odkryciu wiary chrześcijańskiej, jakiego dokonał mając 46 lat. A stało się to najpierw za sprawą kapłana, który cierpliwie mu towarzyszył w zmaganiu z chorobą, i doprowadził do autentycznego rachunku sumienia i szczerej, spowiedzi generalnej. Na wyzwoleniu z grzechów proces pojednania Leonarda z Bogiem się nie zakończył. Zajęty tysiącami spraw, nie mając na nic czasu, znalazł go jednak dla zmartwychwstałego Jezusa. Zaczął mianowicie regularnie czytać Pismo Święte, zwłaszcza Nowy Testament (Ewangelie). Pod wpływem tej przyjacielskiej lektury-rozmowy z Jezusem zmieniło się jego usposobienie: z człowieka ponurego, zamkniętego w sobie, przygnębionego nieoczekiwanie – nawet dla żony – stał się osobą pogodną, uśmiechniętą, tryskającą wręcz optymizmem, mimo że jak było wszystkim wiadomo, wciąż zmagał się z nieuleczalną i bardzo dokuczliwą chorobą. Pewnego dnia żona zapytała go: „Co ci stało? Zrobiłeś sobie operację plastyczną twarzy?”. Jak opowiada dalej Messori przytaczając świadectwo samego Leonardo Mondadoriego – żona podejrzewała, że tylko operacja chirurgiczna mogła sprawić, że na jego twarzy pojawił się ten szeroki, stały, nieobecny niegdyś uśmiech, który teraz odkrywała. Rozwiązaniem zagadki była odpowiedź udzielona jej: „Tak, zrobiłem operację plastyczną, ale duszy”. A dalej dodaje: „Do Rzymu dotarła wręcz w pewnej chwili pogłoska, że się narkotyzuje lub pije, bo jak wytłumaczyć, że „ten Mondadori” jest zawsze tak wesoły, serdeczny, uśmiechnięty. Jednym słowem – radosny”. Ale jemu zależało na tym, aby przekazać najważniejszy aspekt jego codziennego doświadczenia po nawróceniu: „Iść śladami Chrystusa to odkryć wymiar, który zanikł (wystarczy się rozejrzeć), przynajmniej w świecie, w którym najczęściej się obracam, świecie ekonomii, kultury, sztuki. Jest to wymiar cudowny i jedyny – radości” (s. 58-59).

W dalszej części tego niezwykłego wywiadu Leonardo Mondadori wyznaje swemu rozmówcy Vittorio Messoriemu (a także nam – czytelnikom), że te ślady Chrystusa odkrywa się codziennie czytając Ewangelię. Ona je ukazuje i daje zarazem siłę, aby tymi właśnie śladami Chrystusa iść. A do przyjaciół, którzy stawiali mu w salonie towarzyskim podobne pytanie o przyczynę tak radykalnej zmiany, dodawał do powyższej odpowiedzi jeszcze słowa zachęty, aby i oni próbowali wyrwać się z rutyny życia w grzechach i banalnych sloganach psychologiczno-biznesowych, a zaczęli brać na serio słowa Jezusa z Ewangelii. Swoje doświadczenie z Ewangelią, która go codziennie przemieniała i odnawiała, podsumowywał słynnym stwierdzeniem: „Ewangelia działa!” (Il Vangelo funziona!). Często jeszcze dodawał, że trzeba ją wziąć na serio, choćby jedno przekazane w niej zdanie Jezusa, trzeba je odnieść do siebie, przez jego pryzmat spojrzeć na swe życie.

I koniecznie – zaufaj Jezusowi, który je dzisiaj mówi do ciebie, i zacznij według niego myśleć, podejmować decyzje, czuć, i generalnie rzecz mówiąc, zacznij nim żyć jak słowem najdroższej, najbliższej i miłującej cię osoby. „Jezus nie jest jakimś guru i nie uczy nas technik oddychania lub sposobów wyciszania umysłu, prowadzących do oświecenia, dobrego samopoczucia – byśmy byli bardziej odprężeni i zadowoleni. Nie, Jezus objawia nam miłość Ojca, który jest w Niebie, i ukazuje, jak ją przeżywać. Jest, doprawdy, radosną Nowiną” (s. 76). Odkrywamy ją i poznajemy tylko wtedy, gdy regularnie czytamy, słuchamy, medytujemy i kontemplujemy słowo Boże, dane nam w Piśmie Świętym.

Podobnie odkrył żyjącego Jezusa św. Augustyn. To samo cudowne wydarzenie – lektura-rozmowa ze zmartwychwstałym Jezusem – może codziennie się dziać w naszym życiu. Mamy do tego tyle pomocy, o których można się dowiedzieć w czasie tego tygodnia biblijnego! Weź i czytaj! Nie bój się, że w słowach Ewangelii usłyszysz głos zmartwychwstałego Jezusa. Nie bój się, że one narysują w Twej duszy obraz żyjącego Jezusa i pozwolą ci żyć w Jego świętej Obecności! Ten głos i ten obraz przemieni cię! Jak Augustyna, jak Leonarda! Jak każdego ze świętych, którzy nie chcieli zmarnieć w salonie pustki i nudy, choćby zagłuszanej tysiącami ryczących głosów i skaczących obrazów. Mając taki Dar, nie można go zmarnować trzymając pod korcem, czyli na półce, z dala od oczu, uszu i serca! Spróbuj i ty, jak cudowne staje się życie człowieka XXI-go wieku, gdy w nim „działa Ewangelia”!

Wtedy człowiek nie jest sam, bo zawsze i wszędzie jest z nim obecny zmartwychwstały Jezus – Pan! I człowiek ten jest świadkiem – nawet dla agnostyków i ateistów. A jego orędzie, które głosi całą swoją przemienioną osobą brzmi: „Jezus JEST!” Weź Ewangelię na serio, a spotkasz go także ty, bo w Piśmie, zaiste, „jest Pan!” I jest dla ciebie – tak jak dla Mojżesza w gorejącym krzewie, jak dla Jana Chrzciciela w głosie nad Jordanem, jak dla uczniów idących do Emaus, jak dla Piotra, jak dla Pawła, jak dla Augustyna, jak dla Leonarda – jak dla wielu z nas, którzy już się Nim cieszymy, gdy łamiemy z Nim święty Chleb Jego Słowa i Jego Ciała!