Homilia na III Niedzielę Zwykłą "B" (25.01.2009)

  „Motywy wezwania i niezbędny czas potrzebny do realizacji nawrócenia”.


Choć to nie okres Wielkiego Postu, który kojarzy się nam z czterdziestodniową pokutą, to wezwanie do nawrócenia jest potrzebne, aby móc całe swoje ziemskie życie spędzić w Jezusowej szkole ewangelii. To On powołuje do bycia z sobą. Ta cudowna komunia, która ostateczny skutek osiąga w Królestwie Niebieskim od samego początku domaga się przemiany ludzkiego myślenia na boskie kategorie zawarte w Dobrej Nowinie. Specjalny czas nazywany kairosem, który jest na podarowany od Boga, domaga się świadomego postępowania w każdej chwili życia.

1. Zapowiedź (Jon 3,1-5.10)

W pierwszym czytaniu jesteśmy świadkami krótkiej mowy prorockiej wyrażonej zaledwie przy pomocy pięciu hebrajskich słów. Miłe dla ucha rozbudowane opowiadanie prorockie ma jednak do spełnienia konkretne zadanie, podobnie jak postać niecodziennego proroka. Jego imię zostało zapożyczone z Drugiej Księgi Królewskiej 14,25, w której postacią głoszącą zbawienie jest Jonasz syna Amittaja, pochodzący z Gat-ha-Chefer. Po kilku wiekach, w czasach odbudowy drugiej świątyni ponownie pojawia się na scenie literackiej dzieło, tym razem pseudonimowe, które sprzeciwia się sztywnej interpretacji mądrościowego nauczania i ukazuje pogan jako odbiorców Bożego przesłania. To orędzie zbawienia zaoferowane poganom zbudowane jest jednak w oparciu o metodę kary i nagany. Całość dramatycznych wydarzeń rozgrywa się w mieście rozległym na trzy dni drogi. Stąd też Niniwa dołącza do katalogu wielkich miast biblijnych mających złą reputacje: Babel, Sodoma i Gomora. Czy chodzi o miasta zbudowane przez Nimroda, wśród których była i Niniwa, Rechobot-Ir, Kalach (Rz 10,11)? Miasto zdaje się być jednak symboliczne podobnie jak i czas czterdziestu dni dzielących jego mieszkańców od zniszczenia. Nasz bohater nie angażuje się jednak całkowicie. Na swoją misję poświęca zaledwie jeden dzień drogi, a zatem ogranicza się do niezbędnego minimum. Choć nie używał słów mówiących o nawróceniu to mieszkańcy Niniwy zrozumieli jego orędzie, jako wezwanie do skruchy i przemiany. Zaskakujący jest fakt, że nie wspominał nawet, kto dokona zniszczenia. Przecież u początku Księgi czytamy: Pan skierował do Jonasza, syna Amittaja, te słowa: „Wstań, idź do Niniwy - wielkiego miasta - i upomnij ją, albowiem nieprawość jej dotarła przed moje oblicze” (Jon 1,1). Zepsucie w Niniwie musiało sięgać szczytu, dlatego mamy do czynienia z upomnieniem w formie kary. Symboliczne miasto, to i symboliczny czas do wykonania kary. W czasie pierwszej poważnej kary skierowanej na ludzkość w czasie potopu deszcz padał przez czterdzieści dni (Rdz 7,17). Tyleż samo dni trawo balsamowanie Izraela nakazane przez Józefa (Rodz 50,3). Goliad nim został pokonany przez Dawida stawał wcześniej czterdzieści dni do walki z Izrelitami (1 Sm 17,16). Mojżesz leżał przed Panem czterdzieści dni, poszcząc i modląc się za lud w obawie, że Bóg go wytępi (Pwt 9,18-19). Ta negatywna konotacja czterdziestu dni, a przypadku Izraela czterdziestu lat tułaczki po pustyni, jest jednak wystarczającym czasem do dokonania przemiany.

2. Wypełnienie (Mk 1,14-20)

Jakże inna jest postawa Jezusa ukazana w dzisiejszej ewangelii i jego orędzie, chociaż też są związane z wezwaniem do nawrócenia. Nie ma już negatywnego motywu kary, ale bliskość Królestwa Bożego. I chociaż słowo metanoein zawiera w sobie trud przemiany i wysiłku, to nie lęk przed karą, ale uczestnictwo w nagrodzie jest bodźcem i motywacją do wprowadzenia zmian w życiu człowieka. Jezus nie rozkazuje ludziom nawrócić się, odwołując się jednocześnie do kary, którą za jakiś czas na nich ześle. Nawrócenie, które głosi Jezus jest wezwanie do pozostawienia mentalności i ducha świata, jest wezwaniem do przyjęcia stylu życia płynącego z ewangelii, którą będzie w czasie ziemskiego życia nauczał. Motywacja przedstawiona jest zatem w perspektywie bardzo pozytywnej, tj. ostatecznego zbawienia. Dlatego pomiędzy głoszeniem a nauczeniem, o którym będzie mowa za tydzień jest jeszcze jedna czynność związana z mówieniem, a mianowicie powoływanie. Jezusowe głoszenie w Galilei wezwania do nawrócenia jest skierowane do anonimowego odbiorcy. Dlatego by móc być formowanym w szkole Jezusa potrzeba imiennego wezwania. Jezus czyni to z tą samą mocą, z którą później będzie nauczał w synagodze, tzn. jako mający władzę i moc. Na tle konkretnej pełnej mocy misji Jezusa działalność Jonasza wydaje się tak bardzo niedoskonała i niepełna, a pomimo to odniosła sukces. Nic więc dziwnego, że stanowi ona zaledwie preludium do wielkiej misji Zbawiciela. Powołanie do bycia formowanym w komunii z Jezusem i pójścia za Mistrzem domaga się niesamowitego realizmu odcięcia od wszystkiego, co reprezentuje ten świat. Może to wystraszyć nawet największych śmiałków. Jezus jednak spogląda na każdego osobiście i powołuje po imieniu. To nie tylko dodaje otuchy, ale wskazuje na przeogromne zaangażowanie i miłość Boga do ludzi.

3. Aktualizacja (1Kor 29-31)

Chrześcijanom w Koryncie św. Paweł w odczytanym dziś w drugim czytaniu fragmencie Pierwszego Listu do nich skierowanym proponuje, aby żyli w każdej sytuacji z wolnością, która pochodzi ze świadomości perspektywy eschatologicznej zapoczątkowanej przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Mówię, bracia, czas jest krótki (1Kor 7,29b). Jesteśmy jakby jeszcze bardziej bliżsi Jezusowej zapowiedzi: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże (Mk 1,15). W obydwu przypadkach chodzi o specjalny czas nazywany w Biblii kairosem. Pięć sytuacji, które następnie wymienia Apostoł narodów jest ukazanych w świetle końcowej motywacji, która odwołuje się do początkowej zapowiedzi: Przemija bowiem postać tego świata. (1Kor 7,31). Instytucja małżeństwa, która odpowiada przecież Bożym planom w Królestwie Niebieskim jednak zaniknie (por. Mk 12,25). Podobnie wszyscy, którzy oddają się różnym formą działalności muszą pamiętać, że całe ich zaangażowanie ma swoją ostateczną perspektywę znacznie odmienną od tej, która wynikałaby z definicji materii, którą się aktualnie zajmują. Paweł nie wzywa więc do nawrócenia w ścisłym znaczeniu tego słowa, ale do życia chwilą obecną, ze świadomością ostatecznego celu jakim jest życie w wiecznej szczęśliwości z Chrystusem. Ktoś, kto jest uformowany w Jezusowej szkole wie, że tym, co się liczy to życie Wolą Bożą w każdej chwili podarowanej przez Opatrzność. Powołani do pójścia za Jezusem osiągnęli już dzięki Duchowi Świętemu swoją dojrzałość. Żyjemy w czasach Kościoła, czyli uczniów, którzy wrócili po Zmartwychwstaniu do Galilei, aby rozpocząć jeszcze raz swoją drogę w stronę Jeruzalem, tym razem tego Niebieskiego. Kroczą już w obecności Zmartwychwstałego, którego obecność zagwarantowali sobie stylem życia opartym o miłość wzajemną. Dlatego nieprzywiązani do mentalności tego świata mają już za sobą i nawoływanie Jonasza, i wezwanie do nawrócenia Jezusa. Potrzebują tylko stałej świadomości, że przemija postać tego świata i tym, co się jedynie liczy to życie ewangelią, które streszcza się w przykazaniu miłości Boga i bliźniego.

Ks. Wacław Borek