Przymierze to Testament, który wymaga
przemiany serca
Wszystkie zmarnowane ludzkie projekty, cierpienia, niezrealizowane aspiracje mogą zaowocować, jeśli zaryzykujemy przyjąć mentalność Jezusa. Już dziś potrzebujemy ducha modlitwy prośby: Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste, aby na usłyszane Boże wezwanie właściwie zareagować.
1. Zapowiedź.
Czy jest możliwe życie od nowa? Wielki Post nakłania do zweryfikowania swojej mentalności i do uwolnienia się z niewoli grzechu. W tym znaczeniu życie od nowa jest możliwe. Człowiek jednak podświadomie szuka znaku, potwierdzenia; że po pierwsze taka przemiana jest realna, a po wtóre, że taka przemiana ma sens. I od samego początku wiadomo, że przemianie muszą ulec nie tyle zewnętrzne warunki życia, ile wnętrze człowieka. Dla Izraelitów siedliskiem ludzkiej inteligencji i woli było serce. A zatem to wnętrze człowieka symbolizuje serce, które czeka na przemianę. W tę perspektywę wpisuje się nadzieja na przyszłość, nadzieja, która na płaszczyźnie wiary wyraża się obietnicą Nowego Przymierza. Chociaż dotyczyła tylko Izraela, to ostatecznie swymi konsekwencjami objęła wszystkich ludzi. Historycznie wpisuje się ona w zapewnienie powrotu z wygnania babilońskiego, które przecież było przykładem konkretnej niewoli. Ale ów powrót z niewoli stał się znakiem potwierdzającym spełnianie się Przymierza przed przyjściem Jezusa. Mamy do czynienia ze swoistego rodzaju modelem spełniania się tego Przymierza, reprezentowanym przez odległą współczesnemu człowiekowi historię Narodu Wybranego. Jeremiaszowe sformułowanie – normalnie brzmiące dla naszych uszu – „po tych dniach”, ma jednak wymiar eschatologiczny, wieczny. Nowe Przymierze ze względu na zmianę materiału piśmiennego, na którym zostanie ono wypisane, ma charakter ostateczny. Obietnica nowego serca w pełni urzeczywistni się dopiero w sercu Jezusa, ale Naród Wybrany już wtedy – za czasów pierwszego Przymierza – miał rozpoznawać Boga w różnych sytuacjach życia i wydarzeniach. Poznanie Boga od czasów Nowego Przymierza będzie jakby wrodzone i nie będzie się trzeba tego dopiero uczyć. Być może niewola, w każdym czasie i każdej epoce sprzyja do odradzania nadziei, ale dla Jeremiasza był to milowy krok w wierze, kiedy spisywał wyrocznie mająca się ostatecznie zrealizować wiele wieków później, gdy na krzyżu serce Jezusa zostało przebite włócznią.
2. Wypełnienie.
Choć jesteśmy niejako w przededniu potwierdzenia Nowego Przymierza i jego dopełnienia w Wielki Piątek na krzyżu, to już teraz możemy zaobserwować kontynuację Jeremiaszowej myśli w dzisiejszej ewangelicznej perykopie. Przykładów dostarcza nam sam Jezus, którego postawa jest kluczem do zrozumienia przemiany serca Greków i przemiany serca Apostołów. Wszystko rozgrywa się w dniach przygotowania do świąt Paschy. Wtedy to niektórzy Grecy, właściwie prozelici, wyrazili swoje pragnienie zobaczenia Jezusa. Były to osoby, które przynależały do kultury hellenistycznej i pomimo, iż nie byli Żydami to dzielili z nimi ich wiarę. Najwyraźniej witać, że to nie ciekawość, ale fascynacja osobą była siłą popychającą ich w stronę Jezusa. Pośrednikami mieli być apostołowie, którzy jednak zbyt triumfalistycznie podchodzili do rozprzestrzeniania się Dobrej Nowiny. Oni nie zmienili jeszcze swojej mentalności. Na tę postawę jednych jak i drugich reaguje Jezus, dając odpowiedź. Do kogo jest jednak ona skierowana? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity (J12,24). Jezus mówi o sobie jak o ziarnie, które przynosi obfity plon. Ale jest jeden warunek. Musi umrzeć. Z Jego śmierci – na wzór ziarna, które obumiera pod ziemią – narodzą się liczne nawrócenia. Prozelici wraz ze swoim wypowiedzianym głośno pragnieniem są już pierwszym owocem miłości, którą Jezus kieruje się, idąc w stronę krzyżowej śmierci. Apostołowie patrzą na to wszystko wciąż jak na przegraną misję Zbawiciela. Grozi im rozpadniecie założonej przez Niego wspólnoty. I choć ich Mistrz mówi, że władca tego świata zostanie precz wyrzucony (J 12,31b), oni jednak bardziej woleliby zachować swoje życie, aniżeli je stracić. Odpowiedź Jezusa jest skierowana poprzez Apostołów do prozelitów, którzy reprezentują każdego z nas.
3. Aktualizacja.
Trzeba mieć odwagę, aby umieć ofiarować wszystko Najwyższemu Kapłanowi, który oczyszcza ludzi z ich grzechów, składając w ofierze samego siebie. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr 5,9). On jest ostatecznym Przymierzem Boga z ludźmi. Prawdziwe poznanie Boga jest możliwe tylko dzięki przemianie serca. Jezus, który do tego stopnia zjednoczył się z człowiekiem, że przez posłuszeństwo Ojcu poniósł haniebną śmierć na krzyżu, uczy, w jaki sposób patrzeć na życiowe porażki, także te związane z niewolą grzechu. Wszystkie zmarnowane ludzkie projekty, cierpienia, niezrealizowane aspiracje mogą zaowocować, jeśli zaryzykujemy przyjąć mentalność Jezusa. Już dziś potrzebujemy więc ducha modlitwy prośby: Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste, aby na usłyszane Boże wezwanie właściwie zareagować. Historia przymierza, to także historia językowych przekształceń, które mogą nas dodatkowo mobilizować do jeszcze większej wierności Słowu Bożemu. Kiedy Bóg zawierał ze swoim Ludem pierwsza umowę, została ona nazwana w języku hebrajskim berit - przymierze. Święty Paweł, kiedy pisał o tym w języku greckim nazwał ten układ diatheke – także przymierze, a kiedy św. Hieronim tłumaczył pierwsze i drugie przymierze na język łaciński użył słowa testamentum. Języki nowożytne dostosowały już jedynie językowy rdzeń do konkretnych form gramatycznych, stąd polskie sformułowanie testament. Wyrażenie to jednak ma w języku polskim inne konotacje, te związane z pośmiertnym spadkiem bliskiej osoby. Niechaj zatem ta gra słów pomiędzy wyrażeniami: przymierze i testament jeszcze bardziej mobilizuje do wierności Przymierzu jako przekazicielowi Woli Bożej dla naszego życia.
ks. Wacław Borek