Homilia na III Niedzielę Adwentu (11.12.2016)

ks. Mariusz Szmajdziński

Twórcze oczekiwanie na dar

Dni dziesięć zostało do Świąt Bożego Narodzenia. To już niedużo. Wzrasta zatem natężenie naszych świątecznych przygotowań. Nierzadko oprócz pośpiechu towarzyszy nam narastające zakłopotanie związane z myślami, jak one będą wyglądały, czy starczy nam na wszystko, poczynając od wigilijnego stołu, a kończąc na prezentach pod choinkę. Może także pojawić się smutek na myśl, że nie będzie z nami w nadchodzące Święta tych z naszych najbliższych, którzy w ostatnim czasie przeszli do wieczności. I tak oto zamiast coraz bardziej się cieszyć, że czas naszego adwentowego oczekiwania się skraca, to popadamy w coraz większe zmartwienia. Mądrość liturgiczna Kościoła próbuje temu zaradzić, wprowadzając nas na właściwą drogę w tych ostatnich dniach. Dzisiejsza, trzecia, niedziela Adwentu jest nazywa Gaudete, co po łacinie znaczy „cieszcie się”. Bo rzeczywiście my, wierząc w przyjście naszego Pana, powinniśmy się cieszyć, że będziemy mogli znów się z Nim spotkać tak radośnie. Święta Narodzenia mają przemienić nas, a nie to, co jest wokoło nas. To właśnie ukazują dzisiejsze czytania.

1. Od zwiędnięcia do rozkwitu

W Starym Testamencie każde pojawienie się Boga rozumiano jako zmianę obecnej sytuacji na znacznie lepszą. Jego objawienie wiązało się nie tylko z obietnicami, ale podczas niego następowała pozytywna zmiana. To właśnie zapowiada prorok Izajasz. Spieczona pustynia wokół Jerozolimy ma stać się urodzajnym ogrodem, a nawet obfitować w bogactwo wielkich drzew, jak było to w Libanie, na Karmelu czy Saronie. Nic więc dziwnego, że ziemia, zwłaszcza ta pustynna i stepowa, jest wzywana do wielkiej radości. Ale przecież pojawienie się Boga nie wiązało się jedynie z przyniesieniem radości dla świata natury przez rozkwit flory. Nade wszystko jest to przemiana ludzkich losów: niewidomi przejrzą, głusi usłyszą, niemi zakrzykną. Ci, którzy ze względu na kalectwo do tej pory stanowili swojego rodzaju pustynię, teraz w pełni ożyją, bo sam Bóg przyjdzie właśnie do nich. Wraz z zielenią zatem ma zakwitnąć życie ludzkie w pełnym wymiarze. Izajasz pokazuje w ten sposób, że przed przyjściem Pana świat był pustynią, a człowiek ślepym, niemym i głuchym. Taki stan mogło ściągnąć przesadne zatroskanie o obecną chwilę. Człowiek zapomniał o radości, a poprzestał jedynie na troskach, które doprowadziły go kalectwa, zarówno fizycznego, jak i duchowego. Wielkie rzeczy dzieją się tam, gdzie Bóg się pojawi. Trzeba jednak zaprosić Go do swojego życia, a następnie dostrzec Jego obecność. Wtedy zacznie wszystko rozkwitać, bo „chwała Pańska i wspaniałość naszego Boga” pokona każdą naszą słabość i zwątpienie, a my nie tylko w nadchodzące Święta Narodzenia, ale i w całe życie wejdziemy „z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzach”.

2. Zbawienna cierpliwość

Izajaszowe osiągnięcie radości i szczęścia z jednoczesnym ustąpieniem smutku i wzdychania zapowiada także Apostoł Jakub. Zwraca on jednak uwagę na bardzo ważny aspekt, który powinien być naszą wielką chrześcijańską cnotą podczas oczekiwania. Jest nią cierpliwość. Pismo Święte wielokrotnie na nią wskazuje, podkreślając jej wartość w życiu wierzącego, a nawet odnosząc ją do samego Boga: „cierpliwość Pana naszego uważajcie za zbawienną” (2P 3,15). Wielkie znaczenie cierpliwości daje się szczególnie zauważyć właśnie w takim okresie jak Adwent. Jest to czas oczekiwania, podczas którego bardzo często podejmujemy jakieś postanowienia, na przykład ograniczamy albo nawet całkowicie sobie odmawiamy czegoś. Jednak nie zawsze udaje się w tym wytrwać przez kilka adwentowych tygodni. Najczęstszą przyczyną jest nic innego jak brak cierpliwości w dotrwaniu na przyjście Pana. Dlatego Jakub wzywa: „trwajcie cierpliwie, aż do przyjścia Pana”. Jako przykład przywołuje on rolnika, który „czeka wytrwale na cenny plon ziemi”. Choćby nawet był w stanie, to nie powinien niczego przyśpieszać, bo grozi to zmarnowaniem jego pracy. Jednak oczekiwanie i cierpliwość rolnika nie jest czymś gnuśnym, prostym nicnierobieniem. Wykorzystuje on każdą sposobną chwilę i nadarzającą się sposobność (ów „deszcz wczesny i późny”) do tego, aby oczekiwany przez niego plon wzrastał należycie. Podobnie postępowali prorocy, „którzy przemawiali w imię Pańskie”. Oni nie przyśpieszali nadejścia Mesjasza, lecz przygotowywali Lud Wybrany na spotkanie z Nim, wzywając go nawrócenia i uwierzenia Bogu. Te dwa przywołane przez Jakuba przykłady uczą nas jak powinna wyglądać chrześcijańska cierpliwość – spokojne oczekiwanie na wypełnienie się obietnicy, czyli ponowne przyjście Pana, przy jednoczesnej pracy nad sobą, wyrażającej się w stałej przemianie serca ku świętości. Własne nawrócenie, które przecież wymaga ogromnej cierpliwości z naszej strony, walka z grzechem jest konieczna, bo przecież „oto sędzia stoi przed drzwiami”. Przyjście Pana jest więc nie tylko pewne, ale i bliskie. Pamiętajmy, że do Świąt zostało dni dziesięć. Nigdy nie wiadomo ile ich pozostało do naszego spotkania z Panem po drugiej stronie życia.

3. Radość wypełnienia

Dokładnie takim oczekiwaniem wykazuje się Jan Chrzciciel. Jego głos wielokrotnie zabrzmiał w minionych adwentowych dniach i zabrzmi jeszcze wielokrotnie przed Świętami. W jego oczekiwaniu na przyjście „mocniejszego od niego” oraz wzywaniu do nawrócenia widać wielką cierpliwość, jak również prorocką gorliwość. Niestrudzenie jako „głos wołający na pustyni” wołał: „Nawróćcie się… Przygotujcie drogę Panu…”, przygotowując w ten sposób ludzi na spotkanie z Bogiem poprzez wskazywanie na konieczność nawrócenia. Wierzył jako poprzednik, że przyjście Mesjasza jest bliskie. W końcu jako miłujący sprawiedliwość asceta zapowiadał sąd i ostrzegał przed nadchodzącym gniewem. W dzisiejszej Ewangelii słyszeliśmy pytanie, które Jan odważnie stawia Jezusowi. Nie można go odbierać jako wyraz zwątpienia lub niepewności, lecz – używając obraz z drugiego czytania – przejaw rolniczej troski i gorliwości prorockiej. Jan dokonał już tak wiele, że znalazł się w więzieniu. Była to kara, a właściwie zemsta za publiczne zwrócenie uwagi królowi; zresztą nie skończy się ona, jak wiadomo, na samym więzieniu, lecz egzekucji. Działalność Jana została zatem poważnie ograniczona. „Poprzednik” może się spodziewać, że oto właśnie nadchodzi czas „Mocniejszego”. On jako więzień wyraża nadzieję, że rzeczywiście „Sędzia stoi przed drzwiami”. Wielkość Jana w tym przypadku polega na tym, że ma odwagę pytać. Pytać po to, aby mieć pewność, że jego działalność wydała plon, a więc się zakończyła.

Odpowiedź Jezusa stanowi swoistą „miniaturę ewangeliczną”. Opiera się ona na proroctwach Izajasza, także tym z pierwszego czytania. W synagodze nazaretańskiej na progu swojej działalności Jezus zapowiada, że Jego przyjściem wypełniły się słowa o obwieszczeniu roku łaski od Pana. Ma on objąć wszystkich ubogich, którym będzie głoszona Ewangelia, wszystkich mających się źle, przywracając im zdrowie fizyczne i duchowe, a także więźniów, którym zostanie przywrócona wolność. Jezus realizuje w pełni to, co zapowiadały dawne proroctwa dotyczące Jego jako Mesjasza. Dowodem jest to, co się słyszy (Ewangelia) i widzi (uzdrowienia). Taką odpowiedź mają zanieść uczniowie Janowi. Jan Chrzciciel kończy swoją działalność i odchodzi jako błogosławiony, bo „błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”. Jest szczęśliwy, bo widzi, że wszystko zaczyna rozkwitać, a „chwała Pańska i wspaniałość naszego Boga” pokonuje każdą ludzką słabość i zwątpienie.

***

Słowa Jezusa, będące odpowiedzią daną Janowi, są bardzo ważne dla nas. To nie jest jedynie kwestia dawnego historycznego zapisu, jaki przekazały nam Ewangelie. Są ważne i aktualne, ponieważ są dla nas i o nas. Dla nas, bo wzmacniają naszą cierpliwość, która jest zbawienna. W sytuacjach, kiedy wydaje się nam, że jesteśmy sami, jak Jan Chrzciciel w więzieniu, i słabi, by naprawdę dokonało się w nas nawrócenie, mamy pamiętać, że błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi w Chrystusa. Są to słowa także o nas, ponieważ i nam jest głoszona Ewangelia, a dzięki uzdrawiającej mocy sakramentów nasze zwiędłe życie nabiera świeżości i w pełni rozkwita. Dokona się to wtedy, gdy pokornie i cierpliwie staniemy w szeregu ubogich, niewidomych, głuchych. „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg”.