ks. Artur Malina
Kiedy zaprasza
W krajach o długiej tradycji chrześcijańskiej wielu uważających się za wierzących zaniedbuje uczestnictwo w niedzielnej mszy świętej. Można spotkać tłumaczenia, że taką samą wartość ma indywidualne spotkanie z Bogiem, a osobista modlitwa, która wynika z potrzeby serca, posiada nawet większą wartość, niż spełnianie zewnętrznych praktyk religijnych, podyktowane przez przykazania kościelne.
1. Kto i na co?
Nowy Testament zawiera świadectwo o podobnych brakach u pierwszych chrześcijan: „Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych” (Hbr 10,25). Z Bogiem można spotkać się wszędzie, ale nie należy nigdy lekceważyć zaproszenia przychodzącego od Jego Syna ani wartości wspólnego zebrania się wokół Niego.
Wartość zebrania się wynika z tego, że jest ono odpowiedzią na zaproszenie na ucztę. Takie zebranie się w jednym miejscu wyraża związek między osobami należącymi do tej samej wspólnoty. Spożywanie razem pokarmu oznacza wspólnotę życia. W starożytnej religijności związek ten mógł obejmować przodków, bóstwa rodowe, bogów a nawet demony. Składanie ofiar z napojów i pokarmów miało ustanawiać, umacniać i odnawiać tak rozszerzoną wspólnotę. Udział w uczcie był włączeniem we wspólne życie, natomiast wykluczenie ze społeczności ucztujących było widziane jako zerwanie życiowych związków, prowadzące do unicestwienia. W Starym Testamencie sam Bóg wydaje ucztę narodowi wybranemu. Znakiem Bożej opieki nad Jego ludem było nawet przygotowanie uczty wrogom tego ludu: „Przygotuję im ucztę, upoję ich tak, że będą oszołomieni: zasną wiecznym snem, by się już nie przebudzić - wyrocznia Pana” (Jr 51,39). Na takim negatywnym tle niezwykłą nowością stały się wyrażone w dzisiejszym pierwszym czytaniu obietnice urządzenia przez Boga uczty dla wszystkich narodów, która przyniesie im radość i błogosławieństwo.
2. Kogo i jak?
Powszechność Bożego zbawienia nie usuwa wolności człowieka, która wyraża się w odpowiedzi na Boże zaproszenie. Złożoną relację między darem Boga a wolnością człowieka ukazują przypowieści Jezusa wygłoszone według Ewangelii Mateusza do przywódców ludu (21,28-22,14): w ostatnie niedziele słyszeliśmy – o dwóch synach oraz o rolnikach zabójcach. Dziś natomiast mamy przypowieść o uczcie królewskiej.
Z wysłuchanej przed chwilą przypowieści wynika, że Boże zaproszenie nie przychodzi bezpośrednio od zapraszającego, lecz za pośrednictwem Jego sług. Z tego powodu zlekceważenie ich pośrednictwa jest odrzuceniem samego zapraszającego. Jego zaproszenie jest wprawdzie cierpliwie i wielokrotnie ponawiane, ale nie bez końca. Jego darmowość wcale nie oznacza, że jest ono bezwarunkowe. Decyzja o jego przyjęciu lub odrzuceniu nie jest obojętna dla przyszłości zaproszonego. Za wykluczenie odpowiada osobiście tylko zaproszony. To właśnie jego postawa, mimo poszanowania jego wolności i zachowania darmowości zaproszenia, przesądza o ostatecznym losie zaproszonego do Bożej wspólnoty życia. Decyduje ona o jego życiu wiecznym, którego obrazem jest uczestnictwo w uczcie przygotowanej przez Boga, albo o śmierci wiecznej, którą przedstawia wytracenie znieważających Boże zaproszenie i wyrzucenie na zewnątrz tych, którzy nie szanują wielkiej wartości tego zaproszenia.
3. Po co?
Dla tożsamości chrześcijańskiej i dla życia wyznawców Chrystusa uczestnictwo we mszy świętej niedzielnej nie jest jakąkolwiek opcją. Dla pierwszych chrześcijan było bardzo ważne gromadzenie się wokół Zmartwychwstałego w pierwszy dzień po szabacie. W najwcześniejszej historii o ich życiu, którą spisał św. Łukasz, mamy potwierdzenie tej praktyki: „W pierwszym dniu po szabacie, kiedy zebraliśmy się na łamanie chleba” (Dz 20,7). Ten dzień pierwszy jest jednocześnie dniem ósmym – dniem nowego stworzenia rozpoczętego przez zmartwychwstanie Jezusa. Od spotkania ze Zmartwychwstałym zależy jakość więzi między nami. Od naszych zgromadzeń wokół Jezusa zwyciężającego śmierć zależy także skuteczność naszego codziennego świadectwa dla innych. Jeśli będziemy przez Niego posileni, to Jego mocy nie osłabi zgorszenie ani skandal krzyża, ani zmęczenie powszedniością.