Homilia na II Niedzielę po Bożym Narodzeniu "A" (05.01.2020)

ks. Marcin Kowalski

Mądrość mojego życia i mój Bóg

Im bardziej oddalamy się od samego dnia Bożego Narodzenia, tym bardziej dociera do nas prawda, że to, co wydarzyło się w Betlejem przekracza słodką rodzinną sielankę. Nad małą zapomnianą miejscowością, w której w ciszy nocy przyszedł na świat Mesjasz, wstaje nowy dzień. Odchodzą pasterze, odpłynęły już w stronę nieba wyśpiewujące swoje niebiańskie Gloria anioły. Wpatrując się w stajenkę nie dostrzegamy tam już malutkiego Dzieciątka z pochylonymi nad nim Maryją i Józefem. Betlejem wypełnia nieziemski blask. Na ziemię zstąpiła Wcielona Boża Mądrość, przyszło do nas Odwieczne Boże Słowo.

1. Jezus – Boska Mądrość wypełniająca moje życie swoim aromatem (Syr 24,1-2.8-12)

Księga Syracha w rozdziale 24 przedstawia mowę pochwalną Mądrości (sofia) wygłaszaną pośrodku ludu Izraela, gdzie zamieszkała (w.1). Choć w starożytności wygłaszanie mowy pochwalnej ku własnej czci (periautologia) było podejrzanym i często piętnowanym zabiegiem, można się było doń uciekać, jeśli chodziło o dobro słuchających. Mowa była także usprawiedliwiona, jeśli poprzez nią retor oddawał cześć Bogu, schodząc samemu na plan dalszy. Greckiego czasownika aineo, którego Syrach używa dla oddania mowy Mądrości, używa się w Ap 19,5, wzywając całe stworzenie, aby oddało chwałę Bogu. Sofia (Mądrość) chwaląc siebie chwali przede wszystkim Najwyższego (w.2), z którego ust wyszła, okrywając niczym mgła całą ziemię (w.3). Zamieszkuje na wysokościach, u jego boku, równocześnie jednak aktywnie uczestniczy w ziemskich wydarzeniach. Jej obecność w słupie obłoku przypomina obłok, który prowadził Izraela przez Morze Czerwone (Wj 13,21).

W pewnym momencie historii Stwórca rozkazał jej, aby rozbiła swój namiot w Jakubie i znalazła miejsce swojego odpoczynku w Izraelu (w.8). Zaczęła pełnić swą służbę w świętym Przybytku (dosłownie namiocie, skene) i mocno stanęła na Syjonie. W zadziwiająco podobnych słowach św. Jan będzie opisywał przyjście na świat Jezusa. Syn, Słowo Boże, istniejąc odwiecznie, w pewnym momencie historii przybierze ludzkie ciało i rozbije namiot wśród nas (skenoo w J 1,14). W Nim w nasz ludzki świat wkroczy ucieleśniona mądrość Boża w swojej zachwycającej pełni. Jezus swoim życiem i słowami będzie nas uczył mądrości życia, czyli życia szczęśliwego, pełnego miłości, radosnego i wypełnionego Bożą obecnością (Łk 7,35; 11,31). Jego Ewangelia napełni nasz ludzki świat aromatem Mądrości.

W Księdze Syracha Mądrość porównuje się właśnie do różnego gatunku drzew i krzewów (ww.13-14) oraz do aromatycznych roślin (ww.15-16). Mądrość jest jak cedr - długo rosnące bardzo wytrzymałe drzewo użyte przez Salomona do budowy świątyni (1 Krl 5,13). Jest jak cyprys - wiecznie zielona i aromatyczna. Służy nie tylko ozdobie ale i praktycznemu życiu - cyprys znajduje zastosowanie przy budowie okrętów, domów, instrumentów muzycznych, a nawet przy mumifikacji. Miłość jest jak palma, jak róża i platan – rosną one w miejscach zasobnych w wodę. Jest jak oliwka, która dochodzi swym wiekiem nawet do 6 000 lat i jest niezwykle trudna do wycięcia, bo dookoła starego pnia z korzenia odbijają się wciąż nowe pędy. Obrazy te podkreślają z jednej strony praktyczny charakter mądrości i jej towarzyszenie ludzkiej codzienności. Z strony porównanie „towarzyszki Boga” do aromatycznych roślin (cynamon, aspalat, mirra, galbanum), z których sporządza się perfumy i kadzidła, uwypukla jej bezinteresowne piękno, które ozdabia ludzkie życie i oddaje cześć Stwórcy. Aromaty, o których mówi się tutaj są często sprowadzane w karawanach z Dalekiego Wschodu (cynamon, galbanum) lub wydobywane z mięczaków z Morza Czerwonego (onyks). Mądrość wprowadza człowieka w tajemnice mórz, a jej królestwo wykracza daleko poza Izraela. Mądrość, która przychodzi w Jezusie jest praktyczna a równocześnie odrywa przed nami urok i aromat życia, rozszerza nasze życiowe horyzonty, zaprasza do wędrówki i nieustannego odkrywania piękna danego nam świata.

2. Jezus – Syn, w którym wypełnia się moje przeznaczenie (Ef 1,3-6.15-18)

Mądrość przychodząca w Jezusie pomaga nam także odkryć i zrealizować Boży plan wobec nas. Fragment z Listu do Efezjan odczytywany podczas dzisiejszej liturgii należy do otwierającego list błogosławieństwa (berakah). Jest ono skierowane ku Bogu Ojcu, który ubogacił (dosł. pobłogosławił, eulogeo) nas chrześcijan wszelkim błogosławieństwem duchowym (eulogia) na wyżynach niebieskich w swoim Synu (w.3). W odróżnieniu od wczesnych listów św. Pawła w pierwszych wersetach listu do Efezjan pojawiają się wyrażenia przenoszące naszą relację z Bogiem w wymiar nieba. „Wyżyny niebieskie” (epourania), o których mowa to niebo jako fenomen astronomiczny ale także obszar należący do sfery boskiej, siedziba istot duchowych i skarbiec Bożych tajemnic. Tam właśnie, jeszcze przed założeniem świata, Bóg rozpoczyna realizację swego planu wobec nas.

Przed stworzeniem kosmosu Bóg wybrał nas do świętości (hagioi) czyli do uczestniczenia w swojej naturze i do bycia bez skazy (amomoi). Terminy te wyraźnie nawiązują do kultu ST i do faktu, że jako chrześcijanie jesteśmy szczególną Bożą własnością i chwałą (w.4). Ponadczasowy plan Boga wobec nas opisywany jest dalej jako „przeznaczenie” (prooridzo) do bycia synami Bożymi (w.5). Przeznaczenie nie ma tu nic wspólnego z greckim Fatum, działającym jest bowiem nie ślepy los, lecz kochający Bóg i jego Syn. Determinacja ludzkiego życia jest bardzo ogólna i jak najbardziej pozytywna. Dotyczy uczynienia nas dziećmi Bożymi i uwielbienia Jezusa, Umiłowanego, przez którego spływa na nas cały ogrom łaski (ww.5-6). W ww.15-18 autor chwali swych adresatów za świadectwo ich wiary (pistis) i miłości (agape) wobec świętych, czyli współbraci wierzących w Chrystusa. Dziękczynienie przeplata się w tej modlitwie z prośbą za wspólnotę, aby ubogacona duchem mądrości dochodziła do coraz głębszego poznania Boga i coraz pełniejszego zrozumienia nadziei swego powołania, którą jest nieprzemijające dziedzictwo pośród świętych w jego królestwie. W ten sposób życie chrześcijanina, wychodząc z nieba, gdzie decydują się nasze ziemskie losy, powraca do niego po pełnej miłości i wiary odpowiedzi na Boży plan. Jeśli jesteśmy do czegoś przeznaczeni, to tylko do tego, aby przeżyć odpowiedzialnie swoje życie, które jest Bożym darem i jedyną szansą na wieczne szczęście w niebie. Boży plan miłości i drogę do Ojca cierpliwie odkrywa przed nami przychodzący na ten świat Syn.

3. Jezus – mój Bóg i moja Wolność (J 1,1-5.9-14)

Dochodzimy wreszcie do Prologu Jana, który przedstawia historię Wcielenia inaczej niż Łukasz i Mateusz, przenosząc ją w perspektywę kosmiczną. Droga Jednorodzonego rozpoczyna się przed ziemskim czasem, właściwie to ona daje początek czasowi, z niej wyłaniają się nowe światy (J 1,3; Hbr 1,2). Greckie en arche (na początku, J 1,1) przywodzi na myśl pierwsze słowa Księgi Rodzaju „na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Oznacza nie chronologiczny ale absolutny początek, zasadę wszystkiego, a raczej osobę, od której wszystko się zaczyna. Syn Boży, który rodzi się jako człowiek w Betlejem, to ten sam Bóg, który jest racją i zasadą istnienia świata, który wydobył go z chaosu i niebytu.

Słowo-Syn było zawsze u Boga, a raczej, jak pisze Jan, było zwrócone twarzą ku Bogu (pros ton theon, J 1,2), było Jego Słowem, byli sobie bliscy jak matka i dziecko. Słowo było Bogiem, w niczym nie ustępując Ojcu. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało (J 1,3). W ten sposób Jan zamyka trzy pierwsze wersy swego hymnu-prologu, które postępując koncentrycznie odsłaniają nam trzy prawdy:

1) Pierwsza prawda to prawda o stworzeniu. Wszystko przez nie (przez Słowo Boże) się stało. Nie ma żadnego rozwodu pomiędzy niebem i ziemią, światem materialnym i duchowym. Są jak dwa płuca, dwie komory serca, stworzone przez tego samego Boga, który troszczy się o swoje stworzenie. Jeśli rozdzielamy te dwa światy, ziemski jest skazany na obumieranie. Bóg Stwórca jest także Bogiem Zbawcą.

2) Środek to dwa razy powtórzona prawda o Słowie, które jest u Boga, zwrócone w Jego stronę. W ten sposób Ewangelista podkreśla, że ta właśnie relacja miłości, nie wszechmoc ani boski geniusz, są charakterystyczne dla Syna Bożego. Przyjdzie On na świat obdarty z wszechmocy, a bogaty tylko w Miłość. To pierwsze objawienie tego, co rzeczywiście najważniejsze w naszym życiu. Jeśli Syn Boży w swą ziemską podróż mógł zabrać jedynie Miłość Ojca, znaczy to, że i my w podróż powrotną nie wyniesiemy stąd nic oprócz naszych słów i czynów miłości.

3) Centrum i absolutne serce pierwszych trzech wersetów to słowa Bogiem było Słowo (Jan żeby to podkreślić zmienia nawet szyk). Ten który przychodzi na świat jako człowiek to nie Cudotwórca ani Nauczyciel, małe dziecko – to Wcielony Bóg.

Dlaczego Bóg staje się człowiekiem, dlaczego decyduje się na ten krok? Tłumaczą to kolejne wersety hymnu opisujące rzeczywistość, która burzy harmonię i pokój wspólnego życia Ojca i Syna. Jan dla oddania jej posługuje się obrazem ciemności, która pojawia się na świecie wydając wojnę Słowu. W Nim (w Słowie) było życie, a życie było światłością ludzi, 5 a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła (dosłownie nie podbiła, nie zwyciężyła, J 1,4-5). Grzech ukrywający się pod obrazem ciemności wypowiada Bogu prawdziwą wojnę, pragnąc cofnąć świat do stanu sprzed stworzenia, do pierwotnego chaosu i ciemności. Jan w jednym krótkim zdaniu stwierdza jednak – grzech przegrał już wtedy, na początku stworzenia, kiedy zbuntował się przeciw Bogu. Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła (J 1,5). Nie ma mowy o żadnej walce, bo nikt nie ma siły, która jest w stanie przeciwstawić się Stwórcy. Hymn o Synu Bożym zawiera więc także fundamentalną, dającą nadzieję prawdę – grzech od początku jest skazany na klęskę.

Ta walka rozstrzygnięta na poziomie kosmicznym przenosi się na ziemię, która teraz staje się areną zmagań między dobrem i złem. Bóg postanawia zatem przyjść człowiekowi z pomocą. W ten sposób rozpoczyna się druga część Janowego hymnu opisującego dramat Słowa odrzuconego przez swoich. Świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. 11 Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli (J 1,10-11).

Świat, czyli my ludzie na dwa sposoby odrzucamy przychodzącego Boga:

1) Nie rozpoznajemy Jego piękna i dobroci w tym, co stworzone, czcząc raczej dzieła naszych rąk niż Jego Opatrzność (Rz 1,18-32)

2) Odrzucamy Go, gdy przychodzi na niezliczone sposoby poprzez szczęście i smutek, poprzez sukcesy i porażki, sakramenty i nasze święta, aby upomnieć się, o swoją własność – o nas.

Ci jednak, którzy przyjmują Jezusa przychodzącego w drugim, ukrytego w sakramentach, ukrytego pod postacią ludzkiej biedy stają się jak mówi Jan dziećmi Bożymi, wolnymi od lęku, zniechęcenia i zmęczenia życiem, od egoizmu i od grzechu (J 1,12-13).

Aplikacja

Liturgia II Niedzieli po Bożym Narodzeniu wyraźnie podkreśla, że Wcielenie Syna Bożego przekracza sentymentalną atmosferę żłóbka. Przychodzi do nas sam Stwórca, Przedwieczny, Nieogarniony:

1. Jezus to Mądrość przychodząca z wysoka. Mądrość, która jest praktyczną przewodniczką życia, służy do budowania trwałych życiowych relacji, daje szczęście, czyni życie pięknym i zamienia je w Bożą służbę, liturgię uwielbienia (cf. porównania Mądrości do drzew i aromatycznych roślin). Pan przychodzi, aby wypełnić moje życie aromatem swojej Ewangelii, aby przywrócić mi prawdziwą radość życia.

2. List do Efezjan podkreśla Boży plan istniejący wobec nas już przed założeniem świata. Bóg w swoim Synu zaprasza nas do wspólnoty świętych, dzieci Boga, dziedziców jego obietnic. Boży plan pełen miłości to przeciwwaga dla ślepego losu, fatum, przeznaczenia, w które często tak skłonni jesteśmy wierzyć. Nie jesteśmy w tym świcie pozostawieni samym sobie, nie jesteśmy zabawką w rękach losu. Czuwa nad nami Ojciec, który posłał swojego Syna, aby, pokazawszy nam drogę do szczęścia ziemskiego, doprowadził nas bezpiecznie do szczęścia nieba. Boże przeznaczenie nie określa z góry każdego naszego kroku, nie ciąży jak miecz nad naszym życiem. Raczej pokazuje cel i zaprasza do wspólnej drogi.

3. Wreszcie Ewangelia zwraca uwagę na Tego, który przychodzi do nas jako prawdziwy Bóg, Stwórca, upominając się o nasze życie jak o swoją własność. Przychodzi do nas ogołocony z wszystkiego, bogaty tylko w swoją Miłość. To jej najbardziej potrzebujemy. Przychodzi, abyśmy już nigdy nie musieli mówić o sobie – niewolnicy cudzych ambicji, niewolnicy rzeczy materialnych, niewolnicy grzechu.