"Być solą ziemi" (Mt 5,13-16) - krąg biblijny

Ks. Maciej Basiuk,
Katowice

BYĆ SOLĄ ZIEMI (MT 5,13-16)

ZADANIA UCZNIA CHRYSTUSA

Omówienie fragmentu

W błogosławieństwach, wygłoszonych podczas tzw. Kazania na górze, Zbawiciel ukazał ludziom ideał relacji, jaka powinna panować pomiędzy nimi a Bogiem. Zachowanie takiej postawy prowadzi do wewnętrznej radości i pokoju, które są niezależne od sytuacji zewnętrznej i okoliczności. Nie prowadzi to jednak do jednoznacznego wniosku, że świat, w którym żyje człowiek, jest nieistotny. Wręcz przeciwnie – Chrystus przez swoje wcielenie podkreślił wagę tej rzeczywistości. Przez swoje życie na ziemi uczył, jak można dobrze wykorzystać codzienność. I właśnie w takim kontekście należy odczytywać perykopę następującą po błogosławieństwach, w której Jezus posłużył się symbolami soli i światła.

Warto zauważyć, że Chrystus zmienia formę swojego przekazu, doprecyzowując adresatów. Gdy mówił o błogosławieństwach, używał formy bezosobowej, zmuszając słuchaczy do wnikliwego zastanowienia się nad tym, czy w Jego słowach odnajdują analogię do siebie samych. Natomiast teraz zwraca się bezpośrednio do słuchających Go ludzi przez użycie zaimka „wy”. W ten sposób nikt, kto słucha Jego słów, nie może powiedzieć, że nie jest ich adresatem. To wyraźne odniesienie może zdumiewać, bo wskazuje, że każda obecna tam osoba jest wezwana, aby świadczyć o Jezusie. Możemy przypuszczać, że w tym gronie znajdowały się bardzo różne osoby i pewnie nie wszystkie prowadziły wzorowe życie, a jednak do nich wszystkich Zbawiciel mówi: „wy jesteście…”, czyli stwierdza fakt – nie zapowiada jakiejś nowej rzeczywistości, ale opisuje bieżącą. Co więcej to zdanie nie jest bynajmniej w formie warunkowej, a więc oni są „solą ziemi” i „światłem świata” już teraz – w takim stanie, w jakim się obecnie znajdują. Jezus nie stawia im warunków, po których spełnieniu mogliby się takimi stać, a wręcz odwrotnie nawet ostrzega ich, że przez zaniechanie mogą utracić dar, jaki posiadają. Możemy w tym sposobie komunikacji dostrzec radosną nowinę podkreślającą dobro istniejące w każdym człowieku, który przychodzi słuchać Mesjasza, niezależnie od pobudek, jakie nim kierują.

Symbole, jakimi posłużył się Jezus, mają pewien wymiar uniwersalny, ale są one również mocno zakorzenione w tradycji narodu wybranego, dzięki czemu otrzymują dodatkowe znaczenia. Dla Izraelitów sól była ważnym elementem wszystkich składanych ofiar niezależnie od ich rodzaju. W tym kontekście pojawia się określenie „sól przymierza Boga twego” (Kpł 2,13) wskazujące, że posolenie ofiary czyniło ją miłą Bogu i przypominało o zawartym z Nim przymierzu. Określenie „przymierze soli” natomiast podkreślało jego trwałość (zob. Lb 18,19, 2 Krn 13,5). Z kolei sól używana podczas ofiar ekspiacyjnych (zob. Ez 43,24) przyjmuje również znaczenie oczyszczające.

W takim też celu wykorzystuje sól Elizeusz, aby oczyścić zanieczyszczone źródło (zob. 2 Krl 2,19-23), podobny był sens jej stosowania w odniesieniu do nowo narodzonego dziecka (zob. Ez 16,4). Oczywiście sól była także używana w swoim podstawowym znaczeniu jako środek nadający smak potrawom oraz konserwujący żywność.

Z kolei w Liście do Kolosan sól zostaje przywołana w następujących słowach: „Mowa wasza, zawsze miła, niech będzie zaprawiona solą, tak byście wiedzieli, jak należy każdemu odpowiadać” (Kol 4,6), obrazujących ją jako mądrość chrześcijańską. W tym duchu używany był obraz soli w szkołach rabinackich oraz przez niektórych Ojców Kościoła: „Gdy rządca przygotowuje się do mówienia, niech uważa, z jaką starannością ma mówić, aby – o ile nie przygotowałby się dobrze do mówienia – serca słuchających nie były dotknięte raną błędu, a on pragnąc uchodzić za mądrego, nie zrywał więzów jedności. Stąd bowiem mówi Prawda: ‘Miejcie sól w sobie, a pokój miejcie między sobą’. A przez sól oznaczona jest mądrość słowa. Kto więc usiłuje mówić mądrze, niech mocno obawia się, by jego wypowiedź nie burzyła jedności słuchających” (Grzegorz Wielki, Księga reguły pasterskiej 2,4). Przytoczone przykłady ukazały bogactwo symboliki soli w starożytności.

W odniesieniu do interesującego nas tekstu przeważa interpretacja, do której przychyla się również Cyryl Aleksandryjski: „Porównanie do soli ma tutaj swoje uzasadnienie w tym, że sól nadaje dobry smak i ma konserwujący charakter. Bez soli ani chleb, ani ryba nie dają się jeść. Tak również bez zrozumienia nauki apostolskiej każda dusza jest niepojętna, niezdrowa i nieprzyjemna Bogu” (Komentarz do Ewangelii Mateusza 41,1-6). Zainteresowanie komentatorów wzbudzała też kwestia soli, która utraciła smak. Już w starożytności wiedziano, że jest to niemożliwe, dlatego zastanawiano się, czy Jezus mógł o tym nie wiedzieć? A jeśli wiedział, to dlaczego o tym mówił albo do czego się odnosił? Jedną z możliwości, na jakie wskazywano, było zjawisko, z którym można spotkać się nad Morzem Martwym. Mianowicie w wyniku parowania wody zazwyczaj na jego brzegu osadza się sól, która jest zbierana i następnie wykorzystywana do różnych celów, czasami jednak wytrąca się także inny minerał, który ją zewnętrznie przypomina i w przeszłości był postrzegany właśnie jako sól, która utraciła smak. Inną możliwością mogło być zanieczyszczenie soli przez działanie wilgoci czy kontakt z ziemią, przez co traciła swoje właściwości.

Jeżeli taką interpretację przeniesiemy na płaszczyznę metaforyczną i odniesiemy do słuchaczy, słowa Jezusa mogłyby być wówczas przestrogą przed udawaniem Jego ucznia albo przed zbytnim zainteresowaniem innymi sprawami. Taki sens wypowiedzi może potwierdzać fakt, że czasownik morainein, przetłumaczony w tym miejscu „stracić smak”, w swoim pierwotnym znaczeniu oznacza „zgłupieć, stać się niemądrym”.

Drugim obrazem, którym posługuje się Jezus, jest światło. Symbol odnoszony w tradycji Starego Testamentu do Boga, a także do narodu wybranego zarówno w ogólności jako całego ludu, jak i do jego szczególnych przedstawicieli wybranych przez Wszechmogącego. Pod tą symboliką kryły się również Tora i Jerozolima. Natomiast słowa Chrystusa wyraźnie odnoszą się do jego słuchaczy, co wiąże się z mocnym ich dowartościowaniem, ponieważ nie jest to cały lud Izraela, co więcej – nie można nawet o większości z nich powiedzieć, że są w jakiś wyjątkowy sposób powołani przez Boga. Mimo to Zbawiciel właśnie ich podaje jako przykład i to dla całego świata. W słowach: „wy jesteście światłem świata” wyraźnie brzmi uniwersalizm misji, jaka została zlecona słuchaczom. Mają być znakiem nie tylko dla swoich najbliższych czy nawet całego Izraela, ale dla wszystkich ludzi. Tę prawdę mocno podkreśla w swoim komentarzu Chromacjusz z Akwilei: „Pan nazwał swoich uczniów solą ziemi, ponieważ zniszczone przez diabła ludzkie serca mieli formować mądrością niebiańską. Teraz nazywa ich także światłem świata, ponieważ On sam, który jest Prawdą i wiecznym Światłem, oświecił ich, aby i oni także stali się światłem dla ciemności. Ponieważ On sam jest Słońcem Sprawiedliwości, słusznie nazywa także swoich uczniów światłem świata.

Albowiem za ich pośrednictwem jakby przez jakieś iskrzące promienie rozlało się po całym świecie poznanie Boga. Po ukazaniu się światła Prawdy odstąpiły od ludzkich serc ciemności błędu” (Traktaty na Ewangelię Mateusza XIX,1,1-2).

W tym kontekście pojawia się trzeci obraz – miasto położone na górze. Jest to w pewnym sensie rys charakterystyczny dla Palestyny. Badania archeologiczne potwierdzają, że małe osady ludzkie a następnie miasta były najczęściej budowane na wzniesieniach. Spowodowane było to zazwyczaj względami obronnymi. Położenie geopolityczne tego rejonu powodowało, że był on areną wielu walk pomiędzy Egiptem a różnymi mocarstwami pojawiającymi się na terenie Mezopotamii. Zdarzały się też często najazdy obcych ludów na mieszkańców tych ziem, dlatego odpowiednie ufortyfikowanie miejscowości dawało większe poczucie bezpieczeństwa. Taki system zabudowy powodował, że osady były widoczne z daleka zarówno w dzień, jak i w nocy. Pewnie wizja miasta widocznego w ciemnościach dzięki palącym się w nim światłom leży u podstaw użytego przez Jezusa przykładu z lampą, której celem jest oświetlenie całego domu. Te dwa przykłady wydają się swoistym uszczegółowieniem „świata”, o którym mówi. Pojawiają się więc dwie rzeczywistości: świat zewnętrzny, reprezentowany przez miasto oraz bliska rodzina, znajomi symbolizowani przez lampę. Oba te środowiska powinny być miejscem dawania świadectwa przez uczniów Zbawiciela.

Ostatnie wypowiedziane w analizowanej perykopie zdanie stanowi jej podsumowanie składające się z trzech części. Najpierw Zbawiciel przypomina słuchaczom po raz kolejny o obowiązku dawania świadectwa. Życie chrześcijanina powinno być przepełnione Bożą obecnością, która wewnętrznie będzie go przemieniać, aby stawał się coraz bardziej podobny do Chrystusa.

Konsekwencją takiego życia jest to, że inni widzą dobre postępowanie. W tych dwóch elementach możemy zauważyć najpierw dar ze strony Boga, a następnie zadanie, które powinien wypełnić uczeń Chrystusa. Są to czynniki, które się wzajemnie warunkują i przenikają – nie mogą istnieć bez siebie, ale to nie one są najważniejsze. Szczytem wszystkiego jest oddawanie chwały Bogu. Jezus uczy, że człowiek nie powinien zatrzymywać się na darach otrzymanych od Wszechmogącego ani na wypełnianiu zadań przez Niego powierzonych, ale powinien dążyć do kontaktu z samym Dawcą. Dary otrzymywane od Boga zobowiązują: „Zapalmy więc jego światło i sprawmy to, aby ci, którzy siedzą w ciemnościach, przestali błądzić. Nie mów mi: mam żonę, mam dzieci, zarządzam domem, więc nie mogę tego wypełnić. Albowiem chociażbyś nic z tego nie miał, a był gnuśny, to wszystko utracisz; i znowu - chociażbyś to wszystko miał na swojej głowie, jeśli będziesz gorliwy, będziesz jaśniał cnotą. Jedna bowiem jest rzecz, o którą się pytamy; jest nią staranie o umysł szlachetny. I ani wiek, ani ubóstwo, ani bogactwo, ani nawał zatrudnień, ani żadna inna rzecz nie będą mogły stać się przeszkodą. Bo i starzy i młodzi, i tacy, którzy żony mieli, którzy dzieci wychowali, którzy rzemiosłem się trudnili, którzy pełnili służbę wojskową - wszystkie przykazania wypełniali” (Jan Chryzostom, Komentarz do Ewangelii św. Mateusza 43,5). Jan Chryzostom wyraźnie podkreśla odpowiedzialność spoczywającą na każdym chrześcijaninie, której realizacja zależy jedynie od dobrej woli i zapału.

Chrześcijaństwo, które byłoby zamknięte i skierowane jedynie na troskę o dobro wyznawców, byłoby zaprzeczeniem Jego słów. Miasto położone na górze zaprasza każdego wędrowca, aby do niego wstąpił, dając nadzieję na zażycie odpoczynku; podobnie chrześcijanie przez świadectwo swojego życia powinni zapraszać innych do wejścia w relację z Bogiem, aby mogli doświadczyć Jego dobroci i miłości. Jak światło i sól, działając zgodnie ze swoimi właściwościami, dają konkretny, przewidywalny efekt, tak samo uczeń Chrystusa przyjmując Ewangelię musi nią żyć, dając świadectwo.

Pogłębienie

1. Znajdź inne teksty biblijne mówiące o soli. W jakim znaczeniu jest ona tam użyta?

2. Wskaż fragmenty biblijne mówiące o świetle. Jakie ma ono w nich znaczenie?

3. Z jakich jeszcze symboli w swoim nauczaniu korzystał Zbawiciel?

4. W jaki sposób Jezus podkreśla rolę świadectwa w życiu swoich uczniów?

5. W czym powinno przejawiać się świadectwo wobec świata?

6. Dlaczego nie wszyscy chrześcijanie czują się wezwani do dawania świadectwa? Co może być przeszkodą?

Aktualizacja

Uczeń Chrystusa z samego faktu trwania przy swoim Mistrzu jest wezwany do dawania świadectwa swoim życiem. Jest to zadanie, które Bóg zleca ludziom, aby w ten sposób dotrzeć do osób będących z dala od Niego. To wyraz Jego miłości szanującej wolność każdego człowieka, która jednocześnie nie pozwala Mu być obojętnym wobec zagubienia istot przez Niego stworzonych.

Świadectwo wierzących ma zachęcić do spotkania z Wszechmogącym. Miłość, pokój i szczęście obecne w ich życiu mają zrodzić pytanie o dawcę tych dóbr i przyciągnąć do Niego samego. Dzieje się tak według Bożego zamysłu, który dobrze widać w realizacji sakramentu małżeństwa. Małżonkowie nawzajem są odpowiedzialni za swoje zbawienie. Przez uczynki i modlitwy mają pomagać drugiemu w zbliżaniu się do Boga. Ich miłość nie może jednak ograniczać się do nich samych. Zanurzenie w Bogu powinno ich prowadzić do dzielenia się otrzymanymi darami najpierw z najbliższymi, czyli dziećmi i dalszą rodziną, a następnie z wszystkimi ludźmi, których spotykają na co dzień.

Benedykt XVI w liście apostolskim Porta fidei stwierdza „miłość Chrystusa wypełnia nasze serca i pobudza nas do ewangelizacji. Dzisiaj, tak jak wówczas, wysyła On nas na drogi świata, aby głosić Jego Ewangelię wszystkim narodom ziemi” (PF 7). Realizacja nakazu Zbawiciela dokonuje się na dwa sposoby – przez ewangelizację i dzieło misyjne. Rozróżnienie między nimi nie jest zbyt ostre, ponieważ w dużej mierze one się przenikają – zwłaszcza w wymiarze sposobów działania. Natomiast najczęściej ewangelizację odnosi się do terenów i ludzi, którzy już słyszeli o Chrystusie, ale z jakichś powodów ich wiara się nie rozwinęła lub osłabła. Z kolei o misjach mówi się w odniesieniu do osób, które jeszcze nic nie wiedzą o Jezusie i Jego dobrej nowinie. Obydwa te działania za swój cel biorą przybliżenie do Boga i doprowadzenie do doświadczenia Jego miłości. W obu potrzeba ludzi, którzy poświęcą swój czas, siły, umiejętności, a często również posiadane dobra materialne, aby nieść dobrą nowinę o zbawieniu zgodnie ze stwierdzeniem papieża: „Istnieje pilna potrzeba nowego przepowiadania Jezusa Chrystusa, będącego pierwszym i zasadniczym czynnikiem integralnego rozwoju ludów, a także pokoju” (Benedykt XVI, Orędzie na światowy dzień pokoju 2013, 3).

Wszelkie działania związane z głoszeniem ewangelii i dawaniem świadectwa przynoszą dobre owoce nie tylko w życiu odbiorców, ale również w życiu osób je głoszących. Jak zauważa Benedykt XVI: „Wiara bowiem rośnie, gdy przeżywana jest jako doświadczenie otrzymanej miłości i kiedy jest przekazywana jako doświadczenie łaski i radości” (PF 7). W tym samym duchu pisał dużo wcześniej św. Paweł: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia” (Rz 10,9-10). Człowiek dzieląc się wiarą, sam odnosi z tego ogromną korzyść, ponieważ żeby się nią dzielić, sam musi czerpać ze Światła. A z kolei Bóg tych, którzy są blisko Niego, stale obdarza łaskami, pomnażając dobra, którymi oni następnie mogą się dzielić z innymi. Wszelkie działanie ewangelizacyjne są wyrazem połączenia wiary z miłością, dlatego Benedykt XVI pisze: „Wiara bez miłości nie przynosi owocu, a miłość bez wiary byłaby uczuciem nieustannie na łasce i niełasce wątpliwości. Wiara i miłość potrzebują siebie nawzajem, tak że jedna pozwala drugiej, by mogła się zrealizować” (PF 14).

Przykład gorliwości pierwszych chrześcijan powinien pobudzać kolejne pokolenia do dalszego wytrwałego głoszenia ewangelii całemu światu, ponieważ wciąż jest jeszcze wiele osób, które nie poznały Boga i nie doświadczyły Jego działania w swoim życiu.

Myśli przewodnie

1. „Gdyby w każdym z nas Kościół pozostawał bardziej wierny swej misji, wzbudzałby on bez wątpienia, jak sam Jego Mistrz, więcej miłości i znajdowałby więcej posłuchu”.

2. „Ten bowiem prawdziwie naucza, kto nie tylko naucza, ale postępuje zgodnie z tym czego naucza”.

3. „Świat nieznający Boga pogrążony był w ciemnościach niewiedzy. Przez apostołów ogarnia go światło wiedzy i rozjaśnia znajomość Boga, a z ich niewielkich ciał, gdziekolwiek się znajdą promieniuje światłem (św. Hilary)”.