"Młodość z aureolą" (2: Mt 20,20-23)

Mieć marzenia

Mt 20,20-23

Marzenia są jedynym ogrodem, z którego nikt nie jest w stanie nas wygonić. Ale chodząc po tym ogrodzie, stąpajmy twardo po ziemi, przyglądając się temu, co naprawdę dzieje się w nas i wokół nas. Rozmawiajmy na bieżąco, ilekroć pojawiają się konflikty i nieporozumienia. Nie odkładajmy tego na później. Odkładanie na później nieporozumień, niewyjaśnianie ich, świetnie i skutecznie buduje uprzedzenia. Później zamiast żyć z człowiekiem, który jest obok nas, żyjemy uprzedzeniami.

Ktoś kiedyś zauważył, że marzenia są jedynym ogrodem, z którego nikt nie jest w stanie nas wygonić. Dlatego, jak mówi poeta Andrzej Poniedzielski, pilnujmy marzeń. Dusza też musi z czegoś żyć.

Rzeczywiście, marzenia są nam potrzebne. Biada temu, kto nie ma marzeń. Ale również biada temu, kto ma takie marzenia, które uniemożliwiają mu życie w codzienności, to znaczy, sprawiają, że ciągle się wylogowuje z życia, uciekając w marzenia.

Chrystus mówi tak marzeniom. Zresztą, jak zauważył inny poeta, każdy z nas jest marzeniem Boga. Czy tego w tej chwili doświadczamy, czy też uważamy, że to sformułowanie jest przesadą, każdy z nas jest marzeniem Boga. Bóg sobie zamarzył każdego z nas. Te marzenia realizuje. Musi je korygować, bo widzi, że nie zawsze jest nam w smak życie i to, co się w nim dzieje.

Bóg ciągle realizuje marzenie o nas różnymi sposobami. Uwzględnia nasze błędy, co jest czymś fenomenalnym. Bóg bierze pod uwagę nasze błędy, fochy, nasze nie, nasz grzech. Nie czeka na grzech, ale wpisuje go w życie. Próbuje do nas dotrzeć i realizuje marzenia. Przy czym Bóg ma bardzo realne marzenia. Nie jest Kimś, kto odpłynął, myśląc o człowieku i nie uwzględnia tego, w jakiej on jest kondycji, w jakim stanie, kim jest. Marzy o nas.

Każdy z nas ma jakieś marzenia, pragnienia i plany. Wokół Chrystusa skupiają się różni ludzie. Dzisiaj słyszymy, że dwóch synów Zebedeusza – Jan i Jakub – niejako posyła swoją mamę, żeby coś poustalała, żeby zrealizowała pewne pragnienia i marzenia.

Jakie one były? – Ludzie patrząc na Chrystusa i słysząc, że jest Mesjaszem, wyobrażali Go sobie jako Kogoś, kto wprowadzi porządek w Jerozolimie, zniesie okupację rzymską, zaprowadzi nowy ład, stworzy lepszy świat, będzie jakimś prezydentem, królem. Stąd marzenia i wyobrażenia, żeby być przy Chrystusie, realizują się w tym, co przedstawia matka Jana i Jakuba.

Podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i upadając Mu do nóg – co jest bardzo ważnym gestem, oddającym Jezusowi chwałę, uznającym w Nim kogoś wielkiego – o coś Go prosiła. On ją zapytał: «Czego pragniesz»? – Chrystus pyta o marzenia, pragnienia.

Czego pragniesz? Powiedz Mi. – Ona odpowiada: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie». Czyli, moglibyśmy powiedzieć językiem chyba dość zrozumiałym – mamy pierwszy skandal z teczkami w Kościele: załatw teczki, daj ministerialne stanowiska w Twoim królestwie.

Jezus odpowiada: «Nie wiecie, o co prosicie. Jesteście oderwani od rzeczywistości. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić»? – symbol pewnego wysiłku, goryczy. Symbol trudu, który trzeba podjąć. On nie jest smaczny, ale trzeba mu stawić czoło. Trzeba go wziąć na klatę, jako poważny problem, z którym mamy się zmierzyć.

Odpowiedzieli Mu: «Możemy.» – Jan i Jakub myślą o tym, jak zrealizować swoje marzenie. Wszystko przyjmą. Możemy... Chociaż do końca nie mają świadomości, co mówią. Pokażą to w momencie, kiedy Jezus będzie mierzył się z cierpieniem.

Jezus mówi do nich: «Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował».

Okazuje się, że pozostali uczniowie też mają marzenia i denerwują się na tych dwóch, że ich uprzedzili w dojściu do Chrystusa, podsyłając matkę, żeby prosiła o te stanowiska.

Jezus im również daje pewne pouczenie: Jeżeli ktoś z Nim trzyma, to nie chce, żeby mu nadskakiwać, robić z niego supergwiazdę, nie pragnie ciągle być na topie, bo nie ma takich gwiazd, które zawsze błyszczą. Owszem, nieraz przeboje trzymają się przez kilka tygodni w Music Week czy w innym czasopiśmie muzycznym renomowanym na świecie, ale potem spadają. Nie ma gwiazd, które są ciągle na topie. Trzeba się z tym liczyć, bo takie jest życie. Nie ma tak, że zawsze będziemy na topie, nieustannie w dobrym nastroju.

Jezus mówi: Jeżeli pragniecie iść za Mną i czerpać prawdziwą siłę do życia, to ten, kto chciałby być na topie, niech się stanie sługą. Niech służy tym, co otrzymał. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Marzenia trzeba korygować, to znaczy uaktualniać. Trzeba apgrejdować i ściągać coraz nowsze dane, bo coraz więcej rzeczy dzieje się w naszym życiu. I trzeba je sprawdzać.

Jeżeli dziewczyna chodzi z chłopcem lub chłopiec z dziewczyną i mają o sobie tylko wyobrażenia, wzbogacone o warstwę uczuć – poprzez dotyk czy pocałunki – to wytwarza się obraz wirtualnego chłopca i wirtualnej dziewczyny, zamazany przez uczucia, doinwestowywany co wieczór poprzez wyobraźnię, dodatkowe obrazy i informacje: tak sobie go wyobrażam, on taki jest, ona taka jest...

Jeśli nie ma kontaktu z rzeczywistym chłopcem/dziewczyną, to można oderwać się od życia, od codzienności, a później pluć sobie w brodę. Najczęstszy tekst narzeczonych, którzy stali się małżonkami poprzez to, że świetnie zawiązały się między nimi uczucia – człowiek najszybciej zakocha się w ciele i najkrócej ten związek trwa – jest taki: rozchodzimy się ze względu na niezgodność charakterów. To jest kit nad kitami. Niezgodność charakterów... Oni się w ogóle nie znali. Świetnie się opletli uczuciami, ale nie znali się w rzeczywistości.

Stąd dziś apel Chrystusa do nas: pilnujmy marzeń osadzonych w rzeczywistości. Marzenia są jedynym ogrodem, z którego nikt nie jest w stanie nas wygonić. Ale chodząc po tym ogrodzie, stąpajmy twardo po ziemi, przyglądając się temu, co naprawdę dzieje się w nas i wokół nas. Rozmawiajmy na bieżąco, ilekroć pojawiają się konflikty i nieporozumienia. Nie odkładajmy tego na później. Odkładanie na później nieporozumień, niewyjaśnianie ich, świetnie i skutecznie buduje uprzedzenia. Później zamiast żyć z człowiekiem, który jest obok nas, żyjemy uprzedzeniami. Zaszufladkowaliśmy go. – Nie ma co z nim rozmawiać, bo on jest... Co on może nowego powiedzieć?...

Pilnujemy marzeń, które nie odrywają nas od świata, ale pozwalają w nim trwać.

Panie Jezu, Ty dajesz nam bardzo trzeźwy osąd rzeczywistości. Pomagaj nam przyglądać się sobie i osobom, z którymi budujemy przyjaźń. Być może ta przyjaźń zakończy się czymś więcej. Spraw, abyśmy trwając w tej relacji, potrafili twardo stąpać po ziemi, twardo rozmawiać, kiedy trzeba, i mieć dla siebie czas, kiedy pora ze sobą pomilczeć, żeby marzenia prowadziły nas przez życie, a nie odrywały do niego.

Z Panem! –

ks. Leszek Starczewski