Dobre Słowo 9 stycznia 2013r. (po Objawieniu Pańskim).
Myśleli, że to zjawa… Nieważne.
Myślenie nie boli, ale jeśli przechodzi w rozciągające się obawy i analizy, to staje się udręką. Ufność pokładana w żyjącym Jezusie odciąża człowieka od zbytnich trosk, a nie obciąża nimi. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia (2Tm 1, 7). Zabrakło w pierwszej chwili trzeźwego myślenia uczniom Jezusa. Mają przy sobie Bożego Syna, który z niewielkiej ilości chleba i ryb nakarmił rzesze ludzi, a jednak jeszcze są zamknięci na Jego moc. Wiatr był im przeciwny, gdy trudzili się przy wiosłowaniu. Jeszcze o czwartej straży nocnej… czyli o wschodzie Słońca. W sumie, to nie każdy umie chodzić po jeziorze… No, ale problem w tym, że Jezus, to nie każdy, tylko Ten Jedyny.
Ilekroć nasze myślenie brnie wyłącznie w kryteria ludzkie, tylekroć zaczyna się udręka. Jezus uzdalnia nas do innego myślenia. Wzywa nas i usposabia do ciągłego nawracania, czyli nieustępliwej przemiany myślenia. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: (Ewangelia z 7 stycznia po Objawieniu Pańskim). Świat ma swoje myślenie. Antychryst i jego duch w świecie mówi tak, jak mówi świat, a świat ich słucha (1 J 4, 5). Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12,1-2).Odnawianie umysłu, który - tak, jak u uczniów - bywa otępiały, staje się wyzwaniem stojącym dziś przed rozważającymi Słowo Pana.
Gdzie moje myślenie jest otwarte na codzienną nowość przemiany niosącej pokój? Moje myśli są pełne pokoju – zapewnia Pan w proroctwie Jeremiasza (por. Jr 29, 11).
W których miejscach dostaje wyraźne sygnały, że się zadręczam, bądź zabawiam w zbawienie, tzn. nie zabiegam o nie z drżeniem i bojaźnią? (Bojaźń rozumiana jako uległość wobec pierwszeństwa Bożej miłości, oddawanie pokłonu Panu).
A może żywię lęki, które obnażają prawdę o moich brakach, czy wypaczeniach w miłości? (Celowo jest użyte słowo: żywię, bo nie chodzi o zaklinanie rzeczywistości i wmawianie sobie, ze lęki nas nie nachodzą). W miłości nie ma lęku.
Ile razy mamy szansę odkryć w sobie miejsca spustoszone przez obawy i lęki, tyle razy pojawia się przed nami szansa głębokiego, wręcz desperackiego wołania o więcej miłości (uczniowie zaczęli krzyczeć). Jest ono przesiąkniętego naprawdę osobistym zaangażowaniem. Z głębokości wołam do Ciebie, Panie… Nie z pozorów, szantażując emocjonalnie i chlipiąc wciąż nad sobą, ale z mojej głębokości. Wołam nie na pokaz, ale na zabój o miłość Pana.
Pokusa wyciągania od Pana Boga uznania naszej wartości przez inne osoby, a nie desperackie błagania o odkrycie mojej niepowtarzalności w Nim, bywa bardzo przebiegła i łatwiej dostępna, niż wołanie z osobistej głębokości. Jak to zauważono – kto nie oddycha Bogiem, ten udusi się samym sobą.
Stąd wciąż aktualny jest apel o badanie duchów, naszych myśli i przemienianie ich miłością, bez brania wzoru z tego świata. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością – nie ty, ani ja. Nie jesteśmy też swoimi myślami. Tylko miłość, jaką Bóg ma ku nam się liczy. Jeżeli miłujemy się wzajemnie mocą Jego miłości, Bóg - którego nikt nigdy nie oglądał – staje się widzialny. Reszta jest nieważna.
Codziennie jesteś sprzedawany za miskę soczewicy. Codziennie jesteś zdradzany za 30 srebrników. Codziennie napotykasz mnóstwo nietaktów, niedelikatności, interesowności, manipulowania twoją osobą, nie mówiąc już o atakach brutalności, chamstwa, nieuczciwości.
Naucz się mówić: nieważne. Bo inaczej zaleje cię fala błota. Bo inaczej, gdy będziesz to wszystko zapamiętywał, analizował, udusisz się. To jest droga samozniszczenia. Ci, którzy lądują w zakładach psychiatrycznych albo popełniają samobójstwo, mają rację oskarżając otoczenie. Ale są również sami winni.
Dlatego naucz się mówić: nieważne. Tym bardziej, że i ty nie jesteś bez winy i ty sprzedajesz swoich braci za miskę soczewicy, zdradzasz ich za 30 srebrników. I ty popełniasz wobec nich tysiące niedelikatności, jesteś interesowny, przewrotny, nie mówiąc o wszystkich nietaktach, z których sobie nie zdajesz sprawy, które weszły w styl twojego życia.Spleceni w uścisku wzajemnej winy umiejmy sobie nawzajem przebaczyć (ks. M. Maliński Przed zaśnięciem).
Myśleli, że to..? Nieważne.
Ks. Leszek Starczewski
*(Pierwsza straż liczona jest od zachodu słońca do godz. 21. Druga trwała do północy. Trzecia kończyła się "z pianiem kogutów”, czyli około trzeciej nad ranem, a ostatnia - o wschodzie Słońca. Podczas "czwartej straży nocnej" Jezus chodził po Morzu Galilejskim).