Dobre Słowo, 18.01.2014 r. sobota, I tydzień zwykły

Dobre Słowo, 18.01.2014 r. – sobota, I tydzień zwykły

 

1 Sm 9,1-4.17-19;10,1a; Ps 21,2-7; Mk 2,17; Mk 2,13-17

 

 

Czemu On tak robi?

Jeśli Pismo Święte nie zostawia w nas śladów złudzeń, to znaczy, że czytaliśmy je razem z Duchem Świętym. W Jego mocy zostało kiedyś spisane. Nie powstało z ludzkiej woli, ale w imieniu Boga głosili je ludzie kierowani przez Ducha Świętego (2P 1, 21b). To ważne przypomnienie, otwierające przed nami nową jakość w spojrzeniu na Słowo Boże. Przywoływany Święty Duch czyni nas przecież uczestnikami wydarzeń, które opisuje Biblia. Dziś jesteśmy przy Jezusie wychodzącym znowu nad jezioro. Przychodzi do Niego cały lud, a On go naucza.

Niewątpliwie podatność na uczenie się życia od Mistrza z Nazaretu jest kluczem do zdobywania mądrości życiowej. Jeśli jest w nas taka dyspozycja, to po drodze nam z Jezusem. Gdyby się okazało, że dziś w ogóle nie zakładam, że czegoś się od Niego nauczę, to odłożyły się we mnie jakieś złogi zarozumiałości i lenistwa. Przecież zwykła przyzwoitość podpowiada nam, że mamy się jeszcze czego uczyć od Życia. Oklapli w nauce, zasiedziali w swoich mądrościach, poza struciem się sobą nie będziemy mieli za wiele odkrywczych doświadczeń.

Co dziś odkryję?

Pan dziś przechodzi przez codzienność. Idzie znowu nad jezioro zwykłych zajęć, które tworzą kolejny dzień. Przechodzi, aby ujrzeć w komorach celnych naszych obliczeń, kalkulacji i wniosków każdego z nas i przemówić do nas po imieniu, jak do Lewiego, celnika, którego zastał w pracy: Pójdź za Mną. Lewi wstał i poszedł za Nim.

Wstań – wraca dziś słowo z fragmentu wczorajszej Ewangelii. Z czego tymi słowami Pan daje mi okazję się podnieść? Może ze zbywającego Go przytakiwania, że ma rację? A może z obmurowywania się kolejnymi cegłami wspomnień, że kiedyś było/będzie lepiej? On wstał i poszedł za Nim. A może od wstaństawiaj sobie pytanie: Co dziś do mnie mówisz, Panie Jezu? Nieprzypadkowo to słowo wraca.

Okazuje się, że za Jezusem poszło sporo osób postrzeganych podobnie jak Lewi. Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Jezusa najprościej znaleźć wśród ludzi tego typu. Brakuje tu jeszcze prostytutek, trędowatych, chromych, sparaliżowanych, niewidomych i ubogich. Tu bez wątpienia Jezus jest wraz ze swymi uczniami. Kiedy sami nie wiemy, czego właściwie brakuje nam w życiu i wałkujemy kolejny raz te same historie pretensji, żalów, uprzedzeń i wspomnień, to może być wyśmienita okazja, żeby odkryć w nich pustkę i nieobecność Jezusa. On tam nie przebywa, a jeśli zajrzy, to się nie zasiedzi, tylko nas wezwie: Pójdź za Mną. Pan Jezus ujrzy każdego z nas przy naszych szlagierach i w komorach celnych wymówek. Nie ma Go w tych miejscach. Nie ma Go tu – zmartwychwstał. Dopóki tego nie pojmę, to będę czytał teksty spisane ze złudzeń, a nie z natchnień Świętego Ducha.

Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami? No właśnie. Czemu? Czemu On jada i pija z ludźmi, których ja nie mam już siły znosić? A także z tymi, którzy mnie skrzywdzili i krzywdzą? Czemu?

I chyba najważniejsze: Czemu Pan chce zasiąść przy stole z takim mną, którego nawet ja sam nie potrafię po ludzku potraktować?

Jezus usłyszał to i rzekł do nich: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

Panie, dziękujemy Ci za to, że nie zgadzasz się na grzech, ale przebywasz z grzesznikami. Wciąż na nowo potrzebujemy Twojej obecności, a każdy upadek może nas skutecznie o tym przekonywać.

Ksiądz Leszek Starczewski