XXI Niedziela Zwykła „C”

Ks. Leszek Starczewski

Ciasno tak, że nawet nie piśniesz.

Często ludzie, którzy nie podejmują realnych kroków w stronę zbawienia pytają o ilość, doszukują się ilości, bo liczą na siebie. Człowiek taki jest już przekonany, że zasiądzie za stołem w królestwie Bożym, bo „oto tyle lat ci służę”, Panie domu. Ci, którzy nie liczą na siebie - bądź pomału już przestają liczyć – są zaliczani do potrzebujących zbawienia. To osoby, które nawet nie pisną, ile razy czytały Słowo czy słuchały jak Pan nauczał na ich ulicach i pokręconych drogach życia. Ci nie wyliczają odmówionych modlitw, przejedzonych i przepitych Eucharystii. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą w oszałamiającej pokorze tam, gdzie Pan domu wyznaczy im miejsce za stołem w królestwie Bożym.

 

 

Ciasno tak, że nawet nie piśniesz.

Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi, gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.

Ciasno, zaciśnięte wargi, ściśnięte serce a czasami pięści – to najwyraźniej zbliża do ciasnych drzwi Pana domu. Przeciskać się gwałtownie, bez skrupułów, wręcz "na chama", to nie nadużycie, ale życie. To codzienność dla osób, które chcą być wybawieni od tego i tych, którzy nie są wybawieniem.

Jezus pytany nie odpowiada na pytanie, ale na to, co ono w sobie kryje. Dużo tam niepewności i masakrycznych obaw o odrzucenie.

Okropnie boimy się odrzucenia w najzwyklejszych relacjach i w tym, co przemija - a co dopiero wiecznej odrazy i wyrzutów do Boga, innych i siebie. Wieczne i niczym nie do ugaszenia pretensje o to, o tamto, o tego, o tamtą…. Życie w ciągłym poczuciu, że mogłem się tak sobą nie zajmować, że gdybym wtedy przestała ciągle rozdrapywać to, że nie zauważyli, zranili… że to mi powiedział, nie powiedział… Niekończąca się lawina niepokoju. Często ludzie, którzy nie podejmują realnych kroków w stronę zbawienia pytają o ilość, doszukują się ilości, bo liczą na siebie. Człowiek taki jest już przekonany, że zasiądzie za stołem w królestwie Bożym, bo „oto tyle lat ci służę”, Panie domu. Ci, którzy nie liczą na siebie - bądź pomału już przestają liczyć – są zaliczani do potrzebujących zbawienia. To osoby, które nawet nie pisną, ile razy czytały Słowo czy słuchały jak Pan nauczał na ich ulicach i pokręconych drogach życia. Ci nie wyliczają odmówionych modlitw, przejedzonych i przepitych Eucharystii. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą w oszałamiającej pokorze tam, gdzie Pan domu wyznaczy im miejsce za stołem w królestwie Bożym.

Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi.

Panie domu, Ojcze Niebieski! Nie wydaje się radosne iść do Ciebie, gdy chłoszczesz każdego, którego za dziecko przyjmujesz. Na razie mamy o to więcej pretensji, niż wdzięcznej uległości. Pozwalaj nam przeciskać się przez błędne wyobrażenia o Tobie jako bezdusznym i nieugiętym siepaczu do obrazu Ciebie, który ukazujesz nam w Jezusie.

Panie Jezu dziękujemy Ci za to, że wciąż jesteś szczery do bólu i jeszcze nas egoizm boli, gdy nie lekceważymy Twojego karania. Dziękujemy, że cokolwiek odkrywamy w sobie w świetle Twojego Słowa, nawet odrzucającego i odrażającego, wzywasz nas do trwania w karności. Dziękujmy Ci, Panie, za zachętę, aby nie upadać na duchu, gdy Ty nas doświadczasz.

Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana.

A dobroć Pana Boga niech będzie nad nami! I wspieraj pracę rąk naszych i dzieło rąk naszych wspieraj.

Ks. Leszek Starczewski