Dobre Słowo 26.09.2013 r. – czwartek, XXV tydzień zwykły
Ag 1,1-8; Ps 149,1-6.9; J14,6; Łk 9,7-9
Gdyby tak się zastanowić, to... co?
Duchu Święty, proszę, abyś wywierał na nas wpływ mocą miłości Jezusa, który przez słowa życia do nas przemawia.
Zastanawiające jest to, co dzieje się w sercu Heroda Tetrarchy, kiedy słyszy o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa. Ewangelista Łukasz zauważa, że był zaniepokojony. Herod stawiał pytania i w efekcie końcowym wyraził pragnienie, że chce zobaczyć Jezusa. Był zaniepokojony. Jakim faktem? Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. To jest właściwie odzwierciedlenie tych poglądów, które na temat Jezusa pod Cezareą mają ludzie, kiedy uczniowie zbierają dane z sondażu opinii publicznej, jaki wykonali na temat Jezusa.
Tak. Warto siebie zapytać, kiedy słyszę o tym, że Bóg w cudowny sposób mnie kocha. Mało tego, jakie reakcje się we mnie budzą, kiedy słyszę, że w życiu innych zdziałał cuda? Jeśli się w ogóle nie budzą, to można zakończyć to rozważanie słowa. Trzeba dać sobie spokój i powiedzieć: to nie jest ten czas. Ale jeśli się budzą, to może warto się nimi troszkę zająć. Może warto sobie postawić kilka pytań? Zainwestować w jakieś pragnienie? Może warto, ale może też – nie warto. Może dzisiejszym spotkaniem z Panem jest przerwanie rozważań i powiedzenie Mu, dlaczego nie wchodzę w słowo? Może to nie będzie pozorowanie spotkania z Nim, ale rzeczywiste z Nim spotkanie? Rzeczywiste, czyli dotykające mojej rzeczywistości. Ale rzeczywiste i dotykające mojej rzeczywistości nie tak, żeby przeforsować swoje, tylko zapytać, dlaczego nie doświadczam w swoim życiu cudów przez Niego zdziałanych?
Kiedy z taką konfrontacją stawili się wobec rzeczywistości i słów Pana ludzie za czasów proroka Aggeusza, Pan przemówił: Siejecie wiele, lecz plon macie lichy; przyjmujecie pokarm, lecz nie ma go do sytości; pijecie, lecz nie gasicie pragnienia; okrywacie się, lecz się nie rozgrzewacie; ten, kto pracuje, aby zarobić, pracuje odkładając do dziurawego mieszka. Zauważacie to? Zauważacie bezowocność waszych wysiłków? Zauważacie, że spoczywacie w domach wyłożonych płytami – bez względu na to czy są to płyty bogactw, czy płyty narzekania, płyty osiągnięć, czy płyty porażek, ale spoczywacie w domach wyłożonych płytami – podczas gdy to, co najważniejsze, leży w gruzach. Ten mój dom, dom modlitwy leży w gruzach. Dom spotkania ze Mną leży w gruzach. A wy spoczywacie. Czy to jest dla was czas stosowny, aby spoczywać? Rozważcie. Tak proponuje Pan przez proroka Aggeusza.
Ciekawe, że w tym rozważaniu chodzi o to, żeby wyjść w góry i sprowadzić drewno, budować dom, by Pan sobie w nim upodobał i doznał czci, żeby zajął właściwe miejsce. Wtedy i sianie przyniesie plon, który nie będzie lichy. Spożywanie pokarmów i picie napojów przyniesie radość. Celem rozważań jest wyjście – jak w przypadku Abrahama: – Wyjdźże już! Celem jest wyjście w góry. Podjęcie starań, aby poznać Pana. Przypomnijmy, że podjęcie starań nie oznacza postaraj się!, tylko podjęcie wysiłków skontaktowania się ze swoim wnętrzem i wołania stamtąd, a może beczenia jak owca. Becz jak owca, która zaginęła. Becz. Wypłacz to. Wołaj o spotkanie z Panem. Jeśli natomiast odkrywasz, że twoja relacja z Panem jest rzeczywiście więzią, jest przebywaniem w domu Pana, tym bardziej dziękuj Mu. Dziękuj Mu za to, że tak cię przygarnia. Ale jednocześnie pytaj, czy twoje przygarnięcie przez Pana, twoje przebywanie z Nim w więzi oddziałuje na inne osoby. Czy jest dla innych zachętą do tego, by ze swoich miejsc wyruszyli w stronę Pana?
Bylebyśmy nie zagarniali naszych refleksji, nie budzili pragnień, z których – tak jak w przypadku Tetrarchy Heroda – niewiele wyniknie.
Panie, Ty wiesz, czego nam potrzeba, i wiesz, jak do nas przemawiać. Spraw, abyśmy odpowiedzieli na Twoje słowo.
Ksiądz Leszek Starczewski