Dobre Słowo 16.05.2012 r.
Selekcjoner
Jeśli przyjąć za prawdziwe słowa byłego prezesa Google'a Erica Schmidta, to od początku istnienia ludzkości do 2003 roku powstała taka ilość informacji, że aby zachować ją w cyfrowej postaci potrzeba nośnika o pojemności pięciu eksabajtów. Obecnie w ciągu zaledwie dwóch dni produkowana jest taka ilość informacji. To wiadomość rzeczywiście na miarę trzeźwego umysłu i myślenia. Niebywała jest to rzecz, jeśli wierzyć człowiekowi, który kiedyś stał na czele Google'a.
Wychodzi na to, że jesteśmy bombardowani niesamowitą ilością informacji nie do przeliczenia. Żeby w tej rzeczywistości nie sfiksować, nieodzowne jest włączenie selektora – zdolności wybierania. Potrzebujemy czegoś, co pomoże nam wybierać, żebyśmy nie mieli zaspamowanej głowy i serca. To niezmiernie ważne, by wiedzieć, w którą stronę idziemy, gdzie jest punkt tego, co najważniejsze.
Dobre Słowo 16.05.2012 r.
Selekcjoner
Jeśli przyjąć za prawdziwe słowa byłego prezesa Google'a Erica Schmidta, to od początku istnienia ludzkości do 2003 roku powstała taka ilość informacji, że aby zachować ją w cyfrowej postaci potrzeba nośnika o pojemności pięciu eksabajtów. Obecnie w ciągu zaledwie dwóch dni produkowana jest taka ilość informacji. To wiadomość rzeczywiście na miarę trzeźwego umysłu i myślenia. Niebywała jest to rzecz, jeśli wierzyć człowiekowi, który kiedyś stał na czele Google'a.
Wychodzi na to, że jesteśmy bombardowani niesamowitą ilością informacji nie do przeliczenia. Żeby w tej rzeczywistości nie sfiksować, nieodzowne jest włączenie selektora – zdolności wybierania. Potrzebujemy czegoś, co pomoże nam wybierać, żebyśmy nie mieli zaspamowanej głowy i serca. To niezmiernie ważne, by wiedzieć, w którą stronę idziemy, gdzie jest punkt tego, co najważniejsze.
Ciekawe, że papież Benedykt XVI, który ma trochę więcej obowiązków niż my wszyscy razem wzięci, kiedyś cytując swojego poprzednika sprzed wielu na stolicy Piotrowej – Grzegorza Wielkiego – powiedział, że on nie jest w stanie podołać wszystkim obowiązkom i dlatego wybiera te najistotniejsze – priorytety.
Może to być zachęta dla nas, bo jeżeli jesteśmy pod pręgierzem różnych informacji, to żeby nie zamulić się, żeby nie nastąpił proces, w którym to, co naprawdę istotne, umyka nam kosztem spamów, bzdur, bzdetów, potrzebna jest czujność. W wierze nazywamy ją postawą dialogu, modlitwy, bliskości z Bogiem.
To była cecha patrona dzisiejszego dnia – Andrzeja Boboli. On nie potrafił się nie modlić – tak miał to wpisane – był w ciągłym dialogu z Bogiem. Dało się to wyczuć i rozpoznać, jak mówią zapisy. Andrzej Bobola był blisko Boga, zjednoczył się z Nim. Żeby się z kimś zjednoczyć, to najpierw trzeba być z tym kimś blisko. Zjednoczenie bez bliskości, oznacza tylko zadawanie sobie ran. On był blisko z Bogiem, to znaczy spełnił słowo, o którym słyszeliśmy dziś w Ewangelii: aby wszyscy stanowili jedno.
W wielu sytuacjach nie udaje nam się być z kimś jedno, bo nie jesteśmy z tym kimś blisko. Wtedy ta jednomyślność nie wypali. Jeśli nie wyczuwa się bliskości, otwartości z drugiej strony, to nie ma jedności, a jak nie ma jedności, to nie ma siły. Potrzebujemy czuć z kimś bliskość, by być jedno po to, żeby być silnymi. Zupełnie inaczej się rozmawia, jeśli w jakiejś sprawie idzie się we dwoje.
Bliskość – jedność – siła. Czy trzeba lepszego dowodu na siłę od tego, który pokazał Andrzej Bobola? Był zdolny do największych mąk. Zapiski o świętych – szczególnie o męczennikach – mówią, że to niebywałe, że ci ludzie w momencie, gdy przyszło do potwornego ataku, mieli w sobie potężniejszą siłę. Pierwszego męczennika w Kościele – św. Szczepana – tłukli kamieniami, a on widział niebo otwarte i się modlił: Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Naprawdę „opłacalne” jest bycie blisko Boga, bo to daje siłę. Bóg uzdalnia do pewnych rzeczy – trzeba z Niego czerpać.
Czy w nas płynie Krew Boga? Żeby przelać krew, trzeba mieć w sobie Jego Krew, którą przyjmujemy. To nie jest tak, że tylko ksiądz spożywa Krew Pana Jezusa, bo w Ciele też jest Krew. Są pewne okoliczności, np. ślub, kiedy przyjmuje się Pana Jezusa pod dwiema postaciami. Nie znaczy to, że jeśli przyjmujemy Pana Jezusa pod jedną postacią, to nie spożywamy Jego Krwi.
Zespół Bajm w 1987 roku śpiewał piosenkę: Płynie w nas gorąca krew, wścieka się jak lew. Jeśli płynie w nas Krew Boga, to ona rzeczywiście „wścieka się”, jak Lew z pokolenia Judy, czyli jak Jezus. Nie jest to jednak wściekanie polegające na wrzasku, czy furii, tylko na zdecydowaniu, determinacji – wiem, czego chcę.
Pytajmy więc samych siebie: Ile w nas jest miejsca na Krew Boga – moc i życie Boga – w konkretach – na Ciało i Krew Chrystusa? Bycie w stanie łaski uświęcającej jest bardzo ważne. Ksiądz w konfesjonale przypomina Czerwony Krzyż, który zbiera rannych, pobitych przez grzech na polu życia. Mamy wracać przez konfesjonał. Trzeba przyjmować Ciało Chrystusa. Wtedy jest siła. Jeśli nie przyjmujemy Ciała Chrystusa, to skąd mamy wziąć siłę? Czasem trudno się przełamać – wiemy coś o tym. Ale trzeba czerpać tę siłę, którą daje Bóg, by widzieć to, co najważniejsze. A to, co najważniejsze, jest najbliżej nas. Nie trzeba wylatywać gdzieś daleko, by odkryć to, co jest nam w tej chwili potrzebne. Niektórzy mówią, że odległość idealizuje – Jakbym tam był... – a z bliska czar pryska. To, co najważniejsze, jest tu.
Po zamachach na World Trade Center jeden ze strażaków, który przeżył tę tragedię, mówił, że teraz codziennie mówi swoim bliskim: Kocham cię i to ma ogromną wartość. Andrzej Bobola codziennie mówił Bogu: Kocham cię i mógł to powtórzyć w ostatnim etapie życia, gdy przeszedł z tego do innego świata, bo miał bliskość Boga.
Prośmy o tę bliskość dla siebie nawzajem i jednocześnie zachęcajmy się do tej bliskości przez drobne gesty. Przez takie kocham cię wyrażane w zainteresowaniu, w trosce o drugiego człowieka, żeby przechodzić od nudów do cudów – małych cudów, które dzieją się ciągle wokół nas.
Ksiądz Leszek Starczewski