Dobre Słowo 31.05.2012 r. Konkrety, a nie bzdety-rolety

 

Dobre Słowo 31.05.2012 r.

Konkrety, a nie bzdety-rolety

Duchu Święty, dotykaj mojego serca, serc moich braci i sióstr, którzy chcą słuchać słowa. Uzbrój je pokorą. Oczyść z tego, co sprawia, że odchodzimy od głównego przesłania Ewangelii, a zajmujemy się jakimiś zupełnie niepotrzebnymi rzeczami. Daj nam łaskę wsłuchania się w Twoje słowo.

Dzisiaj chyba częściej niż we wcześniejszych latach wchodzi w obieg relatywne, względne podejście do życia. Często słyszymy: Nie da się jasno powiedzieć. Nie da się określić. Nie wiadomo, jak to było. Nie wiadomo, po czym to poznać, to jest takie płynne...

Tymczasem słowo Boże jest precyzyjne, konkretne. Jeśli coś określa, to już tak konkretnie, że konkretniej się nie da. Gdybyśmy – na podstawie czytanego dzisiaj Bożego słowa – chcieli powiedzieć, jak wygląda zdrowa relacja z Bogiem, to Maryja  w tajemnicy nawiedzenia nam to pokazuje. I daje trzy konkretne wskazówki.

Po pierwsze: potrzebujemy zdrowej relacji z Bogiem. Zdrowej, to znaczy takiej, w której łaska buduje na naturze, sprawia, że natura pięknieje, rozkwita, że to, co naturalnie otrzymaliśmy, jest chwytane przez łaskę i uwznioślane, prowadzone we właściwą stronę. Maryja, tak samo zresztą, jak i Elżbieta, słucha natchnień Bożego Ducha, jest wyczulona na te natchnienia. Nie słucha w sposób tępy, niepraktyczny, oderwany od życia, ale w sposób bardzo do życia prowadzący. Elżbieta nie z plotek dowiedziała się, że Maryja jest tą, która posłuchała natchnień Bożego Ducha, Ducha Świętego.

Pierwszą zatem cechą zdrowej wiary i relacji z Bogiem jest słuchanie natchnień Bożego Ducha.

Piotr i Jan w Dziejach Apostolskich dostaną – bez przeproszenia – wciry za to, że głoszą Jezusa. Odchodząc sprzed Sanhedrynu, będą się cieszyć z tego, że w ogóle mogli cierpieć dla Jezusa, że ich taka łaska spotkała. A św. Paweł powie: Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć (Flp 1,29). Odchodząc sprzed Sanhedrynu, Piotr i apostołowie powiedzą: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5,29), słuchać natchnień Bożego Ducha. Bł. Jan Paweł II w jednym ze swoich dokumentów mówił, że trzeba być bardzo wyczulonym na każdego człowieka. I dodawał, że Pan Bóg szczególnie przez młodszych w Kościele przemawia.

Natchnienia Bożego Ducha... Kiedy Paweł apostoł ustanowił biskupem Efezu młodziutkiego Tymoteusza, inni sobie z niego troszeczkę drwili: Taki młody, co on może wiedzieć o życiu?... Tymczasem Paweł pisał do niego w liście: Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku (1 Tm 4,12). Duch Boży działa tam, gdzie chce, i szum Jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża (J 3,8). Niezwykle ważna jest wrażliwość i wyczulenie na natchnienia Bożego Ducha. To może być momencik. Jeden momencik. Pyk! – i przychodzi. To z Bożego Ducha było.

Druga cecha tej wiary pokazuje, że natchnienia Bożego Ducha da się weryfikować, sprawdzać w życiu. Jezus powie: Poznacie ich po ich owocach (Mt 7,16). Duch Święty przychodzi, daje siedem darów, a później, jeżeli ktoś je przyjmuje i z nimi współpracuje, pojawiają się owoce. Widać je. Jest ich dziewięć.

W Liście apostoła Pawła do Rzymian słyszymy dzisiaj bardzo konkretne wskazówki: Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. Wstręt do złego, ale nie do człowieka, który uwikłał się w zło. Do złego. Częsty, katastrofalny w skutkach błąd popełniają rodzice, którzy mówią do swojego dziecka po tym, jak zrobiło coś złego: Jesteś zły, bo to zrobiłeś. Powinni powiedzieć: To, co zrobiłeś, jest złe. To wielka różnica.

Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. Nie mówcie o miłości z najwyższych półek. Chodzi po prostu o życzliwe podejście do człowieka.

W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Niechże ten Duch udziela się innym. Nie zatrzymujcie Go dla siebie. I tu właśnie Maryja owocowała w Duchu Świętym. W tym płomiennym Duchu idzie do Elżbiety. Rozpoznaje, że trzeba tam iść. Poszła z pośpiechem. Śpieszmy się kochać ludziwytarte już powiedzenie, jeśli chodzi o słowa, jakże jest aktualne w treści – tak szybko odchodzą. Kto wie, w jakim gronie spotkamy się na następnej Eucharystii. Kto ma jakieś gwarancje? Może świętowanie będzie już po drugiej stronie – co daj Boże, żeby w ogóle było po tej drugiej stronie.

A zatem owocowanie w Duchu Świętym. Maryja jest Kimś, kto przyjmując natchnienia Bożego Ducha, staje się Mu posłuszna i idzie do swojej krewnej, Elżbiety. Niewykluczone, że sama potrzebowała umocnienia w tym, co przed chwilą się stało. Bo to przecież wydarzenie wstrząsające, że Duch Święty w taki prosty sposób do Nazaretu, do prostej dziewczyny, przyszedł. Do każdego przychodzi. Dla Niego nie ma miejsc zabitych dechami. Niewykluczone, że Maryja pragnęła umocnienia i dlatego też spotkała się z Elżbietą.

Nie ma tak, że miłość działa w jedną stronę: Maryja poszła pomóc Elżbiecie – jak często mówimy – a sama co? Nie skorzystała z jej pomocy? Miłość jest wzajemna, nie charytatywna. Nie taka, która tylko daje, daje, daje, a później siedzi i ma pretensje, że nie została doceniona, a tak się starała, tyle zrobiła, serce w to włożyła i nie została doceniona. O co chodzi w takiej miłości? Chyba tylko o tę jedną osobę, która kręci wokół siebie cały świat, wokół której cały dom musi chodzić.

Maryja idzie, służy i otrzymuje. Bo to działa w dwie strony. Nie w jedną. Wtedy jest mowa o owocowaniu miłości. Miłość niech będzie bez obłudy. Nie skupiajcie się na sobie. To słowo jest skierowane do nas wszystkich!

Tę zdrową relację można poznać po tym, że ulega natchnieniom Ducha Świętego, bardziej słucha Boga, niż ludzi. Zwraca uwagę na to, co Bogu się podoba, a nie na to, co ludzie będą mówili. Ludzie skorzy do słowa. Cóż ta ludziom obmowa. Cóż ta ludziom na językach mleć – mówił Wyspiański.

Trzecia cecha nam wszystkim chyba najtrudniej przychodzi. To radość. Maryja wręcz tańczy, kiedy wypowiada te słowa: I raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Radość to owoc Ducha Świętego. Pełna radość. My nie przebywamy tu na skazaniu ani na egzekucji. Nawet, gdy mówimy: Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie, w tle pojawia się radość.

Czy my cieszymy się z tego, że jesteśmy wyznawcami Boga? Nas to cieszy, czy jest to przykry obowiązek z dziada pradziada przekazywany? Czy w ogóle nas to cieszy? Maryja poszła w tany! Jak mówią komentatorzy: to było niewyobrażalne, żeby Ona, wypowiadając te słowa, miała złożone rączki, gdzieś się chowała, żeby Jej nikt nie widział, minę miała poważną... Tylko: Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy. Pełna radości nie chowała się za krzesełkami, tylko cieszyła się wiarą. Ale cieszyła się nie tylko dla siebie. Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest Jego imię, A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie. Nie tylko dla Niej, ale dla każdego z nas.

A zatem: posłuszeństwo natchnieniom Ducha, współpraca z Duchem, owocowanie, wyjście do innych ludzi, wchodzenie w relacje i prawdziwa radość, nawet pośród łez, głęboko zakorzeniona. – Ja wiem, dla Kogo płaczę. Ja wiem, dla Kogo to znoszę. Dla mojego Pana i Zbawiciela, Jezusa. Nie będę zwoływał konferencji prasowej, żeby całe osiedle wiedziało, że ja teraz cierpię. Dla mojego Pana to znoszę. Bo to jest zaszczyt, kiedy dla Niego mogę przechodzić przez trudności, bo On mnie do tego uzdalnia. Oczywiście, że trzeba do tego dorastać. Oczywiście, że łatwiej jest robić wokół siebie szum.

Kiedyś wspominałem, że myślałem, iż mój katecheta ze szkoły średniej, który mi tak imponował swoją postawą, konkretnością, podejściem do życia, jest ideałem. A on wziął mnie kiedyś na bok i powiedział: Leszku, ty myślisz, że to, co głoszę z ambony, to ja już posiadłem? Ja się ciągle tego uczę. Co daj Boże nam wszystkim, żebyśmy się ciągle uczyli być pod natchnieniem Ducha Świętego, a nie pod panowaniem fochów, nastrojów: Nie dochodź! Nie dotykaj! Bo przecież wybuchnie za chwilę! Cały dom wybuchnie, z kuchnią włącznie!

Owocowanie Ducha Świętego poznajemy po wchodzeniu w relacje, wychodzeniu do innych, zauważaniu ludzi, wzajemności i radości w Duchu Świętym.

Ksiądz Leszek Starczewski

Jesteś na facebooku? My też! :)


"Scriptura crescit cum legente"
"Pismo rośnie wraz z czytającym je" (św. Grzegorz Wielki)

Każdy rozmiłowany w Słowie Bożym napotyka w Biblii fragmenty, które sprawiają mu trudność w interpretacji. Zachęcamy zatem wszystkich odwiedzających stronę Dzieła Biblijnego do zadawania pytań. Na każde pytanie odpowiedź zostanie udzielona w ciągu około tygodnia, a następnie będzie ona opublikowana w sekcji "Pytania do Biblii".

Kliknij TUTAJ, żeby przesłać pytanie.