Dobre Słowo 30.08.2012 r.
Zbyt poważni i przejęci
Panie, Ty wiesz, czego nam potrzeba i dajesz nam więcej, niż potrzebujemy i oczekujemy. Spraw, aby nasze serca przyjęły dary, które w Duchu Świętym teraz nam posyłasz.
Życie jest zbyt poważne, żeby traktować je poważnie – zauważył Oskar Wilde. Coś z tego rzeczywiście może przydarzyć się chrześcijanom, naśladowcom Chrystusa, że zbytnio przejmą się swoją rolą, jaką mają do odegrania w historii zbawienia. Wprawdzie Paweł w jednym z listów mówi, żeby zabiegać o zbawienie z drżeniem i bojaźnią, ale nie oznacza to, żeby zabiegać o bycie Zbawicielem, o to, aby na każdą sytuację znajdować rozwiązanie, żeby zawsze wiedzieć, jak się zachować. Czasem przyjdzie nam ponieść klęskę. Nie da się ciągle być radosnym lub ciągle przygnębionym. Żeby nie było tak, że człowiek bierze życie nie takim, jakim jest, ale takim, jak sobie je wyobrażam.
Zabiegać z drżeniem i bojaźnią o zbawienie, nie oznacza zabiegać o to, aby być Zbawicielem.
Paweł chce odciążać tych, którzy zbyt poważnie podchodzą do spraw wymagających zdrowego dystansu. Ten zdrowy dystans polega na tym, że jako chrześcijanin mam świadomość, kto jest moim Zbawicielem. Dziejące się rzeczy przyjmuję właśnie w tym dystansie – jest na to Zbawiciel.
Paweł, pisząc do Koryntian, dziękuje Bogu za łaskę, jaką otrzymali w Chrystusie Jezusie. Pisze: W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Szokujące: nie brakuje wam żadnego daru łaski, która jest potrzebna do najważniejszej rzeczy, a mianowicie oczekiwania objawienia się Pana naszego, Jezusa Chrystusa, szukania Jezusa. Otrzymaliście wszystko.
Jest to list kierowany do Koryntian, ale także do wszystkich chrześcijan, czyli do każdego z nas. To, że możemy być zamuleni, że możemy tego nie widzieć albo postrzegać rzeczy odwrotnie, świadczy tylko o jednym: że potrzebujemy Bożego miłosierdzia, żeby Pan pootwierał nas i nasze oczy na to, co otrzymaliśmy. To jest jedna rzecz. Po drugie, potrzebujemy konkretnej decyzji szukania tych darów i korzystania z nich oraz życia tak, jakbym ten dar otrzymał, a nie tak, jakbym chyba nie otrzymał, albo może otrzymał. Otrzymałem dary. Powtórzmy: Zostaliście wzbogaceni we wszystko, nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Pierwsza myśl – życie jest zbyt poważne, żeby traktować je poważnie. Powaga, którą często charakteryzują się nasze postawy, nie ma nic wspólnego z zabieganiem o zbawienie. Zbyt często jest to troska tylko i wyłącznie o to, żeby być Zbawicielem dla siebie i dla innych.
Druga odciążająca kwestia: Paweł pisze do Koryntian: On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym.
Bóg wie, co ma zrobić, jeżeli Mu się tylko na to pozwala – często za cenę piszczenia, bólu polegającego na tym, że wychodzę ze swojego małego światka, ze swoich małych ustaleń, ze swojej małej religijności, aby Bóg mógł w nas działać. On będzie umacniał was aż do końca. Bóg do końca objawia swoją miłość – miłość, której celem jest zachowanie nas bez zarzutu na dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Św. Paweł dodaje: Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim. Nie na swojej wierności, nie na swojej nędzy, nie na swoich darach i nie na własnych pomysłach na życie mam opierać przekonanie, że idę ku pełni zbawienia. Czasem Pan Bóg potrzebuje rzeczywiście solidnie przytrzeć nam nosa, przyprzeć nas do muru, wzbudzić w nas taki stres, że zaczniemy wreszcie zwracać się do Niego, jak do Zbawiciela, a nie jak do Kogoś, kto ma nam stemplować, podpisywać kartki, na których napisaliśmy, jak powinno wyglądać nasze życie i jak powinny wyglądać nasze relacje.
Św. Tomasz, którego cytuje o. Timothy Radcliffe, pisząc list do członków zakonu dominikańskiego, mówi o bardzo praktycznej rzeczy: Jak ciało człowieka potrzebuje odpoczynku od pracy fizycznej, tak samo uwaga jego duszy, z jaką zajmuje się rzeczami poważnymi, potrzebuje odprężenia. A temu właśnie służy zabawa. Timothy Radcliffe komentuje to tak: Obfitość życia – jakie oczywiście otrzymujemy od Chrystusa – prowadzi nas do radości charakterystycznej dla tych, co zrzucili brzemię bycia bożkami, bycia Zbawicielami dla siebie. Możemy porzucić przerażającą powagę ludzi, którzy wierzą, że niosą świat na swych ramionach. Wtedy nasze wspólnoty rzeczywiście będą mogły się stać miejscami, gdzie zaczniemy poznawać szczęście królestwa.
Druga cecha, to odciążająca prawda o wierności Boga, będąca dla nas podstawą zbawienia. To prawda o tym, że Bóg nas umacnia i umacniać będzie, bo jest Kimś, kto wie, jak o nas zadbać.
Panie, spraw, abyśmy przestali i nieustannie przestawali, bo ciągle nam grozi ta pokusa, być bożkami dla siebie samych czy też dla innych. Spraw, abyśmy mogli porzucać przerażającą powagę ludzi, którzy wierzą, że niosą świat na swych ramionach. Po co? – Po to, żebyśmy mogli poznawać szczęście, wolność królestwa, którą przynosisz Ty, jedyny Zbawiciel świata.
Ksiądz Leszek Starczewski