Dobre Słowo 21.11.2011 r. Posypie się wszystko, ale nie madra miłość Pana Boga

Dobre Słowo 21.11.2011 r.

Posypie się wszystko, ale nie madra miłość Pana Boga

            Pan Bóg angażuje się cały. Wykorzysta wszystko, co ma, aby objawić swoją miłość walczącą o nasze serca.

            Izraelici zostali zwiedzeni przekonaniami fałszywych proroków o bezpieczeństwie, które mogą kojarzyć ze swoją świątynią. Chodzili i powtarzali: Świątynia Pańska, świątynia Pańska. Nie słuchali, między innymi, prawdziwego proroka – Jeremiasza – ale uważali, że nic złego im się nie stanie. Przyszedł najazd babiloński. Król Nabuchodonozor oblegał Jerozolimę. Pan wydał w jego ręce króla judzkiego Jojakima oraz część naczyń domu Bożego – czyli ze świątyni – umieszczając naczynia w skarbcu swego boga.

            Wszystko się posypało, choć miało elegancko trwać. Ale nie posypała się mądrość i miłość Boga. Bóg jest zdecydowany w swych zamiarach względem ludzkiego serca. Nawet kiedy człowiek bardzo misternie poukłada sobie wszystko w przekonaniu, że nikt mu tego nie ruszy, to i tak Pan Bóg będzie się do jego serca odwoływał.

Historia miłości w niewoli babilońskiej ma swój dalszy ciąg. Niewola babilońska jest narzędziem, przez które Pan Bóg chce dotrzeć do ludzkich serc – bardzo zamkniętych i strasznie zniewolonych swoimi wyobrażeniami o życiu.

Historia, która będzie nam towarzyszyć przez ten tydzień, to fragmenty z Księgi proroka Daniela. Wraz z trzema młodzieńcami dostaje się on na dwór króla Nabuchodonozora. Postanowienie serca Daniela to wierność Bogu. Żadnych układów, które mogłyby tej wierności powiedzieć dosyć. Wszystko stawia na kartę zaufania.

Jakkolwiek się posypało – bo posypało się bardzo – ufam. Przypomina mi się tutaj siostra Faustyna Kowalska, która w swoim Dzienniczku, przeżywając okropne ciemności, mówiła, że noc staje się dla niej coraz ciemniejsza. W czasie Mszy Świętej walczyła z bluźnierstwami, nie mogąc przeżyć jej spokojniej. Kiedy fizycznie niedomagała, upadła w kaplicy i, leżąc przed Panem Jezusem, powiedziała Mu: Choćbyś mnie zabił, będę Ci ufać.

Ta postawa jest dla nas ogromną zachętą i nadzieją w sytuacjach, kiedy nam sypią się różne układanki i kiedy noc – tak jak dla Izraela – również i dla nas staje się czarniejsza.

Daniel powziął postanowienie, by się nie kalać potrawami królewskimi ani winem, które król pijał. Poprosił więc nadzorcę służby dworskiej, by nie musiał się kalać. Bardzo szlachetne, otwarte i odważne serce – odważne w ufności. Ufa w warunkach, w których nie ma nic sprzyjającego ufności.

Ponieważ to otwarcie jest całościowe – Daniel wchodzi w nie w całości – Bóg obdarzył Daniela przychylnością i miłosierdziem nadzorcy służby dworskiej. Ta przychylność i miłosierdzie nie przekładają się na to, że oto nagle Daniel w magiczny sposób zostaje osadzony na dworze królewskim, ale w konkretnych dialogach. Ów nadzorca obawia się króla i mówi o tym Danielowi. Daniel podaje konkretne rozwiązanie, bo mądrość Boża jest wpisana w konkrety życia. To rozwiązanie po Bożej myśli okazuje się być tak satysfakcjonujące, że i Daniel dochowuje wierności Bogu, i nadzorca służby królewskiej nie traci życia. Wręcz przeciwnie, młodzieńcy przygotowywani do służby dworskiej wypadają przy królu najlepiej ze wszystkich kandydatów. Autor natchniony mówi, że byli dziesięciokrotnie lepsi niż wszyscy wykładacze snów i wróżbici w całym jego królestwie.

Poprzez dzisiejsze słowo Pan próbuje dotrzeć do naszych serc z zachętą do refleksji w tych momentach naszego życia, w których jest czarno albo wydaje się, że już posypały się najświętsze świętości, że już najbardziej trwałe więzy z Panem Bogiem zostały sprzedane, zaprzepaszczone. To nasze odczucie, które często przekłada się także i na nasze samopoczucie, na przygnębienie, czarną wizję świata, w oczach Bożych nie jest przegraną. To dopiero jest sytuacja komfortowa, żeby Bóg mógł zadziałać. Jesteśmy zaproszeni, żeby z tej pozycji, w której sypią się nam różne rzeczy, różne świętości, zwracać się do Pana i Jego przywoływać mówiąc: Błogosławiony jesteś, chwalebny jesteś, bo masz sposoby, bo się angażujesz, bo Ty w sposób bardzo zdecydowany, również i w tych warunkach, chcesz pokazać swoją moc w mądrym procesie. Wykorzystasz także i ten mrok, aby objawić Twoje światło.

Ważne jest, żeby w szczerości i całym sercem, które może być pogrążone w  mrokach, zwracać się do Pana. Żeby nie dawkować swego serca jakimiś fragmentami, ale do skarbony Bożego miłosierdzia i Bożej miłości w całości oddawać to, co w sercu się mieści.

Jezu przyglądasz się temu, co dzieje się w naszych sercach – nie jako kibic ani ktoś nachalny, ale jako Ten, który nieustannie wyciąga w naszą stronę swoje pomysły, natchnienia, swoje dłonie. Pomóż nam przez zaufanie odnaleźć się w Twoich ramionach. Pomóż nam oddawać Ci w naszych uczuciach, rozmowach to, co przeżywamy. Pomóż nam odważnie ufać Tobie nawet w najczarniejszych scenariuszach naszego życia.

Ksiądz Leszek Starczewski