Aby się nie bać wilków 09.05.2011r.

Dobre Słowo 09.05.2011 r.

Aby się nie bać wilków

Papież Benedykt XVI u początku swojego pontyfikatu zwrócił się do Kościoła: Módlcie się za mnie, żebym nie bał się wilków, które przychodzą do owczarni Chrystusowej.

Dobre Słowo 09.05.2011 r.

Aby się nie bać wilków

Panie Jezu, otwieraj nasze umysły i serca, abyśmy z działaniem Ducha Świętego w nas przyjęli słowo życia, nasycili się życiem i odpowiedzieli miłością na dar życia.

Papież Benedykt XVI u początku swojego pontyfikatu zwrócił się do Kościoła  słowami: Módlcie się za mnie, żebym nie bał się wilków, które przychodzą do owczarni Chrystusowej. Próbował w ten sposób przekazać wspólnocie wyznawców Chrystusa bardzo mocne przesłanie. Wrócił do niego w ostatnim wywiadzie Światłość świata, mówiąc o realnych zgorszeniach, nieustannie obecnych na zewnątrz i w środku Kościoła.

Rzeczywiście, powracający dzisiaj w Liturgii Słowa obraz wilka, to jeden z obrazów zwierzęcych, który w Biblii często się pojawia, jako wyobrażenie wściekłości czy ataków, przychodzących na wyznawców Boga. Jak mówi Psalm 22, stado byków, sfora psów, lew ryczący, to obrazy, które jednoznacznie próbują ustawić nam przed oczami i sercem, przed łaską wiary, którą otrzymaliśmy, jak łakomym kąskiem jest ona dla złego ducha, ukrytego w tych obrazach.

Nasza relacja z Panem Bogiem, oparta na ufności pośród bardzo realnych niebezpieczeństw, jest łakomym kąskiem dla ataków złego, które są na tyle silne, że św. Paweł w Dziejach Apostolskich mówi: Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżnie, nie oszczędzając stada. Wiem, że tak będzie. Nie udajmy więc i nie próbujmy nawet mówić, że takich zagrożeń nie ma. To, że ich nie widzimy, nie znaczy, że ich nie ma.

Święty Paweł nie straszy. Papież Benedykt też nie, kiedy wzywa do modlitwy, bo oprócz tych bardzo groźnych obrazów, za którymi kryje się złość, wściekłość złego ducha, jest moc większa, niż ta zwierzęca siła. Polecam was Bogu – mówi Paweł – i słowu Jego łaski władnemu zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi.

Słowo Jego łaski, słowo, które mamy zaszczyt mieć we wszystkich egzemplarzach Pisma Świętego i rozważać na każdej Eucharystii, niesamowicie uzbraja mocą z wysoka, potężniejszą, niż realne zagrożenie.

Pytajmy samych siebie, na ile w naszym spotkaniu z Panem Bogiem, w spotkaniu z drugim człowiekiem, z innymi i sobą samym, jest realna świadomość tego, że mam liczyć się z bardzo podstępnymi zagrożeniami, które często przychodzą w owczej skórze. Ten wilk przychodzi w owczej skórze.

Na ile jest we mnie świadomość, że jeśli Pan Bóg dopuszcza działanie wilków, sfory psów, stada byków Baszanu, węży kąsających, to daje jeszcze większą siłę?

Pytajmy, na ile czerpiemy siłę z tej mocy, która jednoznacznie obecna jest w Kościele, w słowie, w sakramentach. Na ile bierzemy pod uwagę to, że Bóg nas uzbraja każdego dnia. Jeśli zdecydował się dać nam dzień, to nas uzbraja.

Druga bardzo istotna kwestia: ktoś zauważył, że Pan Jezus był bezpieczny, dopóki nie zdradził Go jeden ze swoich, ktoś z wewnątrz. Jest w tym bardzo dużo mądrości. Zwróćmy uwagę, że te zagrożenia czają się też w nas. Wilki drapieżne są wewnątrz nas. Jezus mówi, że z serca ludzkiego wychodzi wszelka nieczystość, niebezpieczeństwo. One kryją się w nas. Jeśli się kryją, to często nie potrafimy ich rozpoznać. Dlatego niezwykle ważny jest kontakt ze słowem człowieka, który nas widzi, obserwuje, chce nam coś przekazać, i słowem Boga, objawiającym się w swoim Synu jako specjalista od naszych zakamarków, ciemności, od tego, co w nas ukryte.

Bóg przychodzi w swoim Synu jako Dobry Pasterz. On nie ucieknie po rozpoznaniu  zagrożeń. Nie zostawi nas, kiedy zaczną nas gryźć, podchodzić, straszyć myśli oskarżające, które często są wewnętrznymi wilkami. Nie zostawi nas, bo jest Dobrym Pasterzem i zna swoje owce. Mówi coś niebywałego: Znam owce moje, a moje Mnie znają. Podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. On ma pełną wiedzę na nasz temat. I zna cały potencjał, całą moc, jaką skrył w nas w sakramencie chrztu. Zna też całą siłę zła.

Dzisiaj, w dzień św. Stanisława, przypatrujemy się temu, że on nie bał się wilków, które przyszły od wewnątrz i go zaatakowały, jak podaje historia, w czasie sprawowania Eucharystii. Prosimy przez jego wstawiennictwo o czujność dla nas, żebyśmy nie dali się uśpić, podenerwować jakiemuś pośpiechowi, połowiczności i powierzchowności. I żebyśmy nie dali się zastraszyć, tylko czerpiąc siłę, codziennie nam udzielaną w darze życia przez kontakt ze słowem Bożym, bardzo odważnie stawiali czoła codzienności.

Benedykt XVI mówił, że prawdopodobnie nie jesteśmy powołani do czerwonego męczeństwa, ale wszyscy jesteśmy powołani do świętości. A do świętości przechodzi się przez białe męczeństwo, przez codzienną wierność codziennym okolicznościom życia, ze świadomością, że jesteśmy słabi i grzeszni, i ciągle Bóg uzbraja nas mocą z wysoka.

Ksiądz Leszek Starczewski