Dobre Słowo 04.06.2011 r. Opuszcza, aby być bliżej

Dobre Słowo 04.06.2011 r.

Opuszcza, aby być bliżej

 


Bardzo łatwe i całkiem swobodne staje się chrześcijaństwo, jeżeli w nim pouczamy innych albo powtarzamy same słowa. Trudniejsze, ale przez to też prawdziwsze, staje się wówczas, kiedy to, co mówimy, znajduje bardzo konkretne potwierdzenie w życiu. To, co rozważamy i słyszymy, przejmuje nasze serca, budzi w nich walkę o życie nowego człowieka i przenosi się na konkretne relacje, właściwe, zdrowe relacje do siebie, do innych i do Pana Boga.

 

Dobre Słowo 04.06.2011 r.

Opuszcza, aby być bliżej

Panie Jezu, ciężar doświadczeń, jakie przychodzi nam podejmować każdego dnia, ma w sobie ogromny potencjał trwałości relacji z Tobą. Łatwizna spłyca. Dziękuję Ci za to, że objawiasz nam tę prawdę i wychodzisz naprzeciw doświadczeniom, które mamy, by nas dźwigać i utrwalać więzi, w jakie nas wprowadzasz w życiu w Trójcy Świętej. Zmiłuj się nad nami. Zmiłuj się nade mną, abyśmy się mogli razem spotkać, sobą nacieszyć, umocnić i mierzyć z codziennością.

Bardzo łatwe i całkiem swobodne staje się chrześcijaństwo, jeżeli w nim pouczamy innych albo powtarzamy same słowa. Trudniejsze, ale przez to też prawdziwsze, staje się wówczas, kiedy to, co mówimy, znajduje bardzo konkretne potwierdzenie w życiu. To, co rozważamy i słyszymy, przejmuje nasze serca, budzi w nich walkę o życie nowego człowieka i przenosi się na konkretne relacje, właściwe, zdrowe relacje do siebie, do innych i do Pana Boga.

Jezus mówił do swoich uczniów: Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. To otwarcie, w wymiarze naszej doczesności, to często przeżywanie prawd, które łatwiej nam się głosi, niż w nie wchodzi. Otwarcie to unikanie sytuacji stających się teoretyzowaniem, jakimś nawet najbardziej pięknym przykładem teoretycznym, ale będących konkretnym przeżyciem. Jezus mówi nam o tym, a jednocześnie ukazuje siebie nie tylko nauczającego w przypowieściach, ale w sposób otwarty zmagającego się z rzeczywistością opuszczenia, będącego owocem grzechu, który On wziął na siebie.

Słyszałeś/słyszałaś, drogi bracie, droga siostro, niejeden raz o tym, że doświadczenie opuszczenia jest wpisane w twoją konstrukcję, w odkrycie tego, co w tobie jest sprytnie schowane, stłamszone, przyklejone do jakichś przyzwyczajeń czy grzechów.

Jezus mówi dziś, że jest tym, który wyszedł od Ojca i przyszedł na świat: Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca. Przez to słowo pragnie bardzo wyraźnie przedstawić nam, światłem swojego Ducha, doświadczenie opuszczenia. On nas opuszcza, ale nie zostawia sierotami. On dopuszcza przeżycie odstawienia na bok. Sam to przeżył w swoim życiu po to, byśmy z jednej strony doświadczyli niesamowicie strasznej rzeczywistości noszenia w sobie wyroku potępienia, a z drugiej strony – co jest nieodzowne – przeżyli także doświadczenie powrotu, odnalezienia siebie przy Jezusie. Jezus opuszcza, by odnalazł, opuszcza, by człowiek odkrył, bym ja odkrył, jak poważną sprawą jest troska o wieczne zbawienie. Jak nie teoretyczne, ale praktyczne jest przeżywanie słów Jezusa, a nie tylko ich słuchanie i głoszenie.

Jezu, proszę Cię za wszystkimi uciekającymi przed doświadczeniem opuszczenia, które początkuje odnalezienie. Proszę Cię za wszystkimi, którzy teoretyzują na temat swojego życia. Dotknij tych miejsc, dotknij mojego serca, które w teoriach jest często rewelacyjne, i spraw, żeby to, co jest tylko mówieniem, stało się czynieniem. To, co jest tylko rozważaniem, stało się przeżywaniem. Twój Duch potrafi to sprawić. Twojemu Duchowi się zawierzamy i w Twoje imię prosimy Ojca, aby obdarzył  nas owocnym przeżyciem dzisiejszych rozważań.

Ksiądz Leszek Starczewski