Dobre Słowo 01.11.2011 r.
Nie to, co nas pokonało, ale Ten, który przez klęski błogosławi
Jeżeli nie dostrzegamy, jaką miłością obdarzył nas Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i tak rzeczywiście jest, to znaczy, że ciągle zwycięża w nas myślenie świata. Świat zaś dlatego nas nie zna, jako dzieci Bożych, że nie poznał Jego, że nie zbliża się do Jego miłości – mówi św. Jan. Jeżeli istotnie doświadczenie miłości Bożej jest dla nas jeszcze jakoś obce, czy też mało dostrzegalne, to tym bardziej mamy dowód na to, że potrzebujemy zbawienia, tego, aby opieczętował nas Duch Święty, żeby Duch Święty miłością nieustannie nas karmił i otwierał nam oczy na jej zbawcze działanie.
Różne doświadczenia mogą być powodem do refleksji. Jezus, zauważając wśród słuchających Go szereg postaw, wydobywa właśnie te odrzucane przez świat, w których Bóg staje się bliski. Nazywa je po imieniu. Z żadnej z przeżywanych rzeczywistości, zawartych w ośmiu błogosławieństwach, nie robi dramatu, ale czyni je miejscem spotkania z Bogiem. Błogosławieni są ubodzy w duchu, zasmuceni, niemający zbyt wielkiej siły przebicia, cisi, ci, którym łaknienie i pragnienie sprawiedliwości czasem nie pozwala zasnąć, nie daje spokoju, ci, którzy trzymają z tymi, od których nie spodziewają się odpłaty i im wyświadczają miłosierdzie, osoby, którym oglądanie Boga tak mobilizuje siły, że dbają o czystość serca i nie chcą przetrzymywać grzechu w sobie, oraz zabiegający o pokój, choć efekty tego wydają się mizerne. Jezus dostrzega także cierpiących prześladowanie dla sprawiedliwości. Nie mówi, że w życiu dzieje się coś nienormalnego, gdy to prześladowanie przychodzi, gdy pod ich adresem padają urągania, kłamstwa, ze względu na Chrystusa, tylko osadza to w realiach właściwego kroczenia za Panem.
To naprawdę wielka sztuka i dobra nowina dla wszystkich, których doświadcza trudność trzymania się przy łasce Bożej, którzy widzą, jak wielkiej walki wymaga to, aby dostrzegać miłość Boga, aby nie uwierzyć temu, co nas pokonało, tylko Temu, który przez te nasze klęki nas przeprowadza. Coś, co w oczach świata jest klęską, Jezus nazywa zwycięstwem.
Zaproszeni jesteśmy, aby wpatrywać się w miłość Boga nie teoretycznie, ale praktycznie, żeby z całą biedą, którą często nasze serca i umysły są obciążone, zbliżać się do Jezusa i z wielką otwartością, dotykając najbardziej, jak tylko potrafimy, naszej biedy, mówić do Niego: Panie, daj doświadczyć Twojej miłości. Pozwól doświadczyć tego, że nas obdarowujesz miłością, a nie okradasz z niej, że jesteśmy rzeczywiście Twoimi dziećmi, o które zabiegasz, a to, że Twoje zabiegania i starania o nas nie przekładają się na sukces, który podpowiada wyścig szczurów i świat, jest tylko potwierdzeniem tego, że idziemy we właściwą stronę. Dziękujemy za to, że nas dzisiaj mocno błogosławisz, że mocą Twojej miłości otwierasz nam oczy na realia, w których jesteśmy, że chcesz, byśmy przychodząc z wielkiego ucisku, opłukiwali swe szaty, swoją nędzę, wybielając je w Twojej krwi, Panie, wybielając je w bogactwie, jakim jest życie Ewangelią.
Panie Jezu, proszę Cię, zmiłuj się nade mną i nad nami wszystkimi, aby nasze oczy dostrzegały Twoją bliskość w tym, co dzieje się tu i teraz, żeby żadne doświadczenia nie stanowiły dla nas okazji do tego, żeby udowadniać sobie, że nie nadajemy się do Twojego królestwa, ale by były możliwością przyjęcia pieczęci Ducha Świętego. To, co jest klęską, w Twoich oczach staje się zwycięstwem. To, co jest ubóstwem, w Twoich oczach jest bogactwem. Daj nam żyć prawdziwie Twoją Ewangelią, a nie swoimi wyobrażeniami na jej temat.
Ksiądz Leszek Starczewski