Dobre Słowo 4.11.2011 r. Tylko nie ciapa

Dobre Słowo 4.11.2011 r.

Tylko nie ciapa 

Chyba przyjęło się mówić o chrześcijanach jak o ciapach – osobach, które, biorąc się za coś, czynią z tego ukrzyżowanie i nic poza tym. Ich działania kończą się klęską albo bankructwem.

Dziś Jezus po raz kolejny potwierdza dwie prawdy. Pierwszą – że jest zorientowany w realiach, zna różne sztuczki, zabiegi i spryt człowieka. Drugą – że mówi o królestwie Bożym, stosując kontrowersyjne przypowieści. Chrystus wychodzi naprzeciw temu myśleniu nie po to, żeby go potwierdzić, ale zdemaskować i pozbawić nas złudzeń.

Opowiada przypowieść o pewnym bogatym człowieku, który miał rządcę łajdaka. Ów rządca potrafił nie tylko zmarnować i zrujnować jego majątek, ale wciągnął jeszcze w swoje oszustwa osoby, będące dłużnikami tego majętnego człowieka.

Chrystus, opowiadając tę przypowieść – jak mówi ewangelista Łukasz – kończy ją dwoma zdaniami: Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła. Oczywiste jest, że Jezus nie pochwala nieuczciwości, ale ratowanie swojej pozycji, miejsca, a nawet życia, poprzez podejmowanie ryzykownych działań oraz szukanie rozwiązań.

Jezus chwali nie tyle nieuczciwość, co spryt, który jest w człowieku. Ile człowiek potrafi podjąć działań w obawie o swój majątek? Ile razy ktoś nie dosypia, żeby pojechać na giełdę i załatwić sobie to, co chce kupić? Ile razy człowiek potrafi nawet iść po trupach, żeby tylko osiągnąć swój cel?!

Jezus mówi: Synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła – niż chrześcijanie. Chrystus chce pobudzić tę samą energię, która mogłaby być wykorzystana do nieuczciwości, aby zaprząc ją w to, co służy wiecznemu zbawieniu. Chce uruchomić taki instynkt samozachowawczy, który czyni cuda w sytuacji zagrożenia. Pragnie, aby instynkt sprawiający, że w obawie o swoje życie potrafimy robić coś, czego nigdy nie zrobilibyśmy, żyjąc w słodkim czy błogim samopoczuciu, kiedy wszystko się dobrze układa, obudził się w nas w sprawach związanych z naszym wiecznym zbawieniem.

    Św. Paweł mówi: Jeśli więc mogę się chlubić, to tylko w Chrystusie Jezusie z powodu spraw odnoszących się do Boga.

Pytajmy samych siebie, czy nasz spryt w sprawach związanych z doczesnością towarzyszy nam także w sprawach modlitwy, w kontakcie z Panem Bogiem? Czy służy wyjaśnianiu tego, co zostało zaciemnione przez grzech w kwestiach związanych z zabieganiem o Boże miłosierdzie? Czy nasze chrześcijaństwo jest ukazywaniem siebie jako ciapy, czy też kogoś, kto potrafi zadbać o wieczne zbawienie?

Ksiądz Leszek Starczewski