Dobre Słowo 25.04.2010r.
Z której ty jesteś owczarni?
Ci, którzy ufają Bogu, mogą liczyć na pełną opiekę przez całe życie. Takie przesłanie chce dziś do nas dotrzeć z Bożego słowa. Bóg w swoim Synu zbyt dobrze poznał ludzkie życie, lęki, smutki, utrapienia, żeby zostawił nas samych na pastwę ślepemu losowi, fatum. Jest bardzo zaangażowany w nasze życie, chce potwierdzać swą obecność, dawać znaki, żeby rozbrajać nas z lęków, uwalniać od zwątpienia, obdarzać naszą głębię serca i umysłu swoim pokojem.
To orędzie chce do nas dotrzeć w Niedzielę Dobrego Pasterza z całą wyrazistością przez poszczególne teksty Bożego słowa. Najpierw Ewangelia św. Jana, króciutki fragment, który żywi nadzieję.
Jezus wypowiada słowa o tym, że ma owce, które są Jego, i że te owce słuchają Jego głosu. Znają Go i On je zna. Idą one za Nim. Jezus daje im życie wieczne. Ciekawy jest kontekst, w którym Pan wypowiadana to słowo, bo dzieje się to w Święto Poświecenia Świątyni, kiedy Żydzi z niezwykłą determinacją stają przed Jezusem i pytają: Dokąd nas będziesz trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, to nam powiedz. Często taka determinacja może się w nas budzić pod wpływem niezrozumienia naszego życia. – Jesteś obecny w tym życiu, Boże, czy nie? – Jezus, odpowiadając na to pytanie, mówi: Tyle znaków wam daję, a jeszcze nie wierzycie.
Później, w czasie przesłuchania, padną podobne słowa: Jeżeli Ty jesteś Mesjaszem, to nam powiedz. Jezus odpowie: Choćbym nawet wam powiedział, to już tego nie przyjmiecie do wiadomości. Ciekawe, że w swym nauczaniu Jezus przedstawia Siebie jako bardzo dobrze obeznanego w nas. – Ja znam je. Znam ludzkie serca. Wie, do czego są skłonne. Mówi to do nas z całą odpowiedzialnością za te słowa, chcąc wzbudzić w nas pytanie o to, czy my wiemy, że tylko Bóg zna nasze serca. Czy wiemy, że Bóg wie o tym, że granica między dobrymi a złymi nie przebiega między partiami politycznymi, między różnymi środowiskami, tylko przebiega przez ludzkie serca, bo tylko tam dokonuje się to, co jest dobre i złe.
Ja znam je. Jezus odpowiadając tak Żydom, dzisiaj stawia przed nami tę samą odpowiedź. Czy mało macie znaków, żeby odkryć, że jestem obecny w waszym życiu? Moje owce słuchają mego głosu, mówi dalej Jezus, przedstawiając się jako Dobry Pasterz. Jak zauważył jeden biblista, użyte jest tam słowo: Owczarz. Jestem Dobrym Owczarzem, czyli tym, który jest pomiędzy owcami.
Obraz ten koresponduje też z tekstem z Apokalipsy św. Jana. Słyszymy dziś o Baranku i tronie. Baranek czy Pasterz? – Nie, Pasterz, Owczarz i Baranek. To znaczy ten, który dzieli los owiec. Jest z nimi. To nie ktoś, kto się pojawia i mówi: Słuchajcie, idźcie tędy. On sam jest Drogą, dzieli los razem ze swoimi owcami. Jezus przedstawia się jako Dobry Pasterz. Mówi do tych, którzy Go pytają, po czym poznać, że się należy do Jego owczarni.
Po pierwsze: Moje owce słuchają mego głosu. O czym ten tekst mówi? – O tym, że Bóg nieustannie przemawia do świata. Świat cały jest objawieniem Boga. W naszym życiu nie ma przypadków. Są znaki. Znaki Jego obecności. Kiedy Jezus rozmnożył chleb, ludzie poszli za Nim, bo widzieli znak. A Jezus przedstawiając się po tym znaku mówi: Idziecie za Mną nie dlatego, że odkryliście, że przez ten znak Bóg chciał wam coś powiedzieć, ale dlatego, że dostaliście jeść, że wam się to podobało.
Moje owce słuchają mego głosu. Bóg nieustannie przemawia do świata, daje znaki wymagające od nas myślenia. Pytajmy się zatem, czy jesteśmy w owczarni Jezusa? Przez co mamy pytać? Czy odczytujemy w naszym życiu znaki, jakie daje nam Bóg? Jaki znak od mojego Dobrego Pasterza ostatnio odczytałem? Co Bóg chciał mi powiedzieć przez ostatnie wydarzenie? Do czego mnie wzywa?
To stwierdzenie mówi też jednoznacznie, że głos Boga nie jest czytanką, której miło się słucha przed zaśnięciem, ale jest to słowo nieustannie pobudzające naszą świadomość do myślenia. Bóg wie, że mamy skłonność do przyzwyczajenia, usypiania, do powiedzenia: Już znam tę Ewangelię. Słyszałem tysiąc razy. Ponieważ mamy taką skłonność, Bóg nieustannie chce tym głosem do nas przemawiać. On nie śpi. Nie zdrzemnie się i nie zaśnie. Daje znaki także i przez sen.
Co Bóg ostatnio do mnie powiedział?
Przez jakie wydarzenia do mnie przemawia?
I do czego wzywa?
Bo Jego Ewangelia nie ma być miła dla ucha. Zwróćmy uwagę, że po jednym z kazań Jezusa część ludzi wyszła. Powiedzielibyśmy dziś, że wyszli z kościoła. Mało tego, po tych słowach Ewangelii słyszymy dalej, że Żydzi porwali na Jezusa kamienie. Dobre, właściwe spotkanie ze słowem, budzi w nas wstrząsy. Jeżeli nas usypia, to znaczy, że wyszliśmy z owczarni Bożej. Nie ma nas pośród owiec Jezusa, jeżeli słowo nie budzi w nas pragnienia odpowiedzi na pytanie, co Bóg chce powiedzieć przez moje życie, jeżeli wszystko jest już ułożone.
Druga prawda: Ja znam je. Podkreślmy to z całą mocą, że tylko Bóg zna nasze serca. I tylko Bóg zna odpowiedzi na pragnienia naszych serc. Co sugeruje ten tekst? – Żeby bardziej ufać Bogu, niż sobie, swoim odczuciom, przeczuciom. Niż temu, co mówią inni. Święty Piotr powie: Trzeba bardziej słuchać Boga, niż ludzi.
Znam je. To Bóg zna mnie lepiej. Nawet gdybym był w stu procentach przekonany o czymś w moim życiu, to bezwzględnie jestem wezwany do posłuszeństwa Bożemu słowu, do konfrontacji tego, co mnie się wydaje, z Bożym słowem i do uległości wobec słowa. Bóg, który jest Dobrym Pasterzem, stosuje różne sposoby, żeby nas skłonić do uległości Bożego słowa. Do posłuszeństwa. Bo moje owce są Mi posłuszne, jak mówi inne tłumaczenie. Przez co Chrystus nauczył się posłuszeństwa swojemu Bogu? – Przez to, co wycierpiał. Tak, Bóg niechętnie karze synów ludzkich. To znaczy, zmusza Siebie samego do stosowania kary. Jest to wstrząsająca decyzja Boga. Moje Serce się na to wzdryga, rozpalają się moje wnętrzności –zwierza się Bóg swoim wyznawcom w Księdze Lamentacji. Posuwa się do wydarzeń, które nami wstrząsają, żeby obudzić nas z przekonania, że ostanie słowo w tym świecie należy do zła, bo to jest kłamstwo.
Diabeł – jak mówi Apokalipsa – świadom tego, że ma mało czasu, będzie czynił coraz większe przewroty, mające na celu ostudzenie naszej miłości do Boga i wiary w Niego. Będzie próbował dotykać naszych serc. Niezmiernie ważna jest uległość wobec słowa, żebyśmy nie byli mądralami, które wszystko już wiedzą i co im kto będzie mówił. Mamy być uległymi wobec Bożej mądrości.
Kiedy ostatni raz uległem Bożemu słowu – nie: słuchałem Bożego słowa, tylko: uległem mu?
Kiedy Boże słowo ostatni raz we mnie zwyciężyło moje odczucia, wyobrażenia, plany?
Trzecia sugestia: Bóg przedstawia się jako Ten, który bierze pełną odpowiedzialność za swoich wyznawców. Owce idą za Mną. To nie są owce, które posłuchały głosu Pasterza i poszły sobie swoją drogą. One idą za Jezusem. Życie jest wędrówką. Ciągle coś się dzieje. Nawet kiedy człowiek wydaje się być w śpiączce, to ciągle coś się w nim dzieje. Medycyna udowadnia, że człowiek może na zewnątrz nie okazywać żadnych oznak życia, ale jeżeli jest w śpiączce, to coś się z nim dzieje. Stąd bardzo ważne, żeby pozwolić, by do końca wydziało się to, co ma się wydziać w człowieku. Ciągle coś się dzieje. Jesteśmy wezwani do chodzenia za Chrystusem Jego śladami. Nasuwa się więc pytanie: Które ze wskazań Ewangelii Dobrego Pasterza ostatnio zastosowałem w życiu? Gdzie konkretnie dałem świadectwo, że jestem wyznawcą Chrystusa, że moim Panem i Zbawicielem jest Jezus Chrystus? To nie muszą być wielkie akcje. Zapytajmy się, kiedy ostatni raz to świadectwo zostało złożone?
Zaczęliśmy dziś tydzień modlitw o powołania. Benedykt XVI w orędziu na Światowy Tydzień Modlitw o Powołania mówi, że to świadectwa budzą powołanie. Pierwszym czynnikiem, który sprawia, że ludzie zastanawiają się nad obecnością Boga w świecie, jest proste i wiarygodne świadectwo. Takie bardzo ludzkie. Bóg nie komplikuje życia – stał się Człowiekiem. Proste, ludzkie, pełne życzliwości świadectwo jest fantastycznym narzędziem ewangelizacji. Autentyczne, nie na pokaz. Nie żeby zabłyszczeć. Podejście pełne życzliwości jest fantastycznym świadectwem danym Chrystusowi.
Ja daję im życie wieczne – mówi wreszcie Chrystus. Chrystus, zwyciężywszy śmierć, rozdaje życie, ilekroć po nie przychodzimy. Daje życie w Eucharystii, bo to jest szczyt, źródło życia i działalności Kościoła. Czy jestem gotów przyjąć Chrystusa w Eucharystii? Dzisiaj? On rozdaje też życie w swoim słowie. Czy ja słucham tego, co dzieje się w czasie liturgii? Chrystus rozdaje życie przebaczając. Czy przyjmuję przebaczenie w sakramencie pokuty i pojednania? Kiedy ostatni raz byłem u spowiedzi? Na ile była ona szczera, czyli na ile nazywałem po imieniu swoje słabości i grzechy? A na ile była owijaniem w bawełnę? Ostatnio mój dobry kolega, spowiednik, zwrócił mi uwagę, kiedy byłem u spowiedzi: Słuchaj, mówisz dużo, ale mało konkretnie, o konkretnych postawach. Mamy taką skłonność do poopowiadania o wszystkim i nienazywania grzechów po imieniu. Kościół przychodzi nam z pomocą, nazywając grzechy z bezwzględną precyzją: pycha, chciwość, lenistwo, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew, zazdrość.
Po co mamy mówić o grzechach? Czy dlatego, że jesteśmy ciągle na celowniku Boga, który chce nas wystrzelać, obciążyć, powiedzieć: Nie nadajesz się do niczego? – Nie. Jest dokładnie na odwrót. Bóg, jak ojciec, mówi: Kochanie, nadajesz się do życia wiecznego, dlatego wyjmij te grzechy. Wyciągnij je z siebie, bo one do ciebie nie pasują. To cię niszczy. Brak przebaczenia cię niszczy. Dlatego ci o tym przypominam.
Jezus daje życie wieczne, rozdaje życie przez przebaczenie, które mamy przyjmować i przekazywać. Ten, kto przyjął przebaczenia, a nie przekazał go, wchodzi na drogę bycia złodziejem. Ukradł Boże przebaczenie, a nie przekazał go dalej. Trudno jest przebaczać. To prawda. Jak zauważył jeden kaznodzieja, trzeba modlić się o dar przebaczenia. Żadnej modlitwy Bóg tak szybko nie wysłuchuje, jak modlitwy o przebaczenie, żebym umiał wybaczyć. O własnych siłach nie damy rady. O własnych siłach jesteśmy w stanie do osoby, która wyrządziła nam krzywdę, sztucznie się uśmiechnąć. A za plecami nie zostawimy na tej osobie suchej nitki. W procesie przebaczenia nie moja siła ma odegrać rolę zasadniczą, ale moc, którą daje Bóg.
Puentując – pełna gwarancja i ochrona dla owiec, które słuchają głosu Pasterza i są Mu posłuszne, wynika ze słów: Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich.
Kiedy Apostołowie Paweł i Barnaba głosili w szabat słowo Boże, zbierały się w synagodze spore tłumy. Kiedy poproszono ich, żeby głosili za tydzień, przyszło niemal całe miasto, ale nie spodobało się to pobożnym Żydom. Zazdrość w głoszeniu Bożego słowa obecna jest również dzisiaj. Zazdrość w byciu kimś, kto chce chodzić za Chrystusem, kto chce być uczciwy, jest obecna dzisiaj. I bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł. Czy św. Paweł im coś tłumaczył? Czy podjął z nimi dialog? Powiedział krótko: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan.
Kiedy część uczniów odeszła od Jezusa, On zapytał tych, co zostali: Czy i wy chcecie odejść? Taki jest realizm życia Jezusa i Jego nauczania. To prawda, nikt nie wyrwie z rąk Ojca tych, którzy posłuszni są Jego słowu, pozwalają się poznawać Bogu, idą za Nim i przyjmują dar Jego życia. Święty Jan mówi, że chodzenie za Jezusem to nie sielanka, bo ci, którzy przychodzą po życiu doczesnym, wracają z wielkiego ucisku. Doświadczyli życia całą mocą, ale opłukali swe szaty we Krwi Baranka. Mają białe szaty, w ręku trzymają palmy zwycięstwa. Kiedy patrzą na swoje życie, uciski i trudy znoszone codziennie, dochodzą do wniosku, że warto było.
Panie Jezu, dziękujemy Ci za dar Twojego słowa. Prosimy o to, abyśmy spotkali się z Tobą w tych pytaniach, które do nas dzisiaj kierujesz i przyjęli pełną gwarancję bezpieczeństwa, jaką nam dajesz, jeśli tylko idziemy za Tobą.
Ksiądz Leszek Starczewski