Dobre Słowo, 29.04.2010
Kombinować czy upraszczać?
Jezus wysławia dziś Ojca za Jego gust, za upodobania. Przemawia w modlitwie, która ukazuje Pana nieba i ziemi, Ojca, zakrywającego swoją obecność i działanie przed mądrymi i roztropnymi, a objawiającego ją prostaczkom. Mądrzy i roztropni, zawsze ułożeni, dopięci na ostatni guzik, pełni gotowych odpowiedzi, postaw, pocieszeń, mijają się z Bogiem. To strasznie szokujące, bardzo denerwujące i niesprawiedliwe, gdy patrzy się po ludzku, bo przecież tyle starań, żeby być bliżej Boga, tyle wysiłków, spełzło na niczym – gdyby je prześwietlić dzisiejszą modlitwą Jezusa.
Ilekroć ta Ewangelia rozbrzmiewa w Kościele, a tak jest i dzisiaj, stawiam sobie pytanie jako chrześcijanin i jako ksiądz: Czy moje podejście do Boga naznaczone jest prostotą? Czy postawy, w jakich stawiam się przed Ojcem Niebieskim, cechuje otwartość, nieskomplikowanie, brak wewnętrznych kombinacji? Odpowiedź jest dość prosta – nie. Kombinacje to jakby moja specjalność. Odkrywam, że często ubieram się przed Bogiem w jakieś pozory, postawy, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę, żeby Mu zaimponować. Szukam pomysłów, które Boga zachwycą, spodobają Mu się, przez które będę mógł być bardziej przez Niego zauważany i doceniany.
Dzisiejsza Ewangelia z bezwzględną szczerością i precyzją tego typu postawy demaskuje. Żadnego strojenia się w piórka przed Bogiem. Absolutnie zakazany jest element wyszukiwania w sobie tego, co mogłoby się Bogu spodobać. Jeżeli stanąć przed Bogiem, to w całkowitej prostocie, czyli w przekonaniu, że to, co dzieje się w tej chwili we mnie, jest najlepszą formą kontaktu z Nim. Sytuacje, które przeżywam, nie wymagają żadnych korekt. Jedyne, czego potrzebują, to słów modlitwy, zwrócenia ich do Tego, który ma władzę nad wszystkim.
Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Jezus, zdając sobie sprawę z upodobań Ojca, dzieli się nimi ze swoimi uczniami, z wyznawcami i słuchaczami Jego nauk. Dzieli się także z tobą. Pyta cię dziś o twoje podejście do Boga.
Co w tobie jest otwarte – w prostocie, szczerości i mówieniu wprost – na Jego obecność?
Ile nosisz w sobie nastawień, przekonań, które ograniczają dostęp do bardzo bliskiego Boga?
Na ile odstawiasz na modlitwie jakiś cyrk, a gdzie stajesz w całej należytej prawdzie, realizmie, w którym żyjesz?
Jezus zdając sobie sprawę z naszej kondycji, wie, iż utrudzeni i obciążeni swoimi kombinacjami, często padamy z wycieńczenia, ulegamy zniechęceniu, odejściu od Boga, dlatego wzywa nas dziś, abyśmy przyszli do Niego w takim utrudzeniu i obciążeniu, w jakim jesteśmy, i usłyszeli, że On chce nas pokrzepić. Pragnie, abyśmy przyjęli z wiarą – modląc się o łaskę, którą Duch Święty potrafi w nas stworzyć na nowo – łaskę zaufania, że to pokrzepienie do nas trafi.
Bóg wzywa nas nie tylko do modlitwy. Jezus mówi: Weźmijcie moje jarzmo na siebie, przejmijcie mój styl życia, przejmujcie go każdej chwili, każdego dnia, uczcie się ode Mnie, bądźcie w drodze. Jestem cichy i pokorny sercem. Moje rady, pouczenia, docierają do was w Duchu Świętym, a On – jak wiatr – wieje, kędy chce, jak chce, szum słyszysz, ale skąd jest i gdzie podąża, nie wiesz.
Bądź otwarty na rzeczywistość, w której jesteś. Nie skreślaj tego, co dzieje się w twoim życiu, ani tego, co się nie stało, chociaż tak bardzo tego pragnąłeś i teraz jedyne, co mówisz, to: Już nigdy się tego nie da odzyskać. Nie odkładaj tych doświadczeń, które odłożyły cię na bok, tylko z nich wołaj do Pana i w prostocie serca proś, aby rozwiązał kajdany, w których jesteś, wyrwał cię z głębin, otchłani twoich komplikacji, kombinacji i zniechęceń. On potrafi z prawdziwym pokrzepieniem zjawić się także w twoim domu, w twojej życiowej sytuacji, w twoim sercu. Teraz też.
Ksiądz Leszek Starczewski