Tańcząc z radości
Choć może trudno sobie to wyobrazić, widząc często bardzo smutno przeżywane liturgie, ale Maryja w rzeczywistości wypowiadała Magnificat, tańcząc z radości. I pewnie bębenki były w ruchu, jakieś ówczesne tamburynka, i lutnia, może i flet… W każdym razie tańczyła z radości. Cieszyła się z największej inwestycji, jaka w dziejach świata się pojawiła – z miłości. Ta inwestycja nigdy nie zbankrutuje, bo podjął ją dobry inwestor, to znaczy Bóg.
Jeżeli Bóg w coś inwestuje, to w sposób nieodwołalny. Maryja cieszy się z tego, że już doświadcza w swoim sercu obecności nieodwołalnej miłości. Odczuwa ją. Przed chwilką tańczył w łonie Elżbiety rozradowany Jan. Cieszyła się też Elżbieta, że Maryja uwierzyła, że słowa wypowiedziane od Pana rzeczywiście się spełnią.
Dziś, słuchając tej Ewangelii, jesteśmy zaproszeni do spoglądania na świat jako miejsce, w którym Bóg spełnia swoje obietnice, w którym zwycięża miłość, nie nienawiść. Zwycięża siła Jego miłości, a nie moc grzechu. Bóg w sposób nieodwołalny wpisuje się w historię życia Maryi – z czego dzisiaj Ona się cieszy – i wpisuje się w historię życia każdego, kto przyjmuje Słowo Wcielone, czyli Jezusa. Ta inwestycja się uda. Ta inwestycja zmierza do radosnego finału, gdzie na wieki wszyscy tańczyć będą z radości w niebie. Święty Augustyn mówił: Człowieku, naucz się tańczyć, bo aniołowie w niebie nie będą wiedzieli, co z tobą zrobić. Będziemy tańczyć z radości, że Bóg spełnia swoje obietnice.
Łuki siłaczy się łamią, słabi przepasują się mocą. – Maryja cieszyła się podobnie jak Anna, która wyprosiła u Pana dzieciątko. Za chleb najmują się syci, a odpoczywają głodni, niepłodna rodzi siedmioro, a więdnie bogata w dzieci. – Bóg spełnia obietnice.
Jesteśmy zaproszeni, by w świetle wiary popatrzeć na swoje życie. Spojrzeć na ostanie zdanie, jakie wypowiedzieliśmy zaraz po przebudzeniu, jakie przyszło nam na myśl, kiedy pomyśleliśmy sobie o tym, że idzie nowy dzień. Jesteśmy zaproszeni, by przez wiarę, te chwile, w których łamiemy się, w których dopadło nas jakieś ubóstwo czy poniżenie, traktować jako miejsca działania nieodwołalnej miłości Boga. I by dziękować Mu. To Pan daje śmierć i życie, w grób wtrąca – to prawda, ale – i zeń wywodzi. Pan uboży i wzbogaca, poniża i wywyższa. – I wszystko w klimacie miłości.
Nie ma na świecie osoby, do której Bóg nie kierowałby miłości. Posyła ją w sposób nieodwołalny. W czasie Adwentu Pan Bóg staje przed nami bardzo pokornie i przyznaje się do największego pragnienia swego Serca. Mówi o nim św. Paweł w Liście do Tymoteusza: Bóg pragnie wszystkich doprowadzić do pełni miłości. – To jest pragnienie Jego Serca.
Razem z Tobą, Maryjo, prosimy dziś Pana, aby obdarzył nas duchem radości i pragnieniami, które będą tęsknić za miłością i na miłość odpowiadać. W bardzo widoczny sposób i w bardzo konkretnych okolicznościach dzisiejszego dnia, dzisiejszych relacji i spotkań.
Panie, dziękujemy Ci za to, że dobrze zainwestowałeś. I dziękujemy Ci, że nawet gdy różne grzeszne machloje, matactwa, pojawiają się na świecie, gdy wydaje się, że nienawiść szaleje, że komercja zwycięży święta – to Ty zwyciężysz. Bo Ty zacząłeś historię miłości i Ty ją zakończysz radosnym finałem.
Naucz nas tańczyć, Panie, wewnętrznie, sercem i naszym życiem z radości. Naucz nas patrzeć na świat tak, jak Maryja, bo Ona patrzy w sposób realny. Ona dotknęła życia najpełniej. Ją też przeszył miecz boleści, ale nawet w chwili ukrzyżowania wierzyła, że słowo Pana się spełni. Obdarz nas, Panie, duchem wdzięczności.
Ksiądz Leszek Starczewski